-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "teresa" [9]
[ + Dodaj cytat]
Teresa wciąż gładzi Karenina po głowie, która cicho spoczywa na jej kolanach. Mówi sobie w duchu mniej więcej to: nie jest żadną zasługą zachowywać się dobrze w stosunku do innych ludzi. (…) Nigdy nie będziemy mogli z całą pewnością stwierdzić, na ile nasze stosunku z innymi ludźmi są wynikiem naszych uczuć, miłości, nienawiści, dobroci lub złości, a na ile są spowodowane stosunkiem sił pomiędzy nami a nimi.
Prawdziwa dobroć człowieka może się wyrazić w sposób absolutnie czysty i wolny tylko w stosunku do tego, kto nie reprezentuje żadnej siły. Prawdziwa próba ludzkości, najbardziej podstawowa (leżąca tak głęboko, że wymyka się naszemu wzrokowi), polega na stosunku człowieka do tych, którzy są wydani na jego łaskę i niełaskę: do zwierząt. I tu właśnie doszło do jego podstawowej klęski, tak podstawowej, że z niej właśnie wypływają wszystkie inne.(...)
Wciąż mam przed oczyma Teresę siedzącą na pniu, gładzącą łeb Karenina i myślącą o klęsce ludzkości. W tym momencie pojawia się przede mną inny obraz: Nietzsche wychodzi ze swego hotelu w Turynie. Widzi naprzeciwko konia i woźnicę okładającego go batem. Nietzsche podchodzi do konia, na oczach woźnicy obejmuje go za szyję i płacze. Było to w roku 1889 i Nietzsche też już był daleko od ludzi. Inaczej mówiąc: wtedy właśnie wybuchła jego choroba psychiczna. Ale właśnie dlatego jego gest wydaje mi się pełen głębokiego sensu. Nietzsche przyszedł przeprosić konia za Kartezjusza. Jego szaleństwo (a więc jego rozejście się z ludzkością) zaczyna się w momencie, kiedy płacze nad koniem.
I to jest ten Nietzsche, którego lubię, podobnie jak lubię Teresę, na której kolanach spoczywa głowa śmiertelnie chorego psa. Widzę ich jedno obok drugiego, oboje schodzą na bok z drogi, po której ludzkość, "pan i władca przyrody", maszeruje naprzód.
Może to zabrzmi głupio, ale czy trzeba żyć po coś? W jakimś celu? Czy nie wystarczy po prostu żyć?
Dech mi zaparło w obliczu takiej prostoty.
Dzisiaj snobizujemy się jedynie na wykształcenie.
To ono jest naszym fetyszem.
Ludzie liczą się z kimś, kto ma charakter.
Kiedykolwiek tylko Barnett Newman zabierał głos, miał na uwadze, podobnie jak inni członkowie grupy, konieczność określenia pozycji awangardy we współczesnym świecie artystycznym. Stąd jego ataki na sztukę abstrakcyjną ("purystyczne konstrukcje") i surrealizm ("osobiste tragedie"). Dla Newmana przedstawienie, znak, były niczym, dopóki nie niosły abstrakcyjnej myśli, która stawała się tematem dzieła. Jego teksty nie czynią wrażenia oderwanych od rzeczywistości; mówiąc o współczesnym świecie i uzasadnionych obawach mają polityczne zabarwienie. Przypomnijmy, że 5 marca (na miesiąc przed wystawą Żarnowerówny, w czasie kiedy Newman pisał tekst do katalogu) Churchill wygłosił swoje przemówienie w Fulton, w którym mówił o spustoszeniu Europy podziałem na dwa obozy i gdzie proponował antyradzieckie przymierze krajów po zachodniej stronie żelaznej kurtyny. W tej sytuacji praca polskiej artystki nabierała nowego, wypunktowanego przez Newmana, sensu. Tekst katalogu oddawał ledwie tłumioną nerwową atmosferę czasu. Dla Newmana purystyczna sztuka abstrakcyjna była całkowitą iluzją, rodzajem totalitaryzmu. W przeciwieństwie do abstrakcji geometrycznej, ekspresjonistyczna płynność form oznaczała wolność: wolność wyrazu i działania. W zaniechaniu przez Żarnowerównę swoistego puryzmu Newman widział dowód, że jego teorie dotrzymują kroku biegowi historii.
