Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To było moje drugie spotkanie z panią Echols. „Dziewczyna, która chciała zbyt wiele” podobała mi się, ale pozostawiła lekki niedosyt. Czy i w tym wypadku było podobnie? Niestety ale „Uratuj mnie” jest gorsze od swojej poprzedniczki. Historia sama w sobie nie jest zła, ale główna bohaterka zdecydowanie działa na niekorzyść tej powieści.

Ale zacznijmy od początku. Zoey poznajemy, gdy jej świat rozpada się na kawałki. Rodzice się rozwodzą, ojciec bierze ślub ze swoją dwudziestoczteroletnią pracowniczką, która jest z nim w ciąży, matka miała próbę samobójczą, a teraz wylądowała w psychiatryku. To chyba zbyt wiele dla siedemnastoletniej dziewczyny, dlatego Zoey pod wpływem emocji podejmuje kilka nieprzemyślanych decyzji, które będą miały daleko idące konsekwencje. Ale to dopiero początek kłopotów, bo dziewczyna ulega wypadkowi samochodowemu, a gdy następnego dnia budzi się w swojej sypialni z przerażeniem odkrywa, że nie pamięta nic z poprzedniego wieczoru. Zoey nie ma się komu zwierzyć, nie może liczyć ani na swojego samolubnego ojca, który jest wściekły na nią i na matkę, że psują mu ślub ani na przyjaciół, którzy szczerze powiedziawszy, tak naprawdę mają ją gdzieś, bo w przeciwnym wypadku zauważyliby, że coś jest nie tak. Ale czy aby na pewno jest zupełnie samotna?

Na początku naprawdę współczułam Zoey i mogłam zrozumieć, że pod wpływem impulsu przespała się z Brandonem, znanym w okolicy playboyem. Ale potem gdy emocje opadły, minął pewien czas, a ona wciąż zachowywała się jakby miała klapki na oczach, nie widziała, że Brandon nic do niej nie czuje, krótko mówiąc, ją olewa. Nie odwiedził jej w szpitalu, ba, nawet nie zadzwonił, nie wspierał, nie robił nic za co można by go uznać za przyjaciela, a co dopiero za chłopaka. Nie winię go za to, bo on po prostu taki jest. Zoey widziała, jak Brandon zachowuje się w stosunku do innych dziewczyn, w końcu zwierzał się jej ze swoich podbojów, ale ubzdurała sobie, że w jej przypadku będzie inaczej. I mimo że minął pewien czas i nic się w jego zachowaniu nie zmieniało, a ona sama zaczęła mieć mieszane uczucia, to wciąż z uporem maniaka obstawała przy tym, że przecież Brandon jest jej chłopakiem. To był jeden z wielu przykładów jej bezmyślnego zachowania. Tak naprawdę wiele jej kolejnych problemów było w dużej mierze jej osobistą winą, podejmując nieprzemyślane decyzje, na własne życzenie komplikowała sobie życie. Czasami już po prostu miałam ochotę siąść i płakać nad jej głupotą.
Z innymi żeńskimi bohaterkami wcale nie było lepiej a czasem nawet gorzej. Nie jestem w stanie wymienić ani jednej dziewczyny, która zdobyłaby moją sympatię, wszystkie były głupie, puste i zapatrzone w siebie. Ale to dotyczy nie tylko dziewczyn, chłopcy także się nie popisali. W zasadzie poza Dougiem nie jestem w stanie wskazać nikogo wartego uwagi.

Motyw z amnezja był ciekawym pomysłem, ale mógł być lepiej przeprowadzony. Szczerze powiedziawszy, gdyby Zoey od razu powiedziała wprost, że nic nie pamięta, uniknęłaby wielu nieporozumień. Ale ona przecież wiedziała lepiej, uważała, ze gdy się przyzna, wszyscy uznają, że jest stuknięta. To jest jedna z jej kolejnych wad, dziewczyna zbyt dużą wagę przywiązuje do tego, co powiedzą inni. W ogóle w tej powieści motywacja wielu bohaterów były dla mnie po prostu głupia i dziecinna, kompletnie niezrozumiała. Idealny przykład to moment, gdy pod koniec książki, gdy nikt nie chciał wyznać Zoey prawdy, czułam się nie jak wśród prawie dorosłych ludzi ,a w gronie sześciolatków. Dziewczynie wali się życie, a oni nie mogą nic jej powiedzieć z tak idiotycznych powodów, że nie wiem, ba, są na nią wściekli, że się w ogóle ich o to czepia.

To teraz, gdy trochę pomarudziłam, nadszedł czas by przejść do jasnych stron powieści. Po pierwsze Doug. Jak dla mnie jedyny nastolatek zachowujący się adekwatnie do swojego wieku. Może nie zawładnął moim sercem, ale sceny z nim i Zoey bardzo mi się podobały, czuć było miedzy nimi tę chemię. Poza tym przypominał mi takiego „dobrego ducha”, stał trochę na uboczu, ale zawsze był przy Zoey, wspierał ją i pomagał, gdy naprawdę tego potrzebowała. Był niesamowicie czuły, troskliwy i oddany. Taki chłopak to skarb, a ona się oglądała za jakimś Brandonem.

