Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu

Okładka książki Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu Katherine Ozment
Okładka książki Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu
Katherine Ozment Wydawnictwo: Stapis Seria: Bez bogów religia
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
religia
Seria:
Bez bogów
Tytuł oryginału:
Grace Without God: The Search for Meaning, Purpose, and Belonging in a Secular Age
Wydawnictwo:
Stapis
Data wydania:
2021-07-15
Data 1. wyd. pol.:
2021-07-15
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379671700
Tagi:
ateizm bez Boga religijność
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1039
903

Na półkach:

„Piękną rzeczą jest stworzenie własnej religii we własnym sercu, by uniezależnić się od tradycji i ideałów z drugiej ręki. Życie wyda ci się później niepomniejszone, ale wspanialsze.”

W naszym regionie kulturowym, religia stanowi jeden z ważniejszych elementów życia. Gdy przychodzimy na ten świat, zostajemy zawładnięci, wchłonięci i wciągnięci w jej machinę. Wraz z dorastaniem, poznawaniem otaczającej nas rzeczywistości, zyskiwaniem wiedzy, zaczynamy często zastanawiać się nad swoją egzystencją i sensem naszego istnienia. Wiele ludzi nie wyobraża sobie życia bez religii, ale są też tacy, którzy świadomie odnajdują swoje własne ścieżki i wartości, którymi kierują się w życiu. Czy zatem religia jest niezbędna w naszym życiu? Czy religia to duchowość i czy duchowość może istnieć bez religii? Kim jesteśmy, gdy nie wyznajemy żadnej religii? Czy będąc poza społecznością religijną, można mieć poczucie przynależności do jakiejś większej wspólnoty? Na te i wiele innych pytań stara się odpowiedzieć autorka książki „Dusza bez Boga”

Katherine Ozment jest dziennikarką, która była wielokrotnie nagradzana za swoje publikacje. Jej ojciec był pastorem, matka, dorastając, uczęszczała do szkółki niedzielnej a babcia Susie była osobą bardzo religijną, więc Katherine od dzieciństwa była wychowywana w duchu chrześcijaństwa. W pewnym momencie swojego życia pozostawiła religię daleko za sobą, podobnie jak jej mąż, Michael, który urodził się w rodzinie żydowskiej, ale także nie kultywował swej tradycji. Razem wychowują trójkę dzieci bez żadnych religijnych wierzeń i wyznań.

Motywacją do poszukiwań stało się pewne wydarzenie, gdy wraz ze swoim ośmioletnim synkiem autorka obserwowała idącą ulicami procesję. Wówczas syn zapytał ją o to, co robą ludzie biorący udział w tym wydarzeniu. Otrzymał wyjaśnienie, że celebrują oni pewien rytuał. Chłopczyk był ciekawy, dlaczego on i Katherine nie idą razem z nimi, na co otrzymał odpowiedź: „Bo nie jesteśmy wyznawcami greckiego prawosławia”. I wówczas z ust synka padło kluczowe pytanie: „To, czym jesteśmy?” Autorka rzuciła pierwszą odpowiedź, jaka przyszła jej na myśl: „Niczym nie jesteśmy”. Zorientowała się, że zbyt szybko odniosła się do zadanego pytania. Tak naprawdę trudno jej było określić, kim tak naprawdę jest ona i jej rodzina, w co wierzą i gdzie jest ich miejsce.

Patrząc na swoje otoczenie, wiedziała, że gdzieś w tym ich sposobie życia, które prowadzili „kryły się warte nazwania wartości, rytuały i źródła sensu” Wiedziała, że ona i jej najbliżsi są czymś, ale pozostało jej określić, czym dokładnie, a raczej, kim są w dzisiejszym społeczeństwie. Poszukiwania pozwoliły autorce odkryć, że jej rodzina nie jest jedyną jednostką, która próbuje określić siebie we współczesnych realiach. Okazało się, że z roku na rok w USA rośnie liczba ludzi, którzy odchodzą od swojej religii a na pytanie w ankietach, jakie wyznanie praktykują, odpowiadają „żadne z powyższych”, czyli „none of the above” i stąd wzięła się nazwa tej grupy osób nazwanych nonami.

Katherine Ozment pragnęła zrozumieć przyczynę odchodzenia od religijnej wiary, którą praktykowali dziadkowie od wieków. Przez kolejne 4 lata przeprowadziła mnóstwo spotkań z ludźmi różnych wyznań i kultur, ale też grup świeckich i humanistycznych, a nawet na krótko powróciła do swojej religii, by znaleźć odpowiedź na pytanie zadane przez jej dziecko. Poznając ludzi z kręgów niereligijnych spostrzegła, że są to osoby bardzo życzliwie nastawione do innych i jednoczące się w określonych grupach opartych na wspólnych wartościach. Jednocześnie dostrzegała zarówno dobre i negatywne strony religii. Wszystkie swoje spostrzeżenia i wątpliwości omawia bardzo przystępnie, posługując się często przykładami ze swojego życia, opowiadając przy okazji, w jaki sposób wychowuje swoje dzieci i jak one widzą to, co się wokół nich dzieje.

„Dzięki temu, co ludzie uczynili ze swych religijnych wierzeń, w jaki sposób zgromadzili, zorganizowali i wzmocnili swe plemiona, religia mogła przejąć największą władzę - na dobre i na złe.”

„Dusza bez Boga” to bardzo osobista książka, ale też ważna pod względem wartości duchowych, jakie odnajduje autorka w swoich poszukiwaniach. Nie jest to lektura, którą czyta się szybko. Wręcz przeciwnie - wymaga ona czasu, by przyjrzeć się wielu przykładom z życia autorki, poznać jej argumentację, pokazywanym sytuacjom i spostrzeżeniom.

Podczas czytania tej publikacji włączają się trybiki naszego umysłu, gdyż autorka prowokuje do refleksji i zachęca do szukania własnej drogi życiowej, zastanowienia się nad sensem naszego istnienia, naszą tożsamością i wartościom, według których postępujemy. Analizuje wysuwane przez siebie teorie bardzo wnikliwie, uzasadniając swoje wnioski, opisując własne odczucia i odnosząc się do wypowiedzi osób, z którymi dane jej było rozmawiać. Wprawdzie jej poszukiwania ukazane są z perspektywy amerykańskiego społeczeństwa, ale nie ma to szczególnego znaczenia, gdyż poruszane zagadnienia dotyczą ludzi na całym świecie i są godne rozważenia.

Doskonałym podsumowaniem materiału jest zamieszczony na końcu książki list Katherine Ozment do jej dzieci. Wymienia w nim te wartości, którymi warto kierować się w życiu. Zawarła w nim swoje przemyślenia i wnioski, które pojawiły się w trakcie poszukiwań. Stanowią one piękne podsumowanie wszystkich rozważań mając charakter duchowych przesłań także dla każdego, kto szuka ważnych dla siebie wskazówek. Autorka zebrała je w formie dziesięciu krótkich przykazań, które są niczym „kamyki zatrzymane na sicie, odpryski mądrości”, które mogą stanowić punkt wyjścia dla własnych rozważań nad życiem. Zwraca w nich uwagę na to, że życie jest niezwykłym darem, który otrzymujemy wraz z pierwszym oddechem, dlatego mówi „Starajcie się żyć dobrze i pomagać innym w dobrym życiu.” Dla mnie, z całości, wyłania się jeden wniosek: Nie ważne, jakiego jesteśmy wyznania, czy praktykujemy określone rytuały, czytamy Biblię, czy Torę, do jakiej wspólnoty należymy, ale najważniejsze jest to, by zawsze być człowiekiem kierującym się dobrocią i miłością wobec bliźniego.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/09/890-dusza-bez-boga.html

„Piękną rzeczą jest stworzenie własnej religii we własnym sercu, by uniezależnić się od tradycji i ideałów z drugiej ręki. Życie wyda ci się później niepomniejszone, ale wspanialsze.”

