Dostałam w prezencie, bo pewnie sama bym nie zakupiła tej pozycji. Mam ogólną alergię na wskazówki wszystkich uczonych „znafców” (sic!) i ekspertów od bezstresowego wychowania, które kompletnie nie sprawdzają się w życiu i co najwyżej pomagają wykreować takie typy jak główny bohater z pamiętnego serialu „Ballada o Januszku”.
„Rodzice w akcji” to poradnik wychowawczy dla rodziców-katolików, ale wbrew temu, czego oczekiwałam (Bóg zawsze na pierwszym miejscu), okazało się, że autorzy podchodzą do spraw religii w sposób naturalny i niewyolbrzymiony. Kto by pomyślał, że jedna z rad dla rodziców, gorliwych katolików będzie brzmiała: Dajcie dziecku obejrzeć ulubiony program w tv, zamiast w tym czasie odmawiać różaniec. Modlitwę przecież można zmówić później, po programie :). To oczywiście ekstremalny przykład (przypuszczam, że większość rodziców nie ma takich kłopotów). Główna tematyka książki obejmuje jednak te prozaiczne problemy, obecne (w prawie) każdym domu, gdzie są dzieci.
Krytycy zarzucają autorom, że są zbyt wymagający, nawet bezduszni. Absolutnie tego tak nie odebrałam. Po prostu rolą rodzica jest stawianie granic, uczenie samodzielności i poczucia odpowiedzialności za swoje czyny, a także tworzenie bezpiecznego, ciepłego środowiska, w którym dziecko dorasta. Kumplowskie relacje na tym etapie nie wchodzą jeszcze w grę.
Mnie osobiście ta książka się spodobała, napisana lekko i bezpretensjonalnie. I co najważniejsze uświadomiłam sobie, że rola policjanta i kochającej mamy u mnie czasem niestety haczy :)

Dostałam w prezencie, bo pewnie sama bym nie zakupiła tej pozycji. Mam ogólną alergię na wskazówki wszystkich uczonych „znafców” (sic!) i ekspertów od bezstresowego wychowania, które kompletnie nie sprawdzają się w życiu i co najwyżej pomagają wykreować takie typy jak główny bohater z pamiętnego serialu „Ballada o Januszku”.
„Rodzice w akcji” to poradnik wychowawczy dla...