Humorystyczny element stanowiły sceny z trenerem i całą drużyną, zawsze wtedy chichrałam pod nosem. Ich komentarze były jak najbardziej adekwatne do zaistniałej sytuacji.

Książka nie była tragiczna, ale mimo wszystko się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś zbliżonego do poziomu „Dziewczyny, która chciała zbyt wiele”, bo w końcu sama autorka polecała „Uratuj mnie” fanom tej pierwszej, ale niestety zamiast tego otrzymałam co prawda ciekawą historię, ale ze zmarnowanym potencjałem i irytującą główną bohaterką.

To było moje drugie spotkanie z panią Echols. „Dziewczyna, która chciała zbyt wiele” podobała mi się, ale pozostawiła lekki niedosyt. Czy i w tym wypadku było podobnie? Niestety ale „Uratuj mnie” jest gorsze od swojej poprzedniczki. Historia sama w sobie nie jest zła, ale główna bohaterka zdecydowanie działa na niekorzyść tej powieści.

Ale zacznijmy od początku. Zoey ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem. Wiedziałam, że to nie będzie literatura wysokich lotów, ot takie przyjemne czytadełko, ale mimo wszystko i tak się rozczarowałam. Niby wszystko wydaje w porządku, dosyć niezły pomysł, nieirytujący bohaterowie, ciekawa końcówka, ale nie potrafiłam się wciągnąć w tę historię. Byłam w stanie odłożyć książkę w każdym momencie, a losy bohaterów średnio mnie interesowały. Lubię gdy książka wzbudza we mnie emocje, nieważne czy dobre czy złe, tutaj czułam tylko obojętność. Skończyłam, bo po prostu nie lubię nie kończyć książek. Niezbyt mi też leżał styl autora, później się do niego przyzwyczaiłam, ale mimo wszystko bardziej pasowałby mi do jakiejś młodzieżówki. Najbardziej spodobały mi się liczne cytaty na początku każdego rozdziału. Nie wiem, czy sięgnę po jeszcze jakieś książki tego pisarza, ta powieść ani mnie nie zachęciła ani nie zniechęciła, na razie po prostu zupełnie nie czuje ciekawości, by zapoznać się z jego innymi dziełami.

To moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem. Wiedziałam, że to nie będzie literatura wysokich lotów, ot takie przyjemne czytadełko, ale mimo wszystko i tak się rozczarowałam. Niby wszystko wydaje w porządku, dosyć niezły pomysł, nieirytujący bohaterowie, ciekawa końcówka, ale nie potrafiłam się wciągnąć w tę historię. Byłam w stanie odłożyć książkę w każdym momencie, a losy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Przeznaczenie-odparła Blue.- Nie za ciężkie słowo, tak przed śniadaniem?”

Blue Sarget nigdy nie prowadziła normalnego życia, bo czy to w ogóle możliwe, gdy większa część twojej rodziny to jasnowidzowie, media i wiedźmy. Niestety Blue nie potrafi przepowiadać przyszłości, wtedy może wiedziałaby jak uratować chłopaka, którego pokocha, ponieważ według przepowiedni jej pocałunek będzie dla niego śmiertelny. Na razie pozostaje jej pełnienie funkcji „wzmacniacza” zjawisk nadprzyrodzonych i unikanie jak ognia wszelkich chłopaków, zwłaszcza tych w swetrach z krukiem, uczęszczających do prestiżowego liceum Agliobly.

„Blue, jeśli poznasz go bliżej…
Strzeż swojego serca. Nie zapominaj, że on niedługo umrze”

Podczas wigilii świętego Marka dzieje się coś dziwnego, Blue po raz pierwszy widzi ducha, nigdy do tej pory jej się to nie przytrafiło. Wcześniej mogła je jedynie wyczuć, a to jej uzdolniona matka z nimi rozmawiała. Ale to nie byle jaki duch, lecz zjawa młodego chłopaka w swetrze z krukiem. Znak, że ten chłopak umrze jeszcze w tym roku. Czy to Blue przyczyni się do jego śmierci? Bo według jej ciotki jest to duch osoby, którą dziewczyna albo pokochała albo zabiła. Czy to będzie chłopak z jej przepowiedni?

„Po pierwsze - trzymać się z dala od chłopców,
bo oni oznaczają kłopoty.
Po drugie- trzymać się z dala od chłopców z krukami,
bo to łajdacy”

Blue jest skołowana, zwłaszcza że widziała tego chłopaka pierwszy raz w życiu, zwłaszcza że nie zadaje się z jakimikolwiek chłopakami, ale już wkrótce w jej życie wkroczy czterech uczniów Agliobly. Czy rzeczywiście są tylko bogatymi, rozpieszczonymi dzieciakami, którym w głowie tylko ciągłe imprezy i rozbijanie się po mieście swoimi drogimi samochodami?

