-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2014-10-29
2014-08-30
2014-08-15
Uwielbiam historię, nie ważne czy chodzi o średniowiecze czy o czasy XX wieku. Mimo wszystko okres II wojny światowej zawsze mnie fascynował. Jak to się stało, że do głosu doszło tak wielkie okrucieństwo? Co miał w sobie ten XX wiek, że spłynął krwią setek tysięcy ludzi, nie tylko Polaków, ale i aliantów, cywilów, ludzi z całego świata? Jednak nasza polska historia zawsze będzie dla mnie najkrwawsza i najsmutniejsza. Tym razem postanowiłam zapoznać się z historią o odwadze kobiet – sanitariuszek, łączniczek i matek, które odegrały olbrzymią rolę w ciągu 63 dni walki o życie w dogorywającej Warszawie.
Autorka przedstawia bardzo osobiste zwierzenia 11 kobiet, które odegrały większe i mniejsze role podczas powstania warszawskiego. Mamy historie dzieci, młodych kobiet jakimi wtedy były. Nie ważny jest jednak ich wiek, ważne jest ich świadectwo i odwaga jaką się wykazały. W dzisiejszych czasach patriotyzm jest tylko słowem. Wywieszamy flagi, bo tak robią nasi sąsiedzi, śpiewamy hymn, ponieważ tak trzeba. No właśnie – robimy to, bo tak się utarło. A powinniśmy to robić, ponieważ tak chcemy, z własnej nieprzymuszonej woli. Dlatego podczas czytania „Dziewczyn z Powstania” byłam pod wielkim wrażeniem ich poświęcenia. Dla nich to było coś normalnego iść i umrzeć za ojczyznę. Winę można zwalić na czasy. My żyjemy w względnie bezpiecznych latach. Wtedy to było co innego. I wojna światowa, potem „Cud nad Wisłą”. Nie bez znaczenia była sylwetka Józefa Piłsudskiego, która zagrzewała do walecznych działań. A dziś … dziś ludzie potrafią tylko narzekać.
Wszystkie historie jakie zostały zaprezentowane przez autorkę pokazują ogrom walki zbrojnej w Polsce. Mamy historie sanitariuszek, harcerek, dziewczyn działających w podziemiu, członkiń AK, łączniczek, kobiet, które walczyły na Kresach z NKWD, kobiet, których jedynym grzechem było posiadanie męża AK-owca, szlachcianek i hrabianek. Każda z tych kobiet przeszła przez piekło – Halina Wiśniewska musiała ukrywać się po piwnicach z dzieckiem urodzonym feralnego dnia, 1 sierpnia, Jadwiga Bałabuszko – Sławińska musiała walczyć z sowietami na Kresach, by potem przejść przez pół Polski, by odpierać niemieckie ataki w Puszczy Kampinoskiej, Anna Branicka – Wolska musiała porzucić dworskie życie w pałacu w Wilanowie by przejść przez piekło niewoli sowieckiej.
Te młode dziewczyny zdawały maturę na tajnych kompletach, zaręczały się, ponieważ jutro było niepewne, brały powstańcze śluby, rodziły dzieci i walczyły na równi z mężczyznami. Nie ukrywały problemów jakie z tego wynikały – wody w Warszawie nie było, mycie włosów to było tylko senne marzenie. Okres? Z powodu stresu żadna z bohaterek nie musiała się z nim borykać. Jedzenie? Tylko to co udało się znaleźć. Wykarmienie dziecka? Niemożliwe, kobiety traciły pokarm z powodu braku jedzenia i stresu. Bród? Wszędzie, nie tylko kurz i popiół, ale także ludzkie szczątki, nie mówiąc o nieczystościach z kanałów. Nadzieje? Wielkie, nie tylko pokładane w AK, ale także w naszych „sprzymierzeńców”. Strach? W każdej sekundzie, nie tylko o własne życie, ale też o życie najbliższych. Obóz? To było wegetowanie w piekle. Ludzkie współczucie? Zależało tylko od człowieka.
Takie książki powinny służyć zamiast podręczników w szkołach. Ogrom wiedzy, strasznej i brutalnej, która pokazuje jak dawniej wyglądało wojenne życie. Nie ważne czy mamy na myśli pod rządami Wehrmachtu czy Stalina i jego UB. Obozy koncentracyjne, łagry, Katyń przykładów można mnożyć. A jednak całe rodziny przeżywały te okrutne czasy i potrafiły po latach się znaleźć! Dla mnie to były najpiękniejsze podsumowania każdej z historii. Niestety bez paczki chusteczek nie można się obejść. Ja przynajmniej bardzo empatycznie podchodziłam to każdego wspomnienia. Cieszę się, że te czasy są już za nami, ale zrobię też wszystko, by o tych czasach pamiętać.