W naszym regionie kulturowym, religia stanowi jeden z ważniejszych elementów życia. Gdy przychodzimy na ten świat, zostajemy zawładnięci, wchłonięci i wciągnięci w jej machinę. Wraz z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
625
55

Na półkach:

Od momentu, gdy dzieci potrafią mówić nieustannie zadają pytania o to dlaczego są gwiazdy, skąd są kwiaty, czemu jesteśmy i wiele innych. Potrzeba wiedzy na temat otaczającego nas świata jest w nas, ludziach, zakorzeniona w zasadzie od zawsze. Już nasi pradawni przodkowie czuli, że świat musi mieć jakieś wytłumaczenie, że za jego stworzeniem musi ktoś stać, ktoś o nadprzyrodzonej sile. Ta nieodparta chęć uzasadnienia, skąd się wzięli choćby ludzie, czy świat, doprowadziła do powstania wierzeń w Boga lub bogów, zależnie od kultury. Siła wyższa, czuwająca nad ludźmi, która była twórcą i do której można się było zwrócić w razie problemów o pomoc, pomagała w codziennej egzystencji. W ten sposób powstało wiele religii. Przez wieki jednoczyły one rzesze ludzi, dając im poczucie wspólnoty, sensu, celu życiowego, a nawet wiarę, że istnieje coś po śmierci. Ta wiara pomagała ludziom w trudnych czasach, w biedzie, że to cierpienie do czegoś prowadzi i że w kolejnym życiu będzie im dzięki temu lepiej. Ludzie wyznający jedną wiarę, wyznawali też podobne wartości, byli też bardziej pomocni względem bliźnich zgodnie z kodeksem moralnym, który był jej nieodłączną częścią. W obecnych czasach zauważany jest jednak zanik religijności wśród ludzi. Coraz większa liczba wyznawców wszelkich religii z całego świata odchodzi i porzuca dotychczasowe wierzenia.

Autorka tej książki jest również jedną z takich osób, która wychowana pierwotnie na osobę wierzącą, podobnie z resztą jak jej mąż, choć każde z nich pochodziło z innego wyznania, poprzez różne życiowe zawirowania postanowiła porzucić swoją religię, gdyż nie czuła już, że jej potrzebuje w swoim życiu. Pod wpływem pytania jednego ze swoich dzieci "Czym jesteśmy? " i nieumiejąc na nie odpowiedzieć w zadowalający sposób i inaczej niż tylko "Niczym", postanawia dotrzeć do tego kim są, jeśli nie osobami wierzącymi w Boga, nie islamistami, katolikami, czy ateistami.

W trakcie tej wędrówki rozmawia ona z przedstawicielami różnych kultur, wierzeń, badaczami. Odwiedza też różnego rodzaju świątynie, od tych tradycyjnych po te zupełnie nowoczesne, typu Glide, które zrzeszają ludzi wszelkiego rodzaju, narkomanów, gejów, prostytutki itp.

W trakcie jej osobistej drogi, obserwacji i rozmów, okazuje się, że mimo iż ludzie z różnych powodów porzucają swoje wierzenia, to w następstwie tego ciągu poszukują czegoś co wypełni im powstałą pustkę. Często jest to zupełnie podświadome działanie.

Książka ta jest podróżą, która pokazuje, że niezależnie od tego, gdzie się wychowaliśmy, w jakiej wierze, kulturze, czy kraju. Zawsze będziemy poszukiwali jakiegoś głębszego sensu naszego istnienia. Celu, ktory nada właściwy kierunek naszemu życiu.

Co jest najlepsze w tej pozycji, to to, że nie narzuca ona żadnych interpretacji, a jedynie pokazuje punkty widzenia różnych ludzi, z których możemy przyjąć za swoje ile chcemy i ani grama więcej. Zachęcam do lektury.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Od momentu, gdy dzieci potrafią mówić nieustannie zadają pytania o to dlaczego są gwiazdy, skąd są kwiaty, czemu jesteśmy i wiele innych. Potrzeba wiedzy na temat otaczającego nas świata jest w nas, ludziach, zakorzeniona w zasadzie od zawsze. Już nasi pradawni przodkowie czuli, że świat musi mieć jakieś wytłumaczenie, że za jego stworzeniem musi ktoś stać, ktoś o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
227
220

Na półkach:

Dusza bez Boga jest porywającą pozycją. Autorka prowadzi swoje religijne śledztwo (bo tak to chyba można nazwać) z dużą skrupulatnością. Prowadzi nas przez kilka pokoleń amerykanów i ich podejścia do wiary, na podstawie różnych wyznań. Dużą rolę odgrywają tu jej prywatne doświadczenia i to jak prawie całe swoje życie jej droga z kościołem się zbiegała, po to by za jakiś czas znowu się oddalić.

Podoba mi się, że Ozmet (pomimo nieszczęsnego powiedzenia dziecku, że są "Nikim"),stara się być bardzo obiektywna w swojej ocenie i podchodzi z pewną dozą krytycyzmu. . Stara się zrozumieć, dlaczego na przełomie zaledwie dwóch, trzech pokoleń ludzie odchodzą od kościoła. Jak to się dzieje, że bardzo wierzący i praktykujący dziadkowie, mają wnuki w ogóle niezainteresowane religią. Sprawdza, co takiego ma wpływ na przyspieszenie tempa laicyzacji społeczeństwa. Zwłaszcza, że potrzeba wspólnoty, wiary i obrządku jest mocno zakorzeniona w naszym jestestwie. Nie boi się napisać, że kościół i jego hierarchowie, niezależnie od wyzwania, skostnieli i nie nadążają za współczesnością. Nie potrafią zaoferować młodemu pokoleniu nic, co by ich przyciągnęło, bo archaiczne dogmaty i nieukrywane wykluczenie ludzi, niepasujących do klucza, są dla nich nieatrakcyjne
Do swojej podróży zaprasza socjologów, teologów, czyta masę opracowań i artykułów, a to wszystko okrasza wstawkami z historii własnej, swoich bliskich lub znajomych.
Pytania, które zadaje nie są proste i nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Czytelnik nie dostaje na tacy przepisu na szczęśliwe życie bez Boga, tę drogę musi znaleźć sam. Ozmet oddziela religijność od duchowości i oczywiście na przestrzeni czasu nie jest w tym jedyną. Jednak pokazuje, bo może udowodnianie to za dużo napisane, że to są dwie oddzielne sprawy, które mogą być ze sobą sprzężone, ale nie muszą.
Myślę, że ta książka pomaga ułożyć sobie w głowie życie bez dogmatów i uporządkowanie chaosu, który może powstać po decyzji o odejściu od religii. Sama stanęłam przed problemem co powiedzieć dziecku, na pytanie o co chodzi w przypadku Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, skoro je świętujemy, ale bez religijnej otoczki.
Z drugiej strony, w swoich badaniach porusza temat dobroczynności, wspólnoty i wspierania się nawzajem. Ja z własnych doświadczeń widzę, że ludzie potrafią tworzyć wspólnotę wokół różnych wspólnych celów, czy światopoglądów, a najbardziej pomocni i chętni pomocy innym są, Ci których można zaliczyć do "nonów".
Nie dostałam odpowiedzi na tacy.


