rozwińzwiń

Na rozdrożach

Okładka książki Na rozdrożach Sylvain Prudhomme
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Na rozdrożach
Sylvain Prudhomme Wydawnictwo: Wydawnictwo NOWE Seria: Collection Nouvelle literatura piękna
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Collection Nouvelle
Tytuł oryginału:
Par les routes
Wydawnictwo:
Wydawnictwo NOWE
Data wydania:
2022-10-19
Data 1. wyd. pol.:
2022-10-19
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367029803
Tłumacz:
Dorota Malina
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
39
39

Na półkach: ,

Pierwszoosobowa narracja. Bardzo krótkie rozdziały. Czuć lekkie pióro, ale z drugiej strony bardzo zwyczajny styl. Ogólnie szybko się czyta, ale język nie powala. Fabuła specyficzna. Niby nie dzieje się nic ciekawego, bohaterzy też nie zawsze przekonywający, ale z drugiej strony ten pomysł, nazwijmy to, z nieobecnym głównym bohaterem powoduje ciekawy efekt. Głównie za to oraz specyficzny klimat książki daję wysoką ocenę.

Pierwszoosobowa narracja. Bardzo krótkie rozdziały. Czuć lekkie pióro, ale z drugiej strony bardzo zwyczajny styl. Ogólnie szybko się czyta, ale język nie powala. Fabuła specyficzna. Niby nie dzieje się nic ciekawego, bohaterzy też nie zawsze przekonywający, ale z drugiej strony ten pomysł, nazwijmy to, z nieobecnym głównym bohaterem powoduje ciekawy efekt. Głównie za to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
355
304

Na półkach:

Fajny przekład, choć jest kilka potknięć, które bolą. Narracja w pierwszej osobie - krótkie zdania, krótkie rozdziały, jakby narrator opowiadał tę historię nieznajomemu w drodze :)

No i tak właśnie myślę o Francuzach. Zmysłowi, wrażliwi i uważni na detale, drobiazgi wokół siebie (ludzie, natura, artefakty, nazwy),"smakujący" codzienne czynności. Doświadczający życia takim jakie jest.
Ale doświadczać można na kilka sposobów. Jeden z bohaterów wybiera szeroką sieć jednorazowych, ale głębokich relacji w podróży między obcymi sobie ludźmi. jest w nich więcej szczerości (?),otwartości, ciekawości, zmienności. Takie spotkanie może zmienić punkt widzenia człowieka, "przestawić" na inne tory (ale na jak długo?) i to obie strony.
Drugi wybiera trwałe relacje - miłość i związek z kobietą i jej synkiem. To w codziennych zdarzeniach widzi pełnię życia, jego piękno i również – niepowtarzalność chwil.
Podoba mi się sugestia, że obaj są w pewnym sensie jedną osobą.

Fajny przekład, choć jest kilka potknięć, które bolą. Narracja w pierwszej osobie - krótkie zdania, krótkie rozdziały, jakby narrator opowiadał tę historię nieznajomemu w drodze :)

No i tak właśnie myślę o Francuzach. Zmysłowi, wrażliwi i uważni na detale, drobiazgi wokół siebie (ludzie, natura, artefakty, nazwy),"smakujący" codzienne czynności. Doświadczający życia takim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
405
245

Na półkach:

Naprawdę dobra francuska literatura. Pierwszoosobowy narrator Sacha, pisarz dobiegający czterdziestki, nigdzie niezakotwiczony wynajmuje mieszkanie w małym miasteczku. Okazuje się, że mieszka tu jego dawny przyjaciel, towarzysz studenckiego życia i wypraw po Francji. Sacha do końca będzie nazywał go autostopowiczem, bo też od lat dzieli on swój czas na bycie z partnerką Marie i ich synem Augustínem i na wędrówki autostopem po różnych zakątkach Francji. Sacha docenia uroki miasteczka, ale głównie fascynuje go tryb życia autostopowicza. Zbliża się do Marie, dogaduje się z Augustínem, pomaga im w czasie nieobecności dawnego przyjaciela. A ten coraz częściej wyjeżdża, przysyła tylko kartki, czasem listy i zdjęcia kierowców, którzy go podwozili. Marie ma dość, jedzie go szukać.
I tak cała powieść krąży wokół podróży autostopowicza, przy okazji ukazując, jak Sacha powoli zajmuje jego miejsce u boku Marie. Wszystko dzieje się niespiesznie i choć opisane tu zostają właściwie tylko dwie krótkie podróże, to jednak jest to rodzaj powieści drogi.
Jeden mankament: dwaj mężczyźni to "obaj", a nie "oboje" - nie wiem, czy to wina tłumaczki, czy słabej korekty, bo trochę literówek też zauważyłam. A język tej powieści to jej duży walor, jest piękny, plastyczny, dlatego bolą błędy.