„Tam, gdzie jest bóstwo, zwykle są i rzesze diabłów”

Adam, Ronan, Gansey, Noah. Każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju, ma swoje problemy i sekrety, każdy ma swoje powody, które skłoniły go do uczestnictwa w szalonym przedsięwzięciu Ganseya, poszukiwaniach Glendowera, Króla Kruków. Jest to legendarny walijski król, którego ciało ponoć przetransportowano przed wiekami do Wirginii, gdzie czeka, aż odnajdzie je śmiałek, który go przebudzi. Blue dołącza do nich, by im pomoc, ale czy zdaje sobie sprawę, że może obudzić siły, które nigdy nie powinny być uwolnione? Rozgrywka dopiero się zaczyna, ale niewiadomo jak się zakończy. Zwłaszcza, że to nie pierwsza próba przeprowadzania rytuału obudzenia linii mocy, a poprzednia nie zakończyła się zbyt szczęśliwie.

„Ich życie wydawało się pajęczyną, w którą ona dała się złapać. I miała wrażenie, że to bez znaczenia, czy przyczyną tego stanu rzeczy jest coś, co zrobiła w przeszłości, czy też coś, co dopiero się zdarzy”

Największą uwagę w książce przyciągają świetni bohaterowie, są naprawdę wyraziście zarysowani. Blue to rozsądna dziewczyna, nie załamuje się, nie zastanawia się godzinami, czy coś zrobić, po prostu to robi, nie przypomina bohaterek większości książek dla nastolatek, jest stanowcza, potrafi zachować zimną krew, nie boi się wyrażać własnego zdania, jej dialogi z Ganseyem zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Co do chłopców to każdy z nich jest zupełnie inny, nie da się ich ze sobą pomylić. Co chwilę wraz z Blue odkrywamy coraz to nowe fakty dotyczące ich życia, poznajemy kolejne twarze.

Ronan to brutalność, siła, szczery do bólu, zawsze mówi to, co myśli, nie przebiera w środkach, a jego pięść jest nawet jeszcze szybsza niż słowa, ale czy to naprawdę tylko zwykły chuligan jak sądzi większość? Chłopak, jest pełen sprzeczności, ale widać, że w środku bardzo cierpi. Ma swoje mroczne tajemnice, którymi z nikim się nie dzieli. Śmierć ojca bardzo na niego wpłynęła, a jej przyczyny wciąż pozostają zagadką. To najbardziej enigmatyczny bohater ze wszystkich, autorka pokazała nam kilka jego stron, jasnych i ciemnych, ale myślę, że to dopiero początek jego historii i jeszcze niejednokrotnie nas czymś zaskoczy.

Adam. Wierzy w siłę własnych rąk. Stara się pracować ciężko, bo chce w przyszłości zapewnić sobie godziwe warunki do życia. Świetny uczeń, pracuje, by zapłacić za czesne. Nie potrafi porozumieć się z ojcem, który się nad nim znęca. Chce iść własna drogą, ale dusi się z powodu oplatających go zależności z ojcem i Ganseyem.

Noah. Niepozorny, prawie niewidoczny, ale jak się okaże odegra bardzo ważną rolę w całej tej historii.

I wreszcie mój ulubieniec, czyli Gansey. Na początku tak samo jak Blue nie polubiłam go, wydawał mi się rozpieszczonym, aroganckim przystojniakiem jakich wielu, ale potem okazało się, że to tylko poza. Z rozpuszczonego dzieciaka przemienił się w badacza, odkrywcę, mającego obsesję na punkcie Glendowera, niepoprawnego marzyciela, który widzi drogę tam, gdzie nie dostrzegają jej inni. A z szalonego naukowca przemienił się w zwykłego chłopaka, który po prostu chce coś udowodnić światu, chłopaka, z którym można pożartować, chłopaka, który dba i martwi się o swoich przyjaciół. Gansey jest bardzo niejednoznaczny, z każdym wydarzeniem odrzuca kolejną maskę i odkrywa coraz to nową twarz. Z niecierpliwością czekam aż poznam je wszystkie.

Muszę przyznać, że w tej książce nawet bardziej od głównego wątku paranormalnego (który tez jest świetny) interesują mnie postacie, ich zachowanie, osobowość. Nawet gdyby to była zwykła książka bez wątku magicznego i tak bym ją przeczytała z zachwytem z powodu samych bohaterów. Często w paranormalnych powieściach dla młodzieży bohaterowie są opisani po łebkach, ale tutaj to jeden z najmocniejszych punktów. Sama fabuła także jest rewelacyjna, ponieważ jest tyle różnych wątków, a jeszcze więcej możliwości ich rozwiązania. Poza tym świetne jest to, że znamy pewne wydarzenia z przyszłości, jak gdyby ktoś pokazał nam kilkuminutową scenę wyciętą z jakiegoś filmu i możemy głowić się, jak do tej sytuacji doszło i co z niej wynikło.
Nie mogę się doczekać, aż dowiem się, jak ta cała historia się zakończy. Zdecydowanie polecam!

„Przeznaczenie-odparła Blue.- Nie za ciężkie słowo, tak przed śniadaniem?”

Blue Sarget nigdy nie prowadziła normalnego życia, bo czy to w ogóle możliwe, gdy większa część twojej rodziny to jasnowidzowie, media i wiedźmy. Niestety Blue nie potrafi przepowiadać przyszłości, wtedy może wiedziałaby jak uratować chłopaka, którego pokocha, ponieważ według przepowiedni jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdyby Justyna mnie tak nie denerwowała, dałabym więcej.

