-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-03-01
2017-05-19
Świetny reportaż nie tylko dla fanów biegania. Czemu tak uważam? Bo to jest podobna rzecz, co czytanie biografii sławnych ludzi, którzy coś osiągnęli w życiu. Chcemy się dowiedzieć czegoś o ich podejściu do życia i najlepiej wyciągnąć z tego dla siebie jakąś naukę. Tu natomiast mamy opowieść, jak to się stało, że ubogi mieszkaniec afrykańskiej wioski bije na głowę biegaczy z bogatych zachodnich państw? Czyż nie chcemy dowiedzieć się, co może być ważniejsze niż pieniądze i dostęp do najnowszych technologii?
Dowiemy się, że samo "bycie Kenijczykiem" jeszcze nie sprawia, że automatycznie będziesz dobrze biegać. W swojej książce autor krok po kroku relacjonuje jak poznawał realia obowiązujące w Kenii - każda strona to kolejne ciekawostki, które razem zebrane pomagają zrozumieć fenomen kenijskich biegaczy. Dodatkowo żywe opisy Afryki sprawiają, że aż ma się ochotę jechać do Kenii zobaczyć to na własne oczy.
Książkę bardzo przyjemnie się czyta - nie ma żadnych dłużyzn, a autor ma bardzo lekki styl pisania. Polecam!
Świetny reportaż nie tylko dla fanów biegania. Czemu tak uważam? Bo to jest podobna rzecz, co czytanie biografii sławnych ludzi, którzy coś osiągnęli w życiu. Chcemy się dowiedzieć czegoś o ich podejściu do życia i najlepiej wyciągnąć z tego dla siebie jakąś naukę. Tu natomiast mamy opowieść, jak to się stało, że ubogi mieszkaniec afrykańskiej wioski bije na głowę biegaczy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-18
Ciekawy reportaż, otwiera oczy na problemy mocno przemilczane po naszej stronie kuli ziemskiej. Kto by się tam przejmował ciałami niewolników wyrzucanych z kutra prosto do morza gdzieś pod Tajlandią, skoro zgodnie z kierunkiem wytyczonym przez mass media jedyne problemy ograniczają się do Europy i USA.
Odejmuję gwiazdki za irytujący styl pisania. Praktycznie każdy rozdział rozpoczyna się od nieposiadającej kontekstu historii, żeby na kolejnej stronie dopiero wytłumaczyć o co chodzi. Wygląda to na jakąś uniwersalną metodę na napisanie wstępu w reportażu, powielaną co parę stron. Poza tym w mojej opinii niepotrzebnie był akcentowany sensacyjny wydźwięk. Wydaje mi się, że opisy handlu ludźmi są już wystarczająco szokujące, aby darować sobie zdania przypominające clickbaity.
Ciekawy reportaż, otwiera oczy na problemy mocno przemilczane po naszej stronie kuli ziemskiej. Kto by się tam przejmował ciałami niewolników wyrzucanych z kutra prosto do morza gdzieś pod Tajlandią, skoro zgodnie z kierunkiem wytyczonym przez mass media jedyne problemy ograniczają się do Europy i USA.
Odejmuję gwiazdki za irytujący styl pisania. Praktycznie każdy...
2018-11-04
W świetle będących ostatnio na czasie dyskusji o uchodźcach i islamie, reportaż ten stanowi świetny opis kraju muzułmańskiego z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca. Książka ta to praktycznie sama krytyka islamu, lecz napisana przez osobę, która dobrowolnie przeszła na islam i jeszcze z własnej woli zamieszkała na stałe w Egipcie. Temat jest zatem naprawdę dobrze obadany przez autora - nie jest to materiał oparty na starannie wyselekcjonowanych filmikach z internetu.
Autor zarzeka się, że kocha Egipt, ale jego książka jakoś nie zaraziła mnie tą miłością. Na podstawie tej książki Egipt pukałby u mnie w dno listy miejsc, które chciałabym odwiedzić.
