Córy wiatru

Okładka książki Córy wiatru David Henry Lewis
Okładka książki Córy wiatru
David Henry Lewis Wydawnictwo: Wydawnictwo Morskie literatura podróżnicza
359 str. 5 godz. 59 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Tytuł oryginału:
Daughters of the Wind
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania:
1971-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1971-01-01
Liczba stron:
359
Czas czytania
5 godz. 59 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Tomasz Zydler
Tagi:
atlantyk pacyfik poróżnictwo morskie żeglarstwo
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
903
162

Na półkach: , , ,

Książki drogi zazwyczaj mają w sobie coś z "navigare necesse est". Droga pokonana przez człowieka-legendę żeglarstwa przemyca jeszcze całkiem sporą dawkę żeglarskiego kodu. Nie za dużą, żeby nie aspirować do bycia podręcznikiem, ani nawet brykiem. Nie za małą, żeby wyprawa miała dobre związanie z realiami pływania oceanicznego (szkice łódki i załączniki, w tym świetny poglądowo diagram ożaglowania i takielunku, słowniczek, zasady nawigacji polinezyjskiej, ...).

Opowieść nie jest może prozą noblisty, często staje się chropawa i jakby z drobnymi nieciągłościami. Ot, taka zwyczajna, prostolinijna. Tam, gdzie potrzebne jest objaśnienie żeglarskich trudności, które trzeba było zwalczyć, mamy nieco żargonu. Są w tej opowieści też obserwacje odwiedzanych (dopływanych?) miejsc i łódkowego życia rodzinnego, co czyni tę opowieść tak ciegawą. Swoją drogą katamaranem przez oceany, bez GPS, z dwojgiem małych dzieci? Trzeba mieć w sobie odwagę i kochać morze na zabój. Dziś nie do zrobienia - małe dzieci na łódce rzecz jasna.

Podróż dookoła Świata rodziła się kilka lat, a kiedy się w końcu rozpoczęła wyścigiem przez Atlantyk nic już nie mogło jej przerwać. Na dobre wciągnęła mnie dopiero etapem wokół Ziemi Ognistej przez cieśninę Magellana, a potem w górę (północ) ku równikowi. Rejs do Polinezji wydał mi się potem nieco jałowy. Szczególnie w porównaniu opisu żeglugi do tego, co opowiada "Wyprawa Kon-Tiki" T.Heyerdahla (1947). Cokolwiek by jednak nie marudzić książka absolutnie warta przeczytania, a po niej koniecznie trzeba podążyć dalej i przeczytać "Dzieci trzech oceanów".

Książki drogi zazwyczaj mają w sobie coś z "navigare necesse est". Droga pokonana przez człowieka-legendę żeglarstwa przemyca jeszcze całkiem sporą dawkę żeglarskiego kodu. Nie za dużą, żeby nie aspirować do bycia podręcznikiem, ani nawet brykiem. Nie za małą, żeby wyprawa miała dobre związanie z realiami pływania oceanicznego (szkice łódki i załączniki, w tym świetny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
16
1

Na półkach:

Kiepksi jezyk to prawdopodobnie wina nieudolnego tlumaczenia. Natomiast sama historia i opis wydarzen wymuszają zwiezly jezyk. Dla mnie b dobra.

Kiepksi jezyk to prawdopodobnie wina nieudolnego tlumaczenia. Natomiast sama historia i opis wydarzen wymuszają zwiezly jezyk. Dla mnie b dobra.

Pokaż mimo to

avatar
1298
956

Na półkach:

David Henry Lewis - człowiek legenda w środowisku wilków morskich, żył w latach 1917-2002 i było to życie zasługujące na ciekawą filmową biografię. Żeglarz-amator, podróżnik, lekarz, "the sailor who set out to see it all" (jak napisał o nim jeden z australijskich portali, po jego śmierci). W artykule tym czytamy, że Lewis był człowiekiem, który przeżył więcej przygód, niż ktokolwiek, ale będzie znany przede wszystkim ze swoich autorskich badań nad tradycyjnymi metodami nawigacji Polinezyjczyków. Czy ja wiem, ja go od tej pory będę raczej kojarzył jako gościa, który miał śmiałość powiedzieć dotychczasowemu życiu "fuck off" i zacząć realizować własne marzenia. No i nie bać się wciągnąć w ich realizację rodzinę. Wspaniała przygoda. Na forach internetowych David Lewis wymieniany jest wśród "top 10 inspirational sailors". Porządna nobilitacja, bo co innego branżowe uznanie, a co innego podziw zwykłych ludzi.