Gdyby Justyna mnie tak nie denerwowała, dałabym więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tej książki nie da się opisać, ją się po prostu czuje.

Tej książki nie da się opisać, ją się po prostu czuje.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z tych książek, których się nigdy nie zapomni.

Jedna z tych książek, których się nigdy nie zapomni.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja książki rozgrywa się w czasach nam współczesnych. Uważam, że autor świetnie przedstawił ich wady i zalety, pogoń za pieniędzmi i najnowszymi gadżetami, szał na punkcie celebrytów. Tak, anioły przedstawione w powieści uosabiają gwiazdy z pierwszych stron tabloidów. Istnienie tych istot zostało ujawnione 100 lat temu. Od tego momentu dalej pełnią funkcje Aniołów Stróżów, ale robią to za pieniądze. Mieszkają w willach, jeżdżą szybkimi samochodami, pławią w luksusie. Mają własne telewizje, rozgłośnie radiowe, występują w reklamach. W zasadzie są sławni z tego, że są Aniołami. Jedna scena mnie po prostu rozwaliła, chodzi mi o to, co się stało po rzekomym „porwaniu”:) Z jednej strony każdy śmieje się z tych bzdur, ale z drugiej strony uświadamia sobie, że powieść bez tych paranormalnych elementów przedstawia prawdziwy świat.
Jestem pozytywnie zaskoczona tą książką. Myślałam, że to będzie historia jakich wiele: przystojny, bogaty chłopak zakochuje się w pospolitej dziewczynie. Czy tak było? I tak i nie. Maddy to rzeczywiście zwykła dziewczyna, która nie ma zbyt wielu znajomych. Po prostu życie towarzyskie i imprezy zupełnie jej nie interesują. Tak samo jak Anioły, których życie śledzi cały świat. Maddy to nie jedna z tych bohaterek, które nie maja własnego zdania, wręcz przeciwnie ma swój system wartości, którego się trzyma, jest szczera, mówi, gdy coś jej nie pasuje, potrafi wiele zrobić, jeśli jej na czymś bardzo zależy. Nie zastanawia się godzinami, nie zamartwia, tylko działa. Natomiast Jacks owszem jest bogatym dzieciakiem, jego podobizny wiszą na wszystkich billboardach w mieście, ale nie jest arogancki i rozpuszczony. To naprawdę miły, trochę zagubiony chłopak. Czuje, że wszyscy wokół zwracają uwagę tylko na jego wygląd, na to że jest Aniołem, a nie na to jaki jest. Tych dwoje spotyka się przez przypadek, ale ich relacja wywoła burze, jaka nigdy nie nawiedziła tego świata, zarówno ludzkiego i anielskiego.
Bardzo mi się podobało, że w tej powieści wątek romansowy był jednym z wielu. Oprócz opisu życia celebrytów, występuje też watek kryminalny. Ktoś brutalnie zabija kolejne anioły. Co prawda tożsamość mordercy nie była dla mnie wielką niespodzianką, podejrzewałam te osobę, ale i tak nie zabrakło emocjonujących momentów. Zwłaszcza pod koniec. Ostatnie sto stron to ciągłe zwroty akcji. Ucieczka, samochodowy pościg, bestia kryjąca się w ciemności. Siedziałam i po prostu połykałam kolejne słowa.
Żeby nie było tak różowo, to książka miała też wady. Wiele wydarzeń było przewidywalnych. Poza tym samo zakończenie zepsuło trochę moją ocenę. Niektóre fragmenty były nudne np. opis przemiany Jacksa i tej całej ceremonii jej towarzyszącej. Szkoda, że nie było więcej o takich postaciach jak detektyw Sylvester czy Mark, ojczym Jacksa.
Podsumowując, książkę oceniam pozytywnie, nie była to jakąś wybitna powieść z gatunku paranormal, ale miło spędziłam z nią czas.

Akcja książki rozgrywa się w czasach nam współczesnych. Uważam, że autor świetnie przedstawił ich wady i zalety, pogoń za pieniędzmi i najnowszymi gadżetami, szał na punkcie celebrytów. Tak, anioły przedstawione w powieści uosabiają gwiazdy z pierwszych stron tabloidów. Istnienie tych istot zostało ujawnione 100 lat temu. Od tego momentu dalej pełnią funkcje Aniołów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Złodziej pioruna” to świetna książka dla miłośników greckich mitów. Autorowi doskonale udało się wpleść dawne podania we współczesną historię dla nastolatków. Tak bardzo, że można by uznać za prawdopodobne, że bogowie mieszkają na szczycie Empire State Building. Akcja pędzi na łeb na szyję. Jesteśmy razem w Percym w jego szkole z internatem, by nagle znaleźć się na Obozie dla Herosów, a potem wyruszyć z nim na misję. A tam nie mniej atrakcji, spotkanie oko w oko z chimerą, pojedynek z Aresem, odwiedziny w podziemnym świecie. Czytelnik na pewno nie będzie się nudził. Niektóre wydarzenia były łatwe do przewidzenia, ale to wcale nie odbiera radości z czytania. Książkę czyta się błyskawicznie, a narracja z punktu widzenia Percy’ego to mocny punkt powieści. Uwielbiam jego komentarze, niepozbawione sarkazmu i dystansu do siebie i otaczającego świata.
Z wielką chęcią sięgnę po kolejne części, bo przygody Percy’ego i jego przyjaciół bardzo mi się spodobały. I jak dla mnie jest to jedna z najlepszych serii młodzieżowych ostatnich lat.