Duży plus za potężną bibliografie i znaczącą ilość przypisów.
Książka otrzymana z klubu recenzenta nakanapie.pl

Dusza bez Boga jest porywającą pozycją. Autorka prowadzi swoje religijne śledztwo (bo tak to chyba można nazwać) z dużą skrupulatnością. Prowadzi nas przez kilka pokoleń amerykanów i ich podejścia do wiary, na podstawie różnych wyznań. Dużą rolę odgrywają tu jej prywatne doświadczenia i to jak prawie całe swoje życie jej droga z kościołem się zbiegała, po to by za jakiś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
712
585

Na półkach: ,

„Dusza bez Boga” Kathrine Ozment wydawała się książką, która odpowie na moje wątpliwości dotyczące religii i duchowości. Autorka opisała swoja historię życia religijnego, która jest dokładnie taka sama jak moja – w dzieciństwie i młodości byłyśmy religijne, by w dorosłym życiu całkowicie odsunąć się od Kościoła i religijnych praktyk. Jednak pojawiły się dzieci, które mają mnóstwo pytań i chciałabym, żeby potrafiły określić swoją tożsamość , co wymaga tego samego ode mnie. Moja dusza pragnie rytuałów, zastanowienia, medytacji, ukierunkowania moralnego, jednak mam potężne opory, by realizować te potrzeby w kościele katolickim. Kontekst współczesnych skandali dotyczących osób duchownych w Polsce jest tutaj poważnym czynnikiem odpychającym mnie od praktyk religijnych. Książka Ozment jednak nie dotyczy Polski, a Stanów Zjednoczonych, zatem całkiem innych uwarunkowań. Tym niemniej jest lekturą fascynującą, wzbogacającą, prowokującą do głębokich przemyśleń.

„Dusza bez Boga” jest opowieścią osobistą autorki, próbą znalezienia odpowiedzi na wątpliwości pojawiające się w jej rodzinnym życiu. Zasadniczą osią wszelkich rozważań jest określenie, kim właściwie są, skoro nie angażują się głębiej w żadną praktykę religijną, bo pierwsze, co przyszło jej do głowy, to stwierdzenie, że są „niczym”. A skoro tak jest, to czy jej dzieci coś tracą, czy może zyskują. Aby zgłębić to zagadnienie, autorka przekopuje się przez setki publikacji, artykułów, a także spotyka się i rozmawia z dziesiątkami badaczy z zakresu teologii i socjologii, którzy prezentują jej swoje spostrzeżenia na temat roli religii w społeczeństwie i kulturze. Dociera do ludzi, którzy, podobnie jak ona, opuścili wspólnoty religijne, jednak jednocześnie utracili wsparcie grupy. Omawia szereg aspektów, na które religia ma wpływ – na wychowanie, poczucie przynależności i wspólnotowości, moralność, etos pomocniczości, bogactwo kulturowe.

Książka mówi dużo o religijności w Stanach Zjednoczonych i odniosłam wrażenie, że kościoły i zgromadzenia powstają tam właściwie jak grzyby po deszczu. Również świeckie wspólnoty starają się przygarnąć jak najwięcej członków i są nader aktywne. Wygląda na to, że ateiści również potrzebują wspólnych spotkań, rytuałów, wzajemnego wsparcia i poczucia przynależności. Ich wspólnoty pokazują, że można zaspokoić te potrzeby poza kościołem.

Autorka bada jakieś zagadnienie, rozmawia z wieloma ludźmi, specjalistami, badaczami, członkami wspólnot, którzy udowadniają, że życie bez religii jest możliwe i pełne, po czym opisuje jakąś sytuację z życia rodzinnego, w której częściowo religijne rytuały okazały się podniosłe i wzruszające, a ich doświadczenie wzbogacające. Częściowo, bo pozbawione odniesień do Boga. To jest w tej książce szczególnie cenne – nie daje jednoznacznych odpowiedzi, nie narzuca jednego sposobu myślenia. Zmusza do samodzielnego spojrzenia na to, z jakimi poglądami i jaką wizją świata jest nam lepiej. Osobom wątpiącym, niemogącym jednoznacznie określić swojej tożsamości religijnej, daje obiektywną wiedzę potrzebną do wybrania własnej drogi.

Najtrudniejszym tematem w kontekście braku wiary wydaje się śmierć. Człowiekowi trudno pogodzić się z myślą, że jest tylko konglomeratem tkanek, które ulegają unicestwieniu wraz z ustaniem funkcji organizmu. Dlatego szuka gdzieś miejsca na duszę, najlepiej w niebie. Szuka sensu. Religia zagospodarowuje ten lęk przed nicością.

Jest to lektura dla osób o otwartych umysłach, która nie feruje żadnych wyroków, podpowiada jednak, czym wypełnić pustkę po religii, jeżeli się taka pojawi w waszym życiu. Poza prezentacją głębokich przemyśleń autorki i naukowych wyjaśnień zawiera też bogatą propozycję lektur uzupełniających dla osób, które chciałyby zgłębić poszczególne zagadnienia. To ważna i wnikliwa książka, która okazała się mi bardzo potrzebna.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl

„Dusza bez Boga” Kathrine Ozment wydawała się książką, która odpowie na moje wątpliwości dotyczące religii i duchowości. Autorka opisała swoja historię życia religijnego, która jest dokładnie taka sama jak moja – w dzieciństwie i młodości byłyśmy religijne, by w dorosłym życiu całkowicie odsunąć się od Kościoła i religijnych praktyk. Jednak pojawiły się dzieci, które mają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
833
548

Na półkach: , , , ,

"Wiedziałam, że jesteśmy czymś... Ale czym?"

Autorka książki to dziennikarka i dawna redaktorka w National Geographic. Kobieta w czasach dzieciństwa i młodości była osobą wierzącą i praktykującą, ale nastąpił moment w jej życiu, w którym przestała utożsamiać się ze wspólnotą chrześcijańską. Podobnie było z jej mężem, który, chociaż innego wyznania — judaizmu, również nie jest już osobą praktykującą. W życiu małżeństwa odejście od religii nie było spowodowane jakimś ważnym momentem, po prostu ich wiara w to, co do tej pory im mówiono, stopniowo się ulatniała. Para trójkę swoich dzieci postanowiła wychowywać w sposób podobny do tego, jak żyją od lat – bez żadnej religii, ale starając się być dobrym człowiekiem, zgodnie z podstawowymi wartościami i obchodząc niektóre święta pochodzące z różnych religii. Kiedy jednak najstarszy syn zapytał Katherine Ozment „Czym jesteśmy?”, a ona nie miała lepszej odpowiedzi od „Niczym”, postanowiła, że znajdzie odpowiedź na to pytanie.

