Portret niesymetryczny

Okładka książki Portret niesymetryczny Izabela Fietkiewicz-Paszek
Okładka książki Portret niesymetryczny
Izabela Fietkiewicz-Paszek Wydawnictwo: Goddam Agencja Artystyczna poezja
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Goddam Agencja Artystyczna
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Język:
polski
ISBN:
9788393019021
Tagi:
poezja
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
6
6

Na półkach:

Aleksandra Słowik:
Sezon na przegląd tego, co w tobie
[O Portrecie niesymetrycznym Izabeli Fietkiewicz-Paszek]



(…) Rozpoczął się sezon na przegląd
tego, co w tobie i na widoki z obcych okien.
Aż przyszedł czas na odważny ruch
i kalejdoskop zaczął sam pracować
na poezję. Swobodne migracje pomiędzy
realnym i nie.
(…) To robią z tobą wiersze: okupują
zmysły, porastają widoki, wciskają się pod korę,
paznokcie, koła, poduszkę. („Światowy Dzień Poezji”)





„Portret niesymetryczny”, tomik wierszy Izabeli Fietkiewcz-Paszek – trudno minąć obojętnie. A wejść tam, to znaleźć się wśród wielu ludzi i zdarzeń, przeczuć i sensów, które poetka rozprowadza na kartkach swojej książki. Staje się malarką mieszającą w zamyśleniu kilka farb z palety aż po uzyskanie zbawiennej nieostrości, dowodu na życie i drgnięcie ręki (…) mojej pamięci przeszkadza / kiedy rozpraszasz się w szczegółach (…) nieostre chwyta się poruszeniem.(„nie przemawiają do mnie obrazy realistów”). Wbrew mottu z wiersza „Szkic topograficzny [z pamięci]”, które brzmi (…) nie ma pamięci o tych, co dawniej żyli, ani też o tych, co będą kiedyś żyli (…) ten zbiór wierszy to właśnie pamiętanie o odległościach między cząsteczkami ruchu, o zamianach sekwencji, o miejscach ludzi („Rzecz o prekognicji albo daj nam wszystko przeżyć”) (…) rozbiło się więcej niż kilka życiorysów. Koniec / nie zdążył znaleźć nazwy(…) próbuję ogarnąć zmiany sekwencji (…). Wszystko po to, żeby ustalić jak dzielą nas niesymetrycznie.

Fietkiewicz-Paszek zbiera wspomnienia i robi to z rozmysłem. W wierszu „Chciałam zapamiętać tę lekcję” napisze (…) chcę / pamiętać. Każdy szczegół. Kolor butów, / wzór na energię potencjalną (…) i jeszcze doda (…) Po latach / świat się nam jakoś urządził. Złożyłam / nadmiar wspomnień w kostkę – są / obok suszonych liści, które znaczą / kolejne rozdziały (…). Jest w tych słowach pieczołowitość spojrzenia, widoczna również w innym wierszu („K. wspomina [powroty z kościoła i wizyty w cukierni]”)



(…) Śmietankowe i waniliowe w polewie toffi. po mszy
z chłopakami – w spodniach na kant i białych koszulach –
rzucaliśmy rowery i w kolejkę. dawało ostro
lipcem: kończyła się przy słupie z nekrologami (…)
kiedy buldożer kruszył lodziarnię – zdjęliśmy czapki.
jak na pogrzebie Józefa akordeonisty. (…)

Ten zapis to pragnienie ochrony naszych bezcenności przed zniszczeniem, korozją, cieniem śmierci, brakiem delikatności w dotykaniu pamiątek. Owo pragnienie jest również obecne w takich wierszach jak „Wleń”, „Ul. Kościuszki 16” czy „Paryskie wakacje ‘94”. Zwłaszcza w „Paryskich wakacjach ‘94” poetka bardzo dobitnie podkreśla zmagania o trwałość śladu – nie chce go zastąpić słowami szlagieru, który jest dostępny dla wszystkich (…) nie nauczę się francuskiego, nie pozwolę sobie / zrozumieć, że sous le ciel de paris to tylko słowa.

