rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Słodka rewolucja" jest idealnym przykładem na to, że niektóre książki pojawiają się po prostu w dobrym momencie. Będę szczera. Ta pozycja jest lekko schematyczna, przewidywalna i prawdopodobnie czytałam już coś podobnego, ale jednak miała coś w sobie takiego, że zrobiło mi się ciepło na serduchu, a także wygodnie się tam rozgościła. Historia Alice i Nathana jest może deczko za słodka oraz miejscami z lekka odrealniona, ale ma swój spory urok. Gdy po nią sięgnęłam nie byłam przekonana. Spojrzałam na styl pisania, na niektóre opisy i pomyślałam "Oj będzie ciężko!". Nic bardziej mylnego, moi drodzy, bo z każdą kolejną stroną wciągałam się coraz bardziej, a historia płynęło mi miło i przyjemnie. To, jak pani Kinga pisze także się zmieniło. Lubię zauważać takie zmiany na przestrzeni książki. Większość bohaterów bardzo polubiłam, a już zwłaszcza Alice! Fletcher jesteś wspaniała i cię pokochałam! Dodatkowo to chyba pierwsza bohaterka plus size i mam cichą nadzieję, że nie ostatnia! Potrzebujemy znacznie więcej takich postaci, a już zwłaszcza tak kochanych. Może nieco zbyt naiwa oraz ze zbyt dobrym sercem, ale naprawdę jeśli mielibyście sięgnąć po tę pozycję to właśnie dla Alice Fletcher! No i może dla nawiązań do Austen. No cóż... Ja tak czy siak ją polecam. Zwłaszcza, że zwykle nie zaznaczam fragmentów w książkach, a tu mi się zdarzyło!

"Słodka rewolucja" jest idealnym przykładem na to, że niektóre książki pojawiają się po prostu w dobrym momencie. Będę szczera. Ta pozycja jest lekko schematyczna, przewidywalna i prawdopodobnie czytałam już coś podobnego, ale jednak miała coś w sobie takiego, że zrobiło mi się ciepło na serduchu, a także wygodnie się tam rozgościła. Historia Alice i Nathana jest może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak się jakoś złożyło, że książki pani Pauliny towarzyszą mi podczas sesji. Niestety też z tego powodu czytałam je przez dłuższy czas i na raty, a nawet bym powiedziała rateczki, ponieważ nie raz czytałam po 20, a nawet 10 stron na dzień. Cieszy mnie jednak ten fakt, ponieważ umożliwił mi on zaobserwowanie jednej, bardzo ważnej rzeczy. Otóż w każdym wypadku takie czytanie po parę stron działało na niekorzyść książki, ale nawet to nie zagroziło pozycją z serii gruzińskiej, które stały się najlepszymi książkami przeczytanymi w tym roku, a nawet uplasowały się w topce książek mojego życia. Po skończeniu "Ławrusznika" myślałam, że nic nie będzie w stanie zrzucić go z pierwszego miejsca, ale potem pojawił się "Pachan" i zagarnął moje serce oraz myśli do tego stopnia, iż już planuję jego reread. Tak naprawdę trudno mi się tutaj do czegokolwiek przyczepić. No dobra... Może trochę chciałabym ponarzekać na ostatni rozdział i epilog. No bo kończenie takim zwrotem akcji powinno być zakazane! I co? I ja mam teraz czekać parę miesięcy na "Worowkę". Coś takiego powinno być karalne. Postacie, czyli coś co kocham w tej historii. No dobra, niektórym z całego serca nienawidzę i nic ani nikt nie zmieni tego faktu. Mamy jednak parę nowych twarzy, w tym Aiszę. Znowu dostajemy silną bohaterkę, której demony przeszłości nie są w stanie złamać. To też jedna z tych rzeczy, za którą pokochałam książki pani Pauliny, no bo inaczej się nie da. A kolejną rzeczą są opisy, zwłaszcza opisy tortur i egzekucji, na których czasem musiałam robić przerwy w czytaniu. W ogóle styl pisania autorki to jest coś pięknego, bo dzięki niemu przez strony się płynie. Do tego nie tworzy ona prostych historii. Mam wrażenie, że tutaj wszystko zostało rozbudowane, rozwinięte do granic możliwości. Dodatkowo mam wrażenie, że cały czas tutaj się coś dzieje, a zwroty akcji... No cóż... Po nich jestem ciekawa, czym pani Paulina jeszcze nas zaskoczy. Myślę, że mogłabym jeszcze nie jedno tutaj napisać, ale reszcie przekonajcie się sami. Ja z czystym sumieniem daje mocne pięć gwiazdek i polecam "Pachana" i poprzedni tom, czyli "Ławrusznika"!

