Książka ta nie jest przewodnikiem turystycznym. Decydując się na podróż z Beatą Pawlikowską raczej nie zobaczymy Rio de Janeiro. Mamy szansę poznać Brazylię z innej strony.

Po przeczytaniu tej książki dowiedziałam się jak powinna wyglądać prawdziwa, dobra kawa. Ta brazylijska podawana jest ponoć w filiżankach dla krasnoludków.

Dowiedziałam się więcej o brazylijskich owocach - mangostan, marañon, jabłkach nadnerczowych, o roślinie zwanej guarana.

Oczywiście wspomniane są także brazylijskie zwierzęta - kapibary, ostronosy, piranie, kajmany, anakondy i pająki. To ostanie zwierzę jest jednym z głównych "bohaterów" książki.

Razem z Beatą Pawlikowską i jednym Anglikiem zasiadłam w brazylijskiej restauracji. Nie polubiłam jednak jednej z tradycyjnych brazylijskich potraw - feijolady (fasola z resztkami mięsa).

Najprzyjemniejszą częścią podróży jest pobyt na jednej z najpiękniejszych, brazylijskich plaż w Jericoacoara i Wydmie Zachodzącego Słońca.

Książka ta nie jest przewodnikiem turystycznym. Decydując się na podróż z Beatą Pawlikowską raczej nie zobaczymy Rio de Janeiro. Mamy szansę poznać Brazylię z innej strony.

Po przeczytaniu tej książki dowiedziałam się jak powinna wyglądać prawdziwa, dobra kawa. Ta brazylijska podawana jest ponoć w filiżankach dla krasnoludków.

Dowiedziałam się więcej o brazylijskich...