Ja, terrorysta
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- El Palestino
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Naukowe PWN
- Data wydania:
- 2012-10-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-10-03
- Liczba stron:
- 616
- Czas czytania
- 10 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788301171155
- Tłumacz:
- Bogumiła Lisocka-Jaegermann, Zuzanna Jaegermann
- Tagi:
- terroryzm Szakal reportaż uczestniczący
Czy można zrozumieć terrorystę?
W kinie taka akcja rozgrywa się zwykle w ciągu dwóch godzin, podczas gdy w rzeczywistości na wniknięcie w zorganizowane struktury terrorystyczne Antonio Salas poświęcił 6 lat. Udało mu się to kosztem wielu wyrzeczeń – został współpracownikiem jednego z najgroźniejszych terrorystów świata, Szakala, prowadził jego stronę internetową i udokumentował przestępczą działalność powiązanych z nim (i nie tylko) grup, przybliżając ją czytelnikom.
Autor wcielił się w postać Muhammada Abdullaha, Palestyńczyka z pochodzenia, który z rzekomo osobistych przeżyć włącza się w ruch międzynarodowego terroryzmu. Żeby wiarygodnie zagrać swoją rolę, nauczył się arabskiego, przygotował sobie odpowiednią „legendę”, na potrzeby której stworzył internetową dokumentację, przeszedł obóz szkoleniowy w Caracas, gdzie nauczył się posługiwać bronią, nawiązał kontakty m.in. z ludźmi z ETA, Hezbollahu czy Hamasu. Wszystko, co mógł, zarejestrował ukrytą kamerą, wielokrotnie ryzykując życie.
Książka Antonio Salasa jest pasjonującą lekturą, która dotyka kwestii międzynarodowego terroryzmu i jego wewnętrznych powiązań oraz funkcjonowania współczesnych społeczeństw, istniejących po części w świecie rzeczywistym, po części – za sprawą internetu – w świecie wirtualnym, gdzie również toczy się wojna informacyjna.
Stare arabskie przysłowie powiada: „Dopóki będziemy żyć w niewiedzy, zawsze będziemy wrogami”. Dziś wiem, że ten przykład bzdur, kłamstw, uprzedzeń, frazesów i obłudy jest równie niesprawiedliwy co krzywdzący wobec muzułmanów. Ale po 11 marca 2004 roku wielu Europejczyków było skłonnych w to wszystko uwierzyć. Wiem też, że grupy sąsiedzkie i prawi europejscy obywatele, którzy organizowali lub uczestniczyli w tych antyislamskich manifestacjach, nie byli odpowiedzialni za ich wykorzystanie polityczne i propagandowe przez neonazistów ani tego świadomi. Jednak w przypadku innych podobnych wystąpień działo się dokładnie to samo, tylko że na odwrót. Antychrześcijańskie manifestacje, które zaczęły pojawiać się w krajach arabskich w obliczu rosnącej islamofobii rozprzestrzeniającej się na Zachodzie, też były infiltrowane przez radykałów, tym razem z dżihadu, równie podłych, brutalnych i fanatycznych co nasi neonaziści. Jest im dokładnie tak samo daleko do prawych muzułmańskich obywateli, jak neofaszystom do nas.
Nie byłem muzułmaninem. A nie trzeba być zbyt bystrym, by się zorientować, że infiltracja terroryzmu dżihadu przez nie-muzułmanina jest praktycznie niemożliwa. To straszne, przerażające uczucie, ten jakże realistyczny sen, w którym Az-Zarkawi pytał mnie, czy umiem się modlić, wbijając mi beduiński sztylet w gardło, przekonał mnie, że nadszedł moment ustalenia priorytetów w przygotowaniach. Nie będąc jednym z nich, nie mogłem mieć dostępu do meczetów, islamskich ośrodków i innych miejsc, gdzie zbierali się wierni. Tak więc nadeszła pora nawrócenia na islam. To był jedyny sposób, aby posunąć śledztwo naprzód. Musiałem wrócić na północ Afryki w celu intensywnego i szybkiego szkolenia z Koranu, tak jak zrobił Ali Bej na początku swojej arabskiej przygody. Jeśli którejś nocy Abu Musab az-Zarkawi znów wkradnie się do moich snów i zapyta, czy umiem się modlić, powinienem odpowiedzieć twierdząco. A więc musiałem nauczyć się modlić i znaleźć sposób na to, by naprawdę uwierzyć, że istnieje tylko jeden Bóg, Allah, i że Muhammad jest jego prorokiem. Stawką było moje życie i moja głowa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 140
- 83
- 33
- 14
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
Opinia
Muhammad Abdullah nie jest wcale Muhammadem Abdullahem, lecz Antonio Salasem. Kłopot w tym, że Antonio Salas, który chce uchodzić za Muhammada Abdullaha, nie jest także Antonio Salasem… Pokręcone to wszystko, ale chyba nie może być inaczej, skoro całe to zamieszanie dotyczy infiltracji grup terrorystycznych.