Autorka przed publikacją swojej książki przez cztery lata zebrała wiele materiałów. Przeczytała niezliczoną ilość książek, rozmawiała z wyznawcami różnych religii – ich przedstawicielami, a także zwykłymi ludźmi. W publikacji przytacza niektóre słowa tych osób, często również dołączając do nich swoje komentarze i wnioski. Już przed przygotowaniami do napisania książki dziennikarka odróżniała od siebie pojęcia „religijność” i „duchowość” i zdawała sobie sprawę, że ludzie nieutożsamiający się z żadną z religii zazwyczaj nie są ateistami, ale teraz pogłębiła swoją wiedzę i poznała jeszcze więcej religii, a także wspólnot, które uznają podobne wartości. Pomimo tego, że nie znalazła jednoznacznej odpowiedzi na zadane przez syna bardzo trudne pytanie jak i na kolejne równie ważne, ma dużo większą wiedzę i opowiada dzieciom o życiu, a także innych ważnych sprawach.

Autorka – Amerykanka napisała swoją książkę dla ludzi mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Nie wszystkie zawarte w niej informacje będą więc idealnie przystawać do Polskiej rzeczywistości, ale jest to mimo wszystko ogromna dawka wiedzy, a także ciekawych fragmentów z życia rodziny Katherine Ozment.

Autorka w swojej publikacji udowadnia, że ludzie, którzy nie „przypisują się” do żadnej ze znanych powszechnie religii świata również są „kimś”, zazwyczaj wierzą, że istnieje coś ważniejszego i większego od nich samych, a także postępują w podobny sposób i kierują się podobnymi wartościami co ludzie religijni. Takie osoby również odnajdują cel w swoim życiu, starają się być dobrymi ludźmi, kultywują tradycje i rytuały, a także poznają historię swoich przodków.

Pomimo tego, że jestem osobą wierzącą, a nie do takich jest skierowana ta książka, podobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawia temat i jej styl pisania. Katherine Ozment przytacza wiele argumentów, dzieli się swoimi doświadczeniami i historiami, przez co jest to ciekawa lektura. Ukazuje, że nie ważne, w co wierzymy, ważne, aby być dobrym człowiekiem. Książka Katherine Ozment to wartościowa publikacja dla każdego człowieka, która uświadamia wiele istotnych spraw i pokazuje, że kluczowe nie jest to, czy wyznajemy jakąś religię, czy też nie, wszyscy pomimo różnic, paradoksalnie jesteśmy podobni, a każdy z nas zasługuje na szacunek i akceptację. Jest to książka, którą warto przeczytać, powinny ją poznać zarówno osoby, które od początku nie były związane z żadną religią, te, które odeszły od kościoła jak również te, które nadal są wierzące.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl Bardzo dziękuję serwisowi i wydawnictwu Stapis za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej ciekawej publikacji!

"Wiedziałam, że jesteśmy czymś... Ale czym?"

Autorka książki to dziennikarka i dawna redaktorka w National Geographic. Kobieta w czasach dzieciństwa i młodości była osobą wierzącą i praktykującą, ale nastąpił moment w jej życiu, w którym przestała utożsamiać się ze wspólnotą chrześcijańską. Podobnie było z jej mężem, który, chociaż innego wyznania — judaizmu, również nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
165
47

Na półkach:

Dotknięcie pustki...

Okrutnie trudna do recenzji książka.
Okrutnie rozdzierająca duszę człowieka na czynniki pierwsze narracja.
Okrutnie szczere relacje okrutnie prawdziwych ludzi.
Okrutnie obojętnie traktujące kwestie duchowości treści.

Czym (bo czy nadal kimś?) jest człowiek odarty z atomów ciała i rzeczy materialnych wokoło?
Jak oddzielić niewidzialną duszę od transparentnego rozumu?
Czy wiara wynika ze słabości czy z siły?
Czy religijność cechuje ludzi głupich czy inteligentnych?
Jak żyć wiedząc, że istnieje życie po śmieci?
Jak żyć wiedząc, że jedyne życie jest tu i teraz, a śmierć jest końcem wszystkiego?

Proszę nie dać się zmylić. W tym przypadku mamy do czynienia z ateistycznym tytułem książki o religiach. Nie jest to leksykon wierzeń napychających sens w rzeczywistość. Jest to zbiór opowieści o tym, jak żyć nie wierząc w nic. Czy religia zniewala ludzi i zakuwa w kajdany schematów? A czy nie jest tym samym negowanie wszystkiego, co wiąże się z religią i katatoniczne uciekanie od jej elementów?

Po napisaniu tej recenzji, przeczytałam kilka innych. Jestem zaskoczona jak inaczej od innych Czytelników odebrałam Duszę bez Boga. To bardzo trudna książka, jeśli Czytelnik postanowi mieć własne zdanie na poruszane kwestie. Wymaga dużej dojrzałości, twardego kręgosłupa wartości i sporego poukładania w głowie. Na pewno nie jest dedykowana nastolatkom, którzy szukają swojej drogi. Może być dla nich zbyt sugestywna. Choć zawiera dozę krytyki dla „Nonów”, ludzi, którzy w ankietach przy pytaniu o wyznawaną religię zaznaczają „none of the above” (żadna z wymienionych),wciąż może stanowić źródło inspiracji do wyrwania się ze ścian wychowania otrzymanego w domu. W moim przekonaniu tradycja nie jest czymś niemodnym ani staroświeckim, z czym powinniśmy walczyć. Jest czymś niesamowitym, niepowtarzalnym, podarunkiem od naszych przodków, o który powinniśmy dbać i który powinniśmy chronić. Jeżeli ma po tę książkę sięgnąć dziecko (niezależnie od wieku),to najpierw muszą ją przeczytać rodzice, bo będzie zaczątkiem wielu rozmów i pytań o sens. Wszystkiego. Bo o ile w moim otoczeniu są osoby, które deklarują się jako ateiści, to ich ateizm zaczyna się na braku codziennej modlitwy, a kończy na braku obecności na niedzielnej mszy świętej. Są to zaś osoby obchodzące Wielkanoc, Boże Narodzenia, grzebiące bliskich i przeżywające żałobę. A ta książka zabiera to wszystko. I każe spojrzeć na świat bez tego.

Istnieje także płaszczyzna książki, która ukazuje jak wypełnić duszę czymś innym niż religia. Natura nie znosi bowiem próżni. Brak wiary nie oznacza wielkiej dotkliwej dziury, jakby w duszy wylądował meteoryt i zostawił nieogarnięty wzrokiem krater. Książka napisana jest wyjątkowo lekkim językiem jak na ten kaliber tematyki. Czyta się szybko, myśli się o treściach długo. Stąd tempo u mnie było dość szarpane- raz szybciej, raz wolniej. Może po prostu podeszłam do książki za poważnie, a powinnam światopoglądowo. Czy jest to propozycja dla każdego? Na pewno nie. Jednak każdy z nas musi rozważyć, ile z tej propozycji jest w stanie zaadoptować do własnego życia.

Oglądając jeden z odcinków The Voice of Poland Kamilowi Bednarkowi zabrakło słów na skomentowanie występu jednej z wokalistek, złapał się za głowię i wypowiedział jedynie „kurdee”. I tak mogłabym spuentować recenzję Duszy bez Boga. Długo o niej nie zapomnę.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl, za co serdecznie dziękuję!

