Zaraz po przeczytaniu "Starcia Królów" zabrałam się za czytanie "Nawałnicy mieczy" i po przeczytaniu jej od deski do deski stwierdzam,że pan Martin z części na część zaskakuje coraz bardziej.

Wydarzenia z początku tego tomu dzieją się równocześnie do tych,które rozgrywały się w ostatnich rozdziałach z tomu poprzedniego. Sansa zapoznaje się bliżej z rodem Tyrellów, Arya i jej przyjaciele zbiegają z Harrenhall do Riverrun, Bran ukrywa się,cały czas zmierzając na północ, Catelyn spędza czas towarzysząc Robbowi, Jon klimatyzuje się u dzikich, Tyrion odpoczywa po bitwie, Davosa znajdują wysłannicy Stannisa, a Daenerys Targaryen zmierza w kierunku innych wolnych miast w poszukiwaniu armii na podbój Westeros.

Do sporej już grupki głównych bohaterów dołącza Jamie Lannister,który wyrusza wraz z Brienne z Tarthu do Królewskiej Przystani, gdzie ma być wymieniony na córki Lady Stark, oraz Samwell Tarly, przyjaciel Jona z Nocnej Straży, znany nam już z poprzednich części.

Styl autora nie zmienił się, podobnie jak narracja i tępo akcji. Pan Martin stara się coraz bardziej,pisząc kolejne części sagi i nie oszczędza bohaterów.

Jeżeli komuś podobały się poprzednie części,powinien sięgnąć i po tą.

Ocena końcowa 10/10

Zaraz po przeczytaniu "Starcia Królów" zabrałam się za czytanie "Nawałnicy mieczy" i po przeczytaniu jej od deski do deski stwierdzam,że pan Martin z części na część zaskakuje coraz bardziej.

Wydarzenia z początku tego tomu dzieją się równocześnie do tych,które rozgrywały się w ostatnich rozdziałach z tomu poprzedniego. Sansa zapoznaje się bliżej z rodem Tyrellów, Arya i...