Naprawdę dobra francuska literatura. Pierwszoosobowy narrator Sacha, pisarz dobiegający czterdziestki, nigdzie niezakotwiczony wynajmuje mieszkanie w małym miasteczku. Okazuje się, że mieszka tu jego dawny przyjaciel, towarzysz studenckiego życia i wypraw po Francji. Sacha do końca będzie nazywał go autostopowiczem, bo też od lat dzieli on swój czas na bycie z partnerką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Pisarz, mężczyzna wkraczający w półmetek życia. Samotny. Zmęczony Paryżem, gdzie rozmienia się na drobne, podczas gdy dni uciekają. Pragnie zacząć wszystko od nowa, zwolnić, dać losowi szansę, by go zaskoczył. „Podoba mi się, a zarazem przeraża mnie idea smugi cienia. Niewidzialnej granicy przekraczanej mniej więcej w połowie życia, za którą przestajemy się stawać: po prostu jesteśmy.”

Pech to czy szczęśliwy traf, że w miasteczku, do którego przenosi się w nadziei na odmianę, spotyka autostopowicza. To ktoś bliski z dalekiej przeszłości. To z nim nasz bohater za młodu podróżował, to jego apetyt na życie i czerpanie garściami z jego bogactw podziwiał, sam, pisarz skupiony nad kartką papieru, niezdolny do takiego tempa i zaangażowania. Teraz dawny przyjaciel wkracza w życie naszego bohatera z impetem, a wraz z nim Marie i kilkuletni Agustin. To wszystko zmieni, zrujnuje i poukłada w nowym porządku, choć na początku nikt jeszcze się tego nie spodziewa.

Zderzenie z przeszłością, spojrzenie na siebie oczami innych, uczuciowy galimatias… życie obu mężczyzn zdaje się być już ułożone, idzie utartym szlakiem. Autostopowicz co pewien czas ulega pragnieniu zmiany, które wzbiera w nim, narasta i po prostu nie da się z nim walczyć. Musi ruszyć w podróż. Wychodzi więc na drogę i podnosi kciuk w górę, by udać się byle gdzie, aby do przodu. Rozmowy z przypadkowymi ludźmi mają dla niego odświeżające znaczenie, ubogacają go, darowują wspomnienia, uwiarygodnione na zbieranych polaroidach. Jak może czuć się z tym Marie?

Zaczynamy dostrzegać , że niemal każdy z ludzi czegoś innego pragnie od życia i ta różnorodność jest przytłaczająca, nie do ogarnięcia i niekiedy nie do zrozumienia. Autostopowicz jeździ, by gromadzić wrażenia, kolekcjonować osoby, które poznał, spojrzeć szerzej na świat, zmienić perspektywę, zmierzyć się z trudnościami. Coś gna go przed siebie, coraz częściej, na coraz dłużej… nuda, pragnienie ucieczki, chęć wykorzystania każdej minuty życia… Jeanne natomiast mówi: „Sama mam dość poznawania. Przez całe życie ciągle tylko poznaję. Marzę żeby widywać już tylko tych, których kocham. Naprawdę ich widzieć.” Nie nam oceniać, które podejście jest słuszne, pozostaje tylko zgodzić się na ich mnogość i równoprawność. Widocznie tak już musi być, że jeden człowiek czuje się spełniony mając garstkę bliskich przy sobie, inny zaś, dręczony ciągłym niepokojem, przemierza tysiące kilometrów w poszukiwaniu sensu życia, ciągle jednak może pustkę wewnętrzną mierzyć pustkometrem i braknie mu skali.