Dotknięcie pustki...

Okrutnie trudna do recenzji książka.
Okrutnie rozdzierająca duszę człowieka na czynniki pierwsze narracja.
Okrutnie szczere relacje okrutnie prawdziwych ludzi.
Okrutnie obojętnie traktujące kwestie duchowości treści.

Czym (bo czy nadal kimś?) jest człowiek odarty z atomów ciała i rzeczy materialnych wokoło?
Jak oddzielić niewidzialną duszę od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
958
871

Na półkach:

Kilka razy w życiu słyszałem księży katolickich twierdzących z porażającą arogancją, że nie ma duchowości bez religijności. To nie jest prawda, wystarczyłoby sprawdzić w Słowniku Języka Polskiego PWN, czym jest duchowość*, ale… przecież prawie żaden Polak nie odważy się kwestionować tego, co mówi ksiądz, choćby plótł największe bzdury.
Innym razem uczestniczyłem w rozmowie, w której znajomy stwierdził, że jest wierzący, ale nie praktykuje obrzędów, ceremonii, liturgii, a zwłaszcza dawania pieniędzy na tacę. Ksiądz katolicki odparł wtedy pogardliwie i szyderczo: żyję, ale nie oddycham. Znajomy praktykuje miłość bliźniego i wartości duchowe takie jak skromność, miłość, przyjaźń, rodzina, uczciwość, odpowiedzialność itd., ale to księdza jakoś nie interesowało.

Te i parę podobnych zdarzeń przypomniało mi się, gdy czytałem tekst na okładce, który rozbawiłby mnie do łez, gdybym od dawna nie zdawał sobie sprawy z ogromnych różnic między wspólnotami protestanckimi, a rzymskim katolicyzmem w polskiej wersji, zwanym coraz częściej niechrześcijańskim polskim katolicyzmem.

„Tradycja religijna daje nam mocne podstawy moralne i poczucie tożsamości, tworząc poczucie związku z przeszłością i silne więzi społeczne. Dzięki niej stajemy się też szczęśliwsi, zdrowsi, bardziej ofiarni”**.

Katherine Ozment, prezbiterianka i jej mąż Michalel, żyd, odsunęli się od swoich religii. Stało się to jakoś tak, niepostrzeżenie, a zwłaszcza nie było spowodowane żadnym złym wydarzeniem, na przykład zgwałceniem dziecka przez księdza lub rabina. Ich religijność zdechła sobie sama śmiercią naturalną.
Ich synek, obserwując procesję wyznawców greckiego prawosławia, spytał, kim są oni sami i chodziło mu o mamę, ojca, rodzinę Ozment, po prostu. Inteligentna, rozgarnięta mamusia odpowiada wtedy kilkuletniemu dziecku:

„Niczym nie jesteśmy”[1].

Rozbawienie zniknęło w ułamku sekundy. Ty durna babo – pomyślałem wściekły – skoro nie praktykujesz żadnej religii możesz uważać, że jesteś NICZYM, ale nie próbuj wciskać tego dzieciom! Z traumy i absurdalnego przekonania, że jak nie będą co kilka dni latały do kościoła, to okażą się NICZYM, mogą nie wyzwolić się do końca życia.

„Książka ta nie jest traktatem teologicznym, tekstem historycznym ani obroną ateizmu, agnostycyzmu czy świeckiego humanizmu. Nie jest podręcznikiem życia. Jest tak naprawdę listem do moich dzieci i przyszłych pokoleń Amerykanów, szukających swego miejsca w świecie”[2].

Katherine Ozment czyta wiele mądrych książek i innych opracowań, rozmawia z profesjonalistami i zwykłymi ludźmi, czasem wyciąga wnioski, a czasem tylko prezentuje wyniki swoich dociekań. Oczywista jest potrzeba ostrożności podczas lektury, bo wyniki przemyśleń i dywagacji kogoś, kto uważa, że ludzie niereligijni są NICZYM, mogą być zniekształcone przez takie lub podobne absurdalne założenia. Ja jednak postanowiłem zaryzykować i dobrze na tym wyszedłem. Okazało się, że autorka całkiem nieźle odróżnia duchowość od religijności (taki właśnie był jej ślub – duchowy, ale nie religijny),zdaje też sobie sprawę, że ludzie niezwiązani z żadną formą instytucjonalnej religii nie muszą być, i zwykle nie są, ateistami. Odrzucenie kościoła (takiego lub innego) nie oznacza odrzucenia Boga. To akurat może być trudne do zrozumienia przez tych polskich katolików, którzy nie znają Pisma Świętego i na przykład słów: "Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko" (Dz 17).
Poza tym… nie widziałem oryginału, więc nie wiem, czy na pewno jest w nim mowa o ludziach, którzy są NICZYM. Zwłaszcza, że skoro są niczym, to widocznie istotami ludzkimi też nie… A skąd wątpliwości co do kompetencji tłumacza? Oryginalny tytuł tej książki to „Grace without God”. Ups! Jednak na pewno takie sztuczki językowe spodobają się wyznawcom pewnej partii.

Od razu zdradzę, że niezwykła wartość tej książki, polega na skrajnie różnych emocjach, jakie wywołuje jej treść. Ważne są też różne porównania, przemyślenia, wspomnienia, doświadczenia czytelnika, jakie odświeża lektura. Autorka proponuje, namawia wreszcie zmusza czytelnika do zajęcia własnego stanowiska w dziesiątkach poruszanych tematów. Na przykład, czy małe dzieci mają „promiskulatywną tendencję teologiczną”?

Z lektury książki „Dusza bez Boga” można dowiedzieć się, czemu ludzie odchodzą od kościołów, a właściwie, jak się ten proces zaczął i dlaczego przyśpiesza. Trudniejsze do zrozumienia są argumenty wyliczające zalety funkcjonowania jednostki/rodziny w kościele. Te korzyści bowiem dotyczą przede wszystkim rozmaitych odmian i odcieni protestantyzmu w Stanach Zjednoczonych (przypominam, że Amerykanka napisała tę książkę dla Amerykanów) i do polskiego katolicyzmu mają się nijak.

Na koniec rodzynek.
„Przytoczył znany cytat Johna Donne’a, że żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Stanowimy część kontynentu, którym jest ludzkość”[3].

Latami byłem przekonany, że to tytuł książki Thomasa Mertona („Nikt nie jest samotną wyspą”) oraz cytat z „Komu bije dzwon” Ernesta Hemingwaya („Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu”),a tu proszę! Była okazja, by zweryfikować przekonania i czegoś się nauczyć. Nie jeden raz zresztą.

Wartościowa pozycja, dzięki której uporządkowałem sporo swoich przekonań, potwierdziłem jedne, odrzuciłem inne. Szkoda, że tak niewielu Polaków ją przeczyta…





---
* duchowy (https://sjp.pwn.pl/sjp/duchowy;2454552.html)
a. «odnoszący się do życia wewnętrznego człowieka»
b. «związany z dobrami kulturalnymi lub czyimś systemem wartości»
c. «niematerialny, metafizyczny»
** „Dusza bez Boga”, tekst z okładki (blurb).
1. Katherine Ozment, „Dusza bez Boga”, przekład Piotr Cholewa, Stapis, s. 10.
2. Tamże, s. 13.
3. Tamże, s. 49.





