No nie wiem.. jakoś nie do końca jestem przekonana do podwójnej osobowości pastora. W sumie kilka razy już się gubiłam czy jest nim czy już nie. Raz był pastorem, a za chwilę zmieniał się w rzeźnika z tymi nożami 😁 no i Willa też niekoniecznie mnie porwała. Seria jako całość jest mega dobra.

No nie wiem.. jakoś nie do końca jestem przekonana do podwójnej osobowości pastora. W sumie kilka razy już się gubiłam czy jest nim czy już nie. Raz był pastorem, a za chwilę zmieniał się w rzeźnika z tymi nożami 😁 no i Willa też niekoniecznie mnie porwała. Seria jako całość jest mega dobra.

Lucky,obok Shade'a, jest najciekawszą osobą w tej serii Last riders. Stanowi wielką tajemnicę, którą z przyjemnością odkrywałam. Zdziwił czytelników swoją podwójną tożsamością. Prowadził przez kilka lat działalność tajnego agenta, jednocześnie będąc pastorem. Jako pastor Dean wykrył międzynarodową mafię narkotykową. Poza tym był ulubionym duchownym mieszkańców, który zgodnie ze swoim wykształceniem, wspierał, pomagał i nauczał.
Sama się zastanawiałam kogo wolę poważnego Dean'a czy wiceprezesa klubu Lucky'ego? A może nie muszę wybierać?
Wojsko i służba w SEAL odmieniła go. Strata młodych ludzi,przyjaciela którym miał się opiekować, zmieniła jego podejście do wiary i Boga. Nie dawał sobie rady z odpowiedzialnością, wyrzutami sumienia i koszmarami z miejsc bitwy. Próbując zapomnieć oddawał się przyjemnościom zwiazanymi z wielobarwnym seksem.
Willa od zawsze zaprzątała jego duszę ale obawiał się ją skrzywdzić. Odpychał ją celowo,w różne sposoby, choć potajemnie stale chronił. Nie dopuszczał żadnego mężczyzny, nie potrafił znieść tego widoku.
Przez lata dawał wiernym swoją siłę, nie zostawiając nic dla siebie, żeby móc ją odnaleźć w sobie,gdy będzie jej potrzebował.

Willa była nieśmiałą kobietą, z niskim poczuciem własnej wartości. Od czasów szkolnych wyśmiewana i odpychana. Dopiero Lily i Beth zaprzyjaźniły się z nią i zaangażowały. Unikała spojrzeń mężczyzn, zwłaszcza tego jednego. Lucky od dawna gościł w jej sercu i bardzo bolało ją, jego rozwiązłość. Podjęła się odpowiedzialnego zadania. Opiekowała się piątką dzieci, które straciły rodziców. Miała wyrzuty sumienia,bo po części przyczyniła się do ich śmierci. Wychowywanie dzieci o tak różnych charakterach, było wyczerpujące. Poza tym prowadziła firmę cukierniczą a jej wypieki były sławne w okolicy. Była zmęczona,ale nie potrafiła podzielić się problemami i prosić o pomoc.
Wypadek,w którym mogła zginąć, otworzył Lucky'emu oczy. Zaryzykował ale miał świadomość, że może sprowadzić na nią niebezpieczeństwo.
Jaką podejmą decyzję?

Lucky,obok Shade'a, jest najciekawszą osobą w tej serii Last riders. Stanowi wielką tajemnicę, którą z przyjemnością odkrywałam. Zdziwił czytelników swoją podwójną tożsamością. Prowadził przez kilka lat działalność tajnego agenta, jednocześnie będąc pastorem. Jako pastor Dean wykrył międzynarodową mafię narkotykową. Poza tym był ulubionym duchownym mieszkańców, który...

