Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Natknelam sie na "Aje" zupelnie przypadkowo, kiedy szukalam jakichkolwiek ksiazek z literatury łotewskiej. W bibliotece w tej kategorii bylo ich malo, wiec nie bylo w czym wybierac, ale slowo "klasyka" przyciagnela mnie jak magnes. W koncu segnelam po ta literature w ramach poszerzania swoich horyzontow i wiedzy na temat tego kraju. Ksiazka bardzo mi sie spodobala i na pewno kiedys do niej wroce, Wspaniale opisane jest uczucie glownego bohatera do Aji, ktore NAPRAWDE go wyniszcza, autor pokazuje ile moze zniesc mezczyzna, ilu rzeczy sie wyrzec dla ukochanej kobiety, ktora i tak ciagle nie docenia jego wysilkow. Niesamowicie silnie zwiazalam sie z bohaterem i przezywalam jego wzloty i upadki, Z ksiazki mozemy sie tez wiele dowiedziec o zyciu Łotyszy w pierwszej polowie XX wieku. Serdecznie polecam! ;)

Natknelam sie na "Aje" zupelnie przypadkowo, kiedy szukalam jakichkolwiek ksiazek z literatury łotewskiej. W bibliotece w tej kategorii bylo ich malo, wiec nie bylo w czym wybierac, ale slowo "klasyka" przyciagnela mnie jak magnes. W koncu segnelam po ta literature w ramach poszerzania swoich horyzontow i wiedzy na temat tego kraju. Ksiazka bardzo mi sie spodobala i na...

"Ach, przy okazji zabity jest moim dziadkiem", "przy okazji mam kolege milionera z wlasnym odrzutowcem", "przy okazji widzialam pewne rzeczy, ktorych nie powinnam widziec", "przy okazji moj dziadek jest mistrzem Zakonu Syjonu", "przy okazji znamy tajemnice Swietego Graala". Tych "przy okazji" moglabym wymieniac na peczki... Ksiazke czyta sie dobrze... do czasu. Jestem sceptycznie nastawiona do doszukiwania sie dziury w calym i nie wierze, ze Leonardo da Vinci czy inny malarz zostawił wskazowki co do odkrycia tajemnicy Swietego Graala (rownie dobrze Matejko mogl dac wskazowke w "Bitwie po Grunwaldem" gdzie sie znajduja pierwsze polskie insygnia koronacyjne). Owe teorie spiskowe zawsze zawsze mnie smieszyły. O własnie! Ostatnio odkryto, ze jakby sie dobrze przypatrzec "Mona Lizie" to mozna dojrzec kontury zwierzat w tle m. in. małpy. Skwitowalam to wzruszeniem ramion. Co innego bylo przy ksiazce pana Brown'a - ułozenie cial w ksztalcie litery "M" plus inne mniej lub bardziej smiechogenne smaczki spowodowaly, ze prawie oplulam ksiazke herbata. Czytalam sensacje, ktora ze strony na strone przeistaczala sie w niezla komedie! Czytelnik ma wrazenie, ze autor jest niezle obeznany w tym o czym pisze i nagle zaczyna mu switac: "Ty! Moze Jezus rzeczywiscie byl w zwiazku! Te wszystkie symbole i teksty ukladaja sie w taka wspolna logiczna calosc!". Jezeli juz komus sie bardzo spodobal "Kod Leonadra da Vinci" i nie chce sobie psuc wrazenia to niech nie czyta ksiazki "Prawda i fikcja w kodzie Leonarda da Vinci" Barta D Erhmana. Polecam ja tym ktorzy chca spojrzec na ten temat od strony bardziej naukowej. Pan Dan Brown w wielu rzeczach sie pomylil a moze umysnie zmyslil, co nie znaczy ze trzeba go jakos specjalnie tepic, w koncu to ksiazka fabularna a nie naukowy esej. Wystarczy podejsc do niej z dystansem, ode mnie dostaje 6/10. Wcignela mnie, rozbawila, ale tylka nie urwala.

"Ach, przy okazji zabity jest moim dziadkiem", "przy okazji mam kolege milionera z wlasnym odrzutowcem", "przy okazji widzialam pewne rzeczy, ktorych nie powinnam widziec", "przy okazji moj dziadek jest mistrzem Zakonu Syjonu", "przy okazji znamy tajemnice Swietego Graala". Tych "przy okazji" moglabym wymieniac na peczki... Ksiazke czyta sie dobrze... do czasu. Jestem...

Panie Schmitt, niech pan sie nie bierze juz za pisanie jakichkolwiek opowiastek milosnych. Powiem szczerze, lektura szla mi jak krew z nosa. Czytalam to tylko po to zeby skonczyc, nawet nie wiem po co, zeby sobie odchaczyc na liscie w przeczytanych, a moze z przekory ze tego koszmarka zmecze do konca... Przypomina to tanie romansidla za 5,99 z przydroznego kiosku. Cenie sobie autora za jedna ksiazke - "Przypadek Adolfa H.", ale "Historie milosne" to zawod na calej linii. Nie polecam.

Panie Schmitt, niech pan sie nie bierze juz za pisanie jakichkolwiek opowiastek milosnych. Powiem szczerze, lektura szla mi jak krew z nosa. Czytalam to tylko po to zeby skonczyc, nawet nie wiem po co, zeby sobie odchaczyc na liscie w przeczytanych, a moze z przekory ze tego koszmarka zmecze do konca... Przypomina to tanie romansidla za 5,99 z przydroznego kiosku. Cenie...