Tak się jakoś złożyło, że książki pani Pauliny towarzyszą mi podczas sesji. Niestety też z tego powodu czytałam je przez dłuższy czas i na raty, a nawet bym powiedziała rateczki, ponieważ nie raz czytałam po 20, a nawet 10 stron na dzień. Cieszy mnie jednak ten fakt, ponieważ umożliwił mi on zaobserwowanie jednej, bardzo ważnej rzeczy. Otóż w każdym wypadku takie czytanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest mocne oraz zasłużone cztery gwiazdki, ponieważ ta książka była świetna. Tak naprawdę jedyna rzecz, która mi w niej nie pasowała to styl pisania autorki. Miałam wrażenie, że to tylko przez niego nie mogłam czerpać z czytania pełnej przyjemności. To reszty jednak nie mam żadnych zarzutów. Świetna kreacja bohaterów, dobrze poprowadzona akcja książki, niesamowicie wykreowane miejsce akcji. Zacznę może od tej ostatniej rzeczy. Akcja rozgrywa się w Los Angeles, zniszczonym Los Angeles, które poznajemy na nowo i naprawdę miałam wrażenie, jakbym znalazła się w tym mieście po raz pierwszy. Nie wyobrażałam sobie dobrze mi znanych budynków oraz miejsc. Każdą rzecz budowałam w swojej głowie od nowa. Dobra idziemy dalej... Może przejdźmy do bohaterów, którzy są stworzeni w taki sposób, że jeśli mamy ich lubić to tak się staje, a jeśli nie to też tak jest. Nie czułam w stosunku do nich żadnej obojętności, nie myślałam sobie, że "no okay są spoko i tyle". Poza tym nie dało się odczuć także ich wieku. Mimo że Day oraz June mieli po piętnaście lat, jeśli mnie pamięć nie myli, to zachowywali się bardzo dojrzale, co wynikało w dużej mierze ze świata, w którym żyli. Jeśli też szukacie silnych, kobiecych postaci to ta pozycja będzie idealna, ponieważ znajdziemy je i na pierwszym planie i na tych drugich, czy też epizodycznych. Co do akcji to... Wszystko początkowo dzieje się dość wolno, co jak dla mnie jest rzeczą zrozumiałą, ponieważ dopiero poznajemy ten świat, ale gdzieś od połowy zaczyna się istny rollercoaster z ostrymi zakrętami w postaci zwrotów akcji, który trzyma nas w napięciu aż do ostatnich stron. Myślę, że z ręką na sercu mogę wam polecić "Legendę", a już zwłaszcza, jeśli tęsknicie za książkami w stylu "Niezgodnej" czy "Igrzysk śmierci". Ta pozycja zestarzała się z wielką klasą.

To jest mocne oraz zasłużone cztery gwiazdki, ponieważ ta książka była świetna. Tak naprawdę jedyna rzecz, która mi w niej nie pasowała to styl pisania autorki. Miałam wrażenie, że to tylko przez niego nie mogłam czerpać z czytania pełnej przyjemności. To reszty jednak nie mam żadnych zarzutów. Świetna kreacja bohaterów, dobrze poprowadzona akcja książki, niesamowicie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W sumie sama do końca nie wiem, co mogłabym powiedzieć o "Ktoś z nas kłamie". Nie pamiętam, kiedy czytałam coś tak dobrego i tak mnie do jakieś pozycji ciągnęło po odłożeniu jej. Zaskakiwała mnie nie raz, a już zwłaszcza im bliżej byłam końca. W mojej głowie wciąż rodziły się nowe teorie, scenariusze i powiem wam, że ten ostateczny odsunęłam prawie na samym początku na bok, uznając go za niemożliwy, dopiero z biegiem akcji zaczynałam to sobie na nowo i lepiej układać. Jednak jednej rzeczy się naprawdę nie spodziewałam. Jednak ta książka pokazuje też coś innego, czyli to jak ludzie oddziałowują na siebie, jak wielki wpływ mamy na innych, do czego społeczeństwo może doprowadzić człowieka. Najlepsze jest jednak to, że pokazuje nam to na różnych przykładach. Mamy tu jednak jeszcze temat chociażby zmiany człowieka, co wcale nie powinno nikogo dziwić, ponieważ po takich przejściach każdy by się zmienił. Najbardziej jednak podoba mi się fakt, iż ukazuje ona, jak samotność oddziałowuje na nas i do czego może doprowadzić, w jak toksyczną relację potrafi nas wplątać. Dobrze wykreowani, różni bohaterowie, na co zawsze zwracam uwagę. Jedynie, co mi tu nie pasowało to epilog. Nie podobało mi się to, że został w nim opisany długo jeden wątek, a inne zostały potraktowane po macoszemu. Nie lubię takich rzeczy, ale no niech już będzie. Osobiście polecam wam tę pozycję, która wciąga oraz zaskakuję i jest, dla mnie przynajmniej, w małym stopniu przewidywalna, a tego mi brakowało.