Sam Lewis o filozofii swoich przygód mówi w ten sposób (nie podejmuję się przetłumaczenia, musi wystarczyć oryginał): I think adventure is important to a human being because I think we're all born with an outgoing curiosity, curiosity for what lays on the other side of those ranges. Water can clearly be a barrier to contact between different places, but can be also a highway. The ocean, to me, I think, has been a pathway to many adventures, many projects, much learning. I think, in any enterprise, the dream, the vision, comes first. And then you have to work out how you're going to make it happen. I've never been interested in things that you just watch. I want to participate. Nie da się ukryć, że filozofia tego gościa do mnie mocno przemawia, im jestem starszy, tym mam większe poczucie upływającego czasu i chęci odnalezienia swojej własnej przygody.

"Córy wiatru" to świetna, klimatyczna opowieść o rodzinnej wyprawie katamaranem dookoła świata. I zupełnie nie przeszkadza temu fakt, że Lewis nie za bardzo potrafi pisać. To znaczy prawidłowo konstruuje zdania i przekazuje morze fantastycznych informacji, ale czyni to z topornością drwala, autor zresztą sam pisze o sobie, że nie potrafi oddawać odczuć, doznań, skupia się na kronikarskiej, niemalże beznamiętnej relacji, sporadycznie wspominając o emocjach towarzyszących podróży. Być może wynika to z tego, że książka była pisana przy ścisłej współpracy z żoną i oboje stwierdzili, że pewnych rzeczy lepiej pozostawić w tajemnicy życia prywatnego. Mnie tam rybka, można skupić się na samej podróży od strony technicznej i topograficznej.

Gwoli ścisłości "Córy wiatru" opowiadają o pierwszej części tej podróży, tj. z Plymouth, przez Newport, Wyspy Zielonego Przylądka, Ziemię Ognistą, wody Patagonii, Juan Hernandez (wyspa Robinsona Cruzoe),Wyspy Wielkanocne, Tahiti, Wyspy Cooka do Nowej Zelandii. Kontynuacją tej podróży ma być książka "Dzieci trzech oceanów", do której wkrótce się zabiorę. Środkiem lokomocji był dwukadłubowy katamaran "Rehu Moana", a jego kapitan rozpoczął żeglugę od wzięcia udziału w samotnych regatach przez Atlantyk (Plymouth - Newport). Początkowo (od Newport) załogę w podróży stanowiła jego żona Fiona i dwie córeczki. Gdy zaczynali podróż Vicky miała niewiele ponad rok, Susie jeno dwa i pół roku (albo na odwrót). Można zgryźliwie napisać, że dzisiaj Davidowi i Fionie z powodu narażania dzieci na niebezpieczeństwa oceanicznej wędrówki odebrano by prawa rodzicielskie. Wówczas jednak (lata 60-te) byli oni uważani za bohaterów, ich odwaga i determinacja komentowana na całym świecie, a dziewczynki uwielbiane w każdym porcie. Później, po dotarciu do Valparaiso, jeszcze jedna dorosła osoba uzupełniła załogę. Pozwoliło to Lewisowi na poczynienie od tej pory bardzo ciekawych eksperymentów w żegludze bez kompasu po Pacyfiku. W zasadzie jednak książka jest opowieścią o rodzinie, sprawozdaniem z przygody, która z pewnością powoduje, iż wielu ludzi zazdrości Lewisom ich determinacji i odwagi.

Niejako na marginesie Lewis czyni ciekawe i nieco melancholijne obserwacje, np. trafnie wskazał (w kontekście zagrożonych wyginięciem Indian Alaculufów z Patagonii): "wydawałoby się, że obecne wysiłki, aby ocalić gatunki zwierząt, którym grozi wymarcie, powinny iść w parze z podobną działalnością na rzecz unikalnych społeczeństw ludzkich".

Bardzo satysfakcjonująca, wymagająca lektura, która pozostawiła mnie niezatarte wrażenie, pomimo toporności stylu pisarskiego Lewisa. Już nie mogę się doczekać kontynuacji.

David Henry Lewis - człowiek legenda w środowisku wilków morskich, żył w latach 1917-2002 i było to życie zasługujące na ciekawą filmową biografię. Żeglarz-amator, podróżnik, lekarz, "the sailor who set out to see it all" (jak napisał o nim jeden z australijskich portali, po jego śmierci). W artykule tym czytamy, że Lewis był człowiekiem, który przeżył więcej przygód, niż...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    9
  • Chcę przeczytać
    8
  • Posiadam
    4
  • Żeglarstwo
    1
  • MOŻE_KIEDYŚ dla_kogoś
    1
  • Ludzie
    1
  • Marynistyka
    1
  • Podróże
    1
  • Północ (i południe)
    1
  • #Rodzina, Dzieci, Wychowanie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Córy wiatru


Podobne książki

Przeczytaj także