rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Czterej podopieczni poradni zdrowia psychicznego giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnaleziono tylko dwa ciała.
Dziesięć lat później małżeństwo przemierza kamperem Puszczę Piską. Niespodziewanie znikają, a policja znajduje ich auto blisko miejsca, w którym odnaleziono samochód zaginionych dekadę temu mężczyzn.

Brzmi ciekawie, co? I tak było. Po raz kolejny czytałam książkę Pauliny Cedlerskiej z przyjemnością. Autorka naprawdę dobrze poprowadziła fabułę, rzucając czytelnikowi okruszki informacji i mieszając mu w głowie. Nic w tej powieści nie jest proste i oczywiste, a duszny i mroczny klimat mazurskiego lasu sprawia, że napięcie momentami sięga zenitu.

Zakończenie mnie zaskoczyło, a to zawsze cieszy przy lekturze. Takie thrillery psychologiczne chcę czytać. Najbardziej podoba mi się to, że z każdą książką autorka staje się lepsza w swoim fachu, a przecież już wejście na rynek miała mocne. Brawo! I czekam na kolejną książkę.

Czterej podopieczni poradni zdrowia psychicznego giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnaleziono tylko dwa ciała.
Dziesięć lat później małżeństwo przemierza kamperem Puszczę Piską. Niespodziewanie znikają, a policja znajduje ich auto blisko miejsca, w którym odnaleziono samochód zaginionych dekadę temu mężczyzn.

Brzmi ciekawie, co? I tak było. Po raz kolejny czytałam...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki RAK Grzegorz Filarowski, Nadia Szagdaj
Ocena 8,7
RAK Grzegorz Filarowski...

Na półkach: , ,

Nie znałam wcześniej sprawy „stalkera z Tindera” i nie chciałam się z nią zapoznawać przed lekturą książki. Chciałam spojrzeć na tę historię z perspektywy osoby, która nic nie wie i sama może stać się ofiarą. Pierwsze skojarzenie miałam z niesławnym Tulipanem, ale okazało się, ze Tulipan to był pikuś w porównaniu z Rakiem. Dacie wiarę, że ten psychol był tak dobrym manipulatorem, że udało mu się mnie zwieść na manowce w książce i początkowo podejrzewałam inną postać? Za to kłaniam się w pas autorom, bo potrafili pokazać czytelnikowi, jak bardzo można się pomylić ufając niewłaściwie osobie.

Mnie ta pomyłka nie kosztowała nic, dała jedynie do myślenia. Są jednak kobiety, które za ten jeden błąd zapłaciły wysoką cenę - przemoc fizyczna i psychiczna, szantaż, niewyobrażalny strach, utrata majątku i trauma do końca życia. A kiedy sprawa wypłynęła, dostały jeszcze cios od społeczeństwa, bo przecież to ich wina, że dały się zmanipulować. Nigdy nie zrozumiem, jak można usprawiedliwiać bandytę i obwiniać ofiary.

Ta książka mnie mocno dotknęła. Każdy powinien ją przeczytać, bo jest przestrogą i pokazuje pewne mechanizmy, którymi posługują się oszuści, a to jest bardzo cenna lekcja. Najważniejsze jednak jest to, że ta historia daje nadzieję, że są też dobrzy ludzie na tym świecie, którzy będą walczyć o sprawiedliwość choćby nie wiem co. I ja im się kłaniam w pas. Kłaniam się w pas również ofiarom, które wykazały się niezwykłą odwagą i siłą charakteru, żeby mówić głośno o tym, co je spotkało.

Czytajcie, bo to jest po prostu must read!

Nie znałam wcześniej sprawy „stalkera z Tindera” i nie chciałam się z nią zapoznawać przed lekturą książki. Chciałam spojrzeć na tę historię z perspektywy osoby, która nic nie wie i sama może stać się ofiarą. Pierwsze skojarzenie miałam z niesławnym Tulipanem, ale okazało się, ze Tulipan to był pikuś w porównaniu z Rakiem. Dacie wiarę, że ten psychol był tak dobrym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Fantastyka połączona z książką detektywistyczną? W to mi graj 😊 Po opisie od razu zapaliłam się do czytania. Moje chęci dodatkowo rozbudziła wiadomość, ze to jest debiut, a debiuty uwielbiam, bo nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać.

