rozwińzwiń

Pożałowania godne zwierzę

Okładka książki Pożałowania godne zwierzę Robin McLean
Okładka książki Pożałowania godne zwierzę
Robin McLean Wydawnictwo: Glowbook literatura piękna
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Pity the Beast
Wydawnictwo:
Glowbook
Data wydania:
2023-01-13
Data 1. wyd. pol.:
2023-01-13
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367503020
Tłumacz:
Katarzyna Byłów
Tagi:
western
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1761
1760

Na półkach:

„Rankiem Ginny wypełzła z dołu, w którym miała umrzeć”.
Tym mocnym, ale i intrygującym zdaniem, rozpoczęła się krótka informacja o książce umieszczona na okładkowym skrzydełku. Zanim jednak dowiedziałam się, co takiego zaszło, że kobieta z poparzoną wapnem twarzą i pokrytą mazią rozkładających się zwłok cielaków, wygrzebała się spod nich i zanim zrozumiałam, dlaczego jej oprawcy z przekonaniem uważali – „zrobiliśmy, co do nas należało. Może nie nieskazitelnie i elegancko, nie sprawiedliwe pod każdym zaśmierdłym względem, ale nieskazitelnie i elegancko to robią miastowi”, oglądałam z zachwytem miejsce tragedii.
Tereny na amerykańskim Zachodzie.
Bo tak niewinnie zaczęła się akcja na farmerskim, „przeciętnym podwórku przy stodole, po hucznej imprezie, tuż za małym miasteczkiem, nad rzeką”. Jednak z czasem uroki farmy stały się mniej ważne. Najważniejsze okazało się to, co stało się później. To, co zrobiła Ginny – zaczęła uciekać na skradzionym koniu i ze skradzioną strzelbą. I to, co zrobili sprawcy jej traumatycznej krzywdy – wyruszyli w pościg za żoną, siostrą, szwagierką, kochanką i znajomą w jednej osobie wraz z wynajętym tropicielem.
Urządzili polowanie na godne pożałowania zwierzę.
Brutalne, pełne przemocy i chęci zemsty, wykorzystujące w fabule wszystkie przymioty przynależne westernowi, ale we współczesnych czasach – konie, strzelby, tropiciela, prerię, zastępcę szeryfa, ale przede wszystkim żywioły, na które zdani byli bohaterowie, degradujące człowieka do zwierzęcia miotającego się pomiędzy życiem pełnym smrodu, potu, seksu, krwi, bólu poranionego ciała i jego fizjologii a śmiercią zwiastowaną przez broń, głód, smród rozkładu i muchy.
Dla autorki to była idealna scenografia do umieszczenia w niej rozważań na temat natury człowieczej oraz tkwiącego w nim zła.
W tym celu stworzyła przejmującą historię ściganej Ginny, podążających za swoim „zwierzęciem” bezwzględnych myśliwych oraz obserwującego rozgrywający się przed nim dramat zastępcy szeryfa, by sprowadzić człowieka do poziomu zwierzęcia. Zdegradować jego wysoką pozycję w tak wywyższającym go filozoficznym i religijnym poglądzie antropocentryzmu, uwypuklając cechy identyczne z tymi, jakie posiadają zwierzęta. Zniwelowała jedyną różnicę odróżniającą go od zwierząt – mowę, która czyniła ich tylko mówiącymi zwierzętami, ale nadal zwierzętami. Podkreśliła w losach bohaterów przekonanie – „jesteś tylko mówiącym zwierzęciem”, przytaczając historyjki, w których postaciami były zwierzęta.
Mówiące zwierzęta.
Myślenie słowami powodowało utratę kontaktu z naturą i głębią myślenia zwierzęcego, bo „wszelki przekład jest zawsze nie taki jak trzeba, jest tylko przybliżeniem” – jak doszedł do wniosku jeden z bohaterów powieści. Z drugiej strony myślenia prostego, narcystycznego, bez autorefleksji, pełnego egoizmu, w którym rodziło się zło i „mimo że zaszliśmy już tak daleko, ta wada wciąż w nas tkwi. Nie ma się czym chwalić po dwóch milionach lat”.
Czy aby na pewno?
Autorka nie dawała gotowych odpowiedzi. Raczej filozoficzne materiały do przeanalizowania wplatane w wątek pościgu – refleksyjne opowieści zwierząt, rozważania zastępcy szeryfa widzącego zaślepienie ludzi, opowieści o pionierze przemierzanych ziem, dygresjami postrzegania sytuacji oczami poszczególnych bohaterów, przekazami babki Ginny uosabiającej mądrość pokoleń oraz raportami badaczy z... 2179 roku. Ta ostatnia, innowacyjna narracja, czyniła z tego westernu tak naprawdę powieść filozoficzną, próbującą przeanalizować od nowa naturę ludzką od pierwszych „zwierząt” – mężczyzny Adama i kobiety Ewy.
A może obu kobiet – Ginny i jej siostry Elli?
Autorka nie bała się podważać, modyfikować i podawać w wątpliwość tak dobrze znanych przypowieści z Biblii, ale także kondycji ludzkości, status quo moralności i wartości, struktury społecznej i jej norm oraz pozycji i roli kobiety w niej, buntu jednostki, człowieka jako istoty społecznej we wszystkich jej „zwierzęcych” przejawach, gdzie zło i dobro funkcjonuje na równi. Gdzie równowaga między nimi jest jak najbardziej naturalna.
Autorka uczyniła powieść otwartą, a jednocześnie zapętloną tak, jak tylko otwarty, nieprzewidywalny i skomplikowany jest umysł oraz psychika człowieka.
I w tym sensie wszyscy jesteśmy pożałowania godnymi zwierzętami.
naostrzuksiazki.pl