Jednak przedmioty z czasem stają się martwe („Raport z porządków. Karton z napisem 1986-91”),a jedynie czymś trwałym, zachowującym znaki przeszłego pozostaje wspólne przeżywanie, wysiłek przynoszący emocje („Fotografia z 1892; trzej bracia przy budowie na działce POD”)

(…) jest siła żeby stawiać dom
zmęczyć się spocić upić wieczorem (…)
wypierać się całego mijania
mieszając zaprawę na fundamenty(…)

I choć budowniczowie odchodzą według jakiegoś planu lub przypadku (…) ćwierć wieku i zacznie nas brakować / po kolei po cichu od najstarszego/albo na przykład od prawej i może nowe czasy zniszczą dom, to pozostanie na zawsze coś bardzo trwałego (…) razem w pełnym słońcu cieszyć się (…)

Przeżyłam i to jest moje – zdaje się pisać Iza Fietkiewicz-Paszek również wówczas, gdy zaczną się pojawiać trudne, smutne wiersze o śmierci („i tyle”, „dla S.”, „Eleonora umarła”). W tym ostatnim wierszu na przekór odchodzeniu, w ostatnich słowach bohaterki opowieści głośno odzywa się życie

(…) weź proszę z lodówki ciasto
dla Oliviera oddaj pieniądze
sąsiadce zapłać za brązową spódniczkę
i jeszcze rachunek za światło (bardzo wysoki
oszczędzajcie kochani naprawdę oszczędzajcie (…)

Jest to ślad tego samego uporu, który widzimy w wierszu o budowniczych, popartego prośbą o oszczędzanie (się?). Na tle życia poetka pięknie zapisze stałą obecność cienia przemijalności

(…) ja od dawna byłam tamtejsza
od dawna już pukałam do drzwi
wychodząc z domu (…)

Czy to cień śmierci dzieli wszystkie obrazy asymetrycznie, przeciwwagowo, czy może sama droga przez życie zakłóca świat, dzieli go / na dwoje? („24.09.2005 Wiatraki, Orzechowo k/Olsztynka”). Pisząc o tym Fietkiewicz-Paszek stawia wciąż na przeżycie wszystkiego w pełni (Im trudniejsza droga, tym wolniej / mijamy (…) – tamże). Być może osobność poetki w doświadczaniu wszystkiego, konieczność dystansu dla stworzenia perspektywy i uzyskania pełnego widoku zostawia rysę na obrazie, tworzy rozdział światów, zauważalny w tytułowym wierszu zbioru. Tutaj ojciec i syn sklejają wspólnie model samolotu, a kobieta obserwuje ich z progu, z miejsca podziału

(…) Mężczyzna i syn – chcę was
godzinami podglądać, siedząc na progu,
oparta o futrynę. Daleko. Nieważne,
że pod progiem podkopuje robak – tocząc
korytarze (…)

Cień rzuca umowna cezura, a może ukryty w drewnie robak, lecz mimo spojrzenia z boku, z ramy drzwi, żona i matka odnajdzie swoje miejsce w tym wizerunku – (…) i tak w końcu to nimi docieram / do sedna (…) W końcu jest to kobieta niewątpliwa i Fietkiewicz-Paszek poświęca tej kwestii cały cykl wierszy. Kobieta spełniona w swojej kobiecości, ta, wobec której, zdawałoby się, nie ma żadnych niejasności, nawet jeśli wciąż czuje się nieco odrębna – żyć w zgięciu kartki, gdzie słowa stają się / przezroczyste, / odcinać od rzeczy (…) („Być kobietą niewątpliwą”). Jest w tej kobiecie wiele zdecydowania na podejmowanie wyzwań, na drążenie sedna rzeczy, na odcięcie się od miałkości bytu.

(…)
Spróbujmy
wyznaczyć na nowo granice świata
językiem – ostro pociąć wstyd
na wersy, przerzucić nadmiar
do następnej strofy, razem odszukać
bolesne miejsce, przekłuć światłem
wiersza, rozdrapać. nie pozwólmy
by czas okleił je zbyt szczelnie (…)

Ten fragment wiersza „Kobieta niewątpliwa w rozmowie z poetą (w tle Symfonia Nr 8 Gustava Mahlera)” brzmi jak credo poetyckie. Wiele w nim pasji, desperackiego pragnienia przemiany, by uzyskać (…) głębię/obrazu, nabrać pędu, zmienić / orbitę (…) Kobieta Fietkiewicz –Paszek staje się co krok, co wiersz bliższa miłości i śmierci, które są wyraźnie zapisane w dwóch utworach o tym samym tytule „Bierzmy się w końcu za tę ciszę” dedykowanych dwóm różnym osobom: (…) nigdy nie wiem, która pierwsza wystąpi z brzegów. / miłość. albo śmierć.