Powieść zaczyna się z przytupem i nie traci rezonu do ostatniej strony. Autor naprawdę dobrze poradził sobie z budowaniem świata, mieszając klasyczne motywy fantasy z elementami z dzisiejszego, realnego świata (odwołanie do sprawy Depp - Heard rozłożyło mnie na łopatki 🤣) Do tego dorzucił sporo przygody, jeszcze więcej tajemnic i odrobinę humoru, który wybitnie trafia w moje gusta. Najbardziej jednak zachwycił mnie mój ulubiony motyw w literaturze fantastycznej, a mianowicie religia: mamy tu przepychanki z kościołem, mamy coś na kształt zaświatów i, co najważniejsze, mamy dopracowane połączenie tego z realizmem. Brawo!
Właściwie nie mam za bardzo do czego się przyczepić. Autor potrafi w równowagę i wszystko tutaj gra jak w najlepszej orkiestrze - nikt nie fałszuje, nikt nie wychodzi przed szereg, a słuchacz (w tym wypadku czytelnik) jest zadowolony i na koniec bije brawa i woła o bis.

To jest bardzo udany debiut. Czekam na kolejny tom.

Fantastyka połączona z książką detektywistyczną? W to mi graj 😊 Po opisie od razu zapaliłam się do czytania. Moje chęci dodatkowo rozbudziła wiadomość, ze to jest debiut, a debiuty uwielbiam, bo nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać.

Powieść zaczyna się z przytupem i nie traci rezonu do ostatniej strony. Autor naprawdę dobrze poradził sobie z budowaniem świata,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo lubię historyczne książki autora, ale tutaj nie pykło. Na plus język i wartka akcja. Na minus fabuła. Niestety do bólu przewidywalna, zbyt szybko domyśliłam się o co chodzi, ale do końca miałam nadzieję, że autor nie pójdzie w to rozwiązanie zagadki. Niestety poszedł. Motyw wałkowany w kryminałach i thrillerach tak wiele razy, że mnie wychodzi uszami. Może dla kogoś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z tymi gatunkami, to może być udana książka. Dla mnie niestety nie była 🤷🏼‍♀️

Bardzo lubię historyczne książki autora, ale tutaj nie pykło. Na plus język i wartka akcja. Na minus fabuła. Niestety do bólu przewidywalna, zbyt szybko domyśliłam się o co chodzi, ale do końca miałam nadzieję, że autor nie pójdzie w to rozwiązanie zagadki. Niestety poszedł. Motyw wałkowany w kryminałach i thrillerach tak wiele razy, że mnie wychodzi uszami. Może dla kogoś,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Internety pieją, że ta książka to złoto, a kiedy czytał ją mój chłop, to niemal słyszałam jak gałami wywalał. Postanowiłam sprawdzić kto ma rację z nastawieniem, że to jednak chłop się myli. I ja nie wiem, czy nam ktoś tekst podmienił, czy jaka cholera, bo to było bardzo słabe.

Zaczęło się nawet dobrze, spoko pomysł na fabułę, lekko się czytało. A potem jakby ktoś autora podmienił (gdzieś około 160. strony). Dialogi zrobiły się kwadratowe, momentami nawet cringowe. Fabuła dość wolno i nieciekawie się rozwijała, a dochodzenie w sprawie kryminalnej - mamy tutaj motyw Sędziego z ekipą i jego asystentki - wypadło słabo. Miałam wrażenie, że autor wprowadzał do historii każdy pomysł, jaki mu w danym momencie pasował, zupełnie nie zważając na to, co już do tej pory napisał. Dobry kryminał (nawet jeśli fantasy) powinien wciągać czytelnika i podrzucać mu pod nos okruszki informacji, żeby ten mógł sam myśleć nad rozwiązaniem. Tutaj tego zabrakło, bo rozwiązanie było z 🍑, niepoparte żadnymi podejrzeniami.

Internety wspominały też o elementach horroru. Tu znów mam wątpliwość, czy aby na pewno o tej samej książce mowa, bo tu nie ma nawet krzty grozy.

Szczerze powiem, mam wrażenie, że autor się naczytał „Zewu nocnego ptaka” Roberta McCammona (motyw Sędziego i asystenta) i chciał zrobić coś podobnego. Problem jednak jest taki, że dzieło McCammona jest wybitne, a Swana marne. Owszem, czytałam gorsze książki, ale trudno uznać to komplement 🤭

Internety pieją, że ta książka to złoto, a kiedy czytał ją mój chłop, to niemal słyszałam jak gałami wywalał. Postanowiłam sprawdzić kto ma rację z nastawieniem, że to jednak chłop się myli. I ja nie wiem, czy nam ktoś tekst podmienił, czy jaka cholera, bo to było bardzo słabe.