W sumie sama do końca nie wiem, co mogłabym powiedzieć o "Ktoś z nas kłamie". Nie pamiętam, kiedy czytałam coś tak dobrego i tak mnie do jakieś pozycji ciągnęło po odłożeniu jej. Zaskakiwała mnie nie raz, a już zwłaszcza im bliżej byłam końca. W mojej głowie wciąż rodziły się nowe teorie, scenariusze i powiem wam, że ten ostateczny odsunęłam prawie na samym początku na bok,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli mam być szczera nie pamiętam już, jaka była ostatnia książka, której dałam z ręką na sercu maksymalną ilość gwiazdek. Żadnych połówek w przypadku Goodreads oraz pełne 10 gwiazdek w przypadku lubimy czytać. "Ławrusznik" jednak w pełni na to zasłużył. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czytałam aż tak dobrą książkę, ale nie jestem w stanie. Tu wszystko grało od pierwszych stron i... Myślałam sobie, czy ja mogę do czegoś się tutaj przyczepić, ale po namyśle doszłam do wniosku, że tak naprawdę może jest jedna rzecz. Ona byłaby jednak zwykłym czepialstwem, więc ją pominę. Myślę, że gdyby nie moja krótka pamięć już dawno miałabym ją za sobą, ponieważ gdy tylko do niej siadałam, w przerwach od nauki do egzaminów, to wciągałam się i nie miałam chęci jej odkładać. Zakochałam się w stylu pisania pani Pauliny Jurgi. Mam wrażenie, że tutaj dialogów było tutaj stosunkowo niewiele, ale jako, iż czytałam ją małymi porcjami to może mi się tak wydawać. Dlaczego o tym wspominam? Otóż bywa, że mnie takie pozycje męczą w okresach, gdy mam natłok rzeczy do zrobienia, czy właśnie teraz nauki do sesji, stresu. Tu mi jednak natłok opisów, wyjaśnień i tym podobnych rzeczy nie przeszkadzał. Ja chłonęłam tę powieść jak gąbka wodę. Ja kocham pozycje, do których został zrobiony naprawdę dobry research. Oczywiście, nie jestem w stanie powiedzieć czy wszystko się zgadza, ale mam wrażenie, że w tym wypadku został on jak najbardziej rzetelnie zrobiony. "Ławrusznik" jest też, moim zdaniem, takim powiewem świeżości w obecnej literaturze związanej z mafią. Czytałam, zwłaszcza w ostatnim czasie, dużo powieści z głównym wątkiem mafijnym, że muszę przyznać miałam już go powoli dość, a pozycje mi się zaczęły zlewać w jedno. Zaryzykowałam jednak i nie żałuję. Po raz pierwszy natknęłam się na mafię gruzińską, z rosyjską miałam już do czynienia, ale nie w takim stopniu i z takimi szczegółami. Mam też wrażenie, że tu wszystko jest idealnie wyważone. Mamy i wątek romantyczny, który jest ważny, ale nie dominuje nad resztą. Tu dla mnie było czuć, że ta książka faktycznie skupia się na tym, na czym skupić się miała. Muszę też przyznać, że bardzo, ale to bardzo obawiałam się tego, że akcja potoczy się za szybko, gdy czytałam kolejny rozdział opowiadający o tym samym dniu. Tutaj jednak było czuć, że wszystko idzie swoim tempem, nic nie jest za szybko. Sama akcja w wielu momentach mnie zaskoczyła, a już zwłaszcza plot twist na końcu, ponieważ... No cóż... Myślałam, że wszystko zakończy się tak, jak zwykle, ale nie tym razem. Jeśli wciąż was nie przekonałam to została mi jeszcze jedna rzecz do powiedzenia. Bardzo mocną stroną "Ławrusznika" jest kreacja postaci, które są po prostu wyraziste oraz zapamiętają w pamięć. Często nie jestem w stanie po przeczytaniu książki wymienić imion mniej znaczących bohaterów i tym mam na myśli także tych drugoplanowych. Tutaj jednak jestem w stanie wam wymienić większość postaci i powiedzieć kim byli, jakieś sceny z nimi. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miałam, chociaż w sumie to nie jestem pewna, czy kiedykolwiek coś takiego miało miejsce. Co mogę dodać? Mam nadzieję, że pokochacie "Ławrusznika" równie bardzo jak ja. Jestem dumna, że mogę dzielić swoje imię z tak utalentowaną autorką, jaką jest pani Paulina. Muszę zdecydowanie zainwestować w pozostałe pozycje, które wyszły spod jej pióra!

Jeśli mam być szczera nie pamiętam już, jaka była ostatnia książka, której dałam z ręką na sercu maksymalną ilość gwiazdek. Żadnych połówek w przypadku Goodreads oraz pełne 10 gwiazdek w przypadku lubimy czytać. "Ławrusznik" jednak w pełni na to zasłużył. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio czytałam aż tak dobrą książkę, ale nie jestem w stanie. Tu wszystko grało od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O "Cała szkoła mówi o mnie" chodzą różne opinie. Jedni chwalą, drudzy wręcz przeciwnie. Ja akurat znajduję się w tej pierwszej grupie. Jednak już na wstępie muszę przyznać, że mogłam nie zauważyć wielu rzeczy, które podziałałyby na minus, ale najzwyczajniej w świecie nie skupiałam na nich uwagi, bo czasem po prostu bardziej skupiam się na swoich przeżyciach podczas lektury niż na szczegółach. Muszę jednak przyznać, że mimo że czytało się ją naprawdę lekko oraz dość szybko, to były momenty, w których mi się ona dłużyła. Niektóre akcje były trochę za bardzo rozwleczone. Co jednak podobało mi się w tej książce to fakt, że w końcu po dość długim czasie od premiery "Do wszystkich chłopców, których kochałam" mamy różnorodność w postaciach, jest tutaj pełno postaci azjatyckiego pochodzenia, co daje także powiew świeżości. Porusza ona także ważne problemy oraz tematy, o których rzadko mówi się w książkach, a już zwłaszcza tych dla młodzieży. Pokazuje ona także pewne zachowania, których na co dzień możemy nie zauważyć. Zabrakło mi jednak w tym wszystkim kilku słów od samej autorki. Nie chodzi mi tu o podziękowania, a o parę wyjaśnień, czemu taka postać jest jaka jest, czy miało to coś na celu, to samo tyczy się niektórych wydarzeń. Jako osoba, która sama pisze wiem, że niekiedy coś jest zrobione z jakiegoś powodu. Mimo to jednak z chęcią dam tę pozycję swojej młodszej siostrze.

