Lipiec na Białorusi

Okładka książki Lipiec na Białorusi Izabela Fietkiewicz-Paszek
Okładka książki Lipiec na Białorusi
Izabela Fietkiewicz-Paszek Wydawnictwo: Zaułek Wydawniczy Pomyłka poezja
58 str. 58 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Zaułek Wydawniczy Pomyłka
Data wydania:
2020-01-15
Data 1. wyd. pol.:
2020-01-15
Liczba stron:
58
Czas czytania
58 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364346415
Tagi:
fietkiewicz-paszek poezja bialorus
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Sonet. Spętanie Izabela Fietkiewicz-Paszek, Darek Foks, Teresa Rudowicz, Cezary Sikorski, Aleksandra Słowik
Ocena 0,0
Sonet. Spętanie Izabela Fietkiewicz...
Okładka książki Rozmowy z piórami Izabela Fietkiewicz-Paszek, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Beata Patrycja Klary, Joanna Lech, Joanna Mueller, Bianka Rolando, Karol Samsel, Jerzy Suchanek, Mirka Szychowiak, Leszek Żuliński
Ocena 7,0
Rozmowy z piórami Izabela Fietkiewicz...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
6
6

Na półkach:

recenzja książki w Dwumiesięczniku Topos 2(171)/2020:


Podróż do praźródeł tożsamości

1.

Białoruś od dawna miała znaczącą, chociaż niesłusznie już zapomnianą, reprezentację poetycką – zbiór Piotra Cielesza Ikony rodzinne (1984). Dla Izabeli Fietkiewicz-Paszek, w Lipcu na Białorusi dwie pamiątkowe fotografie ujmujące kompozycję tomu niczym klamra, są również ikonami. Fotografia pierwsza. Rok 1925. Wieś Kamionka w powiecie grodzieńskim. Wśród starszych, poważnych, elegancko ubranych sióstr, stoi jasna, niemal dziewczęca, babka poetki. Żadna z przedstawionych na tym zdjęciu postaci nie przeczuwa, jak gwałtownie rozejdą się ludzkie losy bez szans na ponowne spotkanie. Bo historia niebaczna na ich oczekiwania i zamiary, przekieruje je do zupełnie innych czasoprzestrzeni.
Fotografia druga. Minęło z górą ćwierć wieku. Rok 1952. Stare Siedlisko na Warmii. Rodzina pojawia się w innym wyraźnie składzie. Podpis pod fotografią zaczyna się zdaniem: „Książkę dedykuję mojemu Tacie” z wyjaśnieniem, że stoi „trzeci od lewej”. Teraz początkowa czytelnicza hipoteza zyskuje potwierdzenie, że podróż zrelacjonowaną w cyklu wierszy, autorka przedsięwzięła z potrzeby dopełnienia tego, co składa się na jej tożsamość, z potrzeby zweryfikowania mitu genealogicznego przynależnego do osobistej prehistorii (przed-biografii?). Stąd jej białoruska wyprawa z lata 2018 momentami jawi się bardziej jako poznawcza ekspedycja niż jako sentymentalna pielgrzymka do kraju przodków. Itinerariusz ten konkretem stoi. Konkretem spostrzeżenia, konkretem wiedzy, zaczerpniętej od krajowców – także od krewnego imieniem Witalik, zauważalnej w przypisach, w objaśnieniach do kilkunastu tekstów. Poetka nie ogranicza bowiem poznawania do samej tylko percepcji. Prędko łączy swoje wrażenia (pracę zmysłów najcelniej opisuje wiersz Nocny Mińsk z Witalikiem) z ich kulturowo-historycznym kontekstem, co pomaga jej docierać do prawdy o zwiedzanych miejscach.

2.

