-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "zabawki" [21]
[ + Dodaj cytat]Natura jest niczym dziecko bawiące się naszym życiem. Znudziwszy się popsutymi zabawkami, porzuca je i zastępuje nowymi.
Od zawsze dziewczynki bawią się lalkami, a chłopcy samochodami. O ile dziewczynki wymyśliły lalki już w starożytnym Egipcie, to chłopcy swoje samochody dopiero sto lat temu, co świadczy o tym, że chłopcy rozwijają się wolniej.
Poszukaj sobie młodego, pięknego mężczyzny, albo nawet i kilku od razu. Jesteś dzielną kobietą, ale równocześnie jesteś także na pół dzieckiem i niezbędne są dla Ciebie zabawki.
Prawdziwym nie stajesz się w jednej chwili - odparł Zamszowy Koń. - Przemiana trwa długo. Właśnie dlatego nie przytrafia się tym, którzy się łatwo psują, ani tym, z którymi trzeba się delikatnie obchodzić. Prawdziwy stajesz się dopiero wtedy, gdy już wykochano z ciebie większość sierści, gdy oczy ci wypadają i puszczają szwy, kiedy wyglądasz zupełnie żałośnie. Ale to jest bez znaczenia, bo skoro już jesteś Prawdziwy, to w oczach tego, kto cię kocha, nie możesz być brzydki. Brzydkim mogą cię nazwać tyko ci, którzy niczego nie pojmują, którzy nie rozumieją , jakie to piękne być Prawdziwym.
(...) dziecko nie będzie płakało, nie mając zabawki, jeżeli nie zna smaku zabawy. Daj mu ją, pozwól się trochę pobawić, a następnie zabierz - dopiero wtedy usłyszysz żałosny skowyt.
Wyciągnęli nas z łóżek szarpnięciami. W pośpiechu nie udało nam się zabrać nic poza tym, co najbardziej oczywiste, czyli tym, co najbardziej się kocha. Mały zabrał obu Goofych, twardego i miękkiego. Ja zabrałem gry TEG i książkę o Houdinim. Na początku myślałem, że rodzicom nie udało się zabrać nic (papierosy i lekarstwo na wrzody nie odpowiadały mojemu pojęciu skarbu), ale potem zrozumiałem, że kierowali się tym samym impulsem co my. My złapalismy nasze zabawki, a oni złapali nas.
Niewiele myślałam o tym miejscu, ale teraz, kiedy znika, jest mi smutno. To chyba tak, jak z zabawkami z dzieciństwa. Nie są istotne, dopóki ich nie stracisz. Ale to coś więcej niż tylko domek na drzewie. To pożegnanie. Mam wrażenie, że wszystko się kończy.
Trochę zaczęli się kolegować. Oczywiście nikomu by się nie przyznał, bo kolegowanie się z dziewczyną było bardziej obciachowe, niż na przykład zakładanie kalesonów, ale skoro już grabił u niej liście, to mógł przecież z nią też porozmawiać. Albo poganiać kota. Albo pograć w badmintona.
Albo pojechać z nią do fabryki fortepianów, gdzie pracował jej tata i gdzie ona miała swój tajny skład z zabawkami.
Jak zwykle, tak i tym razem wydobył wszystkie [zabawki], zapełnił nimi cały kontuar i wszystkie jednocześnie nakręcił. Po raz tysiączny w życiu przysłuchiwał się melodiom grających tabakierek i patrzył, jak niedźwiedź wdrapuje się na słup, jak szklana woda obraca młyńskie koła, jak kot ugania się za myszą, jak tańczą krakowiacy, a na wyciągniętym koniu pędzi dżokej.
I przypatrując się ruchowi martwych figur po tysiączny raz w życiu powtarzał:
"Marionetki!... Wszystko marionetki!... Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, taka ślepa jak one..."
Kiedy źle kierowany dżokej wywrócił się na tańczących parach, pan Ignacy posmutniał.
"Dopomóc do szczęścia jeden drugiemu nie potrafi - myślał - ale zrujnować cudze życie umieją tak dobrze, jak gdyby byli ludźmi...".