O "Cała szkoła mówi o mnie" chodzą różne opinie. Jedni chwalą, drudzy wręcz przeciwnie. Ja akurat znajduję się w tej pierwszej grupie. Jednak już na wstępie muszę przyznać, że mogłam nie zauważyć wielu rzeczy, które podziałałyby na minus, ale najzwyczajniej w świecie nie skupiałam na nich uwagi, bo czasem po prostu bardziej skupiam się na swoich przeżyciach podczas lektury...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrą książkę poznaję po tym, że gdy ledwo zacznę ją czytać już jestem w stanie dać jej maksa gwiazdek, tak było właśnie w przypadku "Łabędziego śpiewu". Książka ta od początku do końca jest dopracowana pod każdym względem, a do tego trzyma na pięciu. Życzyłabym sobie więcej takich pozycji, gdy parę dni po przeczytaniu wciąż zastanawiam się jak ubrać w słowa swoje uczucia. Karina wykreowała tutaj mroczny, niesprawiedliwy oraz brutalny świat, pokazała prawdę, ponieważ nie wykluczam, że są na tym świecie takie osoby jak Alice oraz Sadie. Znajdziemy tutaj też element trochę fantastyczny, którym jest Nyks. Mówię "trochę", ponieważ sądzę, że wiele osób w pewien sposób posiadają swoją Nyks. Kocham w "Łabędzim śpiewie" fakt, że kobiety są silne oraz wiedzą czego chcą. Jest to rzadko spotykane, a aż tak silnej i zdecydowanej babki jak Alice jeszcze nie spotkałam. Jeśli mowa o pani Newman to nie mogę nie wspomnieć o jej przyjacielu Cole'u. Jejku, jak ja uwielbiam tego psiaka, moje serce chyba za nim tęskni najbardziej. Rozgadałam się o tych kobietach, a przecież mamy tutaj jeszcze postać Phoenixa, mężczyzny, który myślę, że skradnie serce nie jednej czytelniczce (przyznam się bez bicia, iż ja już mu swoje oddałam. Najlepsza męska postać tego roku). Już od kiedy poznałam się z tym panem czułam, że to jest to, a jego następne działania jedynie mnie w tym utwierdziły. Wychodzę z założenia, iż nie ma ludzi idealnych, ale u niego nie mogę znaleźć żadnej wady. "Łabędzi śpiew" zaskoczył moją osobą nie raz, a na sam koniec pozostawił ogromną pustkę w sercu. Nie wiem czy jest to spowodowane ostatnim rozdziałem, czy też tym, że skończyłam książkę. Cóż mogę więcej napisać? Po prostu kupujcie i czytajcie!

Dobrą książkę poznaję po tym, że gdy ledwo zacznę ją czytać już jestem w stanie dać jej maksa gwiazdek, tak było właśnie w przypadku "Łabędziego śpiewu". Książka ta od początku do końca jest dopracowana pod każdym względem, a do tego trzyma na pięciu. Życzyłabym sobie więcej takich pozycji, gdy parę dni po przeczytaniu wciąż zastanawiam się jak ubrać w słowa swoje uczucia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Miss Independent" to na pewno jedna z tych książek, która kończy się w niewłaściwym momencie. Gdy po jej zamknięciu potrzebujesz na zaraz kolejnego tomu. Nie powiem, abym kochała ten zabieg, ale jako że sama pisze to go rozumiem, trzeba czytelników pozostawić u czytelników taki niedosyt. Wielkim plusem tej pozycji są sceny erotyczne, które są tak dobrze napisane, że osobiście czegoś takiego się nie spodziewałam, zwłaszcza, iż polskim autorką one rzadko kiedy wychodzą. W 96% przypadków, gdy książki z tego gatunku mi się podobały to były to zagraniczne autorki, więc bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się znaleźć taką petardę w rodzimych stronach. Sam pomysł na "Miss Independent" może się wydawać nam znany, ale wykonanie sprawia, iż czytamy to i chcemy poznać co się wydarzy dalej, a przez historię Brysona oraz Sophie się wręcz płynie. Ta sztuka nie jest prosta, ale autorce się idealnie udało, kupiła mnie. Postać Scotta to coś, co osobiście uwielbiam w książkach. Bohater z przeszłością, która odbija się na jego psychice, tym jak się zachowuje, a którego ja mogę analizować, a każdy kto mnie zna lepiej wie, że kocham takie rzeczy. Nie zapomnijmy jednak o naszej pani Cole, czyli kobiecie, która wie, czego chce w życiu i jest niezależna. Czego chcieć więcej? Do pozostałych bohaterów też nie mam żadnych zastrzeżeń. Jednych się kocha, a drugich nienawidzi. Cóż mogę powiedzieć więcej? Kupujcie i czytajcie!