I właśnie w tym miejscu, w zetknięciu z kobietą dojrzałą, dobrze i źle doświadczoną, spełniającą się i spełnioną, trzeba powiedzieć kilka słów o wierszu „List Anny Frank, z datą 4 sierpnia 1944, godz. 11:00”. Tędy również biegnie pękniecie łamiące portret, rozdzielające dwie krainy. „List Anny Frank …” to opowieść o niemożności gromadzenia doświadczeń, niemożności uchwycenia wszystkiego, co niesie z sobą życie.

(…) droga kittty,
to niemożliwy list. obie już to wiemy:
(…) my tu żyliśmy. (…)
mój język miał już nie dotknąć męskiej szyi
ani kropli letniego deszczu (…)
(…) na zapas chciałam się opisać (…)

Asymetria losu uwidocznia się w sposób tragiczny – z miłości tylko marzenie, coraz bardziej obecna jest śmierć: (…) piasek pod powiekami za pustynię, drewno stołu / za las, a sól na policzkach za morze, / które tym razem nie miało się rozstąpić (…). Okrutne niedoczekanie. Lecz pomimo to, porównując cykl o kobiecie niewątpliwej i list młodziutkiej Żydówki, mam wrażenie, że przyszłość Anny Frank żyje wciąż w niespełnionym potencjale, a niezrealizowane marzenia istnieją nietknięte, gdzieś w zielonym groszku od von hoevena, podczas gdy niewątpliwość jest gorzka jak skórka pomarańczy i niewiele już da się z niej wycisnąć. Bo czy brak wątpliwości nie jest większą martwotą niż śmierć? Tu zaczyna się wiara – pisze poetka. Wiara w co? Że wszystko jednak coś znaczy, a my ułożymy ciała w gardę przed jesienią? („Kobieta niewątpliwa podejmuje próbę [dopisek do historii choroby]”). Przyjdzie sen z listami do św. Pawła, chowanymi na noc pod poduszkę i codzienne poranne szukanie w nich wróżby na kolejne godziny. Szukanie znaku, który trzeba rozpoznać, żeby przyłapać chwilę, która dzieli portret („Pomiędzy jest codziennie”).

W opactwie benedyktynów w Subiaco (Włochy),w jednej z najniżej położonych, kutych w skale kaplic, znajduje się szczególny portret św. Franciszka, tego od Pieśni Słonecznej. Mówi się o tym wizerunku, że jest przedzielony czasem. Jedna strona twarzy świętego to jasny policzek, lśniące oko, pełne usta. Asymetria wyznaczona linią nosa podkreśla drugą część, przemalowaną po latach – węższą, ze smutnym małym okiem, kącikiem ust ciążącym ku dołowi. Czy to może smutek jak u Spinozy – mniejsza doskonałość – waży więcej? I bardzo chce się zapytać: czy boli? Znakomicie pisząca, dojrzała poetka, Izabela Fietkiewicz-Paszek, opatruje swoje poszukiwania głębokim, humanistycznym spojrzeniem na dziejące się rzeczy. Gładzi pęknięcia i serce czytelnika pełnymi urody wersami (…) wiatr rozbujał gałęzie modrzewia / wiesz, jest w tym jakaś pieszczota (…) („Szkic topograficzny [z pamięci]”),przygotowuje łagodnie do podziału (…) tak po prostu patrzę na ciebie czule / na tle brudnych kamienic i gołębi (…) delikatnie przeczesałam ci dłonią włosy. było prawie jak blisko (…) („Pierwszy prawdziwie miłosny wiersz”),kołysze zamyśleniem (…) dziejemy się pomiędzy / kramami wierszami ustami (…) (tamże).

Asymetria zapisywana wrażliwą ręką zatrzymuje na długo.

