-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant29
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2020-12-31
2020-06-19
2020-06-12
2020-06-11
2020-03-30
2020-03-05
2019-12-21
2019-12-19
2019-12-07
2019-11-24
2019-11-02
Dostałem to, czego oczekiwałem, czyli ćwiczenia opisane w sposób zrozumiały i dokładny. Polecam, przyda się każdemu kto rozpoczyna swoją przygodę z siłownią, chociaż zwolennicy kalisteniki (np. ja) też znajdą tu coś dla siebie.
Dostałem to, czego oczekiwałem, czyli ćwiczenia opisane w sposób zrozumiały i dokładny. Polecam, przyda się każdemu kto rozpoczyna swoją przygodę z siłownią, chociaż zwolennicy kalisteniki (np. ja) też znajdą tu coś dla siebie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-12
Strasznie się zawiodłem, a zapowiadało się nawet nieźle.
Przeczytałem do połowy, dalej już nie dałem rady.
Nie wiem czy jest to kwestia tłumaczenia czy samego pisarza, ale jak to zostało to napisane woła o pomstę do nieba.
Brak tu jakiejkolwiek dramaturgii, tego gęstego klimatu którego oczekuję od post-apo. Brak tu ciekawych, charakterystycznych postaci.
Opisy akcji wyglądają mniej więcej tak: "Wyszliśmy na zewnątrz. Wszystko było zniszczone. Nagle zobaczyliśmy potwora. Zaczęliśmy uciekać, a on nas gonił. Pojawiły się psy. Potwór chwycił jednego i zaczął zjadać. Patrzyliśmy z przerażeniem". Styl rodem z liceum. Z mat-fizu.
Akcja czasami była opisana zbyt szybko. Szczególnie w trakcie lotu do Petersburga. Bardzo skąpo opisany. Tutaj można by popchnąć fabułę w kompletnie inną stronę, przecież zawsze po dwudziestoletnim postoju samolotu mogło się coś zepsuć... A gdyby na przykład spadli i musieli kontynuować podróż innymi środkami? Spotkaliby ciekawych ludzi bądź przedstawicieli fauny? Przerodziłoby się to w pasjonującą podróż przez krew, łzy i mróz w poszukiwaniu ojca? Stop, koniec dywagacji. Widocznie taki był zamysł autora żeby dolecieli i bez sensu kręcili się po Petersburgu.
Dalej spotykamy dużo chodzenia, kult kaktusów, chodzenie, strzelanie do ludzi w waciakach, chodzenie, dziada który przez kilka stron rozwodził się nad komunizmem, chodzenie (dalej nie wiem bo mi się znudziło, mogłem też coś pomieszać przy chronologii, ale już nieco zapomniałem co się tam właściwie działo).
A to wszystko przy wspomnianym stylu pisania, braku jakiejkolwiek dramaturgii. Miałem już dość, a i tak 1/4 książki czytałem na siłę.
Mógłbym jeszcze coś powiedzieć o niskiej jakości pliku .epub (chodzi mi o masę, masę literówek, denerwujące odczytywanie numerów stron jako tekstu, oznaczenie niektórych z tych numerków jako rozdziałów itd.), ale rozumiem, że jest to fanowskie tłumaczenie, więc nie będę się tego czepiał.
Z plusów to cena (równa zeru złotych polskich), no i jeszcze pewna wyjątkowość, czytamy w końcu książkę nie wydaną oficjalnie w tym kraju.
Polecam tylko dla WIELKICH fanów Uniwersum, którzy chcą wiedzieć jak najwięcej o świecie przedstawionym.
Strasznie się zawiodłem, a zapowiadało się nawet nieźle.
Przeczytałem do połowy, dalej już nie dałem rady.
Nie wiem czy jest to kwestia tłumaczenia czy samego pisarza, ale jak to zostało to napisane woła o pomstę do nieba.
Brak tu jakiejkolwiek dramaturgii, tego gęstego klimatu którego oczekuję od post-apo. Brak tu ciekawych, charakterystycznych postaci.
Opisy akcji...
2019-08-28
2019-08-27
Przeczytałem tą książkę na potrzeby szkoły, została nam zadana jako lektura na wrzesień. Podszedłem do niej z pozytywnym nastawieniem, przyzwyczaiłem się już do klasyki i do stylu, w jakim te dzieła są pisane.
"Przygotowanie" nawet mi się spodobało. Słowacki w niebanalny sposób skwitował znane w tamtym czasie osobistości.