„Rankiem Ginny wypełzła z dołu, w którym miała umrzeć”.
Tym mocnym, ale i intrygującym zdaniem, rozpoczęła się krótka informacja o książce umieszczona na okładkowym skrzydełku. Zanim jednak dowiedziałam się, co takiego zaszło, że kobieta z poparzoną wapnem twarzą i pokrytą mazią rozkładających się zwłok cielaków, wygrzebała się spod nich i zanim zrozumiałam, dlaczego jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
269
269

Na półkach:

W północno - zachodniej części Stanów Zjednoczonych na ranczu poznajemy Ginny i Dana, skupionych na porodzie ich klaczy. Jednak coś innego zaczyna budzić napięcie, tworzyć nieznośną, niedającą się wytrzymać atmosferę, która przytłacza ich, zapanowuje nad kolejnymi udzielającymi im wsparcia osobami. To nie może dobrze się skończyć. Atmosfera staje się coraz bardziej duszna, niepokojąca, wyczuwa się jakąś nieprzyjemną nieuchronność, nieuniknioność, która kończy się okrucieństwem zaprzeczającym głoszonemu poczuciu wspólnoty z rodziną, sąsiadami, zwierzętami, przyrodą.

Całość przeplatana jest wątkami o historii Dzikiego Zachodu; swoistej mitologii będącej mieszanką wierzeń Indian, mitów pierwszych osadników, religijnych poglądów, konserwatywnych, czy liberalnych obsesji, przekonania, że państwo jest złem koniecznym. Od czyńmy sobie ziemię poddaną do lojalności wobec mułów, koni, drobiu, przedkładanej nad cokolwiek i kogokolwiek innego.

Świat powieści jest gęsty od emocji, zdarzeń, nawiązań do literackich i historycznych wydarzeń z dość nielinearną narracją, która pełna dygresji stwarza wrażenie, że poznajemy wrażenia z różnych punktów widzenia, przeskakujemy z jednego do drugiego widoku tej samej sytuacji. Obraz zdarzeń wyłania się spomiędzy wypowiedzi postać, ich monologów wewnętrznych, sekretnych dzienników, rozmów z końmi, czy zwierzeń mułów, bo i one mają tu głos. Naturalistyczne opisy miłości, wrażliwości, czułości mieszają się z opisami lęku, wyrachowania, okrucieństwa; filozoficzne rozważania przeplatane są opisami różnorodnych wydzielin.

Czyta się to różnie: z zachwytem, z obrzydzeniem. Trudne i wymagające ze względu na historię i sposób jej przedstawienia.

