Wypiekom mówię zdecydowane NIE! Może dlatego, że jestem leniwa, a może dlatego, iż po włożeniu do piekarnika już nic nie mogę poprawić. Ostatecznie ciasto to nie zapiekanka, którą dałoby się jeszcze uratować np przyprawiając na koniec lub dokładając jakieś składniki świeże. Ciasto na końcu lubi rozczarować tym, że opadnie lub gdzieś się nie dopiecze albo wyjdzie nie tak, jak miało być pierwotnie, choć robimy je już po raz nasty. Za to desery to zupełnie inna bajka. Szczególnie takie, które tylko potrzebując czasu by dojść w lodówce. Do takich spraw zabieram się na ostro i mieszam, i kręcę z wielką przyjemnością. A w książce dr Oetkera jest sporo świetnych przepisów, którymi od lat sprawiam przyjemność nie tylko sobie.

W tym wypadku dostajemy dobrze oprawioną treść z podziałem na desery: owocowe, klasyczne, pieczone i smażone, budynie, kremy i musy oraz dział z lodami. Choćby w samym rozdziale poświęconym lodowym deserom jest moja wspaniała rolada, zwana lodową bombą pralinową, przepyszne parfait cappucino czy wyśmienite lody w cieście winnym. Z lewej strony są umieszczone przepisy, po 1-2 na stronie, a po prawej (czasem lepiej nie patrzeć:P) zdjęcie na całą stronę. Przepisy wcale nei są skomplikowane, choć czasem posiłkują się wieloma składnikami. W każdym razie ja szczególnie polecam te 118 stron smakowitości o rożnym stopniu pracochłonności dla każdego chętnego eksperymentów.

Wypiekom mówię zdecydowane NIE! Może dlatego, że jestem leniwa, a może dlatego, iż po włożeniu do piekarnika już nic nie mogę poprawić. Ostatecznie ciasto to nie zapiekanka, którą dałoby się jeszcze uratować np przyprawiając na koniec lub dokładając jakieś składniki świeże. Ciasto na końcu lubi rozczarować tym, że opadnie lub gdzieś się nie dopiecze albo wyjdzie nie tak,...