DRESZCZ planował wysłać Streferów w to okropne miejsce w ramach kolejnej fazy badań. To dlatego chcieli przetestować, jak sprawdza się technologia implantu przy monitorowaniu z dużej odległości - chcieli wiedzieć, jak efektywnie będą mogli robić to samo z pozostałymi, gdy tamci też się tu znajdą. Piramida kłamstw rosła coraz wyżej i wyżej. Wszystko wyglądało jeszcze gorzej niż dotychczas przypuszczał. Znacznie gorzej.
- jak masz na imię?
- Thomas.
- Czy masz jakieś inne imię?
- Nie. Tylko Thomas.
- Czy ktokolwiek kiedykolwiek nazywał cię inaczej?
- Nie. Tylko Thomas.
- Czy kiedykolwiek zapomnisz swoje imię? Czy będziesz kiedykolwiek używał innego?
- Nie.
- W porządku. W takim razie zafunduję ci ostatnią powtórkę, żebyś lepiej to sobie zapamiętał.
Prosta odpowiedź brzmi: będziemy kontynuować to, cośmy rozpoczęli. Będziemy badać odpornych, zgłębiać funkcje ich mózgu oraz biologię, żeby odkryć, jak to się dzieje, że mogą pozostawać nosicielami wirusa Pożogi, nie wykazując objawów choroby . Krótko mówiąc, próbujemy opracować lek, Thomasie.
Teresa patrzyła, jak metalowe druty i plastikowe rurki suną po skórze Thomasa i wpełzają do jego uszu, widziała, jak ułożone wzdłuż ciała ręce chłopaka drgają konwulsyjnie. Prawdopodobnie odczuwał we śnie ból pomimo leków, ale nie było szans, aby to zapamiętał. Maszyna rozpoczęła pracę, usuwając obrazy z pamięci Thomasa. Wymazując jego mamę, ojca i dotychczasowe życie. Wymazując ją.(...) Nie było odwrotu. Ona i Thomas pomogli skonstruować Labirynt; równocześnie Teresa poświęciła mnóstwo wysiłku, żeby zbudować mur odcinający ją od emocji.
W jakim przerażającym świecie żył Thomas. Choroba, śmierć, zdrada. Przyjaciele poddawani okrutnym próbom, z których być może nic nie wyniknie. Spalony świat leżący w ruinie. Miesiąc wcześniej chłopak pomógł wymordować więcej niż tuzin ludzi w ciągu paru godzin(...)Chociaż mieszkał w ośrodku badawczym, gdzie roiło się od psychów, żadna ilość terapii nie mogła mu pomóc uporać się ze wspomnieniem Czystki. I nigdy nie pomoże.
Jaki jest więc stosunek między Teresą a jej ciałem? Czy jej ciało ma w ogóle prawo nosić imię Teresa? A jeśli nie ma tego prawa, jakiej części istnienia to imię dotyczy? Tylko czegoś bezcielesnego, niematerialnego?
(Są to wciąż te same pytania, które przychodzą Teresie do głowy od czasów dzieciństwa. Bo prawdziwie poważne pytania to te, które może sformułować dziecko. Tylko te najbardziej naiwne pytania są naprawdę poważne. Są to pytania, na które nie ma odpowiedzi. Pytanie, na które nie ma odpowiedzi, jest barierą nie do przekroczenia. Inaczej powiedziawszy: właśnie pytania, na które nie ma odpowiedzi, wyznaczają granice ludzkich możliwości, wyznaczają ramy ludzkiego istnienia).