Proza Prudhomme`a jest niesamowicie wnikliwa. Przyglądając się jednemu zjawisku, widzi zwykle o wiele więcej, przekuwa je w moralitet, wywodzi z niego uniwersalne uogólnienia. Czyni to płynnie, jakby od niechcenia, jakby te wszystkie skojarzenia, które gromadzi po drodze i te mentalne wędrówki rozumiane były same przez się, po prostu wynikały z siebie wzajemnie. I tak też, bez najmniejszego wysiłku, swobodnie dajemy mu się uwodzić. Jego przenikliwości, szerokokątnemu widzeniu, a także elegancji. Ten tekst jest po prostu piękny, spokojny, nieśpiesznie się rozwijający i estetycznie w każdym calu dopracowany. Jak ten fragment czarowny, w którym Prudhomme pisze „O tym dziwnym zjawisku, jakim jest noc, zwykły brak światła, który mimo wszystko istnieje mocno, wypełnia wszystko niezwykle namacalną obecnością. Stanowi żywioł, nie jest nieobecnością, tylko obecnością, płynem, filtrem nałożonym na rzeczywistość.” Zdania rozpościerają się przed nami niewymuszenie, odkrywając, ku naszemu zaskoczeniu, swoje drugie i trzecie znaczenie, sięgając głęboko w omawianą materię, odsłaniając niewidoczne na pierwszy rzut oka niuanse. Nie chce się nam przyśpieszać procesu czytania, pragniemy, tak w nim zanurzeni, trwać sobie jak najdłużej, jest nam tak po prostu dobrze. Przeczuwamy, że sytuacja naszych bohaterów musi się skomplikować, nawet bardzo zapętlić, że sami wyzywają los i wkrótce nieuchronnie coś się wydarzy.

Ale czekamy na to bez niepokoju, podobnie jak oni, poddając się atmosferze lekkiego flirtu i prowokacji. Niewielu potrafi tak pisać, tak budować klimat i napięcie, tak mądrze i cierpliwie opowiadać świat i kreślić ludzi w nim. Prudhomme wnika bez wysiłku do wnętrza ludzkiej duszy i wydeptuje w niej ścieżki, szuka, porównuje, nie powodując weń zamieszania, nie burząc gwałtownie równowagi, bardziej przyglądając się i wskazując wszelkie niezgodności i niedopasowania. Bo, szczerze mówiąc, wszyscy boimy się takich inwentaryzacji, unikamy podsumowań, by nie wyszło nam wielkie manko bez pokrycia.

Tylu nas jest, każdy osobny, inny i tak samo ważny. Pięknie się różnimy i wspaniale uzupełniamy, by świat mógł stać się niespodzianką, zaskoczeniem. Każda z osób napotkanych przez autostopowicza w trakcie jego wędrówek jest interesująca na swój sposób, ma swoją historię, „opowiadał mi o swoich kierowcach. Gadułach. Pieniaczach. Filozofach. Niecierpliwych. Spokojnych.” Dochodzę do wniosku, że wszelkie działania autostopowicza były świadome, z góry przemyślane. Nie chciał nikogo skrzywdzić. Intuicja podpowiadała mu, że puste miejsce, jakie po sobie zostawi może wypełnić ktoś inny. Czekał tylko na właściwy moment, by odejść, powoli oswajał wszystkich z tym faktem. Trudno powiedzieć czyje życie jest tym prawdziwym, tą upragnioną esencją. Dla każdego oznacza ona coś innego. Sacha, autostopowicz, Marie… relacje miedzy tą trójką ewoluują, co oni przyjmują z coraz większym zrozumieniem i pogodą. Gdy się kocha, pragnie się dać szczęście. Zaczynamy to rozumieć.

