Bardzo miłe zaskoczenie. Nigdy szczególnie nie interesował mnie Dr. Strange, ale po "Przysiędze" sprawdziłbym coś więcej z tym bohaterem. Miło przeczytać komiks Marvela, który jest czym więcej niż tylko kolejną banalną historyjką superhero. Nie jest to origin story, ale w pigułce prezentuje kim jest Dr. Strange i co nim kieruje. Do tego świetna warstwa wizualna, odrobinę w stylu retro. Kreska jest czysta, rysunki przejrzyste, kolory żywe i nasycone. Dr. Strange wyglądem przypomina aktora Vincenta Price'a, podobnie jak w starych komiksach i serialach animowanych Marvela. Więcej takich komiksów Marvela poproszę!

Bardzo miłe zaskoczenie. Nigdy szczególnie nie interesował mnie Dr. Strange, ale po "Przysiędze" sprawdziłbym coś więcej z tym bohaterem. Miło przeczytać komiks Marvela, który jest czym więcej niż tylko kolejną banalną historyjką superhero. Nie jest to origin story, ale w pigułce prezentuje kim jest Dr. Strange i co nim kieruje. Do tego świetna warstwa wizualna, odrobinę w...

Ciekawie wymyślony, dobrze napisany, ale bez polotu narysowany Doktor Strange. Na Vaughana zawsze można liczyć, dlatego komiks w ogólnym rozliczeniu pozostawia dobre wrażenie. Chyba się jednak przekonam do tego całego Strange'a. A już na pewno sięgnę do staroci zrobionych przez Lee i Ditko. Ach, gdyby tak Andreas skusił się na przygodę z Marvelem...

Ciekawie wymyślony, dobrze napisany, ale bez polotu narysowany Doktor Strange. Na Vaughana zawsze można liczyć, dlatego komiks w ogólnym rozliczeniu pozostawia dobre wrażenie. Chyba się jednak przekonam do tego całego Strange'a. A już na pewno sięgnę do staroci zrobionych przez Lee i Ditko. Ach, gdyby tak Andreas skusił się na przygodę z Marvelem...

Doktor Strange to bohater z którym rzadko udaje mi się spotkać na łamach komiksu. Przeważnie pojawia się gdzieś w tle dużych wydarzeń i byłem bardzo zadowolony, że pojawił się w swoim albumie w kolekcji WKKM.
Miniseria, której autorem jest nie byle kto, bo sam Brian K. Vaughan opowiada nam historię w której na nieuleczalną chorobę zapada Wong, sługa doktora, z czym główny bohater nie może się pogodzić i podejmuje wyścig z czasem. Akcja dzieje się na kilku płaszczyznach czasowych, pokazuje nam Stephena, gdy był zwykłym lekarzem nie wykazującym zbyt wielkiej empatii do swoich pacjentów. Bardzo udanie wprowadzono postać Nocnej Pielęgniarki.
Rysunki nie są może zachwycające, ale idealnie wpisują się w stylistykę opowieści.
Bardzo udana seria, podejmująca poważną tematykę na czasie.
Warto !

Doktor Strange to bohater z którym rzadko udaje mi się spotkać na łamach komiksu. Przeważnie pojawia się gdzieś w tle dużych wydarzeń i byłem bardzo zadowolony, że pojawił się w swoim albumie w kolekcji WKKM.
Miniseria, której autorem jest nie byle kto, bo sam Brian K. Vaughan opowiada nam historię w której na nieuleczalną chorobę zapada Wong, sługa doktora, z czym główny...

Doktor Strange jest uznawany za najpotężniejszego maga w uniwersum Marvela, ale nie ma z nim aż tak wielu komiksów jak ze Spider-manem czy X-men. WKKM postanowiło uwzględnić tę postać i wydano pięcioodcinkową miniserię „Przysięga”. U Wonga, służącego głównego bohatera, wykryto raka mózgu. Strange nie chce się pogodzić z tą sytuacją i rusza do innego wymiaru, gdzie zdobywa bardzo potężny lek. Lek wzbudza zainteresowanie pewnej organizacji. Sam pomysł wyjściowy tej historii do mnie nie przemawia – Strange rozpoczyna poszukiwanie leku na raka dopiero gdy choroba ta dotyka jego przyjaciela, a przecież wielu innych ludzi cierpiało i cierpi na nią. Jeżeli względnie szybko dało się odnaleźć odpowiednią miksturę, to czemu wcześniej nie zaczął poszukiwań? Przez ten zamysł fabularny główny bohater wychodzi na strasznego egoistę. Należy jednak docenić, że twórcy zwrócili uwagę na skutki społeczno-ekonomiczne ewentualnego pojawienie się takiego leku, a także skutecznie zakończyli ten wątek. Bardzo fajnie przedstawiono za to postać Nocnej Pielęgniarki leczącej superbohaterów (świetne jest otwarcie komiksu wprowadzające tę postać),a także jej relacje ze Strangem. Również główny przeciwnik jest bardzo ciekawy – pozornie bardziej szlachetny niż protagonista, ale niestety dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Tutaj warto wspomnieć, że bardzo duże wrażenie robi końcowe starcie. Jeżeli chodzi o rysunki to mam mieszane uczucia – z jednej strony jest trochę świetnego kadrowania (szczególnie pierwsza strona każdego odcinka streszczająca wydarzenia z poprzednich zeszytów),ale niestety w ruchu wygląda to dosyć słabo i czasami jest jedynie poprawnie. Komiks świetnie pokazuje jak z nie do końca udanego pomysłu zrobić coś ciekawego.