Zaczęło się nawet dobrze, spoko pomysł na fabułę, lekko się czytało. A potem jakby ktoś autora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego dnia młody Jakub wchodzi na działkę sąsiada, o którym krążą legendy. W jego starym sadzie znajduje szopę, a w niej… czarną Wołgę.

Kiedy przeczytałam, że w książce będzie coś o czarnej Wołdze, wiedziałam, że muszę to przeczytać. Od razu bowiem przypomniały mi się opowieści babci na ten temat i strach, jaki we mnie to budziło. Byłam święcie przekonana, że po tylu latach po prostu przeczytam historię, która będzie dla mnie sentymentalną podróżą do czasów dzieciństwa. Pomyliłam się. Owszem, sentyment był, ale była też groza. I to taka, że hej! Przyznaję się bez bicia, że w nocy bałam się sama iść do ubikacji, tak byłam zestrachana w trakcie lektury 🤭

Prócz strachu dostajemy też kawał dobrej, spójnej historii, w której dzieje się tak dużo, że nie ma miejsca nawet na złapanie oddechu. Ale wiecie, dzieci tak mają - niekończące się zasoby energii - i autor oddał to w swojej książce idealnie. Ja już dzieckiem dawno nie jestem, lecz miałam wrażenie, że jestem częścią drużyny i biorę udział we wszystkich przygodach. Książka ma mocny vibe „The stranger things” czy Goonies (kto zna i wie, co łączy te dwie produkcje?), więc jeśli lubicie takie klimaty, to musicie ją przeczytać.

Ja się autorowi kłaniam w pas, bo potrafi w dobre historie i potrafi przestraszyć jak mało kto.

Gorąco polecam!

Pewnego dnia młody Jakub wchodzi na działkę sąsiada, o którym krążą legendy. W jego starym sadzie znajduje szopę, a w niej… czarną Wołgę.

Kiedy przeczytałam, że w książce będzie coś o czarnej Wołdze, wiedziałam, że muszę to przeczytać. Od razu bowiem przypomniały mi się opowieści babci na ten temat i strach, jaki we mnie to budziło. Byłam święcie przekonana, że po tylu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Aurora: Koniec Amie Kaufman, Jay Kristoff
Ocena 7,8
Aurora: Koniec Amie Kaufman, Jay K...

Na półkach: , , ,

Byłam przekonana, że drugiego tomu autorzy nie przebiją, bo tam emocje sięgały zenitu. Okazało się, że w ostatnim emocje sufit przebiły i poleciały w kosmos. Jeju, jakie to było dobre!

Autorzy wybitnie potrafią w młodzieżówki, które zachwycą nastolatka i panią w średnim wieku (czyt. mnie 😭). To jest taka powieść, przy której śmiałam się w głos, ocierałam łzy wzruszenia, ogryzałam skórki z napięcia i bardzo, ale to bardzo nie chciałam jej kończyć, bo nie chciałam się rozstawać z drużyną 312.

Czytajcie tę serię, bo to jest złoto. Ja na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę. I marzę sobie po cichu, że Kaufman i Kristoff jeszcze kiedyś napiszą coś razem.

Byłam przekonana, że drugiego tomu autorzy nie przebiją, bo tam emocje sięgały zenitu. Okazało się, że w ostatnim emocje sufit przebiły i poleciały w kosmos. Jeju, jakie to było dobre!

Autorzy wybitnie potrafią w młodzieżówki, które zachwycą nastolatka i panią w średnim wieku (czyt. mnie 😭). To jest taka powieść, przy której śmiałam się w głos, ocierałam łzy wzruszenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kvothe - człowiek legenda. Mag, muzyk, bohater i złoczyńca. Namówiony przez Kronikarza, wspomina swoje barwne życie.

Tyle się nasłuchałam o tej książce, że spodziewałam się cudów wianków. I co? I dostałam dokładnie to!

Połączenie klasycznego fantasy z biografią (bo tak odbieram tę powieść) był strzałem w dziesiątkę. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. Nawet wątek romantyczny jest spoko, a przecież za takowymi nie przepadam.

