Balet wręcz fascynuje swoją ekskluzywnością bez względu na formę - prawdziwe przedstawienie, książka czy film. Hermetycznie zamknięte środowisko, katorżnicza praca i nieziemskie efekty tworzą mity i legendy na temat samej sztuki, bez których zapewne nie zyskiwałaby nowych wielbicieli w dzisiejszych czasach. A jednak. Fani głośnego kilka lat temu "Czarnego łabędzia" mogą dać się nabrać, że "Taniec cieni" również przypadnie im go gustu. Wątpię.

Akcja książki rozgrywa się oczywiście nigdzie indziej, jak w Nowojorskiej Akademii Baletowej. Kilkunastoletnia Vanessa wprawdzie nie żyje tańcem jak jej przed laty zaginiona siostra, ale zaczyna żyć 'jej' życiem, żeby ją odnaleźć. Akurat w tym roku wystawiany będzie "Ognisty ptak" - balet, którego kilka primabalerin z rzędu zniknęło bez śladu. Niestety, akcja zamiast skupiać się na istocie tańca i rozwiązaniu zagadki, krąży wokół przystojnego chłopca, oczywiście odtwórcy głównej roli. Fascynacja ta przypomina jednak Bellę i Edwarda z sagi "Zmierzch". To, co dla Vanessy najważniejsze, schodzi na dalszy plan przez byle spojrzenie, przypadkowy dotyk, niespodziewany liścik czy inny dowód prawdziwej miłości. Zupełnie jakby autorka nie mogła się zdecydować, co z tej powieści ma być, podkreślając tę zagwozdkę zakończeniem - nie z tej bajki? Nie ten film?

"Taniec cieni" to debiut Yeleny Black i myślę, że gdyby nie to przereklamowanie albo mylne wrażenie, które ta promocja wywarła, byłby lepiej odebrany. Nudziła mnie nastoletnia fascynacja i przewidywalność; czekałam na punkt zwrotny, ale żadnego piruetu w akcji się nie doczekałam. Wstawki ze świata fantasy (thirller psychologiczny…?) były nie na miejscu. Zupełnie negatywna nie chcę być, bo moją uwagę zwróciły mnie dwie rzeczy: epilog jest świetny (przy takim opisie łamanej kości "Zmierzch" się chowa), plus za mniej znany balet ("Ognisty ptak" i historię La Danse du Feu). Jednak komu polecić, nie wiem. Może tym, którzy czytają o balecie wszystko, na co trafią? Albo do "Czarnego łabędzia" jeszcze nie dorośli? Zdaje się, że autorka szykuję kolejną część, ale mi ta jedna wystarczy. 'Może być' z tego ewentualnie historia na film młodzieżowy.

Balet wręcz fascynuje swoją ekskluzywnością bez względu na formę - prawdziwe przedstawienie, książka czy film. Hermetycznie zamknięte środowisko, katorżnicza praca i nieziemskie efekty tworzą mity i legendy na temat samej sztuki, bez których zapewne nie zyskiwałaby nowych wielbicieli w dzisiejszych czasach. A jednak. Fani głośnego kilka lat temu "Czarnego łabędzia"...