Sylvain Prudhomme napisał wspaniałą powieść drogi, w której bohaterowie podróżują dosłownie, przemierzając przestrzeń, zjeżdżając autostrady i bezdroża Francji. Jednocześnie zaś wędrują w głąb siebie, starając się zrozumieć własne pragnienia i żyć pełniej. W trakcie tego niełatwego procesu modyfikują swoje życie, sami tym bezbrzeżnie zdumieni. To opowieść o człowieku i o całej złożoności jego natury, a także o potrzebie bliskości i szukaniu własnego, indywidualnego sposobu jej zaspokojenia. Wiele w nas wspólnego i tyle samo, o ile nie więcej, różnic. To „niesamowite, że ludzie mieszkają wszędzie. Że wszędzie jednoczy ich ogień. Że wszędzie pod niebem obserwują gwiazdy, szukają Oriona, znajdują go nad głowami.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Pisarz, mężczyzna wkraczający w półmetek życia. Samotny. Zmęczony Paryżem, gdzie rozmienia się na drobne, podczas gdy dni uciekają. Pragnie zacząć wszystko od nowa, zwolnić, dać losowi szansę, by go zaskoczył. „Podoba mi się, a zarazem przeraża mnie idea smugi cienia. Niewidzialnej granicy przekraczanej mniej więcej w połowie życia, za którą przestajemy się stawać: po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
993
791

Na półkach: ,

Jest pisarzem. Prowadzi we Francji spokojny tryb życia, stroni od podróży. Nie zaznał miłości, nie spotkał kobiety życia. Nie ma dzieci. Mówi o sobie: nieudacznik. Sasha miał wprawdzie kiedyś marzenia o wielkich podróżach i przygodach. Nawet dzielił je z kolegą ze studiów, z Autostopowiczem. Odwiedza go powtórnie po kilkunastu latach. Spotkanie owo uświadamia mu, jak niewiele z podróżniczych młodzieńczych planów sam zrealizował, a jak wiele udało się osiągnąć przyjacielowi. Ten bowiem namiętnie wojażuje, raz za razem zostawiając żonę Marię oraz syna Augistína. Pojawienie się Sashy początkowo nie zwiastuje problemów, jak dalekosiężne i konsekwentne zmiany jednak całej czwórce przyniesie?

Sylvain Prudhomme stworzył ciekawą narrację, w której początkowo dla każdego z bohaterów karty są już rozdane, wszystko jest oczywiste, a w której finalnie wszystko odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Zmiany w relacjach spowodowane są zarówno pojawieniem się Sashy, jak i notorycznymi wyjazdami Autostopowicza. Te nieuchronne emocjonalne przeobrażenia, wiszące nad nimi niczym fatum to jednocześnie ich przekleństwo. W teorii Autostopowicz wiedzie bowiem ustabilizowane życie. Przed niczym nie ucieka, choć cyklicznie i z chęcią oddaje się samotnym podróżom. Jest niczym duch, który jednak zawsze wraca z zza światów, a po powrocie jest już z rodziną całym ciałem i duszą. Podświadomie wie jednak, że jego wagabundzka natura niszczy jego związek z Marie. W tej zaś w pewnym momencie nie ma już złości. Pozostaje co najwyżej smutek, który sama próbuje zatuszować, a który dostrzega Sasha.

Francuski prozaik z wpisaną między wiersze melancholią odmalowuje pewną egzystencjalną bezapelacyjność, jaka w określonych konstelacjach tworzy się na mapie ludzkich doświadczeń. W trajektorii uczuć pomiędzy Autostopowiczem i Marią oraz pomiędzy Sashą a Marią tworzą się łatwe do przewidzenia ścieżki, znane przecież większości z nas koleje losu. Choć pragnienia bohaterów bywają skrajne, finalnie okazują się typowe dla większości społeczeństwa. Ta usilna próba odnalezienia własnego miejsca na ziemi, niezależnie czy będzie to egoistyczna pokusa wyłuskania chwili samotności czy też będzie typowo samolubną potrzebą cielesnego zbliżenia się do drugiego człowieka, okaże się tutaj dla każdego zgubna i poniekąd niszcząca. Każdy z bohaterów nosi bowiem znamiona fatalizmu. Każdy ma tutaj bowiem prawo do posiadania własnych pragnień i planów, ale dopiero ich realizacja będzie nieść za sobą wyrzuty sumienia a być może nawet cień zdrady.

