Martin Eden

Okładka książki Martin Eden
Jack London Wydawnictwo: Zielona Sowa klasyka
316 str. 5 godz. 16 min.
Kategoria:
klasyka
Tytuł oryginału:
Martin Eden
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Data wydania:
2003-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2003-01-01
Liczba stron:
316
Czas czytania
5 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
8373893717
Tłumacz:
Zygmunt Glinka
Tagi:
awans społeczny Ameryka samouk

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
2308 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
817
77

Na półkach:

Gdy przeczytałam tak wiele dobrych opinii na temat tej powieści, spodziewałam się, że wezmę do ręki książkę interesującą od samego początku, a przede wszystkim: zwyczajnie dobrą.
Zamiast tego poczułam gorzki smak zawodu. Z dwóch rzeczy, które nie dają człowiekowi spokoju, odnalazłam rozczarowanie.

W "Martinie Edenie" mamy do czynienia z historią tytułowego bohatera, który napotykając na drodze kobietę swojego życia- Ruth Morse, postanawia być jej godnym i dorównać jej w wykształceniu.
Młody chłopak nie ukończył szkoły, został marynarzem i całe życie spędził na morzu, wśród prostego, ograniczonego towarzystwa.
Teraz odnalazł cel, dla którego miałby porzucić dawne życie i wkroczyć w progi arystokracji.
Brzmi banalnie i tak jest w rzeczywistości.

Już od pierwszych stron zostałam uraczona pompatycznym stylem, który starał się uchodzić za elegancki- z marnym skutkiem.
Wyszukane porównania, wydumane sentymentalizmy- wszystko to, przywołało na mej twarzy ironiczny grymas.
Zdawało mi się nienaturalne, nad wyraz przesadne. London musiał zapomnieć o złotej zasadzie: "co za dużo, to niezdrowo" i kusił nas niesmacznym cukierkiem, do tego w kiepskim opakowaniu.
Rozpoczynając powieść traktowałam ją z lekceważeniem, niektóre fragmenty tchnęły śmiesznością.


"(...) Błysnęła mu nagle perspektywa nieskończonej, nieobjętej krainy wiedzy i rozjaśniała się powoli, wskazująć kształty dostępne oczom. Przedziwna alchemia jego mózgu przetworzyła od razu trygonometrię, matematykę i całe olbrzymie pole, rozpościerającej sie poza tymi słowami wiedzy- w równie wielkie i cudowne krajobrazy. Ujrzał krainę promiennej zieleni, całą prześwietloną łagodnie blaskiem nieziemsim i przeszytą niekiedy palącą strzałą ognia. Daleki horyzont gubił się w mgle purpurowej, a poza tą mgłą purpurową- wiedział- otwierało się wiekuiste Nieznane, nieskończoność możliwości i pragnienia(...)"

Ewenementem był m.in ten fragment:

"Słowa, jak żywe, sfruwały z jego ust. Wąskie wargi, niby stempel, wybijały zdania ostre, kłujące żądłem; albo znów, zgarniając troskliwie dźwięki te same cienkie wargi wysunuwały misterne, gibkie sploty wyrazów barwnych, słów nieodparcie pięknych, lśniących odbiciem tajemnicy. I jeszcze: wąskie wargi stawały się niby cudowny róg, przez który buchał zgiełk wielkiej zwady wszechświata, zdania, co podzwaniały najczystszym srebrem, otwierały się na blask gwiezdnych przestrzeni".

Podobny fragment u Wilde'a zachwycał, tutaj wydaje się być kiepskim żartem.
"Złudzenie, które nie przekonuje, jest po prostu ordynarnym kłamstwem".
Tutaj London miał rację. Jego iluminacja wykwintności nie przekonywała. Krótko mówiąc: nie wierzyłam mu, a przesadna słodycz mdliła.

Brnęłam dalej i dalej, nie wiedząc dlaczego po tak złym pierwszym wrażeniu nie odłożyłam książki na półkę. Chyba nie mogłam dać wiary, że tak wiele osób widziało w niej coś zachwycającego.

London po wyczerpaniu swoich (o jak dużych!) pokładów egzaltacji,
w końcu zaczął tworzyć coś, co nie było hybrydami stylistycznymi.
Porzucił roztkliwiające fragmenty miłości i postanowił zrobić z Martina pisarza!
Tak jak bohater cierpiał tworząc swe kolejne "dzieła", tak ja męczyłam się czytając o kolejnych odrzuconych rękopisach.
Dobra powieść tak naprawdę rozpoczęła się na koniec, w momencie pojawienia się nowego bohatera- Brissenden'a.
Akcja zaczęła płynąć żywiej i kierowała się ku zakończeniu.
Eden straciwszy ukochaną, osiągnął to, do czego dążył. Został pisarzem, wydał ksiązkę jedną, potem kolejne.
Choć zdawał się tak silny, wyczerpał swą życiową witalność:

"Fizycznie był zdrów. Popsuła się tylko maszynka do myślenia."

Skończył tam, gdzie wszystko się dla niego zaczęło- na morzu.


Gdyby Jack London postanowił stworzyć powieść [jedynie] o miłości, pozostawiłby wszystko co najgorsze w romantyzmie.
Zmanierowany pisarz, który zapomniał o tym, że forma nie powinna przerastać treści.
Jak dobrze, że postanowił posunąć się dalej, doprowadził bohatera do ostateczności, można powiedzieć: zakpił z niego.
Martin Eden w końcu powrócił do swej małej "ojczyzny". To tak jakby jego statek dobił do brzegu.

Spoglądając na okładkę dowiaduję się, że "Martin Eden" był kiedyś lekturą dla 8 klasy podstawowej.
Trudno ukryć dydaktyzm, przesłanie, "naukę" płynącą z książki.
Trudno ukryć, że autor wielokrotnie prawił oczywistości.

Połowa powieści przyprawiała o ból głowy, druga połowa dawała nadzieję, a prezentem dla wytrwałości było zakończenie, naprawdę udane.

Gdy przeczytałam tak wiele dobrych opinii na temat tej powieści, spodziewałam się, że wezmę do ręki książkę interesującą od samego początku, a przede wszystkim: zwyczajnie dobrą.
Zamiast tego poczułam gorzki smak zawodu. Z dwóch rzeczy, które nie dają człowiekowi spokoju, odnalazłam rozczarowanie.

W "Martinie Edenie" mamy do czynienia z historią tytułowego bohatera, który...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 066
  • Chcę przeczytać
    2 770
  • Posiadam
    956
  • Ulubione
    347
  • Teraz czytam
    71
  • Klasyka
    51
  • Literatura amerykańska
    34
  • Chcę w prezencie
    27
  • 2014
    16
  • Literatura piękna
    15

Cytaty

Więcej
Jack London Martin Eden Zobacz więcej
Jack London Martin Eden Zobacz więcej
Jack London Martin Eden Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także