Właściwie to ja nie mam się do czego przyczepić. Jeśli szukacie dobrej fantastyki, budzącej cały wachlarz emocji, wciągającej, zaskakującej i po prostu dobrze napisanej, to łapcie za „Imię wiatru”.

Mówi się w internetach, że na trzeci tom nie mamy co liczyć. Oby to nie była prawda. Przede mną jeszcze drugi tom i na pewno go przeczytam, bo nawet jeśli nie poznam zakończenia, to wiem, że warto. Lepszej rekomendacji chyba nie ma 😊

Kvothe - człowiek legenda. Mag, muzyk, bohater i złoczyńca. Namówiony przez Kronikarza, wspomina swoje barwne życie.

Tyle się nasłuchałam o tej książce, że spodziewałam się cudów wianków. I co? I dostałam dokładnie to!

Połączenie klasycznego fantasy z biografią (bo tak odbieram tę powieść) był strzałem w dziesiątkę. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. Nawet wątek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dlaczego ludzie zabijają?

Psychiatra sądowy Richard Taylor pracował nad ponad setką spraw dotyczących morderstw. W swojej książce mocno skupia się na motywach dokonanych zbrodni.

Ta książka jest naszpikowana informacjami. Szczęśliwie autor potrafi je przekazać w sposób łatwy do zrozumienia, nawet jeśli pisze o swojej profesji, o której zwykły Kowalski nie ma pojęcia. Pomiędzy warstwami informacyjnymi, Taylor dodaje nam odrobinę prywaty i pokazuje swoje życie. To było dobre zagranie, bo choć tych fragmentów nie ma wiele, to dają wytchnienie między jedną sprawą a drugą.

Autor mocno dał mi do myślenia. Okazuje się bowiem, że nikt nie rodzi się mordercą, za to wcale nie aż tak trudno się nim stać. Czasem są to zaburzenia psychiczne, czasem sposób wychowania, czasem po prostu lawina przypadków. Właściwie dwie ostatnie przyczyny też przeważnie kończą się zaburzeniami. I to jest clou tej książki - warto korzystać z pomocy psychiatrycznej, kiedy dzieje się z nami coś nie tak. Warto też obserwować bliskich i zaoferować im pomoc, kiedy coś w ich zachowaniu wyda nam się nietypowe w negatywnym znaczeniu.

Brawo też dla autora za nieocenianie zbrodniarzy. Tak wygląda dobra literatura faktu - autor przedstawia fakty, ale opinię pozostawia czytelnikowi.

Polecam.

Dlaczego ludzie zabijają?

Psychiatra sądowy Richard Taylor pracował nad ponad setką spraw dotyczących morderstw. W swojej książce mocno skupia się na motywach dokonanych zbrodni.

Ta książka jest naszpikowana informacjami. Szczęśliwie autor potrafi je przekazać w sposób łatwy do zrozumienia, nawet jeśli pisze o swojej profesji, o której zwykły Kowalski nie ma pojęcia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam, że bałam się troszkę tej książki, bo z debiutami fantasy bywa różnie. Zwlekałam trochę z odpowiedzią, ale jednak wygrała ciekawość. Sami powiedzcie, jak nie być ciekawym połączenia magii voodoo, zombi, bogów i narkotyków?

O jeżu w malinach, jak dobrze, że ja się na to skusiłam! Słuchajcie, to jest tak inne, a przy tym tak dobre, że głowa puchnie. Kopara mi opadała przy czytaniu jakiś pierdyliard razy. Emocje buzowały, napięcie sięgało zenitu, a ja momentami wstrzymywałam oddech, przerzucając strony jak szalona.

Przez tę powieść się płynie. Ewelina stworzyła świat tak oryginalny, a zarazem tak realistyczny, że ja w niego uwierzyłam i czytałam z przekonaniem, że tak właśnie było, koniec i kropka. Tylko czemu nas o tym na historii nie uczyli? 😉 Nie do końca wiem jak to ubrać w słowa, ale tak powieść jest pisana z niezwykłą lekkością i to się czuje. To trochę tak, jakby autorka tam była i po prostu opowiadała nam o swoich wspomnieniach.

Końcówka jest powalająca. Ja nie wiem jak żyć, bo drugiego tomu jeszcze nie ma, a ja chcę już czytać! A i jeszcze jeden plus tej książki i dowód na warsztat autorki - jeden z głównych bohaterów nie jest raczej pozytywnym charakterem. Czy ja mu kibicuję? Oczywiście! I to jak!

