Jaki pseudonim autora taka i książka. Infantylizm, debilizm, nieprofesjonalizm, i wiele izm można by wymienić.
Konkretniej. - Tanie, patriotyczne zacięcie niczym w pismach słusznie minionej epoki jak "Żołnierz polski" lub w dzienniku telewizyjnym z tamtych czasów.
Zero akcji, takiej mięsistej i wartkiej. Tu mamy po prostu wklepane zdarzenia okraszone nieco terminologią wojskową (którą autor nadal zna mam wrażenie średnio i chyba się podpiera wikipedią nieustannie) i nic ponad to.
Wątki niby się zazębiają (przynajmniej ich większość) ale ze straszliwym zgrzytaniem i na pewno nie porywa nic w takiej układance czytelnika. Straszliwie nieporadna konstrukcja całej książki. Kompletnie nie wciąga. Męczyłem ją wieczorami i na raty masę czasu. A to u mnie niepodobna jeśli książka jest choć troszkę wciągająca. Potrafię zarwać noc i siadać do pracy na rzecz książki, która mnie zaciekawi. Dodam jeszcze, że gatunek który próbuje z marnym skutkiem uprawiać autor to jeden z moich ulubionych. Zatem na pewno nie występuje u mnie czynnik ogólnego nieakceptowania gatunku oraz takiej poetyki:)
Cóż, drugi raz wydałem i w jakiś w sposób wsparłem autora i drugi raz mnie nabił w butelkę.
Póki mnie ktoś nie przekona że prócz nadęcia, efektownych okładek i kłamliwych opisów książki od wydawcy coś w pisarstwu Pana Wolfa w końcu się stało to już trzeci raz się nie dam nabrać. Won mi z takimi gniotami!:P

Jaki pseudonim autora taka i książka. Infantylizm, debilizm, nieprofesjonalizm, i wiele izm można by wymienić.
Konkretniej. - Tanie, patriotyczne zacięcie niczym w pismach słusznie minionej epoki jak "Żołnierz polski" lub w dzienniku telewizyjnym z tamtych czasów.
Zero akcji, takiej mięsistej i wartkiej. Tu mamy po prostu wklepane zdarzenia okraszone nieco terminologią...