W północno - zachodniej części Stanów Zjednoczonych na ranczu poznajemy Ginny i Dana, skupionych na porodzie ich klaczy. Jednak coś innego zaczyna budzić napięcie, tworzyć nieznośną, niedającą się wytrzymać atmosferę, która przytłacza ich, zapanowuje nad kolejnymi udzielającymi im wsparcia osobami. To nie może dobrze się skończyć. Atmosfera staje się coraz bardziej duszna,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
510
510

Na półkach:

Zachód Stanów Zjednoczonych, ciągnące się w nieskończoność tereny uprawne, rancza, ziemia, trawa, lasy, całe niezmierzone bogactwo natury obłaskawiane i ujarzmiane dzień po dniu przez człowieka. Na pierwszych stronach wita nas zapierający dech widok ludzkiego szpaleru wyłaniającego się z szarości dymu ze szlauchami trzymanymi w dłoniach. To coroczne wypalanie pastwisk: „Już od stu lat tak chodzą, w górę i w poprzek tych pól, wypasając ogień. I jeszcze sto kolejnych będą tłumić płomienie butami na szczytach wzgórz, a potem schodzić w dół zbocza i rozniecać kolejny ogień, aż całą dolinę wypełni czarny dym. Dzieciaki zawsze skakać będą przez płomienie. Rodzice zawsze będą je rugać – cóż za uporczywy znój – i do tego już od rana w piekielnym upale. Ci ludzie będą pili ze szlauchów i strumieni, a dym będzie unosił się pomiędzy wzgórzami, wymieszany z lepkością wiosennych kiełków i pąków, z łajnem na skórze, z nalotem na zębach.” Tutaj człowiek od zawsze siłuje się z naturą, to nie jest kraj dla słabych ludzi (w końcu Robin McLean okrzyknięto Cormackiem McCarthy`m w spódnicy) tylko dla twardzieli. Takimi też wydają się Ginny i Dan, para z wieloletnim już stażem małżeńskim, gdy ich poznajemy, zajętych trudnym porodem klaczy, uwalanych w jej krwi, we własnym pocie i rzucających do siebie niewybredne słowa. Bo nie dość, że Ginny zdradziła męża z sąsiadem, to w dodatku niczego nie żałuje. To nie może się dobrze skończyć…

Z początku wydaje się, że wszystko jakoś „rozejdzie się po kościach”, ale napięcie zamiast opadać niebezpiecznie rośnie, a zaangażowanie wielu osób, rodziny, sąsiadów, sprowadza je na granicę wybuchu, zza której nie będzie już odwrotu dla nikogo. To emocjonalne rozedrganie zostało w powieści oddane rewelacyjnie, wibrujemy wraz z nim, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Jednocześnie w atmosferze wyczuwalna jest dziwna nuta jakiegoś kismet, które musi się wypełnić i z którego koniecznością godzą się wszystkie strony, wietrząc jego nieuchronność. Ostatnio z podobnym klimatem dusznego przeznaczenia, do którego zmierza cała historia spotkałam się w filmie Jane Campion „Psie pazury” i wówczas także wywarł na mnie piorunujące wrażenie.

To powieść, w której dramatyczna teraźniejszość przeplata się z barwną, surową historią Dzikiego Zachodu oraz z jego swoistą, nigdzie indziej niespotykaną mitologią. Owo sprzęgnięcie jest tak nierozerwalne, że czasami trudno wyodrębnić każdy z tych wątków, a przeczucie mówi, że nawet nie powinno się tego próbować. Tutaj, jak nigdzie indziej, to co jest dzisiaj wyrosło na gruncie tego, co było kiedyś i do dzisiaj pokutuje w zbiorowej świadomości twardych i nieulękłych ranczerów. Pamięć o tym, jak jechali przez długie tygodnie wyładowanymi dobytkiem wozami ze Wschodu Stanów Zjednoczonych do tej ziemi obiecanej, w mleko i miód obfitującej. Ziemi, której każdą piędź musieli sami wykarczować, ciężką pracą doprowadzić, by rodziła plony, by odwdzięczyła się za ich trud, a także chronić ją przed tymi, którym ją zabrali siłą i podstępem. To tę ziemię oswoili i ukochali. Dlatego uważają, że sami najlepiej wiedzą, co jest dla nich dobre i mają prawo do zaprowadzenia takiego ładu i sprawiedliwości, jakie uważają za właściwe. Ich życie toczy się wśród natury i zgodnie z jej prawami, a obrońców prawa narzuconych przez rząd traktują jako zło konieczne. Muły, klacze, drób i ludzie są zależni nawzajem od siebie, a na tych położonych z dala od większych miast nadal dzikich terenach, trudno byłoby przeżyć bez sąsiedzkiego wsparcia. Lojalność zatem liczy się ponad wszystko, a sprzeniewierzenie się jej zasługuje na najwyższą karę.