Ewelina, kłaniam się w pas. Stworzyłaś coś fenomenalnego i jestem na maksa dumna, że mogę patronować tej książce. Czekam na kolejne tomy niecierpliwie!

Przyznam, że bałam się troszkę tej książki, bo z debiutami fantasy bywa różnie. Zwlekałam trochę z odpowiedzią, ale jednak wygrała ciekawość. Sami powiedzcie, jak nie być ciekawym połączenia magii voodoo, zombi, bogów i narkotyków?

O jeżu w malinach, jak dobrze, że ja się na to skusiłam! Słuchajcie, to jest tak inne, a przy tym tak dobre, że głowa puchnie. Kopara mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie do końca potrafię napisać o tej książce, bo to jest po prostu jedna wielka emocja, a tej nie potrafię nazwać słowami. Dlatego będzie krótko…

Realizm magiczny lubię, ale rzadko po niego sięgam, bo muszę mieć wtedy otwartą głowę i dużo czasu na przegryzienie danej historii. Tutaj nie musiałam tego mieć. Tutaj natychmiast stałam się emocją i zostałam taka nawet po zamknięciu ostatniej strony. Moje myśli ciągle wędrują do Andry - głównej bohaterki. Znalazłam siebie w niej. Albo ją w sobie. Nie wiem.

Czy taka krótka notka jest w stanie Was zachęcić? Mam nadzieję, że tak. Gdybym tylko zamiast tekstu mogła przekazać Wam tę emocję, którą jestem po lekturze, toby było o wiele prościej.

Nie do końca potrafię napisać o tej książce, bo to jest po prostu jedna wielka emocja, a tej nie potrafię nazwać słowami. Dlatego będzie krótko…

Realizm magiczny lubię, ale rzadko po niego sięgam, bo muszę mieć wtedy otwartą głowę i dużo czasu na przegryzienie danej historii. Tutaj nie musiałam tego mieć. Tutaj natychmiast stałam się emocją i zostałam taka nawet po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra obyczajówka to skarb i - wbrew pozorom - to trudny gatunek, bo żeby napisać coś życiowego, z nutką humoru, a przy tym niegłupiego, to sztuka. Agata Bizuk ma tę umiejętność w małym palcu.

Rodzinę Kręciszów pokochałam od razu. To tacy zwyczajni-niezwyczajni ludzie, których nie sposób nie lubić, nawet jeśli momentami przyjdzie nam na nich popsioczyć. Moją idolką oczywiście została Ingrid Kręcisz. Jak ja bym chciała usiąść z tą kobitką przy keliszeczku nalewki i pogadać o życiu 😊 Albo poprzeglądać Tindera 😈

Ubawiłam się po pachy przy tej historii i ogromnie się cieszę, że to dopiero pierwszy tom. Nie raz parskałam pod nosem, bo Agata Bizuk potrafi w żarty słowne jak nikt inny 😊 Prócz śmiechów była też chęć walnięcia w łeb jednego z bohaterów i kilka wzruszeń. To jest najlepsza mieszanka emocji 😊

Jeśli czytaliście „Na Zielonej 13” autorki, to pokochacie i tę serię. Powiem Wam nawet, że autorka puszcza do nas, fanów tamtej serii, oczko w „Skórze na niedźwiedziu” i ja bardzo takie szczegóły doceniam. Nie ma to wpływu na fabułę, więc jeśli ktoś Zielonej nie zna, to nawet tego nie zauważy.

Na koniec zdradzę Wam, że po lekturze zrodził się w mojej głowie plan na starość: będę jak Ingrid! Wy też bądźcie.

Dobra obyczajówka to skarb i - wbrew pozorom - to trudny gatunek, bo żeby napisać coś życiowego, z nutką humoru, a przy tym niegłupiego, to sztuka. Agata Bizuk ma tę umiejętność w małym palcu.