Pastor Dean jest szarmanckim, pomocnym, przystojnym mężczyzną, na widok którego nie jednej parafiance przyspiesza serce. W poprzednich częściach mogliśmy go poznać jako drugoplanowego obserwatora, który służył wsparciem swoim wiernym jak i członkom Last Riders. Już po wcześniejszych częściach możemy spodziewać się jego powiązań z Klubem Motocyklowym, jednak jego ogólne zachowanie nie pasuje do przynależących do klubu mężczyzn. Wszystko się zmienia, gdy w wyniku niebezpieczeństwa w jakim znajduje się Lily, Dean jest zmuszony ujawnić swoją prawdziwą tożsamość, Luckyego. Lucky jakiego poznajemy w tej części to zupełne przeciwieństwo spokojnego pastora. Lucy odchodzi z kościoła i wraca do swoich braci, gdzie już nie musi udawać kim jest, a jest arogancki, agresywny, seksualnie wyzwolony, a jakby tego było mało to momentami można stwierdzić, że pozbawiony zdrowego rozsądku, żeby nie napisać idiotą.
Willa to cicha, zahukana dziewczyna, która piecze niesamowite ciastka. Brak poczucia własnej wartości powoduje, że staje się często obiektem drwin oraz popychadłem dla innych ludzi. Kompleksy dziewczyny w obszarze jej wyglądu są tak wielkie, że uniemożliwiają jej to tworzenia normalnych relacji z ludźmi. Obiektem jej westchnień jest przystojny Pastor, jak się później okazuje Lucky. Dziewczyna od lat wzdycha do mężczyzny, próbując dostosować się do wyglądu kobiet z którymi go widzi, jednak wszelkie próby powodują, że jeszcze bardziej zatraca się w swoich kompleksach. Dopiero gdy staje się opiekunką zastępczą pewnych dzieci jej drogi i Luckyiego krzyżują się.
Uważam, że jest to jedna ze słabszych części. Po pierwsze Lucy był zupełnie innym mężczyzną, w poprzednich tomach był ciekawszą osobą, przez co myślałam, że jego historia będzie bardziej absorbująca, a okazało się, że w tej części został przedstawiony tak, że można pokusić się o stwierdzenie, że w każdej części (wyjątek 4,6) głównym bohaterem jest ten sam mężczyzna. Mam wrażenie, że autorka nie potrafi już niczym szczególnym wyróżnić tych mężczyzn, nadaje im różne upodobania seksualne, ale schemat jest zawsze taki sam. Jeśli czytało się poprzednie części wiadomo jest jak rozegra się akcja i nie trudno już przewidzieć co wydarzy się dalej. Jeśli chodzi o Wille, wydaje mi się, że już mamy przesyt cichych, wystraszonych młodych myszek kościelnych, które są urażone wszystkim, a później wszyscy traktują je jak anioły z nieba spadające. Zaczynam odczuwać zwiększoną absurdalność tej serii. O ile pierwsze tomy czytało się przyjemnie, ponieważ wszystko się rozkręcało, autorka jeszcze miała trochę pomysłowych zwrotów akcji, o tyle już teraz staje się to przewidywalne.

Pastor Dean jest szarmanckim, pomocnym, przystojnym mężczyzną, na widok którego nie jednej parafiance przyspiesza serce. W poprzednich częściach mogliśmy go poznać jako drugoplanowego obserwatora, który służył wsparciem swoim wiernym jak i członkom Last Riders. Już po wcześniejszych częściach możemy spodziewać się jego powiązań z Klubem Motocyklowym, jednak jego ogólne...

Historia, która od początku przypadła mi do gustu. Bardzo wiele dzieję się w tej części. Poznajemy przeszłość Lucky'ego, dowiadujemy się wielu nowych ciekawostek o bohaterach jak i ogólnie o działaniu Klubu.
Lucky - to były pastor, członek Lost Riders i... twardy skurczybyk. Dręczą go demony przeszłości. Ma swoją wstrząsającą historię, jak każdy w tym MC.
Willa to słodka i dobra kobieta, która uwielbia piec i pomagać. O tak! Pomaga każdemu.
Willa zaczyna opiekować się piątką dzieciaków, które należały do ludzi, którzy krzywdzili ją w przeszłości. Szybko przywiązuje się do nich, jednak na jej drodze pojawiają sie przeszkody.
Lucky wmawia sobie, że Willa nie jest dla niego i że jest mu obojętna, jednak nie potrafi pozwolić jej cierpieć. Postanawia pomóc jej w momencie, gdy może stracić dzieciaki, którymi się opiekuje... ale to dopiero początek.

