cytaty z książek autora "Alistair MacLean"
- Słyszałeś o SKGP?
- Jasne. Stowarzyszenie Kierowców Grand Prix.
- Właśnie. No więc SKGP postanowiło, że dla naszego bezpieczeństwa, zawodników i widzów, należy skreślić Harlowa z listy z listy kierowców Formuły 1. Chcemy, żeby nie miał prawa wstępu na żaden tor w Europie. Wiesz, że on pije?
- Kto nie wie?
- Pije tyle, że stał się najbardziej niebezpiecznym kierowcą w Europie - Neubauer mówił cicho, konspiracyjnie, przekonywująco, - Nikt nie chce z nim startować. Zaden z nas nie wie, kiedy zostanie następnym Jethou.
Heidi wskazała ręką na drugi kraniec wsi. Ze stacji kolejki położonej na niższych partiach zboczy roztaczał się wspaniały, choć odległy widok na pożar.
– Czy to wasza sprawka? – zapytała.
– Przez pomyłkę – wyjaśnił Smith.
– Tak – dodał Schaffer. – Zadrżała mu ręka.
- Bóg jeden wie, jak nienawidzę tych zbrodniarzy - mamrotał Turner. - Odpłacimy im, odpłacimy! Żebym tylko mógł dostrzec wroga, miał z kim walczyć...
- Niezadługo będzie pan miał okazję zobaczyć „Tirpitza" - beznamiętnie przerwał mu Carrington. - Wedle wszystkich wiadomości jest dość duży...
Oddał życie za ojczyznę w damskim szalecie w Górnej Bawarii
Nigdy to dużo czasu.(...) Zostało mi tylko nigdy. Zawsze już będzie nigdy...
Pamiętasz te moje nauki, te odwieczne prawdy, którym hołdowałem? Honor, uczciwość, prostolinijność, jasny umysł, otwarte serce, potępienie fałszu, oszustwa, nieuczciwości? Mieliśmy - pamiętasz? - krocząc w ciemnościach tego świata oświetlać sobie drogę wyłącznie blaskiem nie gasnącego płomienia prawdy...
- Pan go zabił - szepnęła (...) - To morderstwo!
- Każdy ma jakieś hobby.
Zamiast koszuli miałem na sobie sflaczałą, lepiącą się szmatę przesiąkniętą potem. Palący żar stalowych płyt pokładu przypiekał mi stopy. Koszmarny ucisk białej czapki z daszkiem rozsadzał mi głowę, miałem wrażenie, że lada chwila stracę skalp. Ostry blask promieni słonecznych, odbity od metalu, wody i bielonych wapnem budynków portowych, raził mi oczy. A pragnienie przyprawiało mnie o ból gardła. Byłem rozgoryczony jak wszyscy diabli.
Ja byłem rozgoryczony, załoga była rozgoryczona, pasażerowie byli rozgoryczeni. Rozgoryczony był też kapitan Bullen, skutkiem czego ja sam byłem rozgoryczony podwójnie, ponieważ gdy tylko sprawy kapitana Bullena przybierały zły obrót, nieodmiennie odgrywał się na swoim pierwszym oficerze. Ja byłem jego pierwszym oficerem.
Panna Beresford spoglądała na mnie w zamyśleniu przez chwilę, a następnie pochyliła się nad przekąską, prezentując połyskujące kasztanowe włosy, tak przystrzyżone, że jej fryzura sprawiała wrażenie, jakby ją wykonano za pomocą grabi i sekatora. Nie wątpiłem jednak, że fryzjer kosztował krocie.
Wstrzymałem oddech i naprężyłem się. Naprężanie się przed kulą kalibru zero trzydzieści osiem wystrzeloną z odległości półtora metra jest nadzwyczaj skuteczne, ale w tym momencie nie rozumowałem zbyt logicznie.
Na pokładzie "A" po prawej stronie dziobu działo się jeszcze gorzej. Większe były zniszczenia i więcej cierpiących na morską chorobę - nie taką, jak podczas przejażdzki po kanale La Manche, gdzie wystarczy pozieleniała twarz i lekkie mdłości. Tu ludźmi targały konwulsje, rzygali krwią. Dziób unosił się i opadał - trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt stóp w górę i w dół, bez przerwy, przez niekończące się godziny.
Powiedz sobie, że jesteś dzielny, że zwalczasz strach, ten głupi, bezsensowny strach, który nie ma żadnych podstaw poza twoim własnym umysłem, a ponieważ umysł może zawierać w określonej jednostce czasu tylko jedną myśl i ponieważ myślenie i odczuwanie są jednym i tym samym, wtedy będziesz dzielny, naprawdę przezwyciężysz strach, który zniknie jak cień w nocy.