Rodzinę Kręciszów pokochałam od razu. To tacy zwyczajni-niezwyczajni ludzie, których nie sposób nie lubić, nawet jeśli momentami przyjdzie nam na nich popsioczyć. Moją idolką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba przejadły mi się kryminały i thrillery. Mam wrażenie, że za cokolwiek teraz nie łapię, to ja już to czytałam, znam, ktoś już to napisał i będzie nudno i przewidywalnie. I wtedy wchodzi Paweł Fleszar cały na biało i przynosi powiew świeżości 😊

Wyobraźcie sobie, że umiera (a może jednak nie?) w co najmniej dziwnych okolicznościach autor kryminałów. Żeby dokładnie sprawdzić, co się stało, wchodzimy wraz z komisarzem Witem Nawrockim w świat polskich wydawnictw. Jest trochę faktów, trochę fikcji, ale powiem Wam, że to była ogromna przyjemność potaplać się w wydawniczym bagienku.

Prócz genialnej intrygi - nie domyśliłam się co i jak - dostajemy mnóstwo ciekawostek związanych z pisarzami i pisarkami. Jeju, jakie to było ożywcze! Uwielbiam książki, które oferują nie tylko relaks i rozrywkę, ale i budzą we mnie chęć do googlania i badania tematu, a przy tym nie są napompowane jakąś agendą.

Właśnie takiego kryminału było mi trzeba. Takie chcę czytać. I mam ogromną nadzieję, że to nie była ostatnia przygoda z Nawrockim. Polubiłam chłopa bardzo.

Czytajcie, bo warto!

Chyba przejadły mi się kryminały i thrillery. Mam wrażenie, że za cokolwiek teraz nie łapię, to ja już to czytałam, znam, ktoś już to napisał i będzie nudno i przewidywalnie. I wtedy wchodzi Paweł Fleszar cały na biało i przynosi powiew świeżości 😊

Wyobraźcie sobie, że umiera (a może jednak nie?) w co najmniej dziwnych okolicznościach autor kryminałów. Żeby dokładnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowiadania Pratchetta, o których dotąd nie mieliśmy pojęcia? Biorę w ciemno!

Jeju, jak ja się dobrze przy tym bawiłam! To jest książka dla absolutnie każdego - od 5 do 105 roku życia. Mamy tutaj wszystko, bo jest i gadający koń, i Mikołaj szukający pracy, i szalone bananowce, i pub jurajski, i opętany walec drogowy, i gnomy, i nawet spotykamy Scrooge’a!
Jak ogromną wyobraźnię trzeba mieć i jak mocno rozwinięty zmysł obserwacji, żeby napisać coś takiego? Uważam, że autor był po prostu geniuszem i nikt mnie nie przekona, że było inaczej.

Wszystkie te opowiadania pochodzą z młodzieńczych lat autora. Z książki dowiadujemy się również, dlaczego dopiero teraz możemy je przeczytać. I to też jest ciekawa historia!

Chyba nikt nie potrafił i nie potrafi tak dobrze w absurd, jak Pratchett. Nikt też nie potrafi tak rozśmieszyć. Więc jeśli nie ma konkurencji, to pozostaje mi powiedzieć tylko tyle: MUSICIE TO PRZECZYTAĆ!

Opowiadania Pratchetta, o których dotąd nie mieliśmy pojęcia? Biorę w ciemno!

Jeju, jak ja się dobrze przy tym bawiłam! To jest książka dla absolutnie każdego - od 5 do 105 roku życia. Mamy tutaj wszystko, bo jest i gadający koń, i Mikołaj szukający pracy, i szalone bananowce, i pub jurajski, i opętany walec drogowy, i gnomy, i nawet spotykamy Scrooge’a!
Jak ogromną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo lubię debiuty, ale czasem się ich boję. Szczególnie kiedy znam kogoś z bookstagrama, kogo lubię, bo wtedy krytykować jest trudniej. I nie, nie zakładam, że krytykować będzie za co, ale w tyle głowy mam świadomość, że jednak zawsze jest ryzyko, że coś mi nie podejdzie.

Szczęśliwie tym razem zgrzytów było niewiele. Właściwie to dwa. I może od razu je wymienię, żeby było z głowy.

‼️ SPOILER ‼️

Pierwszy: nie do końca rozumiem jak Alena przeszła do porządku dziennego z myślą, że straciła rodzinę. Czy była w szoku? Czy jest nieczuła? A może jednak ma jakieś zdolności z tym związane? Chciałabym, żeby to było doprecyzowane, bo Alena jest bardzo fajną bohaterką, a w tym momencie mam zgrzyt, że dziewczyna bardziej się przejmuje losem nowopoznanego kolegi niż losem rodziców. Ma to wpływ na fabułę, niestety.