"Miss Independent" to na pewno jedna z tych książek, która kończy się w niewłaściwym momencie. Gdy po jej zamknięciu potrzebujesz na zaraz kolejnego tomu. Nie powiem, abym kochała ten zabieg, ale jako że sama pisze to go rozumiem, trzeba czytelników pozostawić u czytelników taki niedosyt. Wielkim plusem tej pozycji są sceny erotyczne, które są tak dobrze napisane, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę od tego, że mam ochotę zabić autorkę za takie zakończenie i potrzebuję na teraz kolejnego tomu. To była końcówka w stylu tych w serialach, czyli masz sytuację trzymającą w napięciu, a tu ciach, reszta w następnych odcinku za tydzień. Przejdźmy jednak do bardziej przyjemnych rzeczy, czyli całej reszty. Ten tom podobał mi się o wiele bardziej od pierwszego, ponieważ poruszał bardziej poważne tematy. To już nie jest jedynie książka wypełniona scenami seksu dwóch mężczyzn (tu takie małe ostrzeżenie dla osób, które chcą sięgnąć po tę serię). Mamy tutaj między innymi brak akceptacji na związek Logana oraz Tate'a ze strony katolickich rodziców oraz zmaganie się ze swoją przeszłością, z tym co bohater przeszedł z poprzednim partnerem. To historia wypełniona obawami, lękami, a także bólem. Wydaje się być po prostu realna w pewien sposób, nie była ona przesłodzona, jak to często bywa, a przynajmniej ja mam takie wrażenie. Ja osobiście polecam wam tę serię, z tą małą uwagą, że nie będzie ona dla wszystkich przez sceny seksu dwóch mężczyzn i nie małym ich natężeniem.

Zacznę od tego, że mam ochotę zabić autorkę za takie zakończenie i potrzebuję na teraz kolejnego tomu. To była końcówka w stylu tych w serialach, czyli masz sytuację trzymającą w napięciu, a tu ciach, reszta w następnych odcinku za tydzień. Przejdźmy jednak do bardziej przyjemnych rzeczy, czyli całej reszty. Ten tom podobał mi się o wiele bardziej od pierwszego, ponieważ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Piętno" mnie niestety rozczarowało. Nie zrozumcie mnie jednak źle. Jest to na pewno pozycja, która spodoba się wielu osobą, ponieważ już z kilkoma o niej rozmawiałam, po prostu dla mnie coś w niej zabrakło. Podobała mi się kreacja bohaterów, a i sam zamysł na historię był dobry. Zabrakło mi w niej jednak momentów zaskoczenia, była dla mnie zbyt przewidywalna. Może po prostu zbyt przywykłam do historii Mroza, przez które mam mętlik w głowie. Początek zapowiadał się naprawdę dobrze. Czułam mroczny klimat, ale później już tego zabrakło, niektóre wydarzenia były dla mnie za szybko ucinane i dostawałam jedynie krótkie sprawozdanie z nich. Prolog też w pewien sposób zadziałał na niekorzyść tej książki. Dlaczego? Ponieważ dzięki niemu dowiedziałam się, kim jest główny sprawca. Nudziłam się przy niej, ale zakończenie, które jednocześnie było wprowadzeniem do "Sfory" bardzo mnie zaintrygowało, więc nie wykluczone, że jeszcze w sierpniu po nie sięgnę, jeśli starczy mi czasu. "Piętno" dla mnie nie było najlepszą książką, ale jest na pewno dobrze napisana i jeśli tylko macie ochotę to po nią sięgajcie, ponieważ pamiętajcie to, że mi nie przypadła do gustu nie znaczy, że tak będzie z wami.

"Piętno" mnie niestety rozczarowało. Nie zrozumcie mnie jednak źle. Jest to na pewno pozycja, która spodoba się wielu osobą, ponieważ już z kilkoma o niej rozmawiałam, po prostu dla mnie coś w niej zabrakło. Podobała mi się kreacja bohaterów, a i sam zamysł na historię był dobry. Zabrakło mi w niej jednak momentów zaskoczenia, była dla mnie zbyt przewidywalna. Może po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie była może wybitna pozycja, ale nie była także zła. Słuchało mi się jej bardzo przyjemnie. Tylko, że nic mnie tam nie wciągnęło, czegoś zabrakło. Końcówka jednak w dużej mierze naprawiła ta, ponieważ zaskoczyła. Okay, co do samego mordercy pewna nie byłam, więc to nie było zadziwiające, ale druga rzecz, o której się dowiadujemy na końcu, sprawiła, że oczy mi się powiększyły. Z postaciami się zaprzyjaźniliśmy, może nie była to wielka relacja miłosna, ale było mi niektórych z nich szkoda. Czy polecam? Jeśli interesują was historie tego typu to jak najbardziej, ponieważ to nie jest zła pozycja.