Zranione zwierzę może stać się dużo bardziej niebezpieczne niż się przypuszcza, szczególnie to tak kiedyś silne i pełne godności, jak na przykład niedźwiedź. Zauważcie, że wiele tutaj symboliki i metafory, przenoszącej codzienność na zupełnie inny, dużo wyższy poziom abstrakcji. „Niedźwiedziowi się to nie spodoba. Może ucieknie, a może nie. Jeśli go zranić, może schować się w swojej jaskini i lizać rany, ale może też ruszyć za Strzelcem.” W tej nieujarzmionej nigdy do końca krainie ludzie są blisko zwierząt i zarazem bliscy zwierzętom. Jednak jak się okazuje, w swoim bezinteresownym, na zimno wykalkulowanym okrucieństwie poszli już o wiele, wiele dalej…

Powieść Robin McLean jest westernem, a więc gatunkiem w literaturze nader rzadkim, a stwarzającym ogromne możliwości zarówno kreacji wyrazistych bohaterów, jak też zawiązania emocjonującej akcji i roztoczenia przed nami dziewiczej w swej drapieżnej surowości scenerii. Autorka cały ten potencjał wykorzystała z naddatkiem. Świat, w który nas wprowadza jest gęsty od emocji, brniemy przez nie przebijając się z mozołem, aż do bólu, przez tę lepkość brudu i niegodziwości, w dodatku tak zimną i wyrachowaną. Ona jest jedna, poraniona na ciele i duszy, zakrwawiona, kulejąca, jednak nie tylko nie bezradna, nie potrzebująca litości, a silniejsza niż kiedykolwiek i jak nigdy dotąd zdesperowana. Ma przeciw sobie wielu, ale nie boi się, o nie, jest niczym ten Niedźwiedź z opowieści Babki. Na chłodno kalkuluje, skupiona obmyśla uważnie każdy swój kolejny krok, a oni nie mają pojęcia, czego się spodziewać. Jeszcze nie… Jedno jest pewne, powiedzenie „Piekło – na Boga – próżne jest na teraz, a wszystkie diabły zbiegły tu” nigdy lepiej nie opisywało żadnej rzeczywistości.

Coraz silniej wyczuwalne uczucie zbliżającego się zagrożenia wisi nad bohaterami i wszyscy czują, że musi się dopełnić. Wędrują więc, tropią, przechodzą rwące strumienie i dalej przemierzają te ziemie, gdzie wcześniej nocowały „bizony i Rdzenni w swoich tipi albo innych budowlach, w których naprawdę mieszkali rdzenni mieszkańcy, o których już nigdy się nie dowiemy. Już minęli.” Nacisk kładziony na przemijalność wszystkiego, na znikanie starego, by na jego zrębach narodziło się nowe ma, być może, próbować ująć mocy jednostkowym wydarzeniom, czymże bowiem jest dramat jednostki wobec wieczności, wobec tysięcy lat przeszłych i tysięcy, które nadejdą…

Zastanawiająca jest prezentowana tu czułość wobec zwierząt i dzieci, oznaczająca przecież wrażliwość, opiekuńczość i chęć zaoszczędzenia im cierpienia i lęku. Jakże więc możliwe było zarazem tak daleko posunięte, wyrachowane okrucieństwo wobec jednej ze swoich: siostry, żony, szwagierki, sąsiadki, skąd ta zajadła nienawiść, która każe ścigać ją w zapamiętaniu, by dokończyć to, co niedokończone?

Robin McLean eksperymentuje ze słowem, wygina je na wszystkie strony, a ono się jej poddaje, raz tworząc wręcz naturalistyczne opisy wydzielin, wydalin, zniewolenia i destrukcji, innym zaś razem zniewalając poetycką metaforą czy też filozoficzną głębią refleksji. Słyszymy dialogi toczone przez bohaterów, ich monologi wewnętrzne bombardujące rozgorączkowane umysły, czytamy fragmenty poufnego dziennika, treść kartek pisanych przez zastępcę szeryfa do matki. Ale są także te mniej oczywiste treści, jak słowa szeptane przez Ginny do nieżyjącej Babki i jej niesłyszalne dla nikogo innego rady dawane w odpowiedzi, a także „mule” myśli i rozmowy między mułami, końmi i ludźmi. Zwierzęta są tu bowiem bohaterami równie uprawnionymi, co ludzie. W ten sposób widzimy sytuację z każdej możliwej strony i możemy lepiej ją zrozumieć, co zostało zwieńczone nadto czymś w rodzaju scenek z kolejnych odcinków serialu, gdzie perspektywa jest szerokokątna, a kamera, mająca też swoje do powiedzenia, rzuca jasne światło na jeszcze jednego, skrytego przed wzrokiem pozostałych, uczestnika tego dziwacznego polowania. Wśród nich bowiem wszyscy są zarówno tropiącymi, jak i tropionymi, z czego zdają sobie sprawę.