Białoruskość i kresowość nie są jednakże w tych wierszach synonimami. Bowiem niegdysiejsze wielonarodowe, polskie, ruskie, litewskie, żydowskie, tatarskie wreszcie, Kresy zostały zapisane symbolami sowieckiego i postsowieckiego rozdziału ich dziejów, zauważalnymi na przykład w nazewnictwie (por. Zaniemnie). Lecz każdy przybysz, co „ucho natęża ciekawie” (wieszcz z Nowogródka rodem też się na tych stronicach pojawi; jakże mogłoby go zabraknąć?),posłyszy jednak, że „Każdy tu inaczej chwali Boga, przeklina/ przemilcza, szuka swojej opowieści.” (Noc w Grodnie). Nadrzędną rolę odgrywa tutaj autorska opowieść o podróży, gdzie istotną rolę odgrywa nazewnictwo geograficzne, topograficzne. Niemniej na podłożu narracji lokalnych niezmiennie wyrastają legendy dosyć świeżej daty. Wszak kontrapunktem pięknego, jednego z najciekawszych w całym zbiorze wiersza Świteź, pozostają dwa inne związane, rzecz znamienna. ze świątyniami: historia zagłady Fary Witoldowej i ocalenia nawiedzanego przez ojcowski płacz, a może przez śmiech dzieci, kościoła św. św. Heleny i Szymona. Zresztą czytając wiersz Cerkiew Kołoska, miałem wrażenie, że sowietyzm, wrogi wszelkiej religii nie spustoszył bez reszty miejscowej duchowości, gdyż tkwiła ona korzeniami jeszcze w epoce przedchrześcijańskiej. Jej przejaw trwa w świadectwach silnej więzi z ze zmarłymi, z poległymi całkiem niedawno, podczas wojny sowiecko-afgańskiej (Wyspa Odwagi i Łez). Zaś polegli przed ponad tysiącleciem, w bitwie nad Niemigą (1067) przypominają się za pośrednictwem ujarzmionej, zdawałoby się definitywnie, rzeki, od której wziął swój tytuł opowiadający o tragicznym wypadku w mińskim metrze, wiersz Niamiha.
Można teraz już chyba postawić pytanie: czym staje się historia tej części świata, gdzie „Ziemia, naruszana/ to bombą, to dekretem, gotowa na nowe bryły, udoskonaloną/ apokalipsę, rozstępuje się.” (W południe na placu Niepodległości w Mińsku). Tutejsze dzieje toczą się od katastrofy do katastrofy. Niektóre z tych kataklizmów przybierają rozmiary monstrualne jak hitlerowska okupacja, z okrucieństwem miejsc kaźni. Ich grozę trudno pomieścić w jednym określonym pojęciu, gdyż w każdym języku inna jest pamięć zbrodni i inne/ zapominanie.” (Noc w Trościeńcu). Doświadczenie zła, przybrawszy kształt językowy, okazuje się radykalnie nieprzetłumaczalne. Ale może znaleźć swe odbicie ukształtowane od początku w innym języku, odbicie przekonujące, przejmujące, czego dowodzą wiersze skoncentrowane tematycznie wokoło trościenieckiego obozu zagłady.
Najbliższa obiegowym wyobrażeniom o Kresach wydaje się tu Grodzieńszczyzna – ojczyzna postaci dla polskiej kultury charakterystycznych: twórcy Ballad i romansów (U Mickiewicza),czy Elizy Orzeszkowej (Śmierć pisarki). Wszakże chyba najciekawiej ze wszystkich tych kresowych przywołań prezentuje się wspomnienie Czesława Niemena, podsumowane świetnym dwuwierszem: „Wszędzie jest centrum świata, możliwy wybuch supernowej/ wizji, wszędzie mogę płonąć stodoły” (Stare Wasiliszki). Warto także docenić jedyne chyba w polskiej poezji epitafium dla zamordowanych latem 1943 nowogródzkich nazaretanek (Stella i Towarzyszki).
Zanim domknie się kompozycyjna klamra tomu, Izabela Fietkiewicz-Paszek zapowiada: „Kiedyś tu wrócę, poszukam źródła/melancholii może w nazwach ulic,/ których żaden GPS nie wykrywa,/ może w nieistniejących kronikach wojny/ na pamięć, która dzieje się od zawsze,/ dzieje się wszędzie, dzieje się nawet/ w wygłosie mojego nazwiska.” (Powrót). Ścieżkę przetarła. Cel najwyraźniej osiągnęła. Jej wewnętrzny system orientacyjny „odszukał sygnał”, sygnał tożsamościowy. Poetyckie myślenie oddało jej przy tym nieocenione usługi.


| Piotr W. Lorkowski


w linku:
Rozmowa Kacpra Płusy, redaktora i poety, z Izabelą Fietkiewicz-Paszek o Lipcu na Białorusi

recenzja książki w Dwumiesięczniku Topos 2(171)/2020:


Podróż do praźródeł tożsamości

1.

Białoruś od dawna miała znaczącą, chociaż niesłusznie już zapomnianą, reprezentację poetycką – zbiór Piotra Cielesza Ikony rodzinne (1984). Dla Izabeli Fietkiewicz-Paszek, w Lipcu na Białorusi dwie pamiątkowe fotografie ujmujące kompozycję tomu niczym klamra, są również ikonami....

