-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
To chyba pierwsza pozycja na mojej półce, którą udało mi się ocenić tak nisko. Mimo, że od początku po "Syzyfowych pracach" nie spodziewałam się nic szczególnego, jak w przypadku "Quo vadis" i "Pana Tadeusza" to wydaję się po prostu oszukana. Nigdy nie podchodziłam z radością do tematu powieści, jako rusyfikacji, ale nie sądziłam, że dostanę streszczenie życia chłopaka uczącego się i dorastającego w Polsce w okresie zaborów. To nie powieść, a streszczenie. Sama nie widzę zbytnio sensu w jednym wielkim streszczeniu, które nie ma w sobie, ani ciekawych bohaterów, ani jakichkolwiek wydarzeń, ani pełnego wglądu na tę rzekomo przedstawioną tu obszernie rusyfikację. Znam nawet w dużym stopniu historię mojego kraju, by wiedzieć, że to co jest zawarte w "Syzyfowych pracach" nie nauczyło mnie nic w żadnym stopniu nie oddało tego co działo się w tamtych czasach. Nie chcę zniechęcać nikogo do czytania tej lektury, bo uważam, że warto czytać i takie książki, by wyrobić sobie jakikolwiek gust literacki, ale nie liczcie, że w tej książce znajdziecie cokolwiek ciekawego.
To chyba pierwsza pozycja na mojej półce, którą udało mi się ocenić tak nisko. Mimo, że od początku po "Syzyfowych pracach" nie spodziewałam się nic szczególnego, jak w przypadku "Quo vadis" i "Pana Tadeusza" to wydaję się po prostu oszukana. Nigdy nie podchodziłam z radością do tematu powieści, jako rusyfikacji, ale nie sądziłam, że dostanę streszczenie życia chłopaka...
więcej mniej Pokaż mimo to"Mały Książę" to książka, o której było mówione już tak wiele, że nie wiem co zmieniłaby w tym morzu recenzji ta moja paplanina. Jest to po prostu powieść nie bogata w rozmaite wątki, rozwiniętą fabułę i urozmaiconych bohaterów, jak każda inna, dobra książka. Jeśli zabierasz się za przeczytanie tej książki. Pamiętaj po prostu, by patrzeć na tę książkę, tak jak powinniśmy patrzeć, czyli patrzeć tylko sercem, bo "Najlepiej widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
"Mały Książę" to książka, o której było mówione już tak wiele, że nie wiem co zmieniłaby w tym morzu recenzji ta moja paplanina. Jest to po prostu powieść nie bogata w rozmaite wątki, rozwiniętą fabułę i urozmaiconych bohaterów, jak każda inna, dobra książka. Jeśli zabierasz się za przeczytanie tej książki. Pamiętaj po prostu, by patrzeć na tę książkę, tak jak powinniśmy...
więcej mniej Pokaż mimo to"Ania z Zielonego Wzgórza" to lektura szkolna, na którą uczniowie reagują przede wszystkim znudzonym pomrukiem, który ma oznaczać niezadowolenie z książki, która nie dość, że długa (jak na wiek tych czytelników), to jeszcze nudna, bo to historia jakieś dziwnej dziewczynki. Co można powiedzieć o książce, która podbiła serca tak wielu malutkich dziewczynek, dorastających nastolatek i już w pełni dojrzałych kobiet, a czasami nawet i chłopaków? To kolejna pozycja w świecie literatury, którą niewdzięcznie okryły złą sławą pozory. Jako uczennica klasy... Chyba klasy szóstej nie byłam jeszcze bardzo dojrzała, ale miałam już dobrze rozwinięty gust książkowy i znałam kilka klasyków klasyki z kategorii literatury. Ta książka była dla mnie samą przyjemnością ze względu na łatwy język i przyjemne postacie. Idealna propozycja dla dziewczynki w tym wieku! CO do samej głównej i tytułowej bohaterki... Postać Ani z pierwszej części cyklu o jej przygodach nie porwała mnie i szczerze wolałam postacie innych mieszkańców wioski Avonlea, w której mieszkała ta rudowłosa marzycielka Nie ostrożna, lekkomyślna, a wręcz bardzo dziecinna dziewczynka była i dalej jest moim przeciwieństwem, czyli osoby zawsze trochę za dojrzałej, jak na swój wiek. Jednak im dalej w latach posuwała się aktorka, tym bardziej zmieniała się i Ania i tym bardziej zaczynała podoba mi się jej postać. Na tyle mocno wciągnęły mnie jej przygody, że ostatecznie skończyłam całą serię autorstwa Lucy Maud Montgomery. Warto przeczytać ją, nie zważając na swój wiek, bo raczej żadna z miłośniczek lub nawet żaden z miłośników książek nie pożałuje sięgnięcia po tę powieść. Jeśli jednak chcecie przeżyć wraz z Anią te kilkadziesiąt dobrych lat jej życia, oraz życia jej dzieci i przyjaciół, przygotujcie sobie zeszyt i róbcie notatki, bo autorka nie żałowała nam postaci i zawiłych wątków!