Człowiek i przyroda istnieją tu w pełnej symbiozie, to całkowite zespolenie organizmów w próbie przetrwania. Można też upajać się wolnością na miarę tej pierwotnej, która jednak pozostawiła po sobie zaledwie cień. Ucieczka od „Wielkiego Nowoczesnego Teraz”, wiatr we włosach, przeczucie w sobie intuicji przodków, tych łowców i obrońców w starym, dobrym stylu… To ucieleśnienie mitu i legendy Dzikiego Zachodu, którą krew każdego Amerykanina tłoczy do serca i z powrotem, zatopiwszy w jej cząsteczkach marzenia o przygodzie, heroizmie i swobodzie, ten motyw jest w powieści niezwykle czytelny, w wielu fragmentach wręcz dominuje: „Gdzieś głęboko w ludziach było pragnienie zachodów księżyca, a nie pocztówek z zachodem księżyca(…)”

Porównanie do prozy Cormacka McCarthy`ego nasuwa się niemal natychmiast. Jest ona podobnie brutalna, brudna, oszczędna w dosłownie opisywane emocje i motywacje, trzeba się ich domyślać z wielu rzucanych nam tropów i budować z nich mroczne, niepokojące sylwetki bohaterów. Nie można też pominąć wspólnego im zachwytu nad ogromem i złożonością dzikiej przyrody, wobec której człowiek staje w zadziwieniu i pokorze. Dodajmy do tego faulknerowską umiejętność prześwietlania duszy i umysłu, sięgnięcia tak głęboko pod powierzchnię wszystkich nałożonych przez lata masek, by ukazać ludzki brak skrupułów i samotność. Okaże się wtedy, że autorka sama sobie wywindowała poprzeczkę oczekiwań niesłychanie wysoko, jej debiut ani trochę nie wygląda debiutancko, a jeśli kolejne książki okażą się jeszcze lepsze, to rośnie nam prawdziwa gwiazda na firmamencie amerykańskiej literatury.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Zachód Stanów Zjednoczonych, ciągnące się w nieskończoność tereny uprawne, rancza, ziemia, trawa, lasy, całe niezmierzone bogactwo natury obłaskawiane i ujarzmiane dzień po dniu przez człowieka. Na pierwszych stronach wita nas zapierający dech widok ludzkiego szpaleru wyłaniającego się z szarości dymu ze szlauchami trzymanymi w dłoniach. To coroczne wypalanie pastwisk: „Już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
358
111

Na półkach:

Akcja powieści dzieje się na pewnym amerykańskim rancho należącym do Ginny i Dana, na którym każdego dnia ciężko pracują. Pewnego dnia Ginny dopuszcza się zdrady, po której następują tragiczne w skutkach wydarzenia. Kobiecie resztkami sił udaje się zbiec, ale oprawcy wyruszają w pościg za nią. Rozpoczyna się walka o życie.

„Pożałowania godne zwierzę” to książka wyjątkowa pod każdym względem - akcji, kreacji bohaterów, scenerii czy języka. Czytelnik w ułamku sekundy przenosi się w czasie i miejscu, rozpoczynając wspaniałą literacką podróż.
Historia napisana wspaniałym językiem - tajemniczym, czysto poetyckim - zachwyca od pierwszych stron i prowadzi wyobraźnię czytelnika za rękę aż do samego końca. Książka pełna metafor i dialogów.
Ze względu na styl czy niektóre ze scen, „Pożałowania godne zwierzę” nie jest książką dla każdego. Jednak jest to jedna z tych pozycji, której warto dać szansę, przeczytać kilka stron i dać się ponieść akcji.