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
186
168

Na półkach:

Nie uwierzę, że „Lipiec na Białorusi” Izabeli Fietkiewicz-Paszek trafił do mnie przez przypadek, bo wszystko ma swoją praprzyczynę. A ponieważ trudno mi w tej chwili odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało, postaram się chociaż dowiedzieć po co.
Nad wyraz powściągliwa okładka, której nieskazitelną biel łamie tylko tytuł i dane autorki oraz powtórzona w ciągu ta sama podstarzała fotografia rodzinna w wersji od najwyraźniejszej poprzez ujęcia coraz bardziej spłowiałe aż do karty absolutnie białej. W środku na kontrastowo śnieżnym papierze (przypominającym rażącą biel pościeli, którą moja babcia najpierw pieczołowicie prała, a następnie z trudem bieliła i krochmaliła) Fietkiewicz-Paszek przygotowała materiały – wiersze i zdjęcia w czarno-białej, odpowiednio wycieniowanej, tonacji. Wyruszamy na wyprawę. Jest lipiec 2018. Jedziemy na Białoruś.
Nic nie dzieje się bez przyczyny. By mógł wydarzyć się lipiec 2018, najpierw musi zaistnieć rok 1925, czyli tzw. pierwszy zalążek. Zestaw zatytułowany „Kamionka, rok 1925” to komplet składający się ze zdjęcia i poetyckiego dopełnienia, z którego dowiadujemy się, że fotografia przedstawia trzy siostry, a najmłodsza to przyszła babcia autorki.
By mógł wydarzyć się lipiec 2018, najpierw musi zaistnieć rok 1952, czyli tzw. drugi zaczątek. „Stare Siedlisko, rok 1952” – ponownie komplet i ponownie fotografia z wierszem. Tym razem dowiadujemy się, że na zdjęciu widnieje ojciec autorki wraz z częścią rodziny, która po tym, jak w wyniku wojennej zawieruchy jej ojczyste ziemie przypadły Białorusi, osiedliła się w Polsce.
W „Lipcu na Białorusi” czas i miejsce (zdefiniowane już w samym tytule) to dominujące, lecz nie jedyne toposy, które Fietkiewicz-Paszek wykorzystuje, by odtworzyć i zachować pamięć. Zarówno pamięć ogólnohistoryczną, jak i tę rodzinną.
Autorka wybiera się w drogę, wybiera się w podróż. Cel – Białoruś. Zanim zostanie osiągnięty, należy opuścić jedno miejsce i pojawić się w innym. Faktyczna granica z odprawą i mundurami rozdziela nie tylko teren, rozdziela też czas. Ale nie daj się zwieść, turysto, bo choć dostaniesz bonus na rogatkach w postaci jednej godziny, to rozglądając się wokół, faktycznie cofniesz się o ładnych kilkadziesiąt lat. Jedziemy. Kolejna miejscowość – Grodno. Przystanek. Znowu jedziemy – Mińsk. Przystanek. I kolejna, i kolejna… Stare Wasiliszki, Nowogródek. Typowa objazdówka. Droga wije się jak Niemen, podobnie mija czas. Następny dzień podróży. Wycieczka ma się ku końcowi. Na granicy te same czynności – kontrola, dokumenty, zwrot jednej godziny, którą dostaliśmy niby w prezencie, a teraz pora ją oddać jak kaucję za wrażenia.
Fietkiewicz-Paszek nie jest zwykłą turystką. Owszem są fotografie, są zabytki, ale wydaje się, że nie o samo zwiedzanie tu idzie, a o eksplorowanie w czasie. Jednak czas dla autorki to nie tylko wielkość liniowa odmierzana na osi odciętych, to także oś rzędnych, która zagłębiając się do środka miejsca, przecina kolejne momenty z nim związane. Widziany świat nigdy nie jest pełny i kompletny, dlatego „Lipiec na Białorusi” otwiera tunele czasowe, by postrzegany obraz uzupełnić o brakujące fragmenty, by je wyłuskać, by je nazwać, pokazać i przeżyć emocje im towarzyszące.
Bo u Fietkiewicz-Paszek miejsce stoi w czasie, a czas, choć nie stoi w miejscu, to jednak jest w nim zamknięty. Poetka posługuje się słowem jak łyżką i wydrąża z każdej odwiedzonej przestrzeni kolejne cząstki epok. Zeskrobuje warstwy, odczytuje minione wydarzenia, jakby ściągała kolejne powłoki z palimpsestu, bo „pod powierzchnią splatają się historie”*) i choć może „strach zaglądać do zburzonych studni”*) czy „podważać topniejący asfalt”*),to jednak autorka w ten sposób odkrywa prawdę zapisaną na murach, na pokruszonych macewach, na przetrąconych gzymsach. Wybiera konkretne epizody (sięga do legend, przytacza średniowieczne zdarzenia, przywołuje romantyczne porywy) i to one pozwalają scalać fragmenty historii społeczności odmiennych religii (katolicyzm, prawosławie, islam, judaizm) czy fragmenty opowieści o ludziach różnych narodowości (Białorusini, Litwini, Polacy, Żydzi, Tatarzy, Niemcy). Ale Fietkiewicz-Paszek nie tylko po poznanie historii regionu tu przyjechała. Przyjechała przede wszystkim poznać historię swojej rodziny, babci, ojca, swoją własną. Dlatego kulminacyjny moment zbiorku stanowi „Nocny Mińsk z Witalikiem” – jej krewnym. I okazuje się, że to, co do tej pory murem, polityką i „kreską na mapie”*) zostało podzielone, łączy „krew (…) i strach (…) dziadków”*).
