cytaty z książek autora "György Spiró"
Powiedzmy, że mam na coś własny pogląd, biorę udział w głosowaniu i pozostaję w mniejszości. Godząc się w ogóle na uczestniczenie w tej grze, uznaję, że podlegam władzy większości. Czyli i tak popieram większość, nawet jeśli przypadkiem się z nią nie zgadzam. Tak więc demokracja jest szwindlem.
Dla prawdziwego Polaka nadal większą wartością jest rzucenie się na koniu w nurt rzeki i bohaterskie utonięcie niż wytrwałe i pracowite działanie.
Pan powiedział: miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Wszyscy, którzy objaśniają Prawo też mówią: nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe. Na zdrowy rozum jednak od kogoś, kto nie kocha nawet siebie, nie sposób oczekiwać, by kochał bliźniego.
Za dużo różnych rzeczy musielibyśmy wiedzieć, by móc przeniknąć przyszłość. Człowiek nie może tyle wiedzieć, nigdy nie mógł. Być może prościej powinniśmy przeżywać swoje życie. Może nie powinniśmy tyle umieć, tyle czytać - nieistotna wiedza, do której tutaj mamy dostęp przesłania nam to, co istotne.
W celu stwierdzenia epidemii stosowano metodę od dawna znaną w Palestynie: jeśli we wspólnocie liczącej pięciuset członków przez trzy dni z rzędu wynosi się trzy razy dziennie po trzy trupy, to jest dżuma. Jeśli mniej, to nie jest dżuma, nie zachodzi zatem konieczność kwarantanny.
Nic się nie liczy, byle tylko grać. Wszystkie intrygi, przepychanki, upokorzenia, zdrady i nikczemności są tylko po to, by człowiek mógł się w końcu znaleźć na tej ograniczonej z dwóch stron żelaznymi drzwiami przestrzeni, gdzie tworzy się niemożliwa do opisania więź między aktorem a aktorem, między aktorem a widownią, więź niepodobna do niczego, więź, o której nie może nawet śnić nikt z zewnątrz, najpiękniejsza, najbardziej bliska i wzruszająca więź między człowiekiem a człowiekiem, pełna nieoczekiwanych głębi, objawień, radości i bólu, piękniejsza niż miłość, bardziej intymna niż przyjaźń; nie ma w niej nic z ustawicznego liczenia na pomoc innej osoby ani dziecięcej, prymitywnej radości z gry; zadziwiające, fantastyczne i wszechogarniające poczucie pełni, kiedy człowiek jest czymś więcej niż tylko sobą, gdy rodzą się nowe przymioty i cechy nieznane nawet jemu samemu, a inne cechy i przymioty rozpływają się podczas gry na scenie; to wzmożone życie, różnorodne i nieprzeliczalne w swym bogactwie życie; przestrzeń między dwiema parami żelaznych drzwi wypełniona jest cudami. Dla tego warto żyć, a kto tego nie wie, temu próżno to tłumaczyć.
Wszystko, co Adam [Mickiewicz] mówi, jest ważne. Wiele razy już się okazywało, że to, co on czuje, czują wszyscy, tylko o tym nie wiedzą. [...] za nim trzeba podążać. Co on myśli i pisze, jest dla Polaków jak powietrze; niezbędne do życia.
Był sierpień i panował chłód, gospodarz z uwagi na lato nie ogrzewał mieszkania, zimą też zresztą nie za bardzo tu grzeją, choć potem chorują, ale powiedzieli im, że u ich wybrzeży przepływa ciepły Golfstrom, dlatego i okna są pojedyncze. Jeśli w sierpniu wieje zimny wiatr i zacina gradem, to przecież nie znaczy, że nie ma lata, bo skoro nie grzejemy, to jest. Na tym właśnie polega to idiotyczne, bezmierne zaufanie do rozporządzeń, które do pewnego czasu podtrzymuje każde wielkie mocarstwo.
Bardziej szczęśliwe narody oddają stolec, gdy czują taką potrzebę, my natomiast jedynie wtedy, gdy się zorientujemy: inni zwykli oddawać stolec, my mamy z tym problemy, może nieprawdziwe, ale tak się nam wydaje, więc zgrzytając zębami, bohatersko musimy udowodnić wykształconemu i wybrednemu światu, że oto i my wcale nie jesteśmy gorsi!
...Jak cudownie jest uczyć się nowego języka. Człowiek jakby wstępował do tajemniczego, cudownego, nowego świata, pełnego obietnic i podniecających rozkoszy. Wielkie, niedające się z niczym porównać uczucie, które znika dopiero wtedy, gdy się okazuje, że w każdym języku ludzie są takimi samymi kretynami.
Teatr Narodowy jest jak Polska - stwierdził Żółkowski. - Kupić nie warto, ale jeszcze bardziej rozwalić to tak.
....Jeśli dwie osoby myślą to samo, to nie jest podobnie; Jeśli wielu ludzi myśli podobnie, to jest tak samo...
Niemiło jest poczuć w pewnej chwili, że zawsze tak się dzieje, że ludzka historia jest nierozwiązywalna. Kiedy świta nam taka intuicja, odsuwamy ją od siebie, nie umiemy żyć w konfuzji, raczej kryjemy się za szańce swoich wcześniejszych założeń i wojujemy dalej, jak gdyby nigdy nic.
...Ślepy wierzący nie szuka wsparcia w aprobacie, ale w odrzuceniu....
Nie można latami wiosłować i niczego nie chcieć; trzeba czegoś chcieć. Każdy z nich chce zostać nadzorcą. Jeśli nie teraz, to za rok, za dziesięć, za dwadzieścia. Bo dobrze jest być nadzorcą. Lepiej bić niż być bitym. Bić innych, panie, to sama wolność. Kto tego nie chce i nie chce dostatecznie mocno, ten w ciągu paru tygodni zdycha. Nawet najsilniejszy człowiek zginie, jeśli za wszelką cenę nie będzie chciał zostać nadzorcą. Jeśli nie ma w sobie ducha zemsty.
(...) obrazy tych, którzy nie istnieją, kształtują się w ludziach tak samo jak tych, którzy istnieją, i ci pierwsi wpływają na ludzi równie skutecznie jak ci drudzy, czego dowodem jest to, że inspirują rzeczywiste czyny. Ludzie działają odpowiednio do tego, co uważają za prawdziwe, i nie obchodzi ich, czy to jest prawdziwe.
Taki cesarz jakie pieniądze: za fałszywą wiarę w niego dostaje się prawdziwe dobra.
Babel powiedział tam emigrantom, że Gorki to po Stalinie drugi człowiek w Związku Radzieckim. Tak też mogło wydawać się z zewnątrz.
Alosza napisał taki dziwny dramat: w Moskwie Diabeł rozdaje ludziom fałszywe pieniądze, stąd właśnie tytuł Fałszywe pieniądze, ale kiedy tę sztukę skończył, przestraszył się, że rozpoznają w niej Stalina, tak więc antydatował ją na rok 1913, jak gdyby napisał to jeszcze za caratu. Można wybaczyć taką pomyłkę, że zamiast „1931” dodał na końcu „1913”. Utwór nie stanowi zwartej całości, rozpada się, ale Bułhakowowi tak się spodobał, że poprosił o zgodę na wykorzystanie pomysłu, zrobiłby z tego powieść, Alosza mu tę zgodę dał. Nie wiem, czy Bułhakow tę powieść napisał w końcu czy nie.