Na rozdrożach to historia w swej oczywistości irytująco nieoczywista. To podróż drogi, która zaskoczy na każdym niemal swoim zakręcie. To, co oczywiste, okaże się ulotne i złudne. To, co iluzoryczne i majaczące w oddali, okaże się nagle nad wyraz sugestywne, uderzające i niezaprzeczalne. Prudhomme z niebywałą przebiegłością słowa, z cynicznym niemalże uśmiechem wodzi czytelnika za nos. Jego styl wypowiedzi jest nieoczywisty i urzekający, a w swym pięknie osobliwie niepokojący. Wpływ na owy odbiór mają tutaj bez wątpienia liczne niedomówienia i majaczące w tle niedopowiedzenia. Wiele fabularnych rozwiązań pozostaje jedynie w sferze domysłów, co dodaje książce osobliwego charakteru. To wspaniała opowieść o sile przyjaźni, życiowych priorytetach, wyborach i ich konsekwencjach, o samotności oraz partnerstwie, o odkrywaniu samego siebie cały czas od nowa jak i walce o własne ja. Jedna z tych, które na długo pozostawiają po sobie ślad w pamięci.

www.bookiecik.pl

Jest pisarzem. Prowadzi we Francji spokojny tryb życia, stroni od podróży. Nie zaznał miłości, nie spotkał kobiety życia. Nie ma dzieci. Mówi o sobie: nieudacznik. Sasha miał wprawdzie kiedyś marzenia o wielkich podróżach i przygodach. Nawet dzielił je z kolegą ze studiów, z Autostopowiczem. Odwiedza go powtórnie po kilkunastu latach. Spotkanie owo uświadamia mu, jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
693
578

Na półkach:

O wolności

Do powieści Sylvaina Prudhomme’a podeszłam bez żadnych oczekiwań, ale i bez uprzedzeń. Opis z okładki był na tyle zdawkowy, że właściwie można było spodziewać się wszystkiego – od powieści drogi, po powieść obyczajową z wątkiem romansowym. Jednak kiedy zaczynałam lekturę, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie to jedna z bardziej intrygujących historii na jakie ostatnio natrafiłam.

Cała fabuła "Na rozdrożach" obraca się wokół postaci autostopowicza – człowieka, którego można uznać za uosobienie wolności. Sama wolność wydaje się być najważniejszą wartością w życiu człowieka, ale czy jej osiągnięcie w ogóle jest możliwe? Czy mamy prawo egzekwować ją kosztem szczęścia najbliższych? Czy najbliżsi mają prawo ograniczać to, co my definiujemy jako wolność?

Prudhomme w swojej powieści w zawoalowany sposób stawia mnóstwo pytań dotyczących fundamentalnych wartości w życiu człowieka. Zestawiając ze sobą bohaterów o skrajnych osobowościach przedstawia różne postawy: egoizm, jednoczesne pragnienie i lęk przed poczuciem wolności, potrzebę bliskości, strach przed samotnością i utratą bliskiej osoby.

Odbiór i interpretacja "Na rozdrożach" w ogromnej mierze zależy od samego czytelnika. Dla wielu postać autostopowicza będzie fascynująca, dla innych nie do zniesienia. Prudhomme nie idzie utartymi ścieżkami a jego powieść – podobnie jak ludzka natura – jest nieprzewidywalna. Jedno jest pewne, kto raz spotkał autostopowicza, ten raczej niezbyt szybko wyrzuci go z myśli.

O wolności

Do powieści Sylvaina Prudhomme’a podeszłam bez żadnych oczekiwań, ale i bez uprzedzeń. Opis z okładki był na tyle zdawkowy, że właściwie można było spodziewać się wszystkiego – od powieści drogi, po powieść obyczajową z wątkiem romansowym. Jednak kiedy zaczynałam lekturę, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie to jedna z bardziej intrygujących historii na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
774
391

Na półkach: , , , ,

Wspaniała.
O życiu, o dokonywaniu wyborów, o priorytetach i o miłości.

Wspaniała.
O życiu, o dokonywaniu wyborów, o priorytetach i o miłości.