Oprócz rodzinnej kulminacji jest jeszcze jeden moment szczytowy w tomiku. To Trościeniec. Temu miejscu z jego wstrząsającą przeszłością autorka poświęciła aż trzy utwory. To historia długich lat wojennej zagłady. Historia losów wielu bezimiennych, którzy zalegają w dołach, a teraz obchodzimy opustoszałe uroczysko i przeżywamy chwile tragedii zaledwie w kwadrans. Czy czas jest sprawiedliwy?
W jaki sposób autorka dokonuje wypraw w czasie, widać chyba najwyraźniej w utworze pt. „Niamiha”. Jako jeden z wielu został opatrzony przypisem autorki (jakby nie wierzyła w wiedzę czytelnika),naświetlającym dzieje tego miejsca. Tu Fietkiewicz-Paszek wędruje od pokłosia poprzez kolejne etapy historii do konkretnego wydarzenia, jakim była katastrofa w metrze, gdzie na skutek paniki wywołanej burzą zginęli ludzie. Autorka znowu posługując się czasem, przesuwając go wstecz jak suwak na pulpicie, sięga jeszcze głębiej aż do pośrednich przyczyn dramatu i wraz z rzeką Niamihą dociera do źródeł wcześniejszych zdarzeń.
U Fietkiewicz-Paszek droga prowadzi nie tylko do celu, to także droga poznania świata, historii, losów rodziny i przemiany samej siebie, ale też linia podziału, która przebiega między tu a tam. To ta jakże mała, ale brzemienna w skutkach, „kreska na mapie”*) rozdziela, rozgranicza i stwarza podziały między ludźmi, między rodzinami. Dlatego poetka tak eksponuje mosty, połączenia i „wspólny nurt”*),by wiązały, scalały i usuwały przepaście.
Twórczyni „Lipca na Białorusi” posługuje się obrazami, tymi z fotografii i tymi ze swoich wierszy. Zatrzymany w kadrze, uchwycony w słowach widok ma zwolnić spust wyobraźni odbiorcy. Jest zaledwie fragmentem w ogromie nagromadzonych pod kolejnymi warstwami czasu historii. U autorki nie tyle istotne jest to, co sama pokazała, a to, co chcemy i jesteśmy w stanie spomiędzy okruchów czasu i miejsc odkryć, poczuć, przeżyć.
W tomiku dominuje wiersz wolny, biały, z niewielkimi wyjątkami zakończony podsumowującym dwuwersem, w którym jak w pigułce autorka próbuje skondensować przekaz. Konstrukcyjnie odmienne są „Kamionka, rok 1925” i „Stare Siedlisko, rok 1952”, w których zaznaczono strofy i które klamrą niczym okładka albumu spinają wrażenia z lipcowego wyjazdu poetki na Białoruś. Lecz nawet ta klamra jest rozszczepiona przez miejsca i czas, przy czym tylko autorka wie na pewno, czy cyfry 2 i 5 zamieniła miejscami celowo, czy tylko los tak sprawił.
Nie uwierzę, że „Lipiec na Białorusi” przyszedł do mnie przez przypadek. Przyszedł do mnie, bo kilkanaście lat temu sama dokonywałam podobnych poszukiwań na Litwie, Ukrainie i we wschodniej Polsce. Ten tomik przyszedł do mnie, by sprawdzić moją pamięć. Miejsca i czas to świadectwa, to ślady, które niejedno przetrwały i niejednych jeszcze zdarzeń będą uczestnikiem. Jednak to ludzie napełniają je pamięcią, która „dzieje się od zawsze, dzieje się wszędzie”*). Pamięć historyczna, pamięć zbiorowa i pamięć jednostki nie zawsze są tożsame. Ta ostatnia najmocniej wywołuje ścisk w żołądku, napięcie na skórze i suchość w gardle, sprawia, że pocą się dłonie i wilgotnieją powieki. Ta ostatnia wywołuje niemo samotny niepokój. Niepokój zakorzeniony w przeszłości, lecz patrzący szeroko rozwartymi oczami w przyszłość. Jeśli zagubi się pamięć współczesnej jednostki, jeśli zanikną wibracje łączące ją ze źródłem, może zatrzeć się też pamięć zbiorowa i historyczna. Właśnie po to przyszedł do mnie „Lipiec na Białorusi”. Bym pamiętała.