„Złodziej pioruna” to świetna książka dla miłośników greckich mitów. Autorowi doskonale udało się wpleść dawne podania we współczesną historię dla nastolatków. Tak bardzo, że można by uznać za prawdopodobne, że bogowie mieszkają na szczycie Empire State Building. Akcja pędzi na łeb na szyję. Jesteśmy razem w Percym w jego szkole z internatem, by nagle znaleźć się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główną bohaterkę powieści, detektyw Harper poznajemy, gdy dochodzi do siebie po ataku złodzieja, który spowodował u niej śmierć kliniczną. Od tego momentu widzi dziwną mgłę i istoty nie z tego świata. Okazuje się, że to wcale nie są wytwory jej skołatanego po wypadku umysłu. Szarość istnieje naprawdę, to przestrzeń między Tu i Tam, Ziemią a miejscem, do którego duchy udają się po śmierci. Dostęp do niego mają tylko duchy, wampiry i Chodzący w Szarości, tacy jak Harper. Pani detektyw nie chce pogodzić się z tym, co się stało, jej racjonalny umysł stara się wyprzeć wszystko, co widzi, ale przed Szarością nie ma ucieczki. Kobieta dowiaduje się o tym boleśnie, gdy okazuje się, że sprawa której się podjęła, to nie zwykła ucieczka młodego chłopaka przed nadopiekuńczą matką. To dopiero wierzchołek góry lodowej. Harper zostaje wplątana w rozgrywki pomiędzy wampirami. Ale to jeszcze nic w porównaniu z jej klientem, który poszukuje starych organów, jedno jest pewne, do rodzaju ludzkiego to on na pewno nie należy.
Muszę przyznać, ze koncepcja Szarości jako przejściowego miejsca miedzy życiem a śmiercią była bardzo ciekawa. To jeden z atutów tej powieści. Co do warstwy fabularnej to tutaj już bywało różnie. Nie było aż tak wielu emocjonujących momentów, a dotarcie do szefa okolicznych wampirów opierało się w zasadzie na łażeniu i rozmawianiu z jego wrogami. Mimo wszystko historia mnie zaciekawiła na tyle, że chętnie zajrzę do następnych części, zwłaszcza że Szarość i sposób jej funkcjonowania wciąż skrywają wiele tajemnic.

Główną bohaterkę powieści, detektyw Harper poznajemy, gdy dochodzi do siebie po ataku złodzieja, który spowodował u niej śmierć kliniczną. Od tego momentu widzi dziwną mgłę i istoty nie z tego świata. Okazuje się, że to wcale nie są wytwory jej skołatanego po wypadku umysłu. Szarość istnieje naprawdę, to przestrzeń między Tu i Tam, Ziemią a miejscem, do którego duchy udają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co się stanie, gdy na drodze zwykłej, amerykańskiej dziewczyny, twardo stąpającej po ziemi i żyjącej wśród liczb i matematycznych praw stanie przystojny, czarujący, władczy, irytujący rumuński książę, który na dokładkę jest wampirem?
Myślę, że odpowiedź jest zbędna. Powieść obfituje w liczne zabawne sytuacje wynikające z różnic kulturowych, poglądowych, charakterologicznych. Jedno jest pewne, nudzić się nie będziemy.
Jessica jest dosyć wyrozumiała, choćby wziąwszy pod uwagę, że od 17 lat żyje z najbardziej zwariowanymi ludźmi na świecie – swoimi rodzicami, którzy maja hopla na punkcie wegetariańskiej żywności, wewnętrznej harmonii i zwierzaków. Ale wszystko ma swoje granice. Nawet cierpliwość Jessici. A chłopak, który niespodziewanie pojawia się w jej domu i co gorsza uważa się za wampira, a Jessicę za swoja przyszłą żonę, co zostało zadecydowane na mocy jakiegoś paktu, definitywnie te granice przekracza.
To miał być miły i beztroski ostatni rok liceum, ale z powodu pewnego rumuńskiego ucznia z wymiany międzynarodowej wszystko staje na głowie. Jessica będzie musiała przewartościować niektóre rzeczy, jeszcze raz przemyśleć pewne kwestie, zmienić swoje nastawienie, a przede wszystkim zrozumieć siebie. To nie tylko historia o rodzącym się uczuciu między nastolatkami okraszona paranormalnym wątkiem. To opowieść o dorastaniu, szukaniu swojego wewnętrznego „ja” i zaakceptowaniu go. To opowieść o wyborach, o tym, że zmieniają nie tylko nasze życie. Opowieść, w której skontrastowano dwa światy: wyniosłą, mroczną Rumunię i beztroską, różową Amerykę.
Mogłaby to być historia jakich wiele. Ona- szara myszka poznaje jego- charyzmatycznego przystojniaka. Mimo niektórych schematycznych wydarzeń udało się tego autorce uniknąć. Wszystko dzięki ciekawym bohaterom. Na pewno nie można powiedzieć o Jessice, że to zahukana osóbka, wręcz przeciwnie to silna, odważna dziewczyna, która po prostu na początku nie potrafi dostrzec swojej atrakcyjności i zalet. Czytelnik obserwuje jak się zmienia, nabiera pewności siebie, po prostu rozkwita, staje się młodą, dumną kobietą. A nie mała w tym zasługa rumuńskiego księcia. Cóż to za irytujący facet, ale za to prawdziwy dżentelmen starej daty, ale czemu się dziwić, w końcu mieszka w kamiennym zamku w Karpatach. Jego dzieciństwo nie było usłane różami, nękają go demony przeszłości i strach, że stanie się taki sam jak jego opiekunowie. Warto jeszcze nadmienić o jego porywczości i zwyczaju mówienia wprost tego, co myśli i można się łatwo domyślić, że będzie się dużo działo.
Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, było dużo zabawnych momentów, autorka świetnie sobie poradziła z pokazaniem różnic między zachowaniami i poglądami na różne sprawy w nowoczesnej Ameryce i tajemniczej, starodawnej Rumunii. Podobały mi się zwłaszcza końcowe wydarzenia i przeobrażenie głównej bohaterki, nawet bardziej zwróciłam na to uwagę niż na sam romans.