W akcie pierwszym, scenie pierwszej Grzegorz opowiada Kordianowi jakąś historyjkę o chłopcu, który nic nie umiał robić (no dobra. szył psom buty. +5 do respektu.) więc został królem. Swoją drogą nic nadzwyczajnego, tak rodzą się wszyscy politycy. Tylko jest jedna kwestia: po co była ta opowiastka? Kompletnie NIC nie wnosi.
Dalej mamy samobójstwo Kordiana. Dobra, a więc niechronologiczność. Zawsze jakieś urozmaicenie.
Akt drugi. Okazuje się w nim, że główny bohater musi mieć od groma hajsu, stać go na dalekie podróże. Widzimy go kolejno w Londynie, szastającego mamoną, w Dover (z tego już nic nie pamiętam), we Włoszech, gdzie okazuje się być także hazardzistą oraz skończonym idiotą (przywiązał starym drutem złote podkowy do kopyt konia, dziwnym trafem postanowiły sobie zniknąć. niesamowicze zwrószajonce). W Watykanie odkrywa przed nami kolejną kartę: ma dobre kontakty. Bo zwykły zjadacz chleba chyba nie może od tak sobie pójść z poselstwem do papieża, prawda?
Papież postanowił sobie jednak olać naszego wesołego posła, nakazał Polakom modlić się i słuchać cara. Kordianowi bynajmniej się taka opcja nie spodobała...
Na Mont Blanc ujawnia nam także umiejętności wspinaczkowe.
Podsumujmy: hazardzista, debil, z dużym majątkiem, alpinista, ma kontakty. A więc życie ustawione.
Muszę powiedzieć, że jest bardzo ciekawą osobą z arcyciekawym życiem...
Przejdźmy więc do aktu trzeciego.
Połowę sceny pierwszej można równie dobrze wywalić, nie byłoby utraty na treści.
W scenie trzeciej pod koniec jakaś zamaskowana osobistość wyśpiewuje pieśni o alkoholu, potem niespodziewanie znika. A, ginie jeszcze jakieś dziecko, ale w dalszej perspektywie fabuły nie ma to większego znaczenia.
W następnej scenie jesteśmy świadkami zebrania spiskowców.
Kordian okazuje się podchorążym, tym, który wysunął propozycję zabicia cara. Wniosek zostaje jednak odrzucony przytłaczającą większością głosów.
Postanawia własnoręcznie ukatrupić władcę.
W następnej scenie cała sytuacja go jednak przytłoczyła. Zemdlał. Car się obudził, skazał go na śmierć. Kordian trafia do szpitala dla wariatów. Kawałek teraz pominę, bo trochę się rozpisałem. Nic istotnego.
Książę przekonał cara o zaniechaniu wykonania wyroku (z niewiadomych dla mnie powodów). W ostatniej scenie widzimy Kordiana przed plutonem egzekucyjnym. Adiutant w ostatniej chwili zostaje zauważony, główny bohater zostaje przy życiu. Nie było to wprost napisane, ale nie ma miejsca na domysły, widzieliśmy przecież AKT PIERWSZY. Koniec.
Szczerze to sam nie wiem co powiedzieć, komu to polecić, po co to. Zostawiam Kordiana za sobą. Spodobało mi się w tej książce jedno: zdam semestr.
Przeczytałem tą książkę na potrzeby szkoły, została nam zadana jako lektura na wrzesień. Podszedłem do niej z pozytywnym nastawieniem, przyzwyczaiłem się już do klasyki i do stylu, w jakim te dzieła są pisane.
"Przygotowanie" nawet mi się spodobało. Słowacki w niebanalny sposób skwitował znane w tamtym czasie osobistości.
W akcie pierwszym, scenie pierwszej Grzegorz...
2019-08-24
Jakoś mnie nie porwała. Czegoś mi tu po prostu brakuje. Może większej dawki szaleństwa, więcej takich opisów co na samym początku? To na pewno wyszłoby na dobre.
Jakoś mnie nie porwała. Czegoś mi tu po prostu brakuje. Może większej dawki szaleństwa, więcej takich opisów co na samym początku? To na pewno wyszłoby na dobre.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-02
2019-07-27
2019-07-27
2019-07-18
Nie zdawałem sobie sprawy, że Indianie mają takie piękne opowieści.
Zdecydowanie warto było poświęcić czas na tą książkę.
Nie zdawałem sobie sprawy, że Indianie mają takie piękne opowieści.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZdecydowanie warto było poświęcić czas na tą książkę.