Nie uwierzę, że „Lipiec na Białorusi” Izabeli Fietkiewicz-Paszek trafił do mnie przez przypadek, bo wszystko ma swoją praprzyczynę. A ponieważ trudno mi w tej chwili odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało, postaram się chociaż dowiedzieć po co.
Nad wyraz powściągliwa okładka, której nieskazitelną biel łamie tylko tytuł i dane autorki oraz powtórzona w ciągu ta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6044
1386

Na półkach: ,

„Lipiec na Białorusi”, choć wyrósł z intymnych potrzeb podmiotu, jest opowieścią nie tyle rodzinną, co po prostu ludzką w ogóle. Fietkiewicz-Paszek na każdym kroku portretuje człowieka. Człowieka uwikłanego w czas, w historię, w pamięć, w strumień niekończących się pytań i wątpliwości. Człowieka zastygłego w pamięci miejsca, pomnika czy budowli. Chodzimy więc po śladach przodków, wydeptujemy ścieżki wyznaczone przez przeszłe losy jednostek oraz zbiorowości. Rośniemy za ruinach, na gruzach, karmieni tym, co wydarzyło się kiedyś.

Więcej: http://dajprzeczytac.blogspot.com/2020/11/lipiec-na-biaorusi-izabela-fietkiewicz.html

„Lipiec na Białorusi”, choć wyrósł z intymnych potrzeb podmiotu, jest opowieścią nie tyle rodzinną, co po prostu ludzką w ogóle. Fietkiewicz-Paszek na każdym kroku portretuje człowieka. Człowieka uwikłanego w czas, w historię, w pamięć, w strumień niekończących się pytań i wątpliwości. Człowieka zastygłego w pamięci miejsca, pomnika czy budowli. Chodzimy więc po śladach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
84

Na półkach:

Ta poezja przywraca pamięć – ocala to, co zapomniane i to, co nieznane. Proponuje nowy sposób patrzenia na prochy minionych, na paradoksy i ironię losu. Opowiada przede wszystkim o rzeczach widzialnych, dokumentuje artefakty. Ale w efekcie budzi emocje, skłania do zamyślenia. I przez to jest nie tylko próbą zapisania śladów z przeszłości czy też dokumentacją. To ważki głos w dyskusji nad tożsamością zbiorową współczesnych. (Bogdan Zdanowicz)


strona z recenzjami książki:
http://alternet.poezja-art.eu/publikacje-ksiazkowe/lipiec-na-bialorusi-2020/

Ta poezja przywraca pamięć – ocala to, co zapomniane i to, co nieznane. Proponuje nowy sposób patrzenia na prochy minionych, na paradoksy i ironię losu. Opowiada przede wszystkim o rzeczach widzialnych, dokumentuje artefakty. Ale w efekcie budzi emocje, skłania do zamyślenia. I przez to jest nie tylko próbą zapisania śladów z przeszłości czy też dokumentacją. To ważki głos...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    7
  • Chcę przeczytać
    4
  • L. faktu
    1
  • 2020
    1
  • Reportaż
    1
  • Poezja
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Lipiec na Białorusi


Podobne książki

Przeczytaj także