Aleksandra Słowik

za: kwartalnik sZAFa, marzec 2011

Aleksandra Słowik

kwartalnik sZAFa, marzec 2011

Aleksandra Słowik:
Sezon na przegląd tego, co w tobie
[O Portrecie niesymetrycznym Izabeli Fietkiewicz-Paszek]



(…) Rozpoczął się sezon na przegląd
tego, co w tobie i na widoki z obcych okien.
Aż przyszedł czas na odważny ruch
i kalejdoskop zaczął sam pracować
na poezję. Swobodne migracje pomiędzy
realnym i nie.
(…) To robią z tobą wiersze: okupują
zmysły, porastają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6053
1386

Na półkach: ,

Uogólniając można powiedzieć, że świat poetycki Izabeli Fietkiewicz-Paszek przedzielony jest "na dwoje". Na jednej szali życie, na drugiej śmierć. Niesymetryczność w tytule zbioru wymusza określenie jakiego pierwiastka jest więcej – i czy w ogóle to na pewno dwa odrębne byty? Gdzie wyznaczyć granicę między nimi? Bo przecież ci, których już nie ma, zdają się żyć we wspomnieniach pozostałych, w rzeczach itp. A obserwowany przez nas podmiot główny, ta kobieta niewątpliwa jakby właśnie żyć przestała – owszem, istnieje, ale widzimy ją tylko w momentach jej wędrówek w głąb pamięci i historii. W „Portrecie” więc to mrok panoszy się śmielej, a jednak wiele drobnych znaków opowiada się za życiem. Ale te przepychanki o ekspansję jednej materii nad drugą dotyczą wielu pomniejszych kwestii, często mało widocznych na pierwszy rzut oka, toczących się wewnątrz podmiotu. Wewnątrz nas.

Więcej: http://dajprzeczytac.blogspot.com/2020/11/portret-niesymetryczny-izabela.html

Uogólniając można powiedzieć, że świat poetycki Izabeli Fietkiewicz-Paszek przedzielony jest "na dwoje". Na jednej szali życie, na drugiej śmierć. Niesymetryczność w tytule zbioru wymusza określenie jakiego pierwiastka jest więcej – i czy w ogóle to na pewno dwa odrębne byty? Gdzie wyznaczyć granicę między nimi? Bo przecież ci, których już nie ma, zdają się żyć we...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
1

Na półkach:

Portret niesymetryczny Izabeli Fietkiewicz-Paszek stanowi nadzwyczaj dogłębne studium przenikania się ludzkich utrat. Tytułowa zbawienna „niesymetria”, którą kobiecy podmiot liryczny obserwuje w zabawie ojca z dzieckiem, jest zapisem „pęknięcia” kalokagatii rządzącej światem. Ład jest utracalny, porządek kosmosu siłą rzeczy musi być wpisany w vanitas. Ojciec, który zajmuje swojego syna zabawą, jest zarazem pełnią i brakiem. Pełnią ojcostwa i brakiem macierzyństwa.

Fietkiewicz-Paszek nie waha się stwierdzić, że tak się rzeczy mają, że ta „niesymetria” to „niesymetria” zbawienna, bowiem jedyna dosiężna dla ludzkiej granicy. Nie ma w niej miejsca na platońskie ideały piękna, dobra i sprawiedliwości – św. Paweł z Tarsu jest jednakże zarazem dla Poetki wrogiem, jak i nauczycielem. Wszak to najlepsze możliwe odniesienie łączące mistrza z uczennicą, ewangelię z nowoczesnością:

Boję się,

że dawne szczęście nam dopisze

Twoją puentę: „Miłość nigdy nie ustaje”.

[I. Fietkiewicz-Paszek, Listy do św. Pawła (4),Re: Miłość nigdy nie ustaje]



Uczucia, które targały mną podczas lektury Portretu niesymetrycznego, można by umieścić w wielu niejednokrotnie sprzecznych źródłach i rejestrach. Jak się wydaje, jednak nie ataki nicości ani nie egzystencjalna utrata stanowią o sile debiutanckiego zbioru Autorki, najintensywniej bowiem utożsamiałem się z tą poezją Izabeli, w której „światoobraz” zamykała Ona w zawężonym kręgu pejzażu tuż po jakiejś małej, prywatnej katastrofie. W miejscach, w których utratę powoli zastępowała utrata utraty, a wraz z nią – trwoga odzyskiwania świata:

[…] skąd spokój? od zawsze noszę w sobie ziemię. zresztą

i ja dałam się kiedyś strącić w nowe milenium. miał być koniec, był

skorpion malowany na skroni i szampan w wannie. […]

[I. Fietkiewicz-Paszek, esprit d’escalier]