"Ania z Zielonego Wzgórza" to lektura szkolna, na którą uczniowie reagują przede wszystkim znudzonym pomrukiem, który ma oznaczać niezadowolenie z książki, która nie dość, że długa (jak na wiek tych czytelników), to jeszcze nudna, bo to historia jakieś dziwnej dziewczynki. Co można powiedzieć o książce, która podbiła serca tak wielu malutkich dziewczynek, dorastających...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-28
"Quo Vadis" to jedna z tych lektur, do której podchodzą z wielką niechęcią nawet miłośnicy książek. Jej grubość i na pozór nudna fabuła nie zachęcają młodzieży mającej po kilkanaście lat i w większości stawiających dopiero swoje pierwsze kroki w poważnej literaturze. Aktualnie jestem uczennicą ósmej klasy i już na pierwszej lekcji języka polskiego czekała mnie niemiła niespodzianka pod postacią trzech "cegieł" do czytania - "Quo Vadis", "Pan Tadeusz" i "Syzyfowe prace". Jednak jak się teraz okazało, moja pierwsza opinia była całkowicie błędna. Otóż ta oto powieść Henryka Sienkiewicza, która jest niby to nudną historią o Rzymianach i perypetiach ludu oraz cezara Nerona, zamiast być torturą stała się dla mnie miłą lekturą, którą ku mojemu własnemu zdziwieniu sama chętnie brałam do ręki dzień w dzień. Świetnie rozrysowany obraz bogatego Rzymu, cezara Nerona, który okazuje się być niezwykle barwną i nazwijmy to szaloną postacią oraz niesamowicie obrazowo ukazana wiara chrześcijańska. Jako ateistka patrzyłam na wątek chrześcijaństwa trochę z uprzedzeniem i w większości oceniłam go przez pryzmat pracy autora, który zapewne trochę napracował się nad opisaniem emocji, które musi wywoływać wiara u na prawdę wiernych chrześcijan. Oprócz wątku religijnego Sienkiewicz pokazał nam wręcz zabawne potyczki patrycjuszy i innych ludzi z dworu Nerona, który sam w sobie jako postać jest prawie nie do opisania w tak krótkiej recenzji. Bohaterowie wyraziści na tyle, że w mojej wyobraźni byli prawie, jak żywi. Wątek miłośny głównych bohaterów - Winicjusza i Ligii - świetnie wpasowywał się w tło historyczne, a wątki tak przyjaznych postaci, jak Ursusa, Akte, Petroniusza i Chilona porwały moje serce. Więc zachęcam do czytania, nawet jeśli mielibyście zarywać noce. W dodatku dla odważnych i wytrwałych świat należy, więc nie zniechęcajcie się po kilkunastu stronach. Uwierzcie, że nie pożałujecie!
"Quo Vadis" to jedna z tych lektur, do której podchodzą z wielką niechęcią nawet miłośnicy książek. Jej grubość i na pozór nudna fabuła nie zachęcają młodzieży mającej po kilkanaście lat i w większości stawiających dopiero swoje pierwsze kroki w poważnej literaturze. Aktualnie jestem uczennicą ósmej klasy i już na pierwszej lekcji języka polskiego czekała mnie niemiła...
więcej mniej Pokaż mimo to
O "Oskarze i pani Róży" dużo napisać nie można. Pod względem techniki pisarskiej i całokształtu tekstu to po prostu dziennik, za każdym razem rozpoczynający się od słów "Szanowny Panie Boże (...)". Jednak tekst ten, podobnie, jak jeszcze bardziej popularny "Mały Książę", zawiera swoje całe piękno w tekście. Czytając znaki pomiędzy wierszami tego wręcz banalnego tekstu, w którym wszystko wydaje się dziecinnymi historyjkami bardzo chorego Oskara, możemy dowiedzieć się co nieco o sensie życia oraz o walce o nie. Mały Oskar przedstawia nam to, jak kruche może być nasze istnienie, a pani Róża, jak walczyć o nie i jak rozumieć pojęcia "śmierć" i "życie". Książka, mimo, że zawiera zwroty do Boga i mówi także o wierze, osoba nie wierzącą, jak ja, dobrze rozumiała sens listów Oskara, jego zwierzeń, myśli oraz opowiadań. W pewnym momencie po prostu zebrało mi się na łzy, które z trudem powstrzymałam. Historia wzruszająca, pouczająca i tak przyjemna, w wykonaniu Oskara, którego dziecięce stwierdzenia o swoich przyjaciołach, dziewczynie i rodzicach wręcz rozczulają. Sądzę, że to jedna z tych książek, która powinna być jedną z ważniejszych pozycji na liście powieści do przeczytania.
O "Oskarze i pani Róży" dużo napisać nie można. Pod względem techniki pisarskiej i całokształtu tekstu to po prostu dziennik, za każdym razem rozpoczynający się od słów "Szanowny Panie Boże (...)". Jednak tekst ten, podobnie, jak jeszcze bardziej popularny "Mały Książę", zawiera swoje całe piękno w tekście. Czytając znaki pomiędzy wierszami tego wręcz banalnego tekstu, w...
więcej Pokaż mimo to