Książka otrzymana z serwisu Na Kanapie (https://nakanapie.pl/)

Kilka razy w życiu słyszałem księży katolickich twierdzących z porażającą arogancją, że nie ma duchowości bez religijności. To nie jest prawda, wystarczyłoby sprawdzić w Słowniku Języka Polskiego PWN, czym jest duchowość*, ale… przecież prawie żaden Polak nie odważy się kwestionować tego, co mówi ksiądz, choćby plótł największe bzdury.
Innym razem uczestniczyłem w rozmowie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach:

"Dusza bez boga" Katherine Ozment, czyli piękne poszukiwanie sensów

"Ludzie, [...] to maszyny generujące sensy. Pragniemy dostrzec spójność i logikę w chaosie i przypadkowości. Lubimy sobie opowiadać historie o tym, dlaczego rzeczy są, jakie są i dlaczego siły, które wydają się losowe, są w rzeczywistości elementem szerszego planu". [s.67]

Był taki czas, gdy myliłam religię z wiarą, obowiązek z potrzebą, konieczność społeczną z zaangażowaniem. Szczęśliwie dla mnie te czasy minęły. Co nie znaczy, że wkroczyłam do krainy duchowej szczęśliwości, o nie. Dlatego ucieszyłam się, widzac w nakanapie.pl książkę o "nonach", czyli tych, którzy pytani o przynależność religijną i wyznaniową zaznaczają "none from above"/"żadna z powyższych".Nie wiem, czego spodziewałam się po książce Katherine Ozment, naprawdę - nie wiem!

Prawdę mówiąc bałam się podnoszącej na duchu opowiastki o tym, jak się od wiary odeszło i potem - z powodu pustki, którą ona zostawiła - do wiary wróciło. Z drugiej strony bałam się podejścia: byłaś członkiem wspólnoty? Już nie jesteś? Weź się w garść, świat jest piękny bez boga! Keep smiling! Nie śmiejcie się, nie znałam Wydawnictwa Stapia, które książkę Ozment wydało. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać!

Dostałam do ręki książkę naprawdę dobrą!

Jeśli jesteś - jak wielu moich znajomych i przyjaciół - osobą, która odeszła od wiary i od kościoła (któregokolwiek, pamiętajmy, że w Polsce działa wiele kościołów i związków wyznaniowych, nie tylko KK) - człowiekiem, który nie wierzy w boga, ale szuka wokół siebie głębszych sensów dla swojego życia i jeśli boisz się, że stracisz wartość, która nadaje cel i strukturę Twojemu życiu, to "Dusza bez boga" Katherine Ozment jest dla Ciebie.

Ozment napisała piękną książkę

"Kapłan w ciemnej szacie, w tradycyjnej czapce z płaskim czubkiem przeczytał po grecku jakiś ustęp, a tłum odśpiewał w odpowiedzi właściwy werset. Powtórzyło się to jeszcze kilka razy, po czym kapłan odwrócił się i ruszył w stronę kościoła. Wierni podążyli za nim ulicą i do wrót budynku, niczym rzeka zwężająca się w śluzie.
- No więc czym jesteśmy - powtórzył pytanie [ośmioletni wówczas syn autorki - dopisek ML].
Patrzyłam na niego, czując, że się czerwienię. Szukałam jakiejś przemyślanej, spokojnej odpowiedzi, ale w efekcie wyrzuciłam z siebie słowa, których natychmiast pożałowałam.
- Niczym nie jesteśmy.
Od razu zrozumiałam, że to okropna odpowiedź". [s. 10]

Autorka wyszła od swojego strachu i nieumiejętności opowiedzenia swojemu synowi, kim jest, kim są jako rodzina, będąc poza siatką wyznań i denominacji. Mimo iż jej emocje i poczucie porażki, jakie jej nieumiejętność opowiedzenia o swojej tożsamości wywołały, były głębokie, to Ozment się nie zatrzymała na powierzchni zjawisk. Wyszła z założenia, że i jej samej, i jej dzieciom, i jej rodzinie należy się porządna, wypracowana odpowiedź na pytanie jej syna: kim jesteśmy.

Okazało się, że droga do poznania nie będzie krótka

Poszukiwania duchowe, intelektualne i spotkania z ludźmi zajęły jej cztery lata. Katherine Ozment podeszła bowiem do zadania bardzo poważnie i analitycznie. Cóż - odpowiedź na pytanie "kim jestem" Jets niezwykle ważna, zasadnicza nawet.

Dwaj nieżyjący już, ciekawi świata i siebie nawzajem ludzie: Umberto Eco - ateista - i Carlo Maria Martini - biskup KK - napisali książkę, która w Polsce wyszła pod tytułem "W co wierzy ten, kto nie wierzy?". To nie jest prosta lektura i długo się z nią mierzyłam, ale pamiętam, że zostawiła we mnie pokłady nadziei. W Polsce przyjmuje się, w tak zwanym dyskursie społecznym, że jeśli nie jesteś członkiem KK lub jeśli nie wierzysz, to jesteś... nikim. Kimś bez podstaw, bez moralności, bez zasad. Dialog ateisty i purpurata uświadomił mi, że spektrum możliwości jest o wiele bogatsze.

Książka Ozment dała mi o wiele więcej - spokój

W notatkach, które zostały mi po lekturze napisałam sobie: "pierwsza część książki - opowieść o stracie". Głównie chodziło o utratę poczucia wspólnoty z ludźmi wyznającymi podobne zasady oraz wartości i przynależności do czegoś więcej niż "ja sama". To bowiem - jak wynika z wielu badań - jest jednym z zasadniczych "plusów" kościołów i związków wyznaniowych.

"[...] w 2010 r. Chaeyoon Lim, socjolog z Uniwersytetu Wisconsin-Madison, wspólnie z Robertem Putnamem opublikowali wyniki eksperymentu, w którym pytali regularnych uczestników nabożeństw o ich wierzenia, działalność religijną i krąg towarzyski. Odkryli, że przyrost zadowolenia z życia, o którym wiadomo, że pojawia się u ludzi religijnych, nie wynika z modlitw, wiary ani poczucia uczestnictwa w Bożym dziele. Poziom szczęścia odczuwany przez wierzących jest wprost proporcjonalny do liczby przyjaciół, których mają w Kościele.
[...]
W ostatecznym rachunku ważna jest więc wspólnota. Jesteśmy zaprogramowani jako istoty społeczne i kiedy łączymy się z innymi, nasze organizmy wynagradzają nas za to. Te wyniki dobrze pasują do badań Johna Caccioppo mówiących, jak wspólnota oddziałuje na nas na poziomie komórkowym, a także do wskazania przez Baumeistera, że większe poczucie sensu przychodzi z kontaktów z innymi. [...]
Ale jeśli nie chodzimy do kościoła? [...] Czy ludzie niereligijni mogą się łączyć, by uzyskać coś podobnego do tego, co daje religia?" [s.127]

Kiedy skończyłam czytać, zrozumiałam, że nie ma "pierwszej części", "drugiej części" i tak dalej. Bo w życiu rzadko zdarzają się takie granice, że wiesz, że przechodzisz z jednego stanu myślenia do innego. Często nie zauważasz zmiany, przechodzisz przez nią płynnie. Tak jest w "Duszy bez boga" Katherine Ozment.

