-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Cytaty z tagiem "bezsens" [86]
[ + Dodaj cytat]Pośpiech. Epidemia końca XX i początku XXI wieku. Chroniczny brak czasu, brak przyjaciół, brak rodziny, brak ciepła. Nieustanny bieg do przodu, wciąż do przodu, nawet bez celu.
Obłęd - / obłęd by w ogóle - / by w ogóle - / no właśnie co - / obłęd już samo to - / to wszystko - / obłęd już samo to wszystko - / co dane - / obłęd to wszystko co dane - / co się widzi - / obłęd to wszystko co się widzi - / to - / no właśnie co - / no to - / to tutaj - / to wszystko tutaj - / obłęd to wszystko co dane - / co się widzi - / obłęd to wszystko co się tutaj widzi - / by w ogóle - / no właśnie co - / widzieć - / ledwo widzieć - / łudzić się że ledwo się widzi - / chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / co - / no właśnie co - / i gdzie - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi co gdzie - / gdzie - / no właśnie gdzie - / tam - / gdzieś tam - / gdzieś tam daleko - / w dali - / gdzieś tam daleko w dali - / jakby we mgle - / gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co - / co - / no właśnie co - / to wszystko co się widzi - / no to wszystko - / to wszystko tutaj - / obłęd by w ogóle widzieć co - / ledwo widzieć - / łudzić się że ledwo się widzi - / chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi [gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co] - / co - / no właśnie co - / no właśnie – co.
Łaziłem po mieście. Dryfowałem bez celu. Oglądałem sceny z życia ludzi, którzy nic mnie nie obchodzili. Wiedziałem, że gdziekolwiek pójdę, wszędzie będę czuł ten sam bezsens.
Nie miałem prawa istnieć. (...) Istniałem jak kamień, roślina, mikrob.
wiadomo, że w bezsensownych sytuacjach ustępuje zawsze mądrzejszy.
I tak było naprawdę, zawsze zdawałem sobie z tego sprawę: nie miałem prawa istnieć. Pojawiłem się przypadkowo, istniałem jak kamień, roślina, mikrob. Moje życie rozwijało się na los szczęścia i we wszystkich kierunkach. Posyłało mi czasem niejasne sygnały; innym razem chwytałem tylko brzęczenie, z którego nie wynikało nic.
Wyobraźnia powinna się wstydzić. To upokarzające, lecz niezbędne. Codziennie dochodzę do wniosku, że ów proces przed trybunałem rozsądku jest męczący, nieprzyjemny, w dodatku bezsensowny. Codziennie obiecuje sobie, że porzucę projekt, który jest dla mnie źródłem stałego utrapienia. Codziennie zmieniam zdanie i zaczynam na nowo albo drę to, co już napisałem albo posuwam się dalej.
Pragnienie jest niesprecyzowane, lecz uparte. Do czego zamierzam za pomocą tych obrazów? Czymże, jest to tak zwane z n a c z e n i e ? Nie wiem, nigdy nie będę umiał jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Co najwyżej potrafię może później dostarczyć stosownych wyjaśnień. Wiem tylko, iż zżera mnie chęć pokazywania mojego stanu, wykrojenia pewnej przestrzeni z zamętu i chaosu sprzecznych impulsów - przestrzeni, w której wyobraźnia i wola wykuwają we wspólnym wysiłku element mojego sposobu odczuwania świata: owo absurdalne i nigdy nie zaspokojone pragnienie wspólnoty, owe niezręczne próby unicestwienia dystansu i izolacji. (...) Nie poradzę na to, że sprawy przybierają taki obrót, choć uważam, że to dziwaczne, a czasem (gdy patrzę oczyma rozsądku) nawet żenujące. Staram się być rzeczowy, a w każdym razie przemawiam własnym głosem i występuje we własnym, drogo opłaconym kostiumie. Codziennie w kalendarzu leżącym na mym biurku wykreślam odcinek, który pokonałem. W chwili obecnej brak jest stacji przeznaczenia. Wzbudza to we mnie złożone uczucia, w których kryje się złość, upór, uczucie litości dla samego siebie.
Tak czy owak. Osoba pochłonięta artystycznymi zmaganiami najczęściej przeżywa udrękę. Nie ma w tym nic niezwykłego . A jednak - ten napad zniecierpliwienia i znużenia. Może to dlatego, że dzień jest ponury, deszczowy, jesienny. Może winna jest rozpacz, która rodzi się wtedy, gdy człowiek staję przez niewidzianym murem i wali głową nie mogąc go przebić.
Tylko nad tym panujemy, co w końcu uznamy za śmiechu warte, wyłącznie wtedy, kiedy świat i życie na nim uznamy za śmiechu warte, jesteśmy w stanie posunąć się dalej, nie ma innej metody.
Ludzkość dawno by się już udusiła, gdyby musiała przemilczać pomyślany na przestrzeni jej historii bezsens, każdy, kto zbyt długo milczy, dusi się tym, również ludzkość nie może zbyt długo milczeć, wtedy bowiem dusi się, nawet jeśli bez sensu jest to wszystko, co wymyśli pojedynczy człowiek, co wymyśli ludzkość, jak również to, co pojedynczy człowiek kiedykolwiek w życiu wymyślił, to, co ludzkość kiedykolwiek wymyśliła. Raz jesteśmy artystami mówienia, raz artystami milczenia i doprowadzamy tę sztukę do jej granic, nasze życie dokładnie na tyle jest interesujące, na ile potrafiliśmy rozwinąć naszą sztukę mówienia, tak jak i milczenia.
Posuwaliśmy się naprzód cal po calu i jak okiem sięgnąć wszystkie stopnie w dół poznaczone były krwią. Gdzieś w tym musi kryć się głęboki morał.
Żywi nic nie wiedzą. Pouczcie mnie, martwi, jak umierać bez strachu. Albowiem śmierć to bezsens, podobnie jak życie.