http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2014/08/waleczne-serce-kobiet-dziewczyny-z_18.html
Uwielbiam historię, nie ważne czy chodzi o średniowiecze czy o czasy XX wieku. Mimo wszystko okres II wojny światowej zawsze mnie fascynował. Jak to się stało, że do głosu doszło tak wielkie okrucieństwo? Co miał w sobie ten XX wiek, że spłynął krwią setek tysięcy ludzi, nie tylko Polaków, ale i aliantów, cywilów, ludzi z całego świata? Jednak nasza polska historia zawsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-07
Poznajcie Jordana Belforta, młodego milionera, pełnego aspiracji brokera szastającego pieniędzmi na prawo i lewo. Pokaże wam na czym polega amerykański sen i uchyli rąbka tajemnicy jak łatwo można manipulować ludźmi. Wpadniecie w sam środek narkotykowych odlotów, dowiecie się ile rodzajów używek może tolerować ludzkie ciało. Przy okazji uśmiechniecie się dyskretnie czytając co bardziej szalone akcje Pana Wilka. Jeśli sądzicie, że jest to grzeczna książka, to się mylicie. Droga do piekła wybrukowana jest przecież dolarami.
Myślę, że ta historia jest wam mniej więcej znana. Ja sama najpierw miałam przyjemność oglądnąć ciekawą (chociaż nieprawdopodobnie długą) ekranizację. Nie żałuję, ponieważ dzięki temu mogłam zapoznać się z szalenie interesującym portretem psychologicznym „szaleńca”. Jednak szaleństwo Jordana ma głębsze dno. Jest człowiekiem inteligentnym, posiadającym niesamowitą perswazję i siłę przebicia. Chciałoby się powiedzieć – geniusz. Jednak ta łatwość w osiąganiu wszystkiego niskim kosztem sprawia, że życie staje się nudne i niekompletne. Gdzie jest przygoda? Dreszczyk emocji? Na co komu armia służących, luksusowe samochody, olbrzymie jachty kiedy życie staje się po prostu nudne? Jordan w ten sposób osiąga kolejne dna upijając się do nieprzytomności drogimi alkoholami, przegrywając miliony dolarów w Vegas, zaliczając kolejne fazy mrowienia, bełkotania, ślinienia i amnezji przy pochłanianiu tysięcy cytrynek i innych wymyślnych narkotyków i lekarstw. Życie (przez duże Ż) jest nudne jeśli po piętach nie depczą funkcjonariusze FBI czy SEC (Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd). Żeby żyć trzeba koniecznie Żyć (oczywiście przez duże Ż)!
Jak sam autor przyznaje, był nastolatkiem w ciele dorosłego. Niedojrzałym do podejmowania poważnych decyzji, stawiającym własną zabawę na pierwszym miejscu. Ta spirala coraz bardziej go pogrążała, doprowadzając do tragicznego końca. Jednak Jordan niczym kot, zawsze spadał na cztery łapy i z wdziękiem udawało mu się wyjść ze wszystkich, nawet najgorszych, kłopotów. Mógł przeżyć więzienie, odwyk, a nawet sztorm i się z tego śmiać. Pogratulować można nastawienia do życia, a skrzywić z powodu jego głupoty.
Jordan dosyć krytycznie po latach odnosi się do swojej młodości – książka stanowi jego spowiedź, próbę wytłumaczenia się z grzechów. Nie obciąża nikogo tymi przewinieniami, sam bije się w pierś i mówi, że to tylko jego wina. Wina obciążona problemami zbyt wielkiej władzy, zbyt wielu pieniędzy, zbyt wielu pokus czyhających na niego na świecie. To przecież nie była jego wina, że miał więcej pieniędzy niż mógł wydać ;)
Czy warto czytać tę niegrzeczną i szaloną książkę? Jak najbardziej warto! Pamiętajcie – pieniądz nigdy nie śpi. Świat Wall Street jest brudny i skorumpowany, ale jakże wciągający. Jako początkująca ekonomistka historię traktowałam wręcz jako podręcznik do gry na giełdzie. Jednak małe ostrzeżenie ode mnie – bez minimalnej znajomości rynku papierów wartościowych, instrumentów i finansów książka może być zbyt niezrozumiała. Jordan nie bawi się w wyjaśnienia - albo wiesz o co mu chodzi, albo szukasz definicji u wujka Google. Niech to was jednak nie zrazi! W życiu chodzi przecież o pokonywanie przeszkód!
http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2014/07/brudny-pieniadz-nie-jest-zy-wilk-z-wall.html
Poznajcie Jordana Belforta, młodego milionera, pełnego aspiracji brokera szastającego pieniędzmi na prawo i lewo. Pokaże wam na czym polega amerykański sen i uchyli rąbka tajemnicy jak łatwo można manipulować ludźmi. Wpadniecie w sam środek narkotykowych odlotów, dowiecie się ile rodzajów używek może tolerować ludzkie ciało. Przy okazji uśmiechniecie się dyskretnie czytając...
więcej mniej Pokaż mimo to
Słowem wstępu …
Ostatnio dużo się u mnie działo. Nagle zostałam samozwańczą znawczynią historii Polski i II wojny światowej i robiłam za przewodnika dla kilku obcokrajowców. Żeby nie wyjść na ignoranta z małą wiedzą zaczęłam szukać książek, które pomogą mi dowiedzieć się coś więcej. Zupełnie przypadkiem wpadła mi wtedy w ręce biografia Erica Lomaxa, który miał nieszczęście brać udział w dosyć krwawych rozgrywkach II wojny światowej. W ramach przebaczenia, zarówno swoim oprawcom, systemowi i sobie napisał książkę – w której dokonuje ogólnego rozgrzeszenia i przybliża czytelnikowi realia wojny z Japończykami.
