Od dawna już miałam ochotę na zapoznanie się z twórczością Pani Renaty L. Górskiej. Autorka znana jest z takich tytułów jak „Błędne siostry”, „Cztery pory lata” czy „Przyciąganie niebieskie”, które zyskały spore grono fanek. Nie zastanawiałam się ani chwili kiedy w bibliotece trafiłam na książkę „Za plecami anioła”. Lubię odkrywać nowych autorów, a szczególnie chętnie sięgam po naszych rodzimych pisarzy. Czy Pani Renata L. Górska dołączy do grona moich ulubionych? O tym za chwilę. Teraz krótko o fabule.

Właśnie rozpadła się związek Marty. Co gorsza straciła też pracę. Nic już jej w Niemczech nie trzyma dlatego z ciężkim sercem podejmuje decyzję o powrocie do kraju. Na dworcu jednak, wiedziona impulsem wsiada do autobusu, który wiezie ją w nieznane. I tak trafia do Tauburga – małego, urokliwego miasteczka, gdzie czas się zatrzymał. Choć współczesność próbuje dotrzeć i do tego miejsca, to jednak tamtejsi mieszkańcy wybierają tradycjonalizm. Nad miasteczkiem góruje zamek, który należy do Egona i Nicholasa von Tauburg, a także do ich ciężko chorej matki Adeli, która z pochodzenia jest Polką. Marta, dzięki protekcji pastora, dostaje pracę opiekunki starszej pani von Tauburg. Ta znajomość przynosi korzyści dla obu stron. Adela von Tauburg szybciej wraca do zdrowia, a Marta zyskuje dom, pracę, przyjaciół, a może i coś więcej…

Powieść skończyłam czytać już dawno temu, ale jakoś nie mogłam się zebrać żeby Wam coś o niej napisać. Mam co do niej mieszane uczucia. Sama fabuła jest ciekawa. Wielowątkowość dodatkowo podnosi jej atrakcyjność. Autorka porusza w swojej powieści naprawdę sporo tematów. Czytelnik zapoznaje się z problemami emigranta, obserwuje wszechobecną nietolerancję, która czasem zahacza wręcz o skrajnie nacjonalistyczne reakcje, mamy też typowo ludzkie wścibstwo, plotkarstwo i snucie intryg, jest walka z chorobą, samotność, poszukiwanie swojego miejsca w życiu i pragnienie miłości. Mogłabym wymieniać jeszcze długo, bo z całą pewnością sporo opuściłam.

Minusem tej powieści jest jej rozwlekłość. Książka ma ponad 540 stron i pomimo tak wielu wątków momentami okropnie się nudziłam. Miłośnicy długich opisów (nota bene bardzo plastycznych i działających na wyobraźnię) będą zachwyceni. Niektóre wątki wydawały mi się też ciut przesadzone i mało realne. Nie bardzo przypadł mi także do gustu sposób w jaki Autorka buduje napięcie. Często bowiem rozdział kończy się w najciekawszym momencie, a następny zaczyna się zupełnie inną historią. Kiedy moje emocje już opadły, Autorka powracała do poprzedniego tematu, ale nie mogłam już wtedy wykrzesać z siebie takich wrażeń, jak te, które targały mną kilka stron wcześniej.

Mimo wszystko nie przekreślam tej książki całkowicie i bynajmniej nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Z każdej powieści można bowiem wyciągnąć jakąś lekcje dla siebie.

Recenzja pochodzi z mojego bloga http://sladami-ksiazki.blogspot.com/

Od dawna już miałam ochotę na zapoznanie się z twórczością Pani Renaty L. Górskiej. Autorka znana jest z takich tytułów jak „Błędne siostry”, „Cztery pory lata” czy „Przyciąganie niebieskie”, które zyskały spore grono fanek. Nie zastanawiałam się ani chwili kiedy w bibliotece trafiłam na książkę „Za plecami anioła”. Lubię odkrywać nowych autorów, a szczególnie chętnie...