rozwiń zwiń

W stronę Swanna

Okładka książki W stronę Swanna
Marcel Proust Wydawnictwo: Wydawnictwo MG Cykl: W poszukiwaniu straconego czasu (tom 1) literatura piękna
479 str. 7 godz. 59 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
W poszukiwaniu straconego czasu (tom 1)
Tytuł oryginału:
À la recherche du temps perdu. Du côté de chez Swann
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Data wydania:
2013-10-09
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-09
Liczba stron:
479
Czas czytania
7 godz. 59 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377791585
Tłumacz:
Tadeusz Boy-Żeleński
Tagi:
Francja magdalenki arystokracja
Średnia ocen

                8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
722 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
624
320

Na półkach: ,

http://duzeka.pl/catalog_more/id/1435

Klasyka literatury wydaje się być zaczarowana. A ściślej – przeklęta. Ile to razy zdarza się, że ludzie – intelektualiści lub na intelektualistów pozujący – wyklinali biedaka, który się przyznał, że nie przebrnął przez Tołstoja, Joyce’a, Dostojewskiego, Hugo lub Prousta. Wokół uznanej literatury narósł mit konieczności posiadania ogromnej wiedzy i intelektu, by móc się z nią rozprawić. Nic dziwnego, że znaczna część rezygnowała z pomysłu sięgnięcia po tychże mistrzów, zanim jeszcze pomysł zdążyłby się w nich na dobre umościć. A gdyby tak podejść do, dajmy na to Prousta, podejść bez wcześniejszej rozmowy z profesorami i czytania opracowań mądrych głów? Gdyby tak po prostu chwycić książkę, zagłębić się w fotelu i dać ponieść lekturze? Nie śmiem recenzowań tak dalece uznanego tytułu, jednak chętnie opowiem o moim spotkaniem z „W stronę Swanna” Marcela Prousta, pierwszym tomem serii „W poszukiwaniu straconego czasu”.

Kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy, mając kilkanaście lat, wypożyczyłam ją z biblioteki. Wydrukowana była na starym, kredowym w dotyku papierze, szorstkim i nieprzyjemny. Pachniała kurzem, kilka kartek uwolnionych od wylanego na grzbiet kleju, fruwało wolno. Później chciałam nawet kupić solidniejszą wersję tej książki, jednak dostępne egzemplarze albo były potwornie zniszczone albo w horrendalnej cenie. Na stulecie wydania „W stronę Swanna” po raz pierwszy wreszcie zdecydowano się wznowić tę serię. Dokonało tego wydawnictwo MG w sferze wizualnej obierając kierunek minimalistyczny, klasyczny i nad wyraz elegancki. Rozpoczynający „W poszukiwaniu straconego czasu” tom wyróżnia się na tle późniejszych czarno-białą grafiką filiżanki oraz intensywnie żółtym paskiem, na którym to wypisano tytuł. Moim zdaniem prezentuje się świetnie.

O całej serii opowiada się zazwyczaj trzy rzeczy: że jest długa (żarty mówią, że po ostatnim tomie wiadomo już, gdzie podział się ów „stracony czas” – pochłonęła go lektura), trudna i opiera się budową na mechanizmie wspomnień. Ale o czym traktuje? Na to pytanie zwykle trudno uzyskać odpowiedź. „W stronę Swanna” rozpoczyna się od rozterek, pogrążonego w półśnie, zmęczonego narratora (to powieść quasi-autobiograficzna), któremu moment zasypiania kojarzy się nagle z czasem, kiedy do snu układała go jego matka. Jedno wspomnienie pociąga za sobą drugie, a potem trzecie. Opowieść o śnie i wieczornych rytuałach, zmienia się w opowieść o miejscach, ludziach i ich losach. Początkowo narrator opowiada jedynie o Combray i spędzonej tam młodości – tak kończy się pierwsza z trzech części powieści – ale wkrótce koncentruje się na losach Swanna – mężczyzny, który w tamtym czasie spotykał się z jego rodziną (na tym skupia się druga część). W trzecim rozdziale raz jeszcze powraca do Combray, niejako łącząc opisane doświadczenia miłosne Swanna ze swoimi własnymi.

