Ciastko.Cukier.Lukier - te trzy elementy, to składowa całej książki.
Po okropnym wydarzeniu...(Kurde, serio? To był mój idol! Ja go potrzebowałam do końca tej historii..a tu taka klapa), zaczęły się wypieki kuchenne. Każda następna strona to było jeszcze więcej cukru i lukru, niż jakikolwiek tort mógłby udźwignąć, a jakakolwiek osoba zjeść. Do bólu przewidywalna, do bólu cukierkowa, doprowadza do zazdrości. Cholera, przez te kilka godzin czytania bolał mnie brzuch z zazdrości. Tak nie ma w życiu..nigdy nie będzie, a było i tak dobrze.
Nie mówiąc o mojej rozpaczy na początku..Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. Byłam pewna, że coś pójdzie źle, pierwsza część skończyła się idealnie i zawsze jest tak, że coś pójdzie źle..a potem na końcu drugiej będzie happy end.
Owszem, był. Ale nie taki jak sobie wyobrażałam. Nie mój wymarzony, dla bohaterów. Mimo to było słodko i cukierkowato.
Książka, jak poprzednia, lekka i przewidywalna, do przeczytania na raz okej. Zabiłam nudę, zabiłam inne obowiązki (nigdy nie ukończę studiów, jak tak będę ciągle czytać historyjki innych :D), książka zabrała cząstkę mnie, ale warto było.
Smutno i wesoło.
Cały czas, na każdej stronie tęskniłam za "Księżniczko..". Ciągle mi tego brakowało. Tego autorce nie wybaczę.

Ta książka to herbata z siedmioma łyżeczkami cukru.

Ciastko.Cukier.Lukier - te trzy elementy, to składowa całej książki.
Po okropnym wydarzeniu...(Kurde, serio? To był mój idol! Ja go potrzebowałam do końca tej historii..a tu taka klapa), zaczęły się wypieki kuchenne. Każda następna strona to było jeszcze więcej cukru i lukru, niż jakikolwiek tort mógłby udźwignąć, a jakakolwiek osoba zjeść. Do bólu przewidywalna, do bólu...