Antonio Salas – z konieczności musimy używać nazwiska tej jego kreacji – jest tym typem reportera, który dzień bez lufy przystawionej mu do głowy uzna za zmarnowany. Kilka lat temu na przykład postanowił poudawać skina i penetrować hiszpańskie grupy neonazistowskie („Jestem skinem”). Później, najwyraźniej głodny adrenaliny, zagłębił się w struktury mafii handlujących żywym towarem („Handlowałem kobietami”). Teraz jednak przeszedł sam siebie: zapuścił brodę, kupił worek samoopalaczy… Ba, poddał się obrzezaniu i przeszedł na wiarę Mahometa, by na sześć lat stać się jednym z islamskich terrorystów. Cóż… Cel uświęca środki – stworzył książkę niesamowitą.
Otóż jej akcja biegnie trzema torami. Na pierwszym z nich widzimy Salasa niemal jako aktora w ostrym thrillerze: ucieczki, broń, spotkania w ustronnych miejscach, szkolenie bojowe, kontrabanda… Drugi przynosi refleksje – Salas z każdą kolejną przekroczoną granicą odkrywa, że odnośnie do terroryzmu nie ma czegoś takiego jak prawda – są tylko punkty widzenia, w dodatku oba ostro manipulowane. No bo czy ktoś zastanowił się na przykład, dlaczego w relacjach – dajmy na to z walk w Iraku – podawano wyłącznie liczbę zabitych Amerykanów, Francuzów czy Polaków, rzadko kiedy zaś Irakijczyków? Ktoś powie – europejskiego telewidza to po prostu bardziej interesuje. Owszem, ale z takich właśnie drobnych przemilczeń utkany jest świat, w którym wyłącznie źli Arabowie mordują niewinnych bohaterów z Europy. A ponieważ z drugiej strony sprawa wyglądała identycznie, w odpowiedzi na pytanie, co jest obiektywną rzeczywistością, można również dobrze rzucić monetą.
Salas ma z tym dodatkowy problem, bo przez lata udawania Araba wiódł jednocześnie swoje dawne życie europejskiego dziennikarza. Stał się kumplem wielu terrorystów, wielu z nich polubił, ale jednocześnie wspomnienia zamachów w Madrycie paliły go do żywego… I właśnie ten trzeci tor książki – ciągłe balansowanie na granicy schizofrenii, kołaczące w głowie pytania, kto tak naprawdę jest katem, wreszcie odkrywanie wspomnianego manipulowania informacją – tak w sumie podobnego do wizji Orwella czy Burgessa – są chyba najmocniejszą stroną książki. Tym mocniejszą, że nie są literacką antyutopią (czy może lepiej by tu pasowało określenie: dystopią), lecz nagranym na kamerę i dyktafon dokumentem.
Muhammad Abdullah nie jest wcale Muhammadem Abdullahem, lecz Antonio Salasem. Kłopot w tym, że Antonio Salas, który chce uchodzić za Muhammada Abdullaha, nie jest także Antonio Salasem… Pokręcone to wszystko, ale chyba nie może być inaczej, skoro całe to zamieszanie dotyczy infiltracji grup terrorystycznych.
więcej Pokaż mimo toAntonio Salas – z konieczności musimy używać nazwiska tej jego...