"Zostawiłeś mi tylko przeszłość" to książka, którą jeszcze długo będę pamiętać.
Zacznijmy jednak od początku: mamy tutaj głównego bohatera Griffina, która ubolewa nad śmiercią swojego najlepszego przyjaciela, chłopaka i kochanka - Theo. Nie byłoby w tym nic aż tak mocno nas dobijającego, gdyby nie to, że Theo umiera w wieku 18 lat zostawiając za sobą mnóstwo smutku, rozpaczy i wielkiej niedoli.
Griffin jak nastolatek ma wypaczone poczucie rzeczywistości. Nie pomaga również fakt, że ma nerwicę natręctw i potrafi wybuchać w dziwnych momentach.
Jednak nie to jest aż tak ważne.
Najcenniejszą lekcją dla mnie było kilka sytuacji - to w jaki sposób radził sobie główny bohater ze śmiercią miłości swojego życia. To jak był traktowany przez przyjaciół oraz jak sam ich traktował. To, jak kochał i nienawidził Theodora jednocześnie, a najważniejsze jak nie poradził sobie z faktem śmierci i we własnej głowie rozmawiał ze swoim przyjacielem.

Książka prowadzona jest z dwóch perspektyw - tego co dzieje się teraz i tego co działo się kiedyś. Fantastycznie pokazuje to różnice w zachowaniu, w postrzeganiu w dojrzałość emocjonalnej lub jej braku. To fantastyczne i niesamowite jednocześnie jak wiele widzimy patrząc z innej perspektywy.

Polecam gorąco wszystkim nastolatkom (chociaż mi daleko do tego), homofobom (no cóż dawka homorelacji jest tutaj bardzo duża, więc wszystkim ludziom z uprzedzeniami mówię - walcie się!), a także pedagogom, matkom, psychologom, ojcom, przyjaciołom i każdemu z osobna.

Książka jest trudna, relacje zagmatwane, decyzje podjęte nie zawsze są dobre a nasi bohaterowie - nie zawsze źli.

Polecam!!!!

"Zostawiłeś mi tylko przeszłość" to książka, którą jeszcze długo będę pamiętać.
Zacznijmy jednak od początku: mamy tutaj głównego bohatera Griffina, która ubolewa nad śmiercią swojego najlepszego przyjaciela, chłopaka i kochanka - Theo. Nie byłoby w tym nic aż tak mocno nas dobijającego, gdyby nie to, że Theo umiera w wieku 18 lat zostawiając za sobą mnóstwo smutku,...