Jak sie okazuje miłość jest silniejsza niż wszystko inne...
Podobało mi się, że nie było tu kolejnej sceny, gdy bohaterka ucieka z krzykiem z klubu podczas piątkowej imprezy, a Lucky wytłumaczył jej co i jak... Cóż, co prawda okoliczności tego nie były najlepsze, ale ważne, że to zrobił.
Za to scena, gdy spokojna i wrażliwa Willa ustawiała Lost Riders w kuchni i ogólnie byla najlepsza! Dała dziewczyna czadu! ::)

SUPER! I jeszcze dziś ruszam z następną częścią!

Historia, która od początku przypadła mi do gustu. Bardzo wiele dzieję się w tej części. Poznajemy przeszłość Lucky'ego, dowiadujemy się wielu nowych ciekawostek o bohaterach jak i ogólnie o działaniu Klubu.
Lucky - to były pastor, członek Lost Riders i... twardy skurczybyk. Dręczą go demony przeszłości. Ma swoją wstrząsającą historię, jak każdy w tym MC.
Willa to słodka i...

Przyznaję od razu, że mam słabość do panów Last Riders i chociaż mam swoich ulubieńców to nadal lubię poznawać ich przygody 😊 Lucky nie był jakaś fascynującą postacią jak się okazało. Tak jak denerwował mnie Shade, tak Lucky mnie irytował przez większość części :P zachowywał się niczym Doktor Jekyll i Mr Hyde – dwie różne osobowości. Raz był oziębły, raz totalnie gorący, raz był pastorem, później przestał, znowu był pastorem i tak w kółko :P za Willą wcześniej jakoś specjalnie nie przepadałam, wydawała się całkiem nijaka (chociaż nie tak jak Lilly). Tutaj przez pierwszą część książki było podobnie – praktycznie dostaliśmy narzekanie Willy na wszystko. I czy tylko mnie zastanawia, że całe miasteczko dziwnie jest połączone z cytatami Biblii, czy może tylko Willa? Niestety nie dobiegła do moich ulubionych postaci żeńskich czyli Winter i Eve. Ale muszę przyznać, że miała swoje dobre momenty, w przeciwieństwie do Lucky’iego. Jej akcja w kuchni przeciwko praktycznie wszystkim motocyklistom i kobietom była bombowa. 😊😊 kto by się spodziewał takiego wybuchu po nieśmiałej kobiecie? Jedyne ale to jej przestarzałych przekonań…rozumiem wpływ jej rodziców, ale czy oni nie byli przypadkiem złym wzorem do naśladowania? Jej celem życiowym było dogadzanie Luckiemu? Biedna ona…Lucky za to zawiódł mnie. Do facetów Last Riders mam większe wymagania, ale chyba Vipera i Knoxa nikt nie dorówna. Za to cieszę się, że było trochę więcej braterstwa niż samego romansu w tej części. I chyba nawet przekonałam się do Shade’a 😊 jego dosyć szorstka przyjaźń z Luckim była naprawdę świetna i dobrze się ją czytało. Za to za mało Killyamy i Sex Piston – to moje bohaterki! :D i naiwniaczka Willa z long Island – nie mogłam przy tym nie wybuchnąć ze śmiechu 😊 całość historii mogła być bardziej dramatyczna, troszkę się rozwlekła na początku. Lucky już dawno powinien wziąć się w garść, albo pogadać z jakimś terapeutą lub bratem o jego obwinianiu się o śmierć Kyle’a. Bardzo mnie zdziwiła wzmianka o tym, że Lucky tak naprawdę nie chciał ożenić się z Beth…że już wtedy podobała mu się Willa…nie to pamiętam z 1 części 😊 ogólnie książka mi się podobała, chociaż już sami bohaterzy bardzo średnio.. chyba spodziewałam się większych dram i akcji 😊 liczę, że część o Killyamie i Trainie będzie tym kamieniem milowym i stanie się moją ulubioną! :D albo Rider, który potrafi mnie rozbawić 😊

Przyznaję od razu, że mam słabość do panów Last Riders i chociaż mam swoich ulubieńców to nadal lubię poznawać ich przygody 😊 Lucky nie był jakaś fascynującą postacią jak się okazało. Tak jak denerwował mnie Shade, tak Lucky mnie irytował przez większość części :P zachowywał się niczym Doktor Jekyll i Mr Hyde – dwie różne osobowości. Raz był oziębły, raz totalnie gorący,...

"Lucky's Choice" to już siódmy tom z serii o członkach klubu motocyklowego Last Riders. Wreszcie mamy okazję poznać historię Lucky'ego - czyli byłego pastora pod przykrywką oraz słodkiej Willi.