Ludzi opętanych żądzą władzy i posiadania nikt i nic nie jest w stanie powstrzymać.
Świadomość, że całe twoje życie i cała twoja praca jest niewypałem, to gorzka pigułka. Trudno ją przełknąć. Szkody wyrządzone dumie i szacunkowi do samego siebie są nie do naprawienia. W sumie, wszystko razem jest druzgocące.
- Dwie depesze, kapitanie...
- Proszę je przeczytać, Bentley...
- Pierwsza z „Portpatricka": „Nadwerężone poszycie dziobu; bierzemy dużo wody; pompy dają sobie radę. Obawiam się dalszych uszkodzeń. Proszę o radę".
Tyndall zaklął, Vallery spytał spokojnie:
- A następna?
- Z „Ganneta": „Rozlatuję się".
- Tak, tak, a dalszy ciąg?
- Tylko tyle. „Rozlatuję się".
- Ha! Jeden z tych małomównych typków - cicho syknął kontradmirał.
(...) poza tym ładne dziewczyny są w naszym nieładnym zawodzie rzadsze niż futra w Kongo ...
Vallery skinął głową i dyktował dalej:
"...FR 77 16.00. 72,20. 13,40. Kurs O - 90. Wiatr 5 północny. Fala wysoka. Sytuacja rozpaczliwa. Z żalem zawiadamiam, że admirał Tyndall zmarł dziś o dwunastej. Sami zatopiliśmy płonący zbiornikowiec "Vytura" storpedowany ubiegłej nocy. "Washington State" zatonął dziś o pierwszej czterdzieści pięć. "Vectra" zatonęła o piętnastej piętnaście po zderzeniu z łodzią podwodną. "Electra" zatonęła o piętnastej trzydzieści. Atakuje nas dwanaście, co najmniej dwanaście samolotów focke-wulf 200".
- Myślę, że nie przesadziłem, komandorze? - mruknął z goryczą. - To zrobi wrażenie na ich lordowskich mościach. Twierdzą, że w całej Norwegii nie ma tylu condorów...
PO RAZ PIERWSZY OD DWUDZIESTU CZTERECH GODZIN ZACHOWAŁEM SIĘ INTELIGENTNIE ZAMILKŁEM.
Jest pan największym egocentrykiem i egoistą pod słońcem!
- Lepiej się wyróżniać czymkolwiek niż wcale.
Mały zakurzony człowieczek w małym zakurzonym pokoju. Zawsze tak o nim myślałem - ot, mały zakurzony człowieczek w małym zakurzonym pokoju.
Jest pan szlachcicem, sir Arthurze. Odwołuję się do pańskiej szlachetności. - No jasne, czymże jest ten wieśniak Calvert? - Proszę mi pozwolić pozostać. Bardzo pana o to proszę!
- Kpisz sobie ze mnie, mój mały?
- Nie, ty owłosiona małpo. i niech pan wreszcie, Timusiu, przestanie z łaski swojej mówić do mnie "mój mały"!
Wyciągnąłem z kieszeni mini-latarkę, coś w rodzaju świecącego ołówka i wypróbowałem ją pod marynarką. Była to jednak zupełnie niepotrzebna ostrożność. Jej promień był niewidoczny. Robak świętojański by się uśmiał.
Obawiałem się, że przewrócę jakąś średniowieczną zbroję lub też wybiję sobie oko o kolec w tarczy, o miecz czy o parę jelenich rogów.
Czy ciągle myśli pani, że tańczymy wkoło na zielonej łące śpiewając "kółko graniaste"?
-Właściwie w jakim on jest stanie, Dusty?
-On już nie żyje, ale po prostu nie chce umrzeć. Skończy przed wieczorem. Bóg tylko wie, co go jeszcze trzyma przy życiu.
Kopie, lśniące miecze i potyczki rycerskie należą do przeszłości; bronią naszej ery jest nóż w plecy.
Dla wysokiego dowództwa uszkodzone pionki to tylko przeszkoda, opóźnienie w grze, oszpecenie szachownicy.
Wcale mnie nie bawi mordowanie ludzi zmuszonych do samobójczego działania. I nie uznaję takiej wojny.
- Dwa powyżej zera (...)
- Aha, dwa powyżej zera. Ale którego zera? Fahrenheita, ot, co!