Zdecydowanie ten odcień „mówienia o schyłku” wydaje mi się najbliższy i najbardziej intrygujący w poezji Autorki. Może stąd obecność owego tajemniczego apostoła z Tarsu, do którego Fietkiewicz-Paszek przesyła poufny mailing i z którym w dialogach nawiązuje najbardziej intymną, kobieco-męską rozmowę w książce, może stąd właśnie ten a nie inny adresat jej wiadomości? Wszak o tym, że utrata niczego nie kończy, wiedzieć może tylko prorok, idealny typ miłośnika. A nawet, jeśli utrata kończy wszystko, jak w wypadku nieszczęsnej Anny Frank, w rzeczywistości nie kończy niczego:

[…] mój język miał już nie dotknąć męskiej szyi

ani kropli letniego deszczu. zamknięta młodość miała wystarczyć

za całe życie, piasek pod powiekami za pustynię, drewno stołu

za las, a sól na policzkach za morze […]

powiedz, jak nie przywiązywać się do swojego miejsca i

do nadziei? […]

[I. Fietkiewicz-Paszek, List Anny Frank, z datą 4 sierpnia 1944, godz. 11.00:00]


W ten oto sposób niepostrzeżenie Autorka wyznacza głosom swoich poetyckich impresji dwie strony barykady. Takimi właśnie zabiegami jasno zostają określone w Portrecie niesymetrycznym wyspy zamieszkiwane przez silnych, takich jak Paweł z Tarsu oraz Rafał z Paryskich wakacji ’94; i te zaludnione mieszkańcami słabymi: Anną Frank, Arletą z Raportu z porządków. Kartonu z napisem „1986-91”, czy Moniką, o której „nie myślano, że mogła odejść pierwsza”. Z mocą i słabością na właściwych miejscach, posegregowanymi w odpowiednich kartonach, Fietkiewicz-Paszek-podmiot liryczny przystępuje do rozliczenia z samym centrum swojego istnienia i pochodzenia, które nazywa „kobietą niewątpliwą”. Dramatycznego rozliczenia, bo przecież „prawie się udało” i owa „kobieca” tetralogia wcale nie powinna była powstawać:

Prawie się udało Zapanować nad amplitudą bioder Eksmitować

zmysły Pomijać czułe punkty w porannym rytmie Unieważnić

poezję […] Oddychaj

mną – mówi – oddychaj Kochanie My przecież umiemy edytować

złe puenty […]

[I. Fietkiewicz-Paszek, W intencji kobiety niewątpliwej]


Ta „kobiecość” – przyznam szczerze – najbardziej mnie niepokoi spośród wszystkich alegorii zawartych w tomiku. Jest czymś, co powinno być przechowywane i wiecznie ukryte – wcale nie powinno zostać uznane za „niewątpliwe”. „Kobiecość” w ujęciu Izabeli Fietkiewicz-Paszek napełnia świat niechcianą troską, bardzo bowiem, jak mi się wydaje, pragnęlibyśmy uniknąć tego rodzaju zetknięcia – byłoby ono najprawdopodobniej spotkaniem z kobietą czasów ostatnich, być może nawet z piątym jeźdźcem Apokalipsy:

może masz rację, może jeszcze nie wieczór

– ale i on w końcu przyjdzie,

a wtedy

zaciągnie się mgłą pijany demiurg,

poplącze sznurki

i

znów skuje Bałtyk lodem albo

ocali dziecko z airbusa.

[I. Fietkiewicz-Paszek, Być kobietą niewątpliwą]


Szczerze polecam zbiór pt. Portret niesymetryczny uważnej lekturze czytelników. W wypadku Izabeli Fietkiewicz-Paszek bowiem (podobnie jak w wypadku Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, choć z zupełnie innych przyczyn) warto pamiętać szczególnie o tych wierszach, o których warto zapomnieć. Jak mawiał bowiem Lucjusz Anneusz Seneka: Quam serum est tunc vivere incipere, cum desidendum est[1].


KAROL SAMSEL - posłowie




[1] Jakże późno zaczynać życie, kiedy należy je kończyć. Sen, De brevitate vitae (O krótkości życia) [3,5].