„Pożałowania godne zwierzę” to bezkompromisowa, brutalna, pełna skrajności i mroku, obdarta z piękna do granic możliwości książka, która zaskakuje, jednocześnie przeraża i zachwyca, ale na długo zostaje w pamięci.
Serdecznie polecam, zwłaszcza miłośnikom twórczości Cormaca McCarthy’ego.

Akcja powieści dzieje się na pewnym amerykańskim rancho należącym do Ginny i Dana, na którym każdego dnia ciężko pracują. Pewnego dnia Ginny dopuszcza się zdrady, po której następują tragiczne w skutkach wydarzenia. Kobiecie resztkami sił udaje się zbiec, ale oprawcy wyruszają w pościg za nią. Rozpoczyna się walka o życie.

„Pożałowania godne zwierzę” to książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Uważam, że w Polsce brakuje nam mentalności, kiedy jeden drugiemu pomaga. Oczywiście nie wszyscy, nie wrzucam ogółu do jednego wora, jednakże znamy masę przypadków, kiedy to, zamiast pomagać sobie wzajemnie, podstawiamy sobie nogi, żeby jak najboleśniej upaść. Dlatego też często powieści, które mają ogromny rozgłos za granicą, u nas budzą niesmak, oburzenie lub też niezrozumienie w pełnej krasie. Czy to źle? W jakimś stopniu na pewno tak, ale może właśnie dzięki temu możemy trafić na książkową ucztę, przy tytule, który stricte nie jest do nas kierowany.

Dan i Ginny mieszkają na ranczu, gdzie ciężka praca jest codziennością. Kobieta nie boi się jej i daje z siebie 100 %. Mimo wszystko jednak zdradza małżonka, co niesie za sobą drastyczne konsekwencje. Ginny wypełza z dołu, który miał być jej grobem. Kradnie konia i ucieka w góry, za nią zaś rusza pościg. Przyznaję, że ta historia ogromnie mnie zaskoczyła. Jestem w stanie zrozumieć, że rodzina odwróciła się od niej po jej występku, jednak piekło, które jej zgotowali, było bestialskie, gwałtowne i traumatyczne. Podziwiam ją, że jednak podniosła się z kolan i nie pozwoliła sobie na powolną śmierć, nie poddała się.

Fabuła, nie ma co kryć, nie jest dla każdego. Jest drastyczna, mroczna, przesiąknięta złem i mrokiem ludzkiej egzystencji, mściwością, zgrzytającą moralnością. Przez większość powieści podróżujemy towarzysząc Ginny, jednak droga nie jest nużąca czy nudna – zaskakuje, pozwala na kontakt z naturą, której zimowym okresem brakuje mi ogromnie, popycha nas do zastanawiania się nad człowieczeństwem. Faktem jest, że książka zrobiła na mnie wrażenie. Brutalność gra tutaj pierwsze skrzypce, nadal na wspomnienie tego, co tam się działo, mam gęsią skórkę.

Język autorki jest przystępny, chociaż uważam, że potrzebujemy poświęcić sporo uwagi na to, co tam spotykamy. Nie chciałabym napisać, że to po prostu horror okraszony westernem. Chociaż może i byłoby to dobre określenie? Znajdziemy tutaj nawiązania również do innych dzieł literackich, ale to pozostawiam Wam do odkrycia, w końcu każdy ma swój gust. Ja jestem na „tak”, chociaż ten przekaz trzeba zrozumieć, odkryć i zastanowić się nad nim.

Uważam, że w Polsce brakuje nam mentalności, kiedy jeden drugiemu pomaga. Oczywiście nie wszyscy, nie wrzucam ogółu do jednego wora, jednakże znamy masę przypadków, kiedy to, zamiast pomagać sobie wzajemnie, podstawiamy sobie nogi, żeby jak najboleśniej upaść. Dlatego też często powieści, które mają ogromny rozgłos za granicą, u nas budzą niesmak, oburzenie lub też...

więcej Pokaż mimo to

avatar
559
361

Na półkach:

Ginny pracuje zawzięcie z mężem na farmie. Nie boi się ciężkiej pracy i nie ma czasu na słabości. Gdy Dan dowiaduje się o zdradzie żony z sąsiadem, nie może się z tym pogodzić.
Małżeństwo prosi o pomoc przy ratowaniu klaczy innych ranczerów oraz rodzinę. Wieczór kończy się wypitym w zbyt dużych ilościach alkoholem oraz atakiem na Ginny.