Trudno opowiadać o fabule „W stronę Swanna”, bowiem zgodnie z powtarzanymi hasłami, konstrukcja powieści opiera się na zasadzie działania wspomnień. Nie sprawia to jednak, że tekst jest chaotyczny. Wprost przeciwnie, wydaje się niezwykle naturalny. Wystarczy wyobrazić sobie jedną z bezsennych nocy, kiedy człowiek odwraca się z boku na bok, dręczony jakimś wydarzeniem z poprzedniego dnia. Rozważania zaczyna się zwykle od tego wydarzenia, a później – łapiąc się fragmentów wspomnień, ich charakterystycznych elementów, wszystkiego co wydawało się wtedy ważne – skacze się z jednego punktu do drugiego. Jednak nigdy nie dostrzega się tej zawiłej konstrukcji, piramidy wspomnień. Podobnie dzieje się u Prousta. Czytelnikowi wydaje się, że słucha czyjejś opowieści, która odbiega na chwilę od głównego wątku, zatrzymując się na niekoniecznie istotnym dla słuchacza – ale ważnym dla opowiadającego – szczególe.

Proust najwięcej miejsca poświęca dwóm aspektom życia – miłości oraz hierarchii społecznej, nierzadko łącząc je ze sobą. Opowieści, czy to te związane z dzieciństwem i Combray, czy zupełnie poświęcone Swannowi, skupiają się na tym, co wypada lub nie wypada robić oraz jak na pewne zachowania reaguje socjeta. Proust wyraźnie maluje podziały w różnych warstwach społecznych, szczególnie akcentując próżność i fałszywość tychże kręgów. Jednocześnie sporo miejsca poświęca jednostce, jej wrażliwościom, miłościom i tęsknotom. Poruszając te tematy wskazuje nierzadko na zdradliwość pamięci, która w obliczu nagłych porywów serca zdaje się działać wybiórczo i niekoniecznie logicznie.

Bywa, że bezpośrednie wyśmiewanie możnych Francuzów oraz opisy pierwszych miłostek, Proust kreśli w sposób, który może rozbawić czytelnika. Nadęte salonowe rozmowy, czy usychający z tęsknoty za ukochanymi bohaterowie, którzy biją się z myślami przepełnionymi zazdrością tudzież kreślący w pamięci nigdy niemające miejsca wydarzenia, mogą budzić śmiech. Co więcej, pomimo upływu czasu większość tych rozterek wydaje się aktualna. Każdy, kto przeżył niespełnione uczucie, znajdzie w szaleństwie myśli bohaterów pewną logikę zakochanego serca – wymyślanie sytuacji, rozpamiętywanie zdarzeń i próby odkodowania (niekoniecznie istniejących) sygnałów.


Pewną trudność sprawiać może jedynie Proust w sposobie budowania zdań. Piętrowe metafory i wielolinijkowe konstrukcje na początku nieco przerażają i przytłaczają, ale łatwo jest się do nich przyzwyczaić. Zwłaszcza, że autor nie stronił od znaków przestankowych. Nierzadko wydaje się nawet, że coś w tych zdaniach gramatycznie zgrzyta. To jednak przybliża tylko wrażenie naturalności całej wypowiedzi. Liczne porównania i przenośnie kreują świat, pełen codziennych zwykłych-niezwykłych wrażeń, w którym żyje się bez pośpiechu.

Nie taki diabeł straszny jak go malują, zwykło się mawiać. Doskonale sprawdza się to powiedzenie w przypadku powieści Marcela Prousta „W stronę Swanna”, obudowanej przecież mitem tekstu, przez który nie można przejść bez pewnych masochistycznych skłonności. Prawda jest jednak taka, że to bardzo zajmująca i przyjemna lektura. Zwłaszcza druga część, która opowiada o sercowych rozterkach tytułowego bohatera. Okazuje się, że techniki flirtu i kobiece podstępy nie zmieniły się zanadto przez te sto lat. Jeżeli macie ochotę potwierdzić lub obalić moją teorię, spróbujcie sami. Będziecie mile zaskoczeni.

http://duzeka.pl/catalog_more/id/1435

Klasyka literatury wydaje się być zaczarowana. A ściślej – przeklęta. Ile to razy zdarza się, że ludzie – intelektualiści lub na intelektualistów pozujący – wyklinali biedaka, który się przyznał, że nie przebrnął przez Tołstoja, Joyce’a, Dostojewskiego, Hugo lub Prousta. Wokół uznanej literatury narósł mit konieczności posiadania...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    4 458
  • Przeczytane
    2 718
  • Posiadam
    829
  • Teraz czytam
    262
  • Ulubione
    179
  • Klasyka
    83
  • Literatura francuska
    61
  • Chcę w prezencie
    50
  • Do kupienia
    17
  • Literatura francuska
    17

Cytaty

Więcej
Marcel Proust W stronę Swanna Zobacz więcej
Marcel Proust W stronę Swanna Zobacz więcej
Marcel Proust W stronę Swanna Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także