"Jeśli usuniemy warstwy religii, większość z tego, co cenimy najbardziej: rodzina, przyjaciele, śmiech, jedzenie - jest taka sama". [s.134]

Owszem, książka zaczyna się od sztormu emocji, który pochodził z niewiedzy i zagubienia autorki


Ale potem zaczyna się poszukiwanie odpowiedzi na to dziecięce, bezpośrednie "kim jesteśmy?". Jest też mnóstwo bolesnej prawdy. Autorka sama przyznaje i przyznają to ludzie, z którymi rozmawia, że po przyznaniu się do niewiary, po odejściu z kościoła czy grupy religijnej została w nich dziura. Wyrwa. Wiele osób, które najbliższym przyznało się do tego, że nie wierzą straciły wszystko: rodzinę, przyjaciół, nawet dom. Ale to nie tylko to, nie tylko ten ostracyzm ludzi wierzących wobec niewierzących jest czynnikiem dyskomfortu duchowego.


Pojawiają się pytania: to jaki jest cel mojego istnienia? Czy jestem złym i niemoralnym człowiekiem? Jak wychować dzieci na dobrych ludzi poza systemem wartości, który wskazują najważniejsze religie?

"Zdefiniowanie naszych źródeł moralności oznacza nauczenie dzieci historii tego, kim jesteśmy jako rodzina, powiązań rodziny z przeszłością, szacunku dla historii naszych krewnych, którzy żyli przed nami. Musimy sami wyznawać te wartości, jeśli chcemy, by dzieci je przejęły. [...] Wartości moralne w rzeczywistym świecie należy pielęgnować, jednak powstają one w domu i w szkole, w relacjach dzieci z rodzicami i innymi wzorcami postępowania. Kolejny krok to narracja czy też to, jak układamy własną opowieść o tym, kim jesteśmy i co robimy. Ludzie, z którymi ją piszemy.
Samodzielne tworzenie takich struktur nie będzie łatwe, ale sama nowość tego wyzwania daje możliwość wykazania się pomysłowością, refleksją i autentycznym wyrażaniem wartości". [s.115 i 116]

Gdzie szukać społeczności i oparcia w niej? Jak być potrzebnym i uczynić swoje życie poddanym czemuś większemu niż ja sama? Jak poradzić sobie z nagłą utratą rytuałów, które wiązały mnie z innymi ludźmi, ze społeczeństwem? Chrzest, Bar Mictwa, obrzezanie w islamie? Co w zamian? Jak uczcić zasadnicze momenty przejścia między fazami życia? Jak pogodzić się ze śmiercią? Jak będzie wyglądał mój pogrzeb?

"Patrząc, jak moje dzieci teatralnie cierpią i wiercą się w ławkach, uświadomiłam sobie, że zachowują się jak niezadowoleni klienci. Religia oferuje satysfakcję w zamian za pokorę, uwielbienie i kontemplację, one zaś były przyzwyczajone do satysfakcji na żądanie. Może nie chciałam, by moje dzieci koniecznie były religijne, ale chciałam, by potrafiły skłonić głowę przed czymś większym od siebie. Nie wiedziałam tylko, czym jest to coś - i jak je znaleźć. Wkrótce jednak miałam się przekonać, że nie tylko ja szukam na to odpowiedzi". [s.26]

Przed tymi - i nie tylko tymi - pytaniami staje autorka i szuka na nie odpowiedzi

Nie w sobie. Jest określoną ilość wiedzy, którą można znaleźć w samym sobie, prawda? Nie. Ozment spotyka się z ludźmi wierzącymi i takimi jak ona i jej mąż, którzy porzucili i wiarę, i religię. Spotyka się z naukowcami, badaczami. Z ludźmi, który tworzą wspólnoty nie oparte na wierze czy wyznawanej religii ale na wspólnocie wartości. Odwiedza miejsca, w których praktykuje się duchowość, a nie religię.

To fascynująca podróż, w czasie której Ozment zmienia się i rozumie więcej. Co ciekawe - i jakby jasne - zmienia się i życie jej rodziny. Budują nową wspólnotę, tworzą rytuały, rozumieją, że wartości, które są dla nich najważniejsze są ogólnoludzkie, humanistyczne i nie potrzebują gorsetu religii by je wprowadzać w życie. Katherine Ozment doświadcza momentu intelektualnej jasności na końcu drogi znajdując się tam, skąd wychodziła. Ona po prostu - dzięki spotkaniom, rozmowom, zdobytej wiedzy - nauczyła się patrzeć na to, co ma, co zbudowali w oderwaniu od religii. A zbudowali wartościowe, dobre życie i wychowują trójkę swoich dzieci na dobrych ludzi. Czasem trzeba iść długo i szukać daleko, by zauważyć realną wartość tego, co się już ma.

"Mimo wszystkich poszukiwań nadal nie wiedziałam, na czym polega sens życia. I domyślałam się, że nigdy się nie dowiem. A jednak każdego dnia odczuwałam nową pełnię. Uczyłam się cieszyć życiem, które tworzyliśmy, zamiast żałować tego, które nie zostało przez nas wybrane. Nawet jeśli w całości jesteśmy tylko pulsem krwi płynącej przez nasze serca i ciała, nagle okazało się to całkiem wystarczające. Choć religia obiecuje coś więcej poza tym, co możemy zobaczyć, poczuć i dotknąć, jednak stojąc wtedy nad morzem z najbliższymi, zastanawiałam się, jak mogłam kiedykolwiek pragnąć czegoś więcej. [...] To jest prawdziwa łaska". [s. 216]

Jest książka Ozment doskonała także pod tym względem, że daje ludziom niewierzącym do ręki fakty

Jak na przykład badania naukowców, obalające mity, że moralnym jest się tylko, kiedy się jest członkiem jakiegoś kościoła. Jak dane statystyczne mówiące o tym, że poza strukturami kościołów i związków wyznaniowych w Stanach żyje już prawie ⅓ dorosłych poniżej trzydziestego roku życia nie wyznaje żadnej religii. Jak słowa ludzi, którzy odważyli się odejść ze swoich wspólnot wyznaniowych i stworzyć nowe, świeckie wspólnoty. Jak fakt, że odejście od kościoła/grupy religijnej nie zawsze jest zero-jedynkowe. Czasem, nawet często, obchodzi się pewne święta, zachowuje się pewne tradycje. Jeśli nie wierzy tak dużo odsetek populacji, to czyż nie jest to także wspólnota? Jest siła w uświadomieniu sobie tego faktu i jego znaczenia.

W "Duszy bez boga" Katherine Ozment znajdziecie także materiały dla Was

Autorka daje narzędzia: lektury, miejsca w sieci, pytania, na które warto sobie odpowiedzieć. Wszystko to ma pomóc jej czytelnikom w budowie mocnej, ugruntowanej podstawy świeckiego życia. Taki poradnik w pigułce.


Niezależnie od tego, po której stronie spektrum "wierzę/nie wierzę" się znajdujecie, warto sięgnąć po "Duszę bez boga" Katherine Ozment. Choćby po to, by poznać tę "drugą stronę".

Portal nakanapie.pl i jego Klub Recenzenta: dziękuję! To jedna z wartościowszych książek, jakie miałam w ręku ostatnio.