Powyższe budzi we mnie BARDZO BARDZO dziwne uczucia. Po prostu nie rozumiem, jak można być zdrowym na umyśle i specjalnie związywać się z miejscem, w którym królują problemy, które jeśli u nas były, to od jakichś 500 lat są już rozwiązane, a tam takie oczywistości to wielki problem i konspiracja. Przychodzą mi do głowy dwa logiczne wytłumaczenia - albo jest coś nie tak z tym "zdrowym na umyśle", albo autor tak w rzeczywistości jedynie stworzył kreację pozwalającą na wnikliwą eksplorację Egiptu i arabskiej myśli. Nawet dam radę wytłumaczyć przyjęcie islamu jakąś chwilową fascynacją, a docelowo lepszym przyjęciem przez Egipcjan. Ale przynajmniej dla mnie, nawet pokusa obwieszczenia światu prawdziwego oblicza kraju muzułmańskiego nie może się mierzyć z zakładaniem tam rodziny. W nocie biograficznej przeczytałam, że syn autora nosi arabskie imię. Jak można swoje dziecko pakować w sam środek tego, co krytykuje się w książkach? Żeby syn był otoczony szkołami o żenującym poziomie edukacji, kolegami którym wpaja się brak szacunku do kobiet, wreszcie obrzezanymi kobietami? Ciekawe co to ma mu ułatwić i w jaki sposób dążyć do tego by dzieci miały lepiej od rodziców? Może właśnie przez irracjonalność myślenia autor poczuł, że w Egipcie trafił na swoich?
Jeśli ktoś ma jakieś wywiady z autorem czy inne dodatkowe materiały pomagające rozwiać moje wątpliwości, proszę o podesłanie w wiadomości na LubimyCzytac.
W świetle będących ostatnio na czasie dyskusji o uchodźcach i islamie, reportaż ten stanowi świetny opis kraju muzułmańskiego z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca. Książka ta to praktycznie sama krytyka islamu, lecz napisana przez osobę, która dobrowolnie przeszła na islam i jeszcze z własnej woli zamieszkała na stałe w Egipcie. Temat jest zatem naprawdę dobrze obadany...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-04
Jak tylko zobaczyłam w księgarni, że jest nowa książka o Hiszpanii w formie reportażu, koniecznie chciałam ją przeczytać. Miałam tylko obawę, że będzie napisana stylem popularnonaukowym. Ale nic z tego, gdyż tak jak żywiłam nadzieję, to jest książka powstała z fascynacji innym krajem, koncentrująca się na aspektach, które dla zwykłych przewodników pozostają nieuchwytne. Tworzy taki klimat, że ciężko się od niej oderwać. Wszystko to napisane tak lekko i zajmująco, że aż ciężko uwierzyć, iż dla autora był to debiut literacki.
Uważam że ta książka świetnie poszerza horyzonty, będzie doskonała dla każdego kto jest ciekawy świata i ludzi. Polecam zabrać się za nią jak najszybciej, gdyż jest póki niezwykle aktualna - niektóre odniesienia dotyczą wydarzeń sprzed zaledwie kilku miesięcy.
Jak tylko zobaczyłam w księgarni, że jest nowa książka o Hiszpanii w formie reportażu, koniecznie chciałam ją przeczytać. Miałam tylko obawę, że będzie napisana stylem popularnonaukowym. Ale nic z tego, gdyż tak jak żywiłam nadzieję, to jest książka powstała z fascynacji innym krajem, koncentrująca się na aspektach, które dla zwykłych przewodników pozostają nieuchwytne....
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-05
Mogło by się wydawać, że w ciągu 3 lat od kryzysu pandemicznego tyle się wydarzyło, że nie warto już sięgać po książkę z 2020. Okazało się, że punkt widzenia Bhakadiego od początku był tak logiczny i spójny, że dzisiejsze fakty jedynie potwierdzają, kto miał rację. Kto wydawał sądy na podstawie wiedzy o epidemiach, a kto na podstawie jedynego słusznego eksperta rządowego. Kto faktycznie chciał chronić najsłabszych, a kto tylko pokazowo robił lockdowny, by działania były "widoczne". Kto chciał skutecznie zarządzać kryzysem, a kto chciał siać panikę i ją bez ustanku podżegać. Koniec końców informacje o zmienianiu definicji pandemii, końca pandemii i obchodzeniu przepisów o lekach, po to tylko by móc siać panikę i zmusić wszystkich do przyjęcia nowego preparatu - napawają smutną refleksją.
Mogło by się wydawać, że w ciągu 3 lat od kryzysu pandemicznego tyle się wydarzyło, że nie warto już sięgać po książkę z 2020. Okazało się, że punkt widzenia Bhakadiego od początku był tak logiczny i spójny, że dzisiejsze fakty jedynie potwierdzają, kto miał rację. Kto wydawał sądy na podstawie wiedzy o epidemiach, a kto na podstawie jedynego słusznego eksperta rządowego....
więcej Pokaż mimo to