To nie była może wybitna pozycja, ale nie była także zła. Słuchało mi się jej bardzo przyjemnie. Tylko, że nic mnie tam nie wciągnęło, czegoś zabrakło. Końcówka jednak w dużej mierze naprawiła ta, ponieważ zaskoczyła. Okay, co do samego mordercy pewna nie byłam, więc to nie było zadziwiające, ale druga rzecz, o której się dowiadujemy na końcu, sprawiła, że oczy mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O "Złotą klatkę" słyszałam wiele bardzo dobrych opinii. Czy się z nimi zgadzam? Nie do końca. Owszem, książka jest naprawdę dobra, ale nie jest ona wybitna, a ja sama spodziewałam się po niej nieco więcej. Postacie zostały bardzo dobrze wykreowana, a ja sama do wielu z nich czułam sympatię. Może nie od początku lubiłam się z Faye, ponieważ bardzo nie podobało mi się to, jak zmieniła się dla męża. Bardzo podobało mi się to, iż mieliśmy przeplatane dwie, a właściwie dwie pętle czasowe: obecne wydarzenia, czas studiów głównej bohaterki oraz jej dzieciństwa i młodości. Muszę jednak ze smutkiem przyznać, że okres przed wydarzeniami ze "Złotej Klatki" był o wiele ciekawszy. Mamy tutaj motyw zbrodni doskonałej, zmiany bohaterki z uległej w silną. Sam zamysł oraz rozegranie tej zbrodni mi się podobał, ale jej dopełnienie było dla mnie meh. Normalnie nie używam takich stwierdzeń w opiniach, ale tutaj się inaczej nie da wyrazić moich odczuć. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, jak pięknie wydana jest ta pozycja. Ją aż chce się, dzięki temu czytać. Podsumowując, mimo że nie było tutaj tego efektu wow, to mogę wam polecić tę pozycję. Może wam spodoba się bardziej i odbierzecie ją w zupełnie inny sposób niż ja.

O "Złotą klatkę" słyszałam wiele bardzo dobrych opinii. Czy się z nimi zgadzam? Nie do końca. Owszem, książka jest naprawdę dobra, ale nie jest ona wybitna, a ja sama spodziewałam się po niej nieco więcej. Postacie zostały bardzo dobrze wykreowana, a ja sama do wielu z nich czułam sympatię. Może nie od początku lubiłam się z Faye, ponieważ bardzo nie podobało mi się to, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Imogen oraz Jess to zupełnie dwie różne osoby, które żyją w innych światach. Jedna chcę uratować księżniczkę Amarę, druga zaś chce zapomnieć o postaci, którą grała. Są do siebie jednak bardzo podobne z wyglądu, więc kiedy wypływa scenariusz sequela Starfield postanawiają połączyć swoje siły.

Kolejna pozycja tej autorki, którą jestem oczarowana. Muszę się zgodzić z innymi, że owszem nie było czuć tutaj już takiej magii fandomu jak w przypadku "Geekerelli", ale to dlatego że ta książka skupia się na innej rzeczy, według mnie bardzo ważnej, a mianowicie minusach bycia osobą sławną. W dzisiejszych czasach zbyt często człowiek nie dostrzega w celebrytach tego, że oni są tacy sami jak my, że też mają uczucia, problemy oraz trudne życie. Ta pozycja właśnie to ukazuje poprzez postać Jess, która spotyka się z niesamowitym hejtem, a ludzie nie raz wyzywają ją za rzeczy, na które nie miała wpływu. Do tego ciągła uwaga ze strony fanów oraz paparazzi oraz to, że ludzie widzą w niej sławną aktorkę i właśnie przez taki pryzmat na nią patrzą. Nie zapominajmy jednak o Imogen, która pokazuje nam, że najsurowszym krytykiem, a czasem nawet hejterem wobec nas, jesteśmy my sami, ponieważ ile razy powstarzymy sobie, że nie jesteśmy tacy, że tego nie potrafimy, a to źle robimy. Nie wszystko jest jednak takie jak nam się wydaje. Cała akcja książki toczy się na terenie konwentu, dzięki czemu jednak czuć tą otoczkę fandomu oraz bycia fangirl. To kolejna pozycja tej autorki, którą mogę polecić oraz dzięki której mam ochotę wrócić do tego niezwykłego świata. Nie mogę się już doczekać następnym książek tej autorki.

Imogen oraz Jess to zupełnie dwie różne osoby, które żyją w innych światach. Jedna chcę uratować księżniczkę Amarę, druga zaś chce zapomnieć o postaci, którą grała. Są do siebie jednak bardzo podobne z wyglądu, więc kiedy wypływa scenariusz sequela Starfield postanawiają połączyć swoje siły.

Kolejna pozycja tej autorki, którą jestem oczarowana. Muszę się zgodzić z innymi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Geekerella" to jedna z tych książek, którą każdy się zachwycał, a do której ja nie wiedziałam jakiś mieć nastawienie. Już nie raz zawiodłam się na pozycji, która była tak zachwalana, ale nie tym razem. Historia Elle zawładnęła moim sercem. Początkowo trudno mi się było w nią wciagnąć, styl autorki mnie jakoś nie przekonywał. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem zaczęłam się coraz bardziej wciągać, a i to jak książka jest napisana mi się spodobało. W końcu nie byłam w stanie się od niej oderwać. Co prawda sama historia niczym mnie nie zaskoczyła, ponieważ jako że jest to retteling to wiedziałam co się stanie. Jednak świat fandomów mnie sobą oczarował i przywołał bardzo miłe wspomnienia z konwentu. Poczułam tutaj tę magię bycia fangirl. Mamy tu pokazane także minusy sławy, fałszywe relacje, dążenie do bycia idealnym, co sprawia, że z tej książki możemy wynieść także jakąś naukę. Z ręką na sercu mogę wam polecić tę pozycję, ponieważ dzięki niej mogłam wrócić do naprawdę przyjemnych czasów mojego życia.

