Zdobyć to, co tak ulotne
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Tytuł oryginału:
- To Capture What We Cannot Keep
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2017-02-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-02-01
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328037724
- Tłumacz:
- Dorota Konowrocka-Sawa
- Tagi:
- konwenans odmiana losu Paryż powieść obyczajowa relacje damsko-męskie romans spotkanie uczucie
Urzekająca powieść dla tych, którzy wierzą w miłość.
Gwarny, pełen życia Paryż belle époque, a w nim pnąca się wysoko w górę wieża Eiffla – najprawdziwszy cud ze stali i powietrza.
On – inżynier zatrudniony w firmie Eiffla, ona – młoda wdowa, towarzysząca w podróży po Europie rodzeństwu. Między nimi rodzi się uczucie. Rzeczywistość pokaże jednak, że dzieli ich zbyt wiele, by mogli być razem. Co będą w stanie poświęcić, żeby miłość przetrwała?
Obowiązkowa lektura dla miłośników romantycznego Paryża i dla tych, którzy o miłość gotowi są walczyć na przekór wszystkiemu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Czy Wieża Eiffela sprzyja miłości?
Jamie Arrol razem ze swoją nastoletnią siostrą – Alice oraz z jej guwernantką – Cait Wallace odbywają podróż do Paryża. Podczas lotu balonem zapoznają Emila Nouguier, przedstawiciela bohemy oraz inżyniera, który pracuje przy budowie dzisiejszego symbolu Francji – Wieży Eiffela. Mężczyzna oczarowuje sobą całe towarzystwo, jednak każdą osobę z innego powodu. W tym krótkim czasie szczególny kontakty udaje mu się nawiązać z Cait. W powietrzu różnice międzyklasowe wydają się nie mieć znaczenia, lecz po powrocie na ziemię relacja ta nadal będzie miała szansę na rozwój?
Ta książka nie jest zła, ale nie do końca został wykorzystany jej potencjał. Przyznaję, że gdyby nie opis z okładki, to nie potrafiłabym wskazać najważniejszych bohaterów, ponieważ wszystko działo się wokół wszystkich. Przez to odczuwam niedosyt – uważam, że niektóre wątki (w tym takie, które mogłabym uważać za „główne”, ale o tym, dlaczego słowo to ujęłam w cudzysłów, napiszę później) zostały potraktowane po macoszemu, bo zostały tylko zaznaczone, ale bez wdawania się w szczegóły. Mam wrażenie, że autorka zdała płaską relację z życia pewnych osób, które znalazły się w pewnym miejscu.
Wracając do głównego wątku książki. Gdybym sama z siebie miała określić, co nim tak właściwie było, to miałabym z tym problem. Na szczęście tutaj również wydawca wspomógł mnie wskazówką znajdującą się w opisie na okładce książki. Moim zdaniem wątek relacji pomiędzy Cait a Emilem został nieco zakopany pod innymi wydarzeniami zawartymi w książce, jakby toczył z nimi walkę – niby się pojawia, ale nigdy nie mógł wygrać z nimi, aby zdobyć miano wiodącego.
O czym moim zdaniem jest ta powieść? O relacjach – jak najbardziej. O problemach związanych z przynależnością do różnych klas, a chęcią bycia ze sobą. O trudności nawiązywania relacji, gdy chce się być osobą zauważoną i docenioną i o cenie, którą należy za to zapłacić.
Odejście od lektury „Zdobyć to, co tak ulotne” nie było dla mnie problemem. Mniej więcej od połowy przestałam wierzyć, że wskaże mi problem, nad którym warto będzie się zatrzymać, zastanowić. Niestety, sama powieść również kończy się bez puenty.
Nie miałam rozrywki z czytania tej powieści, traktowałam ją jako wypełniacz czasu oraz jako kolejną pozycję, którą mogę dopisać do książek przeczytanych. Na pewno do niej nie wrócę, chociaż myślę, że nie będę potrzebować wiele czasu, aby zapomnieć, o czym ona tak właściwie traktowała.
Katarzyna Irzyk
Oceny
Książka na półkach
- 397
- 170
- 65
- 8
- 7
- 5
- 4
- 4
- 4
- 3
Opinia
Paryż – prawdziwa architektoniczna perełka. Miasto bohemy artystycznej, miasto smaków i kolorów. Wreszcie miasto zakochanych. Nie sposób przejść wobec niego obojętnie. Jeśli romans – to tylko na paryskim bulwarze. Pocałunek? Oczywiście pod Wieżą Eiffla. I choć tchnąć może to sztampą, to Paryż jest idealną i dlatego też nierzadką inspiracją w literackim świecie. Swym charakterem kusi nie tylko pisarzy, ale i potencjalnych czytelników. Sięgając po pięknie wydaną książkę Zdobyć to, co tak ulotne autorstwa Beatrice Colin dałam się więc połakomić i ja. Po jej lekturze mój entuzjazm jest jednak umiarkowany, a ja sama daleka od wygłaszania peanów na jej cześć.