Pokaż mimo to

avatar
474
200

Na półkach: , , ,

Co za dziwna, intrygująca, niepokojąca książka! Po raz kolejny przekonuję się, że literatura francuska jest w dobrej kondycji, odmienna i zaskakująca. Fabuła rozwija się w nieprzewidziany sposób, pierwsze zdanie pozostawia zupełnie inne wrażenie niż ostatnie. A wszystko to bez sztucznych fajerwerków, zadziwienie zwyczajnym życiem. To lubię! Jak dobrze, że pojawiło się Wydawnictwo Nowe!

Co za dziwna, intrygująca, niepokojąca książka! Po raz kolejny przekonuję się, że literatura francuska jest w dobrej kondycji, odmienna i zaskakująca. Fabuła rozwija się w nieprzewidziany sposób, pierwsze zdanie pozostawia zupełnie inne wrażenie niż ostatnie. A wszystko to bez sztucznych fajerwerków, zadziwienie zwyczajnym życiem. To lubię! Jak dobrze, że pojawiło się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
418
114

Na półkach:

"Na rozdrożach" autorstwa Sylviana Prudhomme to pierwsza książka Wydawnictwa NOWE, która mnie przyciągnęła już od pierwszych słów jej zapowiedzi na Facebooku wydawnictwa.
Nie myliłam się, że jest w sam raz dla mnie. Ten typ literatury pięknej po prostu uwielbiam. To książka o życiu, o wartości życia, o spełnieniu, o ważnych sprawach, o miłości, rodzicielstwie, o chwilach tu i teraz. O kontemplacji życia. I oczywiście o wartości podróży.
Język autora jest wręcz magiczny, bardzo sugestywny, pobudza wyobraźnię, zaprasza do podróży po Francji i w głąb siebie.

"Na rozdrożach" autorstwa Sylviana Prudhomme to pierwsza książka Wydawnictwa NOWE, która mnie przyciągnęła już od pierwszych słów jej zapowiedzi na Facebooku wydawnictwa.
Nie myliłam się, że jest w sam raz dla mnie. Ten typ literatury pięknej po prostu uwielbiam. To książka o życiu, o wartości życia, o spełnieniu, o ważnych sprawach, o miłości, rodzicielstwie, o chwilach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
168
121

Na półkach:

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
To jedna z bardziej niepokojących książek, jakie przeczytałem w tym roku. Przedstawiane w niej relacje są z jednej strony bardzo intensywne i pozornie ewoluują w przewidywalnym kierunku. Z drugiej jednak – Sylvain Prudhomme potrafi doskonale budować napięcie, portretując ludzi spotykających się na ustalonych zasadach i w konkretnym miejscu. Jednakże wszyscy oni definiowani są poprzez przemieszczanie się, mniej lub bardziej sprecyzowane w swoim celu podróże. „Na rozdrożach” to egzystencjalny traktat o poszukiwaniu wolności rozpisany na trzy wyjątkowo dramatyczne role. Ale ten najważniejszy i najbardziej enigmatyczny bohater jest tu swoistą ideą oraz filozofią. Definiuje go nie imię, lecz to, czemu się poświęca. Ku czemu dąży. Co przez pewien czas w nim wygasło, ale wraca ze zdwojoną siłą, kiedy skonfrontuje się z przeszłością – tak jak drugi mężczyzna przekonany o tym, że jest już na takim etapie życia, na którym żadna metamorfoza już mu nie grozi. Ta powieść w bardzo ekscentrycznej fabule ukazuje ludzką potrzebę poszukiwania czegoś wyjątkowego w relacji z drugim człowiekiem. Prudhomme sugeruje, że najbardziej jesteśmy dla siebie odsłonięci wtedy, kiedy spotykamy się przypadkowo. Łączą nas wspólna droga, wspólny cel, ale dzielą niewypowiedziane i nienazwane doświadczenia życiowe. Myślę, że francuski prozaik chce nie tylko opowiedzieć o człowieku w dość oczywistej metaforze życiowej drogi, lecz także zaskoczyć nas niebanalnymi i nieprzewidywalnymi refleksjami o tym, co nas więzi, a co uwalnia. W dużej mierze od samych siebie.

