Jak chyba spora część czytelników debiutu Kostovy zachwyciłem się Jej Historykiem. Była to książką porywająca,doskonale opowiedziana,trzymająca w napięciu,a czytelnik miał wrażenie, że odkrywa tajemnicę razem z jej bohaterami,że nie jest tylko stojącym z boku obserwatorem. Kiedy wyszła Łabędź i Złodzieje,do tego przepięknie wydana, z intrygującą okładką,było dla mnie musem ją przeczytać.
Fabuła rozpoczyna się w momencie kiedy do szpitala, w którym pracuje nasz bohater, przywieziono człowieka,który rzucił się z nożem na obraz w galerii. Nie zdradzając fabuły,mogę powiedzieć,że fabuła oparta jest o mit Zeusa,który pod postacią łabędzia uwiódł Ledę (vide okładka).
I tu muszę,z przykrością i nutką wulgarności stwierdzić,że po przeczytaniu tej książki poczułem się,za przeproszeniem, wydymany przez łabędzia. Dlaczego?
Po wspaniałym debiucie nastawiłem się na sporą dawkę tajemnicy,fabuły,może akcji,a na pewno suspensu. Okazało się,że dostałem pozór treści,płytkie postacie,miałkość i, uwaga, romans!
Tak właśnie drogi Czytelniku! Okazuje się,że nowa książka świetnie zapowiadającej się Kostovy nie jest niczym więcej niż romansem i to zalany ogromną ilością niezbyt strawnego sosu opisu powstawania obrazów.
Doskonale zdaję sobie sprawę,że jako chłopczyk wychowany na Szeregowcy Ryanie nie docenię subtelności i mistyki przenoszenia świata i uczuć płótno,ale mimo wszystko książka okazała się mdłym sucharem. Gdybym nie miał w pamięci Historyka,uznałbym tą książkę za kolejny romans a'la Danielle Steel,tyle,że na ponadprzeciętnym poziomie.
Zdaję sobie sprawę,że płeć piękna,która nie docenia piękna PzKpfw IV,nie wie co to MG42 i nie interesuje Jej przebieg operacji Barbarossa może docenić tę książkę i nawet ją polubić. Ja,jako samczyk, wolę poczytać coś co zaoferuje mi fabułę.A i sam czołg by wystarczył.

Jak chyba spora część czytelników debiutu Kostovy zachwyciłem się Jej Historykiem. Była to książką porywająca,doskonale opowiedziana,trzymająca w napięciu,a czytelnik miał wrażenie, że odkrywa tajemnicę razem z jej bohaterami,że nie jest tylko stojącym z boku obserwatorem. Kiedy wyszła Łabędź i Złodzieje,do tego przepięknie wydana, z intrygującą okładką,było dla mnie musem...