Drugi: Ladislav. Postać bardzo interesująca, jednak nie do końca łapię jego umiejętności. Potrafi obserwować i działać na odległość, a nie zauważył najważniejszej rzeczy po wypadku na rzece? Chyba że olał temat, a ja tego nie zauważyłam.

Na tym zgrzyty się kończą. Podoba mi się pomysł na tę historię - magowie są marginalizowaną społecznością i zaczynają się domagać powrotu do łask władzy. Jestem niesamowicie zaintrygowana postacią Jirija i mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie o nim więcej.

Osadzenie akcji w czeskiej Pradze było strzałem w dziesiątkę. Autor oddał klimat tego miejsca i nawet potrafi w opisy, za którymi normalnie nie przepadam, a tu czytałam je z przyjemnością. Język powieści jest lekki, pozbawiony stylizowania, więc czytało się szybko. Do tego było sporo akcji, więc nawet przebłysku nudy nie doświadczyłam 😊

Moim zdaniem „Na granicy mroku” jest naprawdę dobrym wstępem do serii. Jeśli szukacie lekkiej młodzieżówki, to już nie musicie. I powiem Wam, że czuję w kościach, że autor jeszcze nie pokazał co potrafi i jeszcze mocno nas zaskoczy, bo właśnie na to wskazuje zakończenie pierwszego tomu.

Bardzo lubię debiuty, ale czasem się ich boję. Szczególnie kiedy znam kogoś z bookstagrama, kogo lubię, bo wtedy krytykować jest trudniej. I nie, nie zakładam, że krytykować będzie za co, ale w tyle głowy mam świadomość, że jednak zawsze jest ryzyko, że coś mi nie podejdzie.

Szczęśliwie tym razem zgrzytów było niewiele. Właściwie to dwa. I może od razu je wymienię, żeby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co wiecie o Mieszku?

Mieszko, Mieszko, mój koleżko! 😊

Z historii zawszy byłam cienka, więc pamiętam niewiele, a nawet jeśli już coś, to są to suche fakty czy daty. A tutaj jest fabularnie, przygodowo, fajnie! Oczywiście to nie jest podręcznik do historii, a fabularyzowana opowieść o Piastach, ale to nie znaczy, że nie ma w niej faktów.

Bawiłam się świetnie słuchając audiobooka. Wciągnęłam się właściwie od samego początku i miałam tylko jeden moment rozczarowania, kiedy książka się skończyła, a ja czułam niedosyt. Czekam zatem niecierpliwie na drugi tom.

Co wiecie o Mieszku?

Mieszko, Mieszko, mój koleżko! 😊

Z historii zawszy byłam cienka, więc pamiętam niewiele, a nawet jeśli już coś, to są to suche fakty czy daty. A tutaj jest fabularnie, przygodowo, fajnie! Oczywiście to nie jest podręcznik do historii, a fabularyzowana opowieść o Piastach, ale to nie znaczy, że nie ma w niej faktów.

Bawiłam się świetnie słuchając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich, bolesnych, przerażających, a nawet obrzydliwych. I mówi o tym w sposób naturalistyczny, momentami odstręczający, przy tym jednak wciąż piękny.

Janę otoczyła śmierć, agresja, zobojętnienie na los bliźniego i autorka wybitnie dobrze pokazała, ze to wszystko działa jak gra „podaj dalej”. Pokolenie po pokoleniu przekazuje kolejnemu to, co najgorsze. I gdzieś w tym wszystkim jest ona, Jana, zamknięta na świat, a jednak tak bardzo pragnąca się na niego otworzyć.

Zakończenie wywołało u mnie lawinę łez. Niby powieść urywa się nagle, ale to było mocne uderzenie emocji.

Kłaniam się w pas tłumaczce Agacie Teperek, bo dokonała niemożliwego. Cała trylogia pisana jest bez znaków interpunkcyjnych (prócz kropek) i momentami zachodziłam w głowę jak Pani Agata to zrobiła, że mimo trudnego zadania, wyszła z tej próby zwycięsko.

Czytajcie, bo to jest prawdziwa perła.

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich, bolesnych, przerażających, a nawet obrzydliwych. I mówi o tym w sposób naturalistyczny, momentami odstręczający, przy tym jednak wciąż piękny.