Doktor Strange jest uznawany za najpotężniejszego maga w uniwersum Marvela, ale nie ma z nim aż tak wielu komiksów jak ze Spider-manem czy X-men. WKKM postanowiło uwzględnić tę postać i wydano pięcioodcinkową miniserię „Przysięga”. U Wonga, służącego głównego bohatera, wykryto raka mózgu. Strange nie chce się pogodzić z tą sytuacją i rusza do innego wymiaru, gdzie zdobywa...

Klasyczne rysunki, fajna historia.

Klasyczne rysunki, fajna historia.

Doktor Strange to jedna z postaci komiksowych, które są powszechnie znane i lubiane, a rzadko kto czytał jego solowy komiks. Prawdę powiedziawszy dr. Stephen Stange [dr. SS :D] był mi znany z komiksów Marvela, w których bardzo często pojawiał się gościnnie lub jako członek grupy. Często miałem okazję obserwować go w ważnych wydarzeniach ze świata Marvela. Same komiksy w ramach WKKM prezentowały postać mistrza magii już kilkukrotnie, jednak dopiero 56 tom kolekcji dał mi możliwość zapoznania się z solowym albumem Doktora.

Komiks ten był dla mnie ogromną zagadką, w końcu bohatera znam i lubię, a nigdy nie czytałem jego solowego albumu. Budziło to u mnie pewne obawy, jednak z drugiej strony napis na okładce wabił mnie jak lep muchę. Brian K. Vaughan (który po lekturze Y: The Last man i Saga awansował na bardzo wysokie miejsce na mojej liście ulubionych autorów) – o ten napis właśnie chodzi. Nazwisko to było dla mnie obietnicą, że 39.99 zł to naprawdę dobry wydatek. Dzięki Brian, jak zwykle się nie zawiodłem.

Więcej na naszym blogu:
http://czasnakomiks.pl/index.php/wkkm-56-doktor-strange-przysiega/

Oceniał: Paweł

Doktor Strange to jedna z postaci komiksowych, które są powszechnie znane i lubiane, a rzadko kto czytał jego solowy komiks. Prawdę powiedziawszy dr. Stephen Stange [dr. SS :D] był mi znany z komiksów Marvela, w których bardzo często pojawiał się gościnnie lub jako członek grupy. Często miałem okazję obserwować go w ważnych wydarzeniach ze świata Marvela. Same komiksy w...

Mój pierwszy kontakt z solowym występem Doktora Stranga uważam za bardzo udany. Wcześniej słyszałem sporo dobrych słów na temat jego starych, legendarnych przygód tworzonych przez ludzi nadużywających narkotyków i innych substancji psychoaktywnych, więc obawiałem się, że "Przysięga" może być zbyt nowoczesna, nudna i opowiadać o jakichś egzystencjalnych bełkotach związanych z magią. Nie było tak źle. Przeczytałem solidny komiks łączący w sobie elementy magiczne i detektywistyczne. Zostałem również zapoznany z geneza postaci Doktora, co należy uznać za plus zwłaszcza, że kojarzył mi się od do tej pory jako wsparcie w przygodach Avengers i X-Men związanych ze Scarlet Witch.

Zawiodłem się nieco na stronie graficznej komiksu, szkoda, że nie jest bardziej dokładna i szczegółowa, jednak wybaczam, ze względu na warstwę fabularną.

Mój pierwszy kontakt z solowym występem Doktora Stranga uważam za bardzo udany. Wcześniej słyszałem sporo dobrych słów na temat jego starych, legendarnych przygód tworzonych przez ludzi nadużywających narkotyków i innych substancji psychoaktywnych, więc obawiałem się, że "Przysięga" może być zbyt nowoczesna, nudna i opowiadać o jakichś egzystencjalnych bełkotach związanych...

Niezwykle udany zeszyt przedstawiający przygody Strange'a w odświeżonej odsłonie. Oprócz głównej linii fabularnej (wciągający motyw wyścigu z czasem, skradzionego eliksiru oraz choroby Wonga) autorzy postarali się o wzbogacenie albumu elementami retrospekcji oraz rekapitulacji. Do tego udana, pozytywnie kanciasta kreska, brak miliona superbohaterów i twarz Doktora łudząco przypominająca rysy Vincenta Price'a. Ukłon w stronę klasyki ("Strange tales") i kameralnego komiksu o tajemnicy. Jeden z najlepszych numerów serii. Polecam!

Niezwykle udany zeszyt przedstawiający przygody Strange'a w odświeżonej odsłonie. Oprócz głównej linii fabularnej (wciągający motyw wyścigu z czasem, skradzionego eliksiru oraz choroby Wonga) autorzy postarali się o wzbogacenie albumu elementami retrospekcji oraz rekapitulacji. Do tego udana, pozytywnie kanciasta kreska, brak miliona superbohaterów i twarz Doktora łudząco...

Całkiem solidna historia, przybliżająca początki Doktora Strange'a

Całkiem solidna historia, przybliżająca początki Doktora Strange'a