Co się stanie, gdy na drodze zwykłej, amerykańskiej dziewczyny, twardo stąpającej po ziemi i żyjącej wśród liczb i matematycznych praw stanie przystojny, czarujący, władczy, irytujący rumuński książę, który na dokładkę jest wampirem?
Myślę, że odpowiedź jest zbędna. Powieść obfituje w liczne zabawne sytuacje wynikające z różnic kulturowych, poglądowych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Co siedem lat nasze wszystkie komórki są zastępowane przez nowe. Co siedem lat znikamy.”
Nikt nigdy nie napisał poradnika o sztuce umierania. Nie da się do tego przygotować. Nawet gdy proces jest powolny, gdy ciało słabnie krok po kroku, kawałek po kawałku. Bo cóż można uczynić, gdy zbliżamy się do nieuchronnego końca? Co znaczą słowa” pięknie umierać”?
Tessa ma 16 lat i ma raka. Umiera od 4 lat. Jest już zmęczona szpitalem, licznymi transfuzjami krwi, strzykawkami i igłami. Wie, że nie ma żadnych szans na wyzdrowienie. Choroba za bardzo rozprzestrzeniła się w jej ciele. Dziewczyna układa listę dziesięciu rzeczy, rzeczy, które pragnie zrobić przed śmiercią. Jest zdolna do wszystkiego, bo w końcu nie ma nic do stracenia. I tak za kilka miesięcy zamieni się w proch. Tessa uczy się jak zaakceptować swoją śmierć, jak cieszyć się każdą chwilą, która jej jeszcze pozostała. Nie chce marnować ani jednej sekundy. Nie chce niczego żałować. Nie jest samotna, otaczają ją bliscy i chociaż czasem dochodzi między nimi do kłótni, to widać tę miłość między nimi, to wsparcie, jakie okazują Tessie. Są z nią na dobre i złe.
Można by pomyśleć, że skoro to książka o chorobie to jest smutna. W istocie tak jest. Ale daje też nadzieję. Pokazuje, że w życiu ważne są chwile, bo gdy stajemy w obliczu śmierci, jedyne co nam pozostaje, to piękne wspomnienia. Uczymy się razem z Tessą, jak cieszyć się życiem, jak brać je garściami. Patrzymy jak rozpaczliwie walczy o każdy oddech i kibicujemy jej w jej przedsięwzięciach. I choć wiemy jak zakończy się ta historia, odczuwamy radość wraz z Tessą z każdego zrealizowanego postanowienia.