"Geekerella" to jedna z tych książek, którą każdy się zachwycał, a do której ja nie wiedziałam jakiś mieć nastawienie. Już nie raz zawiodłam się na pozycji, która była tak zachwalana, ale nie tym razem. Historia Elle zawładnęła moim sercem. Początkowo trudno mi się było w nią wciagnąć, styl autorki mnie jakoś nie przekonywał. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem zaczęłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając tę książkę nie spodziewałam się, że może ona ode mnie dostać aż tak wysoką ocenę. Jest to typowy romans jakich wiele. Przewidziałam jaką Trent może skrywać tajemnicę, ale to i tak mnie zaskoczyło, bo nie byłam do końca przekonana czy autorka faktycznie tak potoczy akcją. Książkę czytało mi się lekko oraz szybko chociaż przez 300 stron w niektórych miejscach mi się dłużyła i miałam ochotę ją odłożyć, gdy jednak doszłam do punktu kulminacyjnego akcji, w którym wszystkie sekrety wychodzą na jaw, nie byłam w stanie jej odłożyć. Chciałam wiedzieć, co będzie dalej i to właśnie wpłynęło na tak wysoką ocenę ode mnie. Co do postaci... Hm... Wciąż nie jestem do końca przekonana do Kacey oraz Trenta, nie polubiłam ich za bardzo. Za to Storm pokochałam, wydała się początkowo typową lalką Barbie, ale okazało się inaczej. Z całej książki najlepiej czytało mi się rozdziały, które miały miejsce w Pałacu Penny, bardzo podobało mi się to miejsce. Z ręką na sercu mogę wam polecić tę książkę.

Czytając tę książkę nie spodziewałam się, że może ona ode mnie dostać aż tak wysoką ocenę. Jest to typowy romans jakich wiele. Przewidziałam jaką Trent może skrywać tajemnicę, ale to i tak mnie zaskoczyło, bo nie byłam do końca przekonana czy autorka faktycznie tak potoczy akcją. Książkę czytało mi się lekko oraz szybko chociaż przez 300 stron w niektórych miejscach mi się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek Francesca Cavallo, Elena Favilli
Ocena 7,2
Opowieści na d... Francesca Cavallo, ...

Na półkach:

Powiem tak, początek był dobry, ale później męczyłam się z tą książką i marzyłam jedynie o tym, aby w końcu ją skończyć. Pomysł jest fajny, wykonanie także może być, ale moim skromnym zdaniem jest zbyt wiele historii o kobietach z dawnych czasów, a za mało tych współczesnych, które najbardziej mnie ciekawiły. Miło było także zobaczyć trzy Polki, zwłaszcza że jednej nawet nie znałam. Powiem wam, pomimo tego że się męczyłam, miło było poczytać o dokonaniach kobiet, o tym, że wykonywali zawody, które były jedynie dla mężczyzn. Bo nie okłamujmy się nadal są zawody "jedynie dla mężczyzn", w których płeć piękna jest wyśmiewana. Sama będąc w technikum informatycznym spotykam się z takim czymś. Panowie, powiem wam jedno, Apolla 11, który wylądował na księżycu, programowała kobieta, a nie mężczyzna

Powiem tak, początek był dobry, ale później męczyłam się z tą książką i marzyłam jedynie o tym, aby w końcu ją skończyć. Pomysł jest fajny, wykonanie także może być, ale moim skromnym zdaniem jest zbyt wiele historii o kobietach z dawnych czasów, a za mało tych współczesnych, które najbardziej mnie ciekawiły. Miło było także zobaczyć trzy Polki, zwłaszcza że jednej nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O historii Dante oraz Arystotelesa można mówić wiele, ale wydaje mi się, że czego bym nie powiedziała byłby to spoiler. Dialogów w tej książce przeważa nad opisem, przez co jest to książka na parę godzin. Czyta się ją niezwykle szybko, ale prawdę powiedziawszy mnie czasami nudziła oraz się dłużyła, ale sądzę, że to zależy od osoby. Słyszałam dużo dobrego o tej pozycji i z ręką na sercu mogę powiedzieć, iż się nie zawiodłam. Jest to lekka historia, idealna na upalne lato. Nie mogę tutaj za wiele powiedzieć o wykreowanym świecie czy postaciach, ponieważ tak jak wspominałam opisów jest w tej książce jak na lekarstwo. Perypetie Dantego oraz Arystotelesa zaczynają się na początku jednego lata, a kończą pod koniec następnego. Bohaterowie powoli odkrywają, kim są, smakują pierwszej miłości, pocałunków, życia, dzięki czemu ich losy mają swój urok. Jedyne, co mi się nie podobało to to, że niektóre sytuacje nie zostały, moim zdaniem do końca dowiedziane, a losy tej dwójki zakończyły się zbyt wcześnie. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, czy Arystoteles nawiązał jakąś reakcję ze swoim bratem, czy też wszystko pozostało bez zmian. To jedyny mały minus, jaki udało mi odnaleźć w tej książce. W końcu po długim czasie udało mi się wpaść na wyjątową lekturę, którą aż chciało się czytać.

