-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2016-09-21
2016-08-21
2016-07-13
2016-07-13
2016-07-13
2016-07-13
2016-07-13
Książka jest rewelacyjna... ale, trudna w odbiorze dla kogoś, kto z "żargonem przyrodniczym" ma niewiele wspólnego. Cenię ją za wydanie, zdjęcia i samą Simonę, która dla mnie, jest jak matka Puszczy Białowieskiej.
Książka jest rewelacyjna... ale, trudna w odbiorze dla kogoś, kto z "żargonem przyrodniczym" ma niewiele wspólnego. Cenię ją za wydanie, zdjęcia i samą Simonę, która dla mnie, jest jak matka Puszczy Białowieskiej.
Pokaż mimo to2016-05-07
Bardzo przykro mi to przyznać, ale ta książka jest nudna nawet dla osób które z Greenpeace mają wiele do czynienia. Jest oczywiście kilka bardzo urzekających a nawet wzruszających fragmentów, ale to nadal są jakieś strzępy bo większa część obejmuje sprawy zupełnie nieistotne.
Bardzo przykro mi to przyznać, ale ta książka jest nudna nawet dla osób które z Greenpeace mają wiele do czynienia. Jest oczywiście kilka bardzo urzekających a nawet wzruszających fragmentów, ale to nadal są jakieś strzępy bo większa część obejmuje sprawy zupełnie nieistotne.
Pokaż mimo to2016-03-14
2016-01-14
2016-02-06
2016-01-06
2014-09-23
2014-09-23
2014-09-23
2015-03-23
2015-09-23
2015-09-17
2015-08-23
Trudno uwierzyć, że autor Życia Pi napisał tak pretensjonalną książkę. "Ja" to w kilku zdaniach, bardzo niewykorzystany potencjał zaprawiony wulgarnym seksem opisywanym zupełnie jak w najgorszych erotykach, których księgarze nie chcą wystawiać na półki. Nie chodzi mi nawet o to, że bohaterka ma orgazm przy każdym zbliżeniu, ani o to, że opisy są zbyt naturalistyczne... ale pretensje mam do samego języka, który w tej książce jest wyłącznie wulgarny.
Tak czy inaczej, warto było przeczytać może dla samego doświadczenia literatury, która nie musi (lub nie powinna) być przyjemna. Szczególnie, że zakończenie powieści (rozdział drugi) pozostawia genderową otwartość i bardzo ciekawe pole do interpretacji.
Trudno uwierzyć, że autor Życia Pi napisał tak pretensjonalną książkę. "Ja" to w kilku zdaniach, bardzo niewykorzystany potencjał zaprawiony wulgarnym seksem opisywanym zupełnie jak w najgorszych erotykach, których księgarze nie chcą wystawiać na półki. Nie chodzi mi nawet o to, że bohaterka ma orgazm przy każdym zbliżeniu, ani o to, że opisy są zbyt naturalistyczne... ale...
więcej Pokaż mimo to