"Dusza bez boga" Katherine Ozment, czyli piękne poszukiwanie sensów

"Ludzie, [...] to maszyny generujące sensy. Pragniemy dostrzec spójność i logikę w chaosie i przypadkowości. Lubimy sobie opowiadać historie o tym, dlaczego rzeczy są, jakie są i dlaczego siły, które wydają się losowe, są w rzeczywistości elementem szerszego planu". [s.67]

Był taki czas, gdy myliłam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
585
571

Na półkach: , , ,

Szukanie sensu - bez Boga i po amerykańsku

Eschatologia, aksjologia, etyka, … w filozofii od wieków znane i obracanie na każde stron problemy dotyczące fundamentów życia, doczekały się całej klasy odpowiedzi. Są między nimi rozwiązania głupie, zbyt utopijne, sprzeczne czy przesadnie zawiłe. Zbyt często ‘odbijają się’ tylko po korytarzach katedr filozofii i z reguły kompletnie nie pomagają ‘normalnym’ ludziom żyć. Katherine Ozment w życiu doświadczyła wielu zakrętów, jak każdy. Wychowała się w tradycyjnej amerykańskiej rodzinie głęboko wierzących prezbiterian, wyszła za mąż za Żyda, który przeszedł podobną drogę ‘de-formacji’ religijnej. Bóg stał się dla jej pięcioosobowej rodziny pustym słowem, a z religii został mix obrzędów judeo-chrześcijańskich. Dryfowała od ateizmu ku nihilizmowi z utraconym celem życia. Przewartościowanie, i jednocześnie poszukiwania sensu z finałem w postaci książki, nastąpiło nagle po pytaniu kilkuletniego syna - skoro nie jesteśmy wierzący, to kim jesteśmy? Odpowiedziała „nikim” i rozpoczęła gorączkowe, choć i intelektualne, poszukiwania utraconego spokoju duchowego. „Dusza bez Boga. W pooszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim państwie” jest wartościową publikacją, trochę reporterską, trochę dziennikiem, pejzażem amerykańskich wspólnot poza-religinych, ale przede wszystkim relacją z walki o wewnętrzny spokój i o własną drogę przez życie z fundamentalnymi wartościami.

Ozment jest w tej opowieści szczera. Da się wyczuć jej zdezorientowanie i otwartość na różne możliwości. Nie interesuje ją powierzchowność życia, łatwe odpowiedzi. Opisując dość obiektywnie religijną ofertę dla człowieka – wspólnotowość, rytualizm, mistycyzm, podniosły język, obrzędowość - nadającą sens wierzącym, odbywa podróż po Ameryce, by wsłuchać się w świeckie stowarzyszenia, grupy wsparcia, intelektualne panele czy wspólnoty oferujące pozareligijną organizację ważnych w życiu momentów stanowiących przejście (w dorosłość, do małżeństwa, w żałobie). Jej osobiste odejście od religii (poza dniem odrzucenia wiary w Boga) wynikało z namysłu nad dysonansem między deklaracjami prawd wiary a codziennością. Zbierany kilka lat materiał stanowi jednocześnie bardzo ciekawe (choć na wskroś amerykańskie) zreferowanie procesu laicyzacji tego kraju. USA, jako kraj wolności religijnej i wypowiedzi, okazuje się poligonem tworzenia i upadania kościołów – od konserwatywnych po liberalne i zupełnie a-teologiczne, od zcentralizowanych po a-strukturalne. Również w sferze oferty dla ateistów, Ameryka przoduje. Wiadomo, że wspólnoty pozakościelne mają trudniej by się utrzymać (nie mając setek lat doświadczenia i oddanych wyznawców formowanych od urodzenia); zmagają się z przeciwnościami temporalności. Ozment ciekawie opisuje co stanowi o sukcesie i porażce wspólnot bez Boga. Wydaje mi się, że ten proces jakoś będzie powielany w Europie, a w Polsce przy braku tradycji wielu wyznań (tygiel I Rzeczpospolitej to historyczny fakt szczątkowo obecny w ‘monoetnicznej’ III RP) długo pozostanie niszową ciekawostką.

Dziennikarka obserwacje przelewając na tekst książki, nie tylko pomogła sobie i własnej rodzinie. Przy okazji postarała się pomóc czytelnikom (ciekawe podsumowanie i bezpośrednie zwrócenie do odbiorcy w podobnej sytuacji zawiera ostatni rozdział, w szczególności polecam listę świeckich rytuałów),pokazując wartości kluczowe dla ludzi. Część z nas (Amerykanie na tym poziomie antropologii kultury nie są zbiorowością wyjątkową) społecznie realizuje się w spotkaniach przyjaciół na obiedzie, w organizacji akcji charytatywnych, na snuciu opowieści o ludzkich potrzebach i oczekiwaniach, na przyswajaniu osiągnięć nauki. Szczęście to zjawisko rozległe, a religia dla ok. 20% Ziemian nie jest odpowiedzią na potrzeby z nim związane. Świecki humanizm, buddyzm z mindfulness, grupy wsparcia – to u Ozment najatrakcyjniejsze oferty przeżywania duchowości pozareligijnej.

Nie chciałbym innym czytelnikom odbierać prawa i przyjemności do samodzielnego odczytania osobistych wyborów Ozment kończących jej poszukiwania. Przywołam tylko ciekawy cytat, który mocno uniwersalizuje konstrukt duchowego wnętrza człowieka (str. 214):

„Nadal możemy znaleźć związek z czymś większym od siebie i to coś nie musi być nadprzyrodzone. Jest możliwe, by ktoś był równocześnie ateistą i osobą głęboko duchową.”

„Dusza bez Boga” nie jest pogłębionym traktatem, nie taki był cel. Sporo przemyśleń zawartych w książce, to dla mnie droga odbyta lata temu. Podejściem do problematyki związanej z życiem bez transcendencji, dziennikarka najbliższa jest przesłaniu Dennetta w „Odczarowaniu”, choć bez trudnego języka. Polecam osobom, które stoją na rozdrożu egzystencjalnych wyborów, interesują się amerykańskimi przemianami życia religijnego, posiadają małe dzieci żądające odpowiedzi na pytania, które jeżą dorosłym włosy na głowach. Ciekawa droga po zakamarkach ludzkich potrzeb budowania celowości istnienia.

DOBRE PLUS – 7.5/10

Szukanie sensu - bez Boga i po amerykańsku

Eschatologia, aksjologia, etyka, … w filozofii od wieków znane i obracanie na każde stron problemy dotyczące fundamentów życia, doczekały się całej klasy odpowiedzi. Są między nimi rozwiązania głupie, zbyt utopijne, sprzeczne czy przesadnie zawiłe. Zbyt często ‘odbijają się’ tylko po korytarzach katedr filozofii i z reguły...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    31
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    4
  • 2021
    2
  • Do kupienia
    1
  • EmpikGo
    1
  • Reportaże_i_ współczesny_świat
    1
  • Książka papierowa
    1
  • Filozofia
    1
  • Socjologia i inne nauki społeczne
    1

Cytaty

Więcej
Katherine Ozment Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu Zobacz więcej
Katherine Ozment Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu Zobacz więcej
Katherine Ozment Dusza bez Boga W poszukiwaniu sensu, celu i wspólnoty w świeckim życiu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także