Jest tu wiele zagadek i sporo ciemnych plam. Wędrujemy przez świat przedstawiony, o którym opowiada nam literat w średnim wieku decydujący się na wyjazd na francuską prowincję. Żegnając Paryż, dosłowne i symboliczne centrum, zamierza „zniszczyć i odbudować swoje życie”. Jest jednocześnie bohaterem bardzo wyraźnie wyeksponowanym, jednakże szybko przekonujemy się, że nie jest on istotą, za którą się podaje. Nie jest człowiekiem, który w tym konkretnym wieku został już ukształtowany, nie będzie zatem według niego możliwa żadna przemiana, żadna rewolucja, żadne wychodzenie z utartych kolein egzystencjalnej rutyny. Wszystko rozpada się i zawiesza w momencie, w którym Sacha skonfrontuje się z człowiekiem, z którym rozstał się przed laty, a który nagle znowu staje się mu bliski. A może jest jego największym życiowym wyzwaniem? Może zrozumienie swego dawnego przyjaciela spowoduje, że w nim samym rozpocznie się fascynująca droga rozumienia własnych potrzeb i oczekiwań wobec życia?

Prudhomme w bardzo oryginalny sposób rozsadza tutaj definicyjne ramy rodziny jako ostoi stabilizacji, pewności siebie w relacjach. Bo przecież to będzie książka o relacjach: co je kreuje, spaja, co powoduje ich destrukcję, a co czyni więź z drugim człowiekiem wyjątkowym wyzwaniem. Mamy zatem pełne harmonii małżeństwo żyjące na wyjątkowo spokojnej prowincji. Wszystko układa się zgodnie z rutyną. Ona tłumaczy włoską literaturę, jego pochłania praca fizyczna, ich rezolutny syn doświadcza pierwszych inicjacji życiowych u boku rodziców, którzy otaczają go miłością. A potem pojawia się ktoś, kto zachwieje fundamentami tak zwanej rodzinnej sielanki. Ktoś, kto niepostrzeżenie stanie się zawłaszczającym obcą mu przestrzeń intruzem. Ktoś, kto zrozumie, że przekraczanie pewnych granic to jednocześnie uwalnianie się od samego siebie. Czy rodzina sportretowana przez Prudhomme’a się rozpadnie? Czy rzeczywiście – jakkolwiek dwuznacznie jest to opowiedziane – ingerencja z zewnątrz okaże się destrukcyjna dla ładu stworzonego przez lata przewidywalności i oczywistych w każdym wymiarze relacji między najbliższymi sobie ludźmi?

„Na rozdrożach” to pasjonująca opowieść o mapie. Mapie mentalnej związku małżeńskiego, mapie reminiscencji świadczących o przyjaźni, ale i mapie Francji z nową legendą. Napisaną tu przez kogoś, dla kogo przemierzanie przestrzeni to wkraczanie w rewir takiej intensywności doświadczania obecności drugiego człowieka, która nie jest tu w żaden sposób racjonalnie wytłumaczona, ale dzięki swojej zagadkowości tworzy wspomniane przeze mnie na wstępie napięcie. Momentami jest ono nie do wytrzymania. Zwłaszcza gdy emocje kierują się ku zachowaniom niewskazanym, niestosownym i kontrowersyjnym. A tymczasem Sylvain Prudhomme pisze o wyjątkowych formach zbliżenia między ludźmi. Jest to fragmentami powieść o tym, jak bardzo pożądamy bliskości cielesnej, w której albo odnajdujemy swoje ukryte pragnienia, albo otwieramy się na doznania zmieniające nas w innych ludzi. Kto i z jakiego powodu doświadczy tu największej przemiany? I czy mapa będzie w tej powieści odsłaniać, czy też zaciemniać przekonanie o słuszności obieranych kierunków?