O historii Dante oraz Arystotelesa można mówić wiele, ale wydaje mi się, że czego bym nie powiedziała byłby to spoiler. Dialogów w tej książce przeważa nad opisem, przez co jest to książka na parę godzin. Czyta się ją niezwykle szybko, ale prawdę powiedziawszy mnie czasami nudziła oraz się dłużyła, ale sądzę, że to zależy od osoby. Słyszałam dużo dobrego o tej pozycji i z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po samym opisie możemy spodziewać się książki, która będzie nas trzymać w napięciu, ale niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Otrzymujemy książkę, która przez większość swojej fabuły nudzi czytelnika. a przynajmniej tak było w moim przypadku. Sama nie wiedziałam, jak mam ją ocenić i czy moja ocena nie jest za wysoka. Książka nie była może najlepsza, ale nie była też najgorsza, ponieważ nie zanudzała mnie do tego stopnia, że nie dałam rady jej czytać. Ja potrzebowałam osoby, która ma jakąś obsesję od pamiętnego Harry'ego z "Naszego Nigdy" i pomyślałam, że Clover w końcu zaspokoi moją potrzebę takiej postaci, ale się zawiodłam. Owszem z Collinem nie było w porządku, zabijał, porywał, ale z opisów nie byłam w stanie poczuć tej jego obsesji, "zatracić się" w niej. To chyba była rzecz, która zawiodła mnie najbardziej. Postacie w tej książce wydawały mi się być nijakie oraz nudne. Summer przez trzy/czwarte rozdziałów się użalała, płakałam, narzekała, knuła... Miałam wrażenie, że w każdym rozdziale dzieje się to samo. Pod koniec coś się rozkręciła i zaczęła walczyć, ale to tylko przez jeden rozdział, czyli jakieś piętnaście stron. Może, gdybym czytała ją, mając trzynaście albo czternaście lat pozycja bardziej przypadłaby mi do gustu, ale niestety na chwilę obecną moja opinia jest, jaka jest.

Po samym opisie możemy spodziewać się książki, która będzie nas trzymać w napięciu, ale niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Otrzymujemy książkę, która przez większość swojej fabuły nudzi czytelnika. a przynajmniej tak było w moim przypadku. Sama nie wiedziałam, jak mam ją ocenić i czy moja ocena nie jest za wysoka. Książka nie była może najlepsza, ale nie była też...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Chłopak z innej bajki" był drugą książka Kasie West, którą miałam okazję przeczytać, ale niestety była gorsza od tej, którą czytałam wcześniej. Caymen wraz z matką ledwo wiążą koniec z końcem. Xander żyje w luksusie. Jak można przewidzieć ich drogi krzyżują się i jest pięknie wspaniale, wręcz zbyt dobrze. Niby wiecie oni czasem się kłócą, ale... To wszystko jest przewidywalne oraz nudne. Myślałam, że może być taka akcja lub taka, coś się zacznie dziać, ale tu wszystko było bardzo proste, wręcz aż za proste. Dodatkowo zauważyłam pewnie schemat, postacie, wydarzenia, które miały miejsce w "Chłopaku z sąsiedztwa". Tutaj po prostu był on dostosowany do sytuacji. Nie wiem co mogę powiedzieć o postaciach. Nie przywiązałach się do nich za bardzo. Tę książkę jedynie uratowało ostatnie sto może sto pięćdziesiąt stron, bo tam już niektóre rzeczy trochę mnie zakończyły.

"Chłopak z innej bajki" był drugą książka Kasie West, którą miałam okazję przeczytać, ale niestety była gorsza od tej, którą czytałam wcześniej. Caymen wraz z matką ledwo wiążą koniec z końcem. Xander żyje w luksusie. Jak można przewidzieć ich drogi krzyżują się i jest pięknie wspaniale, wręcz zbyt dobrze. Niby wiecie oni czasem się kłócą, ale... To wszystko jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słyszałam dużo dobrych słów o książkach Kasie West, więc gdy tylko pojawiła się okazja sięgnęłam po jedną z jej książek. O "Chłopaku z sąsiedztwa" nie jestem w stanie napisać za wiele. Moim zdaniem jest to świetna oraz lekka książką, którą czyta się niezwykle szybko. Idealna na wakacje. Ponadto Charlie nie jest typową damską postacią, z którą mamy do czynienia w większości książek. Ze względu na to, że dziewczyna na co dzień mieszka z trójką braci oraz ojcem, a jej matka zmarła jest ona typową chłopczycą. Gra w piłkę nożną, koszykówkę i wydaje mi się, że w coś jeszcze. Ubiera się raczej w luźne ubrania, włosy nosi zawsze związane, a makijaż jest jej obcy, więc gdy ze względu na swoją nową pracę musi być bardziej kobieca ma pewien problem. Z jednej strony podoba jej się nowa odsłona, ale z drugiej nie czuje, że to ona. Poza tym stara się ukrywać nową odsłonę przed braćmi oraz ich przyjacielem. Postać Charlie od razu przypadła mi do gustu przez swoją inność. Jej relacje z Bradenem także mnie zaciekawiła, ponieważ teoretycznie była oklepana, ale mimo to działo się. Jeśli szukacie lekkiej książki na upalne dni to ta pozycja jest idealna.

Słyszałam dużo dobrych słów o książkach Kasie West, więc gdy tylko pojawiła się okazja sięgnęłam po jedną z jej książek. O "Chłopaku z sąsiedztwa" nie jestem w stanie napisać za wiele. Moim zdaniem jest to świetna oraz lekka książką, którą czyta się niezwykle szybko. Idealna na wakacje. Ponadto Charlie nie jest typową damską postacią, z którą mamy do czynienia w większości...

więcej Pokaż mimo to