Muszę przyznać, że już sam tytuł i wygląd okładki zachęcił mnie do czytania. A gdy dowiedziałam się, że książka zdobyła wiele wyróżnień wiedziałam, że nie mogę przejść koło niej obojętnie

Lubię powieści w westernowym klimacie oraz silne kobiece postaci. Natomiast kompletnie nie spodziewałam się tak brutalnego rozwoju wydarzeń. To był mocny akcent, który daje do myślenia. To co przydarzyło się Ginny jest okropnie niesprawiedliwe. Dziewczyna musiała uciekać i walczyć, by przetrwać.

Powieść 𝘙𝘰𝘣𝘪𝘯 𝘔𝘤𝘓𝘦𝘢𝘯 czyta się bardzo szybko, głównie za sprawą licznych dialogów. Bardzo podobały mi się opisy przyrody. Poza tym zawsze się wciągam w akcję, kiedy znajduje się tam mnóstwo koni.

Treść książki na długo zostanie ze mną w pamięci 💔

Warto poznać tę historię.

Ginny pracuje zawzięcie z mężem na farmie. Nie boi się ciężkiej pracy i nie ma czasu na słabości. Gdy Dan dowiaduje się o zdradzie żony z sąsiadem, nie może się z tym pogodzić.
Małżeństwo prosi o pomoc przy ratowaniu klaczy innych ranczerów oraz rodzinę. Wieczór kończy się wypitym w zbyt dużych ilościach alkoholem oraz atakiem na Ginny.

Muszę przyznać, że już sam tytuł i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
52

Na półkach:

Na początku brawa dla Glowbook za przepiękne wydanie. Okładka zarówno pod względem graficznym, jak i kolorystycznym cieszy oczy, a kolejny plus za to, że niewątpliwie tworzy spójną całość z treścią. To dzięki niej sięgnęłam po tę powieść.

A co znajdziemy w środku?

Akcja powieści rozpoczyna się na amerykańskim ranczu należącym do małżeństwa Ginny i Dana. Ginny właśnie zdradziła męża z mężczyzną, który mieszka obok. Grupka miejscowych, w tym i rodzina Ginny (siostra Ella i jej mąż Saul) przybywają, by pomóc małżeństwu. Dzień pełen obowiązków na farmie zamienia się w noc ostrego picia, a potem brutalnej zemsty. Dochodzi do zbiorowego gwałtu na Ginny i próby jej morderstwa. Oprawcy są pewni, że kobieta nie żyje. Ginny resztkami sił ze skradzionym koniem i strzelbą ucieka w góry. Grupa, zorientowawszy się, że kobieta zniknęła, wyrusza w pościg.

W książce jest bardzo dużo brutalności, która zaskakuje i przeraża. Autorka szuka odpowiedzi na pytanie, co znaczy być bestią. Już na początku lektury sama zastanawiałam się, jak to możliwe, że bohaterowie byli tak okrutni wobec swojej koleżanki/żony/siostry. Późniejszy pościg rodził wiele pytań: Czy chcą sprowadzić kobietę do domu, by błagała o wybaczenie? Czy chcą ją zabić? A może wyruszyli w pościg tylko dlatego, że boją się konsekwencji, które ich dotkną, jeśli kobieta nagłośni, co jej zrobili? Czy Ginny uda się uciec? Czy będzie chciała się zemścić na swoich oprawcach?

W książce oprócz bazowej fabuły jest bardzo dużo dygresji, między innymi wpleciona jest ludowa opowieść o niedźwiedziu i jego ludzkiej narzeczonej, fragmenty science fiction, których akcja toczy się w roku 2179, czy listy do matki jednego z bohaterów. Powieść przepełniona jest metaforami, a bohaterowie rozmawiając, często nawiązują do literatury – cytują Szekspira czy Biblię. Mam wrażenie, że wybory bohaterów i ich zachowanie determinowane są metaforyczną koniecznością, a nie logiką. Autorka poprzez umieszczenie pewnych epizodów oczekuje od nas zrozumienia symboliki danej sceny, a nie myślenia, czy jest to wiarygodne, czy logiczne.

McLean przenosi nas w czasie, przestrzeni, mitach. Ciężko określić, kiedy tak naprawdę dzieje się ta powieść, bo z jednej strony cały pościg odbywa się konno, ale z drugiej nad głowami bohaterów, co jakiś czas przelatują helikoptery. Możemy uznać, że to bliżej nieokreślona współczesność.