„Co siedem lat nasze wszystkie komórki są zastępowane przez nowe. Co siedem lat znikamy.”
Nikt nigdy nie napisał poradnika o sztuce umierania. Nie da się do tego przygotować. Nawet gdy proces jest powolny, gdy ciało słabnie krok po kroku, kawałek po kawałku. Bo cóż można uczynić, gdy zbliżamy się do nieuchronnego końca? Co znaczą słowa” pięknie umierać”?
Tessa ma 16 lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta część była jeszcze lepsza niż poprzednia, jeszcze bardziej emocjonująca. Więcej akcji, strachu i mistycznych istot zamieszkujących Manhattan. W tej części lepiej poznaliśmy wszystkich bohaterów i ich złożone motywy postępowania. Bardzo mi się podoba w tej książce, że nikt nie jest czarny lub biały, no może z wyjątkiem Valentina, chociaż on też ma swoje racje. Poza tym świetne jest to, że tak dogłębnie jest przedstawiona psychika Jace’a a nie tylko zachwyty nad jego urodą, co często mnie denerwuje w tego typu powieściach. To wszystko sprawia, że Jace zapada w pamięć, nie tak jak wielu innych bohaterów z młodzieżowych książek, o których można powiedzieć tylko tyle że są „tajemniczy, niebezpieczni i przystojni”. I nie przypominam sobie żadnego książkowego chłopaka, który by był tak sarkastyczny i miał tak świetne teksty jak Jace.
Humor to właśnie kolejny atut całej tej serii. Co chwilę wybuchałam śmiechem. Z tej serii pochodzi chyba najwięcej moich ulubionych cytatów. Cassandra Clare ma naprawdę lekkie pióro, potrafi rozładować każdą sytuację jakimś śmiesznym stwierdzeniem. Ale w powieści jest też wiele wzruszających i chwytających za serce momentów, każda scena z Jace’m i Clary przyprawiała mnie o szybsze bicie serca ,a gdy wyruszali na różne wyprawy naprawdę się bałam, że coś im się stanie. To jedna z niewielu serii, w której uwielbiam tak wielu bohaterów, po prostu kocham ich wszystkich i nie chciałabym, żeby ktokolwiek z nich umarł. Może tylko Simon mnie trochę irytował swoim zachowaniem, ale pod koniec się wyrobił.
Podoba mi się też to, że świat przestawiony jest tak różnorodny. Nocni Łowcy, wampiry, wilkołaki, faerie, demony. Z ciekawością czytałam o ich zwyczajach, miło by było, gdyby Cassandra poświeciła ich charakterystyce jeszcze więcej miejsca w kolejnych częściach.
Na zakończenie powiem, że nie mogłam oderwać się od tej książki, pochłonęłam ją jednym tchem, usiadłam i czytałam aż skończyłam, nie obchodziło mnie nic innego poza tym, by dowiedzieć się, co wydarzyło się dalej.

Ta część była jeszcze lepsza niż poprzednia, jeszcze bardziej emocjonująca. Więcej akcji, strachu i mistycznych istot zamieszkujących Manhattan. W tej części lepiej poznaliśmy wszystkich bohaterów i ich złożone motywy postępowania. Bardzo mi się podoba w tej książce, że nikt nie jest czarny lub biały, no może z wyjątkiem Valentina, chociaż on też ma swoje racje. Poza tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto by pomyślał, że jedno wyjście do klubu może zburzyć twój poukładany świat? Gdy Clary rusza bohatersko, by pomóc zaatakowanemu chłopakowi, nie ma pojęcia, że wplątuje się coś, od czego zależą losy całego świata. Od tego momentu nic nie będzie takie jak wcześniej. Co się stanie, gdy zrozumiesz, że całe twoje życie było kłamstwem?
Uwielbiam tę książkę, zdecydowanie wyróżnia się na tle innych powieści z gatunku paranormal romance. Świetne dialogi, podczas czytania uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nietuzinkowi bohaterowie. Uważam, że Jace nie ma sobie równych, to jeden z najbardziej seksownych, intrygujących i zabawnych dupków;) To taki typ ,obok którego nie da się przejść obojętnie, albo się go kocha albo nienawidzi. Clary także bardzo lubię, nie załamuje rąk, nie histeryzuje, tylko działa i robi wszystko byle tylko odnaleźć matkę. Co do innych bohaterów to Simon jest dla mnie raczej obojętny, ani ziębi ani grzeje, ale lubię Aleca i Isabelle. I oczywiście Magnusa i Prezesa Miau. Mam nadzieję, ze czarownik będzie się pojawiał jeszcze nieraz. Momenty, które bardzo mi szczególnie zapadły w pamięć, to opowieść o chłopcu z sokołem, lot motocyklem i miażdżąca końcówka. Mam juz za sobą drugą część, w tej działo się mniej niż następnej, ale to pewnie dlatego, że Clary dopiero wkraczała do świata Nocnych Łowców i dopiero uczyła się, w jaki sposób on funkcjonuje. Chyba tylko jedna rzecz mi przeszkadzała, nie wiem czy to wina tłumaczenia czy samej autorki, ale książka wydawała mi się trochę dziecinnie napisana. W drugiej części zupełnie mi to nie przeszkadzało, nie wiem czy się po prostu przyzwyczaiłam czy też styl autorki się poprawił. Niektóre fragmenty przywodziły mi na myśl Harrego Pottera, ale akurat to mi nie przeszkadzało, bo to moja ukochana seria z dzieciństwa.