Janę otoczyła śmierć, agresja, zobojętnienie na los bliźniego i autorka wybitnie dobrze pokazała, ze to wszystko działa jak gra „podaj dalej”. Pokolenie po pokoleniu przekazuje kolejnemu to, co najgorsze. I gdzieś w tym wszystkim jest ona, Jana, zamknięta na świat, a jednak tak bardzo pragnąca się na niego otworzyć.

Zakończenie wywołało u mnie lawinę łez. Niby powieść urywa się nagle, ale to było mocne uderzenie emocji.

Kłaniam się w pas tłumaczce Agacie Teperek, bo dokonała niemożliwego. Cała trylogia pisana jest bez znaków interpunkcyjnych (prócz kropek) i momentami zachodziłam w głowę jak Pani Agata to zrobiła, że mimo trudnego zadania, wyszła z tej próby zwycięsko.

Czytajcie, bo to jest prawdziwa perła.

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich, bolesnych, przerażających, a nawet obrzydliwych. I mówi o tym w sposób naturalistyczny, momentami odstręczający, przy tym jednak wciąż piękny.

Janę otoczyła śmierć, agresja, zobojętnienie na los bliźniego i autorka wybitnie dobrze pokazała, ze to wszystko działa jak gra „podaj dalej”. Pokolenie po pokoleniu przekazuje kolejnemu to, co najgorsze. I gdzieś w tym wszystkim jest ona, Jana, zamknięta na świat, a jednak tak bardzo pragnąca się na niego otworzyć.

Zakończenie wywołało u mnie lawinę łez. Niby powieść urywa się nagle, ale to było mocne uderzenie emocji.

Kłaniam się w pas tłumaczce Agacie Teperek, bo dokonała niemożliwego. Cała trylogia pisana jest bez znaków interpunkcyjnych (prócz kropek) i momentami zachodziłam w głowę jak Pani Agata to zrobiła, że mimo trudnego zadania, wyszła z tej próby zwycięsko.

Czytajcie, bo to jest prawdziwa perła.

Najchętniej napisałabym tylko, że to był majstersztyk i na tym zakończyła, bo trudno pisać o czymś, co jeszcze buzuje w trzewiach.

Dawno nic mnie tak nie przygnębiło, jak ta trylogia. Dawno też nic mnie tak nie poruszyło. Potrzebuję teraz detoksu, lecz absolutnie nie żałuję, że poznałam losy Jany, głównej bohaterki.

To jest literatura piękna mówiąca o sprawach brzydkich,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

8.5/10

Z tej książki dowiedziałam się o kilku sprawach, o których nie miałam pojęcia i o dwóch takich, które znane mi były już od jakiegoś czasu.

To najpierw o tych pierwszych:
- to będzie tetralogia
- autor ceni sobie Wikipedię (serio 🤭)
- ów potrafi mnie rozbawić do łez
- i zna fajne słowa np. fidrygałki
- klątwa drugiego tomu Świątkowskiego nie dotyczy

Te drugie:
- autor potrafi pisać
- Kaśki to fajne dziewuchy

Trochę marudziłam przy pierwszym tomie (choć koniec końców wypadł przyzwoicie), a w tym podano mi na tacy wszystko to, czego mi wtedy zabrakło. Była akcja, bohaterowie w końcu dali się poznać, a fabuła idzie w kierunku, którego się nie spodziewałam. No fajne to po prostu 😊 Katarzyna szturmem wbija się na moją krótką listę ulubionych żeńskich postaci w literaturze. Poszłabym z nią na wino. Tylko nie wiem czy świat udźwignąłby dwie Kaśki po winie 🤷🏼‍♀️

Jest tylko jedna sprawa, która spokoju mi nie daje, a odpowiedzi w książce nie znalazłam: KIEDY KOLEJNY TOM? Ba ja chcę już. Szczególnie po takim zakończeniu. Wincyj Panie autor, wincyj!

8.5/10

Z tej książki dowiedziałam się o kilku sprawach, o których nie miałam pojęcia i o dwóch takich, które znane mi były już od jakiegoś czasu.

To najpierw o tych pierwszych:
- to będzie tetralogia
- autor ceni sobie Wikipedię (serio 🤭)
- ów potrafi mnie rozbawić do łez
- i zna fajne słowa np. fidrygałki
- klątwa drugiego tomu Świątkowskiego nie dotyczy

Te drugie:
-...

więcej Pokaż mimo to