O fabule słów kilka
Eric jest Anglikiem pochodzącym z typowej rodziny. Jego dzieciństwo było w miarę normalne – nie był może gwiazdą szkoły i rozpieszczanym maminsynkiem, ale dzięki swojej miłości do pociągów i techniki zdawał się odnajdywać siłę do przeżycia kolejnych dni. Autor był dosyć zagubionym dzieckiem i wcale nie ukrywa tego w swojej biografii – szukał zrozumienia u baptystów, całe dnie przesiadywał przy torach kolejowych, by w końcu wstąpić do wojska i ruszyć na front. Tym sposobem Eric trafił do Indii, gdzie wojna była jeszcze mrzonką, a oficerowie czas spędzali na wycieczkach i zwiedzaniu tego egzotycznego kraju. Los jednak o nim nie zapomniał i autor w końcu trafił na front. Zobaczył śmierć i zniszczenie. Wtedy nawet nie przypuszczał, że jego ukochane pociągi doprowadzą go do zguby i do spędzenia ciężkich lat w japońskiej niewoli.
Bohaterowie
Historia, którą snuje Eric jest straszna, ponieważ przeżył prawdziwe piekło na ziemi. Był torturowany, podtapiany, bity, głodzony, brutalnie przesłuchiwany. Z istoty ludzkiej zmienił się w chodzący szkielet. Jednak zawsze kiełkowała mu w głowie wola buntu i ucieczki. Niestety, kiedy umysł i ciało jest złamane, ciężko przejść od myśli do czynów. Co mnie najbardziej dziwiło, to to, że podchodził do wszystkiego na chłodno – zero emocji, zero strachu czy tęsknoty za rodziną. Dla mnie było to dosyć sztuczne. Może to sprawiło, że czytając tę książkę ciężko było mi się wczuć w jego przeżycia i naprawdę współczuć. Także jego nienawiść do Japończyków była … dosyć niewielka. Gdybym ja była na jego miejscu nie wiem czy potrafiłabym od tak wybaczyć swoim prześladowcom. Jednak z drugiej strony to przebaczenie odbierałam także jako wybaczenie sobie tej powojennej znieczulicy i problemów psychicznych, które zniszczyły jego rodzinę.
Czytać czy nie czytać oto jest pytanie!
Dziwna była ta książka. Na pewno pokazywała okrucieństwo Japończyków podczas II wojny światowej, ale podkreślała też, że atak USA na Hiroszimę i Nagasaki wcale taki „humanitarny” nie był. Z drugiej strony porównując wojnę na tym drugim końcu świata, z tym co się działo w Polsce powstaje wielka przepaść nie do przekroczenia. Oczywistym jest, że autor przeszedł przez piekło i mimo upływu 60 lat dalej te wspomnienia są bolesne i trudne do zaakceptowania. Pewnie dlatego jego powieść jest taka … delikatna. Jeśli jednak Eric naprawdę wybaczył swoim oprawcom to należą mu się wielkie brawa. Ja mimo, że jestem wychowana w religii katolickiej, gdzie wybaczenie jest podstawą pogodzenia się z Bogiem, nie wiem czy byłabym w stanie dać go swoim oprawcom. Dlatego to od was zależy czy chcecie poznać jego historię czy nie. Ja osobiście czytałam bardziej dopracowane wspomnienia, ale też kategorycznie nie przekreślam tych. Każde wspomnienie jest ważne i istotne. Każde niesie w sobie olbrzymie ładunki emocji. I cieszę się, że autor mimo wszystko postanowił spisać swoje koszmary. Takie książki pokazują w pełnej okazałości okrucieństwo i całkowity bezsens wojny.
http://pozytywnie-zaczytana.blogspot.com/2014/10/japonski-pociag-smierci-droga-do.html
Słowem wstępu …
więcej Pokaż mimo toOstatnio dużo się u mnie działo. Nagle zostałam samozwańczą znawczynią historii Polski i II wojny światowej i robiłam za przewodnika dla kilku obcokrajowców. Żeby nie wyjść na ignoranta z małą wiedzą zaczęłam szukać książek, które pomogą mi dowiedzieć się coś więcej. Zupełnie przypadkiem wpadła mi wtedy w ręce biografia Erica Lomaxa, który miał nieszczęście...