Kto by pomyślał, że jedno wyjście do klubu może zburzyć twój poukładany świat? Gdy Clary rusza bohatersko, by pomóc zaatakowanemu chłopakowi, nie ma pojęcia, że wplątuje się coś, od czego zależą losy całego świata. Od tego momentu nic nie będzie takie jak wcześniej. Co się stanie, gdy zrozumiesz, że całe twoje życie było kłamstwem?
Uwielbiam tę książkę, zdecydowanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zuzanna to piętnastoletnia dziewczynka, która została adoptowana przez państwa Piątkowskich. W końcu udało jej się znaleźć swoje miejsce na Ziemi i kochających ją ludzi. Jednak szczęście nie trwa wiecznie. Kim tak naprawdę jest Zuzanna i kto chce ją zabić? I co z tym wszystkim mają wspólnego stara zielarka, sklep z antykami, pies, kruk, Wielki Atlas Roślin, pęknięte lustro i tajemnicza kraina Anamir?
Książkę czyta się naprawdę szybko, taka lektura na jeden wieczór. Jest to naprawdę przyjemna i ciepła historia o dorastaniu, ale raczej dla młodszych czytelników. Powieść była przewidywalna, ale nawet aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Bohaterka dorasta, zmienia się, a wraz z nią zmienia się jej otoczenie. Zaczyna widzieć coraz więcej rzeczy, których nie da się racjonalnie wyjaśnić. W książce zostało przedstawione życie szkolne dziewczyny, jej potyczki z wredną klasową jedzą i pierwsze zakochanie, ale stanowią tło dla reszty wydarzeń. Najbardziej wyeksponowana jest natura i miłość dziewczyny do niej .Zuzanna uwielbia wszelkie rośliny i chciałaby w przyszłości zostać botanikiem. Z przyjemnością czytałam te wszystkie przyrodnicze opisy. Autorka potrafiła stworzyć niepowtarzalny klimat. Stara chatka zielarki, magiczne badyle, tulipany z oczami. To właśnie zapadło mi najbardziej w pamięć.
Nie jest to książka, do której będę wracać i która jakoś szczególnie mi się spodobała, ale miło wspominam spędzony z nią czas.

Zuzanna to piętnastoletnia dziewczynka, która została adoptowana przez państwa Piątkowskich. W końcu udało jej się znaleźć swoje miejsce na Ziemi i kochających ją ludzi. Jednak szczęście nie trwa wiecznie. Kim tak naprawdę jest Zuzanna i kto chce ją zabić? I co z tym wszystkim mają wspólnego stara zielarka, sklep z antykami, pies, kruk, Wielki Atlas Roślin, pęknięte lustro...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jospeh to mały, żydowski chłopiec mieszkający w Żółtej Willi, szkole z internatem. Trwa druga wojna światowa. Masowe aresztowania, eksterminacja ludności żydowskiej. Jedynie za murami szkoły jest bezpiecznie, ale tylko do czasu, przed okrucieństwem wojny nie ma ucieczki.
Muszę przyznać, że ze wszystkich książek Schmidta, które do tej pory przeczytałam ta podobała mi się najbardziej. W poprzednich opowiadaniach i powieściach często irytowała mnie narracja, nawet nie sama fabuła, ale postać głównego bohatera np. w opowiadaniu Marzycielka z Ostendy. A tutaj autor świetnie wczuł się w postać małego chłopca z ironią i dystansem komentującym otaczającą go rzeczywistość. Joseph patrzył na świat z dziecięcą ciekawością i krytycyzmem, nie zostawiając suchej nitki na dorosłych. Myślę, ze to najmocniejszy punkt tej książki. Innymi postaciami, na które warto zwróci uwagę są Ojciec Pons i Mademoiselle Marcelle, jedni z wielu cichych bohaterów wojny, którzy ratowali żydowskie dzieci. Samej wojny i jej objawów nie ma aż tak wiele w powieści, więc jeśli ktoś sięgnął po tę książkę, by zobaczyć jak ludzie żyli podczas okupacji może się trochę rozczarować, najwięcej wydarzeń dzieje się na wyizolowanym terenie szkoły. Warto nadmienić, że w powieści znalazł się polski akcent: matka Rudiego zagrała na fortepianie utwór Chopina To jeden z moich ulubionych momentów. „Chopin. Nie przeżył tego, co my, a jednak wszystko przeczuł.” W książce jest wiele fragmentów dotyczących religii chrześcijańskiej i judaistycznej, ich podobieństw i różnic. Szczególnie zapadła mi w pamięć rozmowa, podczas której ojciec Pons mówi, że dla Żydów ważniejszy jest szacunek, a dla chrześcijan miłość do bliźniego. Uważam, że szacunek jest ważniejszy, bo szanuje się za coś, a kocha się bezwarunkowo i miłość to uczucie, a uczucia często potrafią nami zawładnąć i nie potrafimy ich kontrolować. Poza tym można kogoś szanować, nawet gdy się za daną osobą nie przepada i nie podziela jej poglądów.
Książka podobała mi się, jednak nie jest to powieść, która mówi wiele o sprawach dotyczących Holokaustu czy okupacji, nie odkrywa w tych kwestiach niczego nowego, czego osoba pobieżnie zaznajomiona z tym tematem, by nie wiedziała, jest to bardziej opowieść o chłopcu, który wyrwany z rodzinnego gniazda, poszukuje swojej tożsamości narodowej i religijnej.

Jospeh to mały, żydowski chłopiec mieszkający w Żółtej Willi, szkole z internatem. Trwa druga wojna światowa. Masowe aresztowania, eksterminacja ludności żydowskiej. Jedynie za murami szkoły jest bezpiecznie, ale tylko do czasu, przed okrucieństwem wojny nie ma ucieczki.
Muszę przyznać, że ze wszystkich książek Schmidta, które do tej pory przeczytałam ta podobała mi się...

więcej Pokaż mimo to