Ten feministyczny western jest pełen pięknych opisów scenerii, przemieszanych ze wszechobecnym złem i zepsuciem moralnym. Książka niewątpliwie bardzo oryginalna, ale przyznam, że mnogość dygresji i alegorii była dla mnie rozpraszająca. A sami bohaterowie? Jak ich ocenić? Chyba najtrafniej będzie zacytować Homera, do którego zresztą nawiązuje tytuł tej powieści, a mianowicie: „Spośród tych, co oddychają i chodzą po ziemi, nie ma nikogo bardziej godnego pożałowania niż człowiek”.

https://papierowybluszcz.wordpress.com/2023/02/01/pozalowania-godne-zwierze-robin-mclean/

Na początku brawa dla Glowbook za przepiękne wydanie. Okładka zarówno pod względem graficznym, jak i kolorystycznym cieszy oczy, a kolejny plus za to, że niewątpliwie tworzy spójną całość z treścią. To dzięki niej sięgnęłam po tę powieść.

A co znajdziemy w środku?

Akcja powieści rozpoczyna się na amerykańskim ranczu należącym do małżeństwa Ginny i Dana. Ginny właśnie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
927
924

Na półkach:

Postmodernistyczny wielowymiarowy i wielowątkowy debiut Robin McLean ocieka zgnilizną, która po dziś dzień żłobi nasz piękny świat. To studium przemocy i natury ludzkiej, dzięki której czytelnik dojdzie do konkluzji,że nie bez powodu to właśnie nasz gatunek nazywany jest mianem bestii niszczącej wszystko,czego się dotknie.Fabuła w głównej mierze opiera się na pościgu konnym za kobietą, której mimo usilnych prób nie udało się pozbawić życia.Ale również sporo tu zależności między człowiekiem a naturą, destrukcyjnego wpływu ludzkości na wszechświat, ucieczek od prawdy o sobie, podwójnej moralności.
Robin Mc Lean za sprawą awanturniczej opowieści drogi, zbudowania iście odrzucających, irytujących i sadystycznych głównie męskich postaci przekonanych o niesamowitej mądrości, sile,sprawczości,które otrzymali za sprawą doświadczenia,znajomości Pisma, mitologii, wiedzy o przodkach oraz odniesień do wybitnych twórców ;stawia pytanie: gdzie kończy się człowieczeństwo, a zaczyna zwyrodnialstwo? Skoki czasowe, alegorie, odniesienia do prehistorii, zmiany perspektyw (w tym oddanie głosu np.mułom),zabawa formą, językiem, surrealizmem oraz niekonwencjonalne podejście autorki do tego gatunku mogą powodować konsternację. Historia przegadana, rozwleczona. Wymaga skupienia.Miałam momenty,że chciałam kartkować.Za dużo dygresji, filozoficznych wynurzeń postaci.Ale czyta się sprawnie.Wydanie przepiękne. Będzie stanowić ozdobę mojej biblioteczki. Sięgając po "Pożałowania godne zwierzę" musicie być gotowi na naturalistyczne, sugestywne obrazy wyświetlające się pod powiekami, degrengoladę jednostek, śmierć braci mniejszych w najgorszy z możliwych sposobów, szerzące się zło, bezeceństwa,vendettę i mocne opisy utraconej niewinności.Historia gęsta, mokra od potu, płynów ustrojowych i testosteronu.Unosi się nad nią woń alkoholu i słowa Wisławy Szymborskiej: "Tyle wiemy o sobie,ile nas sprawdzono".

Przełożyła Katarzyna Byłów.

Postmodernistyczny wielowymiarowy i wielowątkowy debiut Robin McLean ocieka zgnilizną, która po dziś dzień żłobi nasz piękny świat. To studium przemocy i natury ludzkiej, dzięki której czytelnik dojdzie do konkluzji,że nie bez powodu to właśnie nasz gatunek nazywany jest mianem bestii niszczącej wszystko,czego się dotknie.Fabuła w głównej mierze opiera się na pościgu konnym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    50
  • Przeczytane
    19
  • Posiadam
    6
  • 2023
    2
  • Premiery '23
    1
  • Biblioteka Główna
    1
  • Nowości 2023
    1
  • Krakowskie polowanie biblioteczne
    1
  • Western, Dziki Zachód
    1
  • Beletrystyka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pożałowania godne zwierzę


Podobne książki

Przeczytaj także