Schyłek XIX wieku, Paryż tuż przed wystawą światową
Nad ulicami gwarnego miasta unosi się balon wraz z kilkorgiem podziwiających roztaczającą się wokół panoramę turystów. Angielka Cait Wallace nie jest zainteresowana podziwianiem otoczenia, walczy z silnym lękiem wysokości. Gdy z pomocną dłonią i ciepłym słowem przychodzi Francuz Emile Nougier, oboje nie zdają sobie jeszcze sprawy, że zrodzi się między nimi głębokie uczucie. A to zaś, z racji różnic społecznych obojga, wystawione zostanie na poważną próbę. Czy kochankom uda się stawić czoła przeciwnościom losu i zawalczyć o siebie?
Rzecz o zmarnowanym potencjale
Gdy widzę zestawienie słów „Paryż” i „Belle époque”, prócz rodzącego się wówczas w umysłach społeczeństwa dekadentyzmu, w wyobraźni widzę tętniące życiem miasto. Z jednej strony gwarny Montmartre, z drugiej wystawy impresjonistów, ogólne społeczne zadowolenie, jednym słowem – gospodarcze prosperity. Gdy do tego barwnego i ożywionego tła dodam rodzący się romans dwojga osób z różnych światów (w tym przypadku ubogiej angielskiej wdowy oraz francuskiego inżyniera pracującego przy budowie Wieży Eiffla), mam nadzieję na wyrafinowaną, przepełnioną najróżniejszymi smakami i uczuciami lekturę. A gdy tego nie dostaję, czuję ogromny zawód. Tak jest właśnie w tym przypadku. Zdobyć to, co tak ulotne to romans, któremu nie dałam się niestety porwać. Stało się tak za sprawą trzech rzeczy.
Po pierwsze – przezroczyste postaci
Z założenia powieść miała opierać się na rodzącym się uczuciu pomiędzy kobietą i mężczyzną, pochodzących z przeciwległych biegunów, charakteryzujących się odmiennym statusem materialnym i społecznym. W rzeczywistości dostajemy parę mdłych i niczym niewyróżniających się osobowości. Zarówno Cait, jak i Emile są postaciami bezbarwnymi, nie przywołują żadnych emocji. Nie da się ich polubić, nie można znienawidzić. Nie wywołują współczucia, nie pozwalają sobie kibicować. Są to postaci nijakie.
Po drugie – ospałość akcji
O ile akcja powieści obyczajowej z definicji nie może mówiąc kolokwialnie „pędzić na łeb i szyję”, o tyle akcja romansu osadzona w tak inspirującym i barwnym świece, z tak bogatym zapleczem kulturowo – gospodarczym, jakie oferuje okres francuskiego Belle époque, może i ma prawo rozbudzić wyobraźnię potencjalnego czytelnika. Miało być więc kolorowo, głośno, klimatycznie, pięknie niczym w teatrze historyczno-kostiumowym. W tym przypadku jednak trudno nie odczuć monotonii w snutej przez Beatrice Colin opowieści, której pomimo usilnych starań nie byłam w stanie dać się porwać, a tym bardziej nią zauroczyć.
Po trzecie – brak stylistycznego polotu
Dwa powyższe zarzuty wynikają niewątpliwie z warsztatowych braków autorki, która dobrze zapowiadającej się opowieści o miłości nie była w stanie nadać należytej emocjonalnej głębi. Kreowana przez Colin historia jest niemal kwadratowa, pozbawiona kolorytu i wyzuta z uczuć. Zabrakło pisarskiego rozmachu, który mógł z potencjalnie dobrego pomysłu na książkę uczynić błyskotliwą i zmysłową epopeję.
Jeśli po powyższych słowach uważacie, że książka ta jest zupełnie pozbawiona jakiegokolwiek waloru, jesteście w błędzie. Jest w niej coś, co mi się na swój sposób podobało.
Po czwarte – Gustav Eiffel
Kręgosłupem powieści, wokół której skupia się fabuła jest wznosząca się powoli ku niebu Wieża Eiffla. Szczegółowe plany architektoniczne i misternie ze sobą skręcane żelazne pręty – ot, koronkowa robota, koło której nie sposób przejść obojętnie. Szczegółowe opisy konstrukcji paryskiej „Żelaznej damy” oraz sposób jej budowy na swój sposób mnie zainteresował. A jeśli dodać do niego osnute mgłą paryskie ulice, to już nie było sposobu – chociażby dla tego klimatu musiałam tę powieść dokończyć.
Zdobyć to, co ulotne to niezobowiązująca lektura, która zaimponować może dosyć dobrze zarysowanym tłem historycznym. Niewykorzystany do końca, pozbawiony iskry wątek główny może stać się jednak powodem irytacji, a nawet zawodu. Miało być o uczuciach, uczucia poniekąd tutaj zabrakło. Wielka szkoda, patrząc na tę zjawiskową okładkę, mogło być wspaniale. A jest dosyć przeciętnie…
www.bookiecik.pl
Paryż – prawdziwa architektoniczna perełka. Miasto bohemy artystycznej, miasto smaków i kolorów. Wreszcie miasto zakochanych. Nie sposób przejść wobec niego obojętnie. Jeśli romans – to tylko na paryskim bulwarze. Pocałunek? Oczywiście pod Wieżą Eiffla. I choć tchnąć może to sztampą, to Paryż jest idealną i dlatego też nierzadką inspiracją w literackim świecie. Swym...
więcej Pokaż mimo to