Portret niesymetryczny Izabeli Fietkiewicz-Paszek stanowi nadzwyczaj dogłębne studium przenikania się ludzkich utrat. Tytułowa zbawienna „niesymetria”, którą kobiecy podmiot liryczny obserwuje w zabawie ojca z dzieckiem, jest zapisem „pęknięcia” kalokagatii rządzącej światem. Ład jest utracalny, porządek kosmosu siłą rzeczy musi być wpisany w vanitas. Ojciec, który zajmuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
84

Na półkach:

Portret niesymetryczny to niezwykle cenna, udana literacko i bardzo piękna poetycka propozycja. Wiersze autorki, świetnie wyedukowanej klasycznie i popkulturowo, biegle orientującej się we współczesnej liryce, mają nieodpartą moc uwodzenia. Raz dzieje się tak dzięki emanującemu z nich smutkowi, który nie jest nostalgią za dawnymi laty czy sentymentalną retrospekcją, ale wypływa ze stoickiej świadomości przemijania i w tym sensie okazuje się – jak mawiano dwa wieki temu – szczęsnym smutkiem. Innym razem odbiorcę uwodzą obrazy aktualne, żywe i namiętne, pokazujące miłość w całej jej – jak pisano dwie dekady wstecz – uczuciowej dialektyce, współtworzonej przez nieodmiennie totalne pożądania i nieuchronnie cząstkowe spełnienia. I co najważniejsze, w każdym wypadku są to wiersze wysokiej artystycznej próby: nowoczesne, ale doskonale poddające się lekturze; wyraziste, choć zanurzone w językowej wieloznaczności. [Piotr Łuszczykiewicz, tekst na okładce]

link do zebranych recenzji:
http://alternet.poezja-art.eu/publikacje-ksiazkowe/portret-niesymetryczny-2010/

Portret niesymetryczny to niezwykle cenna, udana literacko i bardzo piękna poetycka propozycja. Wiersze autorki, świetnie wyedukowanej klasycznie i popkulturowo, biegle orientującej się we współczesnej liryce, mają nieodpartą moc uwodzenia. Raz dzieje się tak dzięki emanującemu z nich smutkowi, który nie jest nostalgią za dawnymi laty czy sentymentalną retrospekcją, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1062
364

Na półkach: , , , ,

Przede wszystkim w tym niepozornym tomiku napisanym przez niepozorną, małą i czarną osóbkę nie ma ani jednego zbędnego słowa. Po prostu. Są zbędne zwroty u Herberta, są u Szymborskiej - tu nie ma - i koniec. Gdybym miała określić jednym słowem poezję Izabeli Fietkiewicz-Paszek to powiedziałabym, że jest to poezja obrazów wyrwanych z jakiejś części czyjejś - niekoniecznie mojej - świadomości. Obrazów i wspomnień, które są oszczędne. Oszczędne jednak nie na tyle, by można je było określić dodatkowo obojętnymi. Cały tomik jest bardzo osobisty, bardzo kaliszowski o ile takie słowo istnieje, a jeśli nie - to cóż - ten tomik taki właśnie jest i inaczej opisać go nie można. Dużo w nim miłości - miłości podmiotu lirycznego (którego nie umiem nie nazywać autorką) i miłości do małych rzeczy, które widzi tylko poeta (a poeta to wbrew pozorom nie ten kreujący się na wzór Wojaczka, ale właśnie ten, który je kanapki z plebejskim serem i w i d z i świat tak jak Izabela). Może to jeszcze za wcześnie, ale "Portret niesymetryczny" ma całkiem spore szanse na zostanie najlepszą książką po jaką sięgnęłam w tym roku i - w sumie tak, powiem to - znalazłam mu już miejsce na swojej szafce nocnej - i to tomik - to też powiem - który mój mężczyzna (zupełnie nie czujący poezji) określił jako magiczny po wysłuchaniu wiersza o lodach na rogu polnej i górnośląskiej (wkomponowanym w szum rzeki).

Przede wszystkim w tym niepozornym tomiku napisanym przez niepozorną, małą i czarną osóbkę nie ma ani jednego zbędnego słowa. Po prostu. Są zbędne zwroty u Herberta, są u Szymborskiej - tu nie ma - i koniec. Gdybym miała określić jednym słowem poezję Izabeli Fietkiewicz-Paszek to powiedziałabym, że jest to poezja obrazów wyrwanych z jakiejś części czyjejś - niekoniecznie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
89
61

Na półkach:

Książka, do której się wraca.

Książka, do której się wraca.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    9
  • Posiadam
    3
  • Chcę przeczytać
    2
  • 2012
    1
  • Ulubione
    1
  • 2017
    1
  • Poezja
    1
  • Czytadła
    1
  • TEMAT: Filologia polska
    1
  • Poezja
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Portret niesymetryczny


Podobne książki

Przeczytaj także