Kluczowy jest tu motyw zniknięcia. Takiego, które niesie ze sobą konsekwencje w świecie definiowanym przez to zniknięcie i dzięki niemu. Główny bohater powieści kieruje się niejasnymi dla nas motywacjami, by zdecydowanie zamknąć jeden etap życia, a rozpocząć drugi, do którego niespodzianie wkracza niepokojąca przyszłość. Drugi z bohaterów też jest gotów odrzucić model funkcjonowania społecznego, w którym przez jakiś czas się odnajdywał. Spotkanie bliskich sobie ludzi po latach doprowadzi do paradoksalnego oddalenia się od siebie. Nie będą już razem robić tego, co było ich wspólną pasją, a próba powtórzenia tamtych chwil – ponowne, choć osobne podróżowanie autostopem – nie będzie żadnym elementem integrującym. Tu rozegrają się bowiem dwa dramaty wywołane zaskakującą bliskością po latach: rozpad i ewolucja. A w tym wszystkim cała masa nienazwanych przez francuskiego prozaika, lecz bardzo czytelnie sygnalizowanych emocji. Bo „Na rozdrożach” to powieść przede wszystkim o tym, co i jak przeżywamy, znajdując się w symbolicznej drodze. Przemieszczając się, lecz jednocześnie odnajdując to, co stabilne, w wyznaczonym nam albo przez nas ruchu. Będą tu miały miejsce trzy zasadnicze konfrontacje ze sobą. On i ona żyjący latami w dobrym związku oraz ten trzeci, który wejdzie do ich domu, a potem pozostanie częścią ich życia. Albo wydarzy się coś jeszcze bardziej zaskakującego. Zaskakuje przede wszystkim pomysł na opisanie człowieka poszukującego wewnętrznego wyzwolenia. O sytuacjach, które z jednej strony są intensywnymi relacjami, z drugiej jednak – przypadkowymi spotkaniami o zupełnie nieprzewidzianych konsekwencjach. Wszystko w półmroku atmosfery jakiejś dziwnej przemiany lub zamiany, która dzieje się na naszych oczach, lecz nie jesteśmy w stanie jej zgłębić.

Cytowany tutaj włoski pisarz – polskiemu czytelnikowi raczej nieznany, bo jego twórczości nie przełożono na nasz język – zostawia nas z niepokojem tezy, że przemijanie życia doskonale mogą pokazać tylko jednostkowe historie, losy ludzi skoncentrowanych na sobie, ale będących jednocześnie częścią tego, co się zmienia. Prudhomme zaskakuje nie tylko opowieścią o tym, jak nieprzewidywalną istotą może być człowiek. Najbardziej sugestywny jest w opowiadaniu tego, z jaką częścią człowieczeństwa żegnamy się, gdy utkwimy w stagnacji. To również interesująca fantazja o tym, jacy się stajemy w zupełnie nieprzewidzianym dla nas spotkaniu z kimś, z kim jedziemy w jednym samochodzie i usiłujemy stworzyć jakąś wspólną płaszczyznę porozumienia lub jej zaprzeczyć – wciąż w wielkiej ciekawości tego drugiego. „Na rozdrożach” to także opowieść o egzystencjalnym cieniu. Zasłaniającym nam czasem samych siebie, jeśli przyzwyczaimy się do jego obecności w stagnacji i zapominaniu o tym, kim chcieliśmy kiedyś być. Intrygująca powieść, którą można zinterpretować na co najmniej kilka sposobów. Trochę prowokacyjna, ale w dużej mierze trafna w portretowaniu tego, jak rzadko tak naprawdę spotykamy się ze swoimi najbardziej skrytymi pragnieniami oraz marzeniami.

Więcej recenzji na blogu KRYTYCZNYM OKIEM
---
To jedna z bardziej niepokojących książek, jakie przeczytałem w tym roku. Przedstawiane w niej relacje są z jednej strony bardzo intensywne i pozornie ewoluują w przewidywalnym kierunku. Z drugiej jednak – Sylvain Prudhomme potrafi doskonale budować napięcie, portretując ludzi spotykających się na ustalonych zasadach i w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    82
  • Przeczytane
    22
  • Teraz czytam
    2
  • Posiadam
    2
  • 2023
    2
  • Literatura francuska
    2
  • 52 / 2023
    1
  • Brak Legimi A
    1
  • Legimi powieści
    1
  • W biblioteczce
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Na rozdrożach


Podobne książki

Przeczytaj także