Muszę przyznać, że akurat tom o Luckym i Willi naprawdę mnie interesował... no bo... no bo tak. Pastor pod przykrywką i nieśmiała, wycofana dziewczyna, która jakoś wiecznie jest szturchana przez życie.

Nie ma co... Lucky to niezły dupek. Zresztą cały ten klub Last Riders to zgraja niezłych dupków... nigdy w życiu nie potrafiłabym żyć w takim "ustroju" w jakim oni sobie funkcjonują. I nie wiem jak te kobiety potrafią to wszystko przełknąć... ale jakoś to robią, no bo przecież miłość, miłość. Lucky nie jest wyjątkiem. Nękają go demony przeszłości i właśnie z powodu przeszłości nie pozwala sobie na miłość. Jest zdeterminowany by nie dopuścić do siebie uczuć. Dlatego, kiedy Willa przyciąga jego uwagę, kiedy czuje, że ta kobieta jest tą, która mogłaby zawładnąć jego sercem robi co? A no właśnie, jest dla niej podwójnym dupkiem, aby utrzymać ją od siebie z dala. Jednak jak to w świecie Last Riders - zawsze coś się dzieje. A kiedy Willa zostaje postawiona pod ścianą to właśnie Lucky jest tym, który zbiera się do kupy i postanawia ratować kobietę, która mimo wszystko jest jego słabością.

Willa bardzo długo nie potrafi wyjść ze swojej skorupy, jednak nawet ona w pewnym momencie ma dość. Był tam jeden moment, kiedy Willa ustawiła po kątach połowę Last Riders... ta scena była rewelacyjna, aż nie wierzyłam, że nasza słodka Willa wreszcie zebrała się w sobie i powiedziała "dość". Ta scena podniosła wartość tej książki :D.

Ogólnie uważam, że tom o Luckym i Willi jest udany. Dobrze się czytało i akcja była wartka. Teraz już została tylko jedna para na którą naprawdę czekam - Killyama i Train.

"Lucky's Choice" to już siódmy tom z serii o członkach klubu motocyklowego Last Riders. Wreszcie mamy okazję poznać historię Lucky'ego - czyli byłego pastora pod przykrywką oraz słodkiej Willi.


Muszę przyznać, że akurat tom o Luckym i Willi naprawdę mnie interesował... no bo... no bo tak. Pastor pod przykrywką i nieśmiała, wycofana dziewczyna, która jakoś wiecznie jest...

Szkoda mi było Willi. Delikatna, wrażliwa kobieta. A Lucky ciągle ją ranił, był wręcz okrutny dla niej. Mimo wszystko to i tak jeden z lepszych tomów tego cyklu. Czy jest warta przeczytania? Jeśli lubicie jak w poprzednich częściach orgie i ciągle zdrady, te same schematy w każdej części to okej to książka dla was. Jednak dla reszt osób naprawdę warto poszukać innych cykli o MC które są na lepszym poziomie.

Szkoda mi było Willi. Delikatna, wrażliwa kobieta. A Lucky ciągle ją ranił, był wręcz okrutny dla niej. Mimo wszystko to i tak jeden z lepszych tomów tego cyklu. Czy jest warta przeczytania? Jeśli lubicie jak w poprzednich częściach orgie i ciągle zdrady, te same schematy w każdej części to okej to książka dla was. Jednak dla reszt osób naprawdę warto poszukać innych cykli...

Nie będę pisać czy ta część była lepsza od pozostałych ponieważ każda z opisanych historii jest unikalna, zawrotna i zajmująca wiele myśli oraz rodząca pragnienia te do spełnienia…

Nie będę pisać czy ta część była lepsza od pozostałych ponieważ każda z opisanych historii jest unikalna, zawrotna i zajmująca wiele myśli oraz rodząca pragnienia te do spełnienia…

spoko polecam , niewinnie ale i tak z charakterkiem

spoko polecam , niewinnie ale i tak z charakterkiem

........główna bohaterka była totalnie bez charakteru....Lucky jeszcze jakoś uratował ocenę tej książki na aż tak dużą :/

........główna bohaterka była totalnie bez charakteru....Lucky jeszcze jakoś uratował ocenę tej książki na aż tak dużą :/