Może określenie na wyrost, ale dla mnie ta książka to taki... czeski realizm magiczny. Nie wiem, czy więcej tu magii i bohaterki-syreny czy innej wodnej nimfy czy jak najbardziej realnego i boleśnie odczuwalnego pogrążania się w obłędzie. Na pewno bezkresne odmęty samotności.
Jeśli ktoś nie wierzy, że momentami nie sposób oderwać się od lektury fragmentów neurotycznie wymienianych gatunków ziół i najlepszych sposobów, pór i miejsc ich zbiorów oraz określania odpowiedniego stopnia ich wysuszenia, niech spróbuje zmierzyć się z tą lekturą.
Jedna rzecz mi tylko zgrzytała: kiedy z łąk i ugorów trafiamy z bohaterką do punktu skupu, bardzo wiarygodnie opisane są jej reakcje na kontakt z zewnętrznym światem i innymi ludźmi, ale przytaczane pieczołowicie ceny skupu sprawiały, że to właśnie w tym momencie ja sam najprędzej popukałbym się w czoło na widok bohaterki. Tymczasem... sprawdziłem ceny w polskich punktach skupu i doszedłem do wniosku, że bardziej - w razie konieczności - opłacałoby mi się zbieranie szklanych opakowań wtórnych nad Wisłą niż choćby nie wiem jak obficie rosnących ziół.
Może określenie na wyrost, ale dla mnie ta książka to taki... czeski realizm magiczny. Nie wiem, czy więcej tu magii i bohaterki-syreny czy innej wodnej nimfy czy jak najbardziej realnego i boleśnie odczuwalnego pogrążania się w obłędzie. Na pewno bezkresne odmęty samotności.
Jeśli ktoś nie wierzy, że momentami nie sposób oderwać się od lektury fragmentów neurotycznie...
Może określenie na wyrost, ale dla mnie ta książka to taki... czeski realizm magiczny. Nie wiem, czy więcej tu magii i bohaterki-syreny czy innej wodnej nimfy czy jak najbardziej realnego i boleśnie odczuwalnego pogrążania się w obłędzie. Na pewno bezkresne odmęty samotności.
Jeśli ktoś nie wierzy, że momentami nie sposób oderwać się od lektury fragmentów neurotycznie wymienianych gatunków ziół i najlepszych sposobów, pór i miejsc ich zbiorów oraz określania odpowiedniego stopnia ich wysuszenia, niech spróbuje zmierzyć się z tą lekturą.
Jedna rzecz mi tylko zgrzytała: kiedy z łąk i ugorów trafiamy z bohaterką do punktu skupu, bardzo wiarygodnie opisane są jej reakcje na kontakt z zewnętrznym światem i innymi ludźmi, ale przytaczane pieczołowicie ceny skupu sprawiały, że to właśnie w tym momencie ja sam najprędzej popukałbym się w czoło na widok bohaterki. Tymczasem... sprawdziłem ceny w polskich punktach skupu i doszedłem do wniosku, że bardziej - w razie konieczności - opłacałoby mi się zbieranie szklanych opakowań wtórnych nad Wisłą niż choćby nie wiem jak obficie rosnących ziół.
Może określenie na wyrost, ale dla mnie ta książka to taki... czeski realizm magiczny. Nie wiem, czy więcej tu magii i bohaterki-syreny czy innej wodnej nimfy czy jak najbardziej realnego i boleśnie odczuwalnego pogrążania się w obłędzie. Na pewno bezkresne odmęty samotności.
więcej Pokaż mimo toJeśli ktoś nie wierzy, że momentami nie sposób oderwać się od lektury fragmentów neurotycznie...