Szczerze powiedziawszy to jestem ciut zawiedziona. Okładka i opis z tyłu książki rozbudziły moja wyobraźnie, jednak jak zaczęłam czytać mój zapał dość mocno osłabł. Pani detektyw nie jest doskonale skrojoną bohaterką, jak to możemy przeczytać na okładce. W penych momentach zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, które się boi gdy zgasi się mu światło w nocy. Jak dla mnie Harper powinna być twardą babką jak Vicky Nelson z książki pani Huff, a bardziej przypomina mi Belle Swan ze Zmierzchu, zawsze wpadnie w kłopoty, zamiast zachować zimna krew panikuje, ciągle jest poobijana..
Zawiodłam się. Książkę polecam ale tylko dla fanów autorki..
Ta książka pozostała trochę na uboczu. Zarówno w mojej biblioteczce, jak i w planach wydawniczych Fabryki Słów. Mam wrażenie, że kolejne tomy w Polsce nie zostały już ani przetłumaczone, ani wydane. Pamiętam, że było coś hipnotycznego w tej okładce. A pomysł usadowienia historii gdzieś pomiędzy urban fantasy a kryminałem noir wydawał mi się dekadę temu wielce nowatorski. Ale nie do końca w tym wydaniu to zagrało, bo fabuła wydała mi się mało pociągająca. Chyba przez wprowadzenie do niej wampirów, jakoś nie przepadam za literaturą z ich udziałem. W sumie trochę niewykorzystana szansa, bo pomysł na egzystencji w Szarości, przejściowo między życiem a niebytem, dawał znacznie większe możliwości.