Książka niedopracowana, jakaś taka na kolanie, ale nareszcie wiem, czym jest i jak powstał Islam... Trudno mi się z tym pogodzić, ale kto człowiekowi zabroni wierzyć w objawienie proroka, który na koniu (o imieniu Burak) o głowie kobiety i ogonie pawia udał się po niebie w nocną podróż do świętego miasta, bo początkowo to w kierunku Jerozolimy polecił się modlić swoim uczniom (ale jak Żydzi nie uznali go za proroka pokroju Mojżesza zmienił zdanie - a dokładniej 'objawienie' zmieniło zdanie - i polecił modlić się w kierunku Mekki, a dokładniej Kaby, czyli kamienia, na którym do tamtej pory wyryte były liczne bóstwa pogańskie, najprawdopodobniej z najwyższym z ówczesnych arabskich bóstw pogańskich - Allahem - i do którego pielgrzymowali ówcześni Arabowie, no ale Mahometowi objawił się jeden jedyny Allah, więc kamień przełupał, i teraz najwierniejsi siedem razy go obchodzą w kółko, a potem siedem razy tam i siam i z powrotem, a potem jeszcze kamienują posągi, no i przecież bez krwawej ofiary z cierpiącego zwierzęcia się nie obejdzie... Wszystko dla litościwego boga... Jakoś nie mogę tego przetrawić... Przykro mi...

Książka niedopracowana, jakaś taka na kolanie, ale nareszcie wiem, czym jest i jak powstał Islam... Trudno mi się z tym pogodzić, ale kto człowiekowi zabroni wierzyć w objawienie proroka, który na koniu (o imieniu Burak) o głowie kobiety i ogonie pawia udał się po niebie w nocną podróż do świętego miasta, bo początkowo to w kierunku Jerozolimy polecił się modlić swoim...