cytaty z książek autora "Marcin Ciszewski"
Jak to mówią: Panie Boże, od przyjaciół mnie strzeż- z wrogami poradzę sobie sam.
- Wróbel! Czy ty myślisz, że mam czas czekać do Bożego Narodzenia, aż zrobisz tych marnych trzydzieści okrążeń? Trzeba się było tyle nie zabawiać siusiakiem pod kołdrą, tobyś miał więcej siły.
Gdy obaj słyszeli o interesie państwa, a więc o polityce, mieli ochotę uciekać. Zbyt wiele razy przekonali się, że zdrowy rozsądek, uczciwość, zasady czy choćby proste trzymanie się prawa ponosi sromotną porażkę, gdy na scenie pojawia się cokolwiek, co ma wspólnego z polityką albo politykami.
[...]gangster skrywający się za parawanem wykwintnych manier, wyszukanego słownictwa oraz rzesz prawników i finansistów, skłonnych na każde skinienie stworzyć dowolną konstrukcję prawną, by ochronić swego pryncypała, jest nawet bardziej niebezpieczny niż bandyta z przekrwionymi ślepiami, wymachujący nożem na ulicy czy kark w dresie ściągający haracz z tego czy innego restauratora.
Informatycy w ogóle mają to do siebie, że strasznie nie lubią być od czegoś uzależnieni.
- Nie oszukujmy się: mamy pierwszego września 1939 roku. Godzinę (...) siedemnastą trzydzieści. Trochę ponad dwanaście godzin temu zaczęła się II wojna światowa.
Jak już się zaczyna coś robić, to trzeba to robić do końca i dobrze...
Praca to najprostsza i bardzo skuteczna recepta na troski i smutki, a nawet przejściowe utracenie kontaktu z dotychczasowym życiem.
Z równym skutkiem mógł w tym czasie oglądać telewizję. Nie dowiedział się niczego.
Odwaga to nie jest wyeliminowanie strachu. Odwaga to opanowanie strachu,
sprawienie, by zamiast paraliżować, dawał bodziec do działania.
A w życiu każdego mężczyzny nadchodzi taki moment, kiedy mężczyzna dojrzewa. Jeden później, drugi wcześniej, ale uciec się przed tym nie da, choćby nie wiem jak się starać. A gdy mężczyzna dojrzewa, pragnie robić coś sensownego – coś, o czym ludzie by pamiętali, coś, co będzie warte wspomnień.
Myślę, że rozumiem ten naród całkiem nieźle, o ile ktoś w ogóle może powiedzieć, że rozumie Polaków. Czasami mam wrażenie, że oni sami się nie rozumieją, a na pewno nie wiedzą, czego chcą...
Nie zmieniłbym w swoim życiu niczego - nawet gdybym mógł. Ani jednej decyzji, żadnego doświadczenia. Lubię siebie - a to właśnie doświadczenia ukształtowały mnie takim, jakim jestem.
Wyrzuty sumienia nader często bywają zbędnym balastem, nie pozwalającym na skuteczne funkcjonowanie w tym oszalałym z pośpiechu świecie.
Poczucie misji sprawia, że praca nie staje się nudnym procesem odwzorowującym mechanikę taśmy produkcyjnej.
-jaka armia? Kurwa, tureccy janczarzy! (...) Polska, polska w dupę kopana armia, do ciężkiej cholery.
... komunizm bez podbojów nie może istnieć. Podbój, aneksja, rabunek stanowi jego sens i warunek istnienia.
Prawda, nawet jeśli istniała, nie była nikomu potrzebna. Prawdziwa prawda funkcjonowała na telewizyjnych paskach i nagłówkach portali informacyjnych. Prawda przykrojona wedle potrzeb poszczególnych targetów i grup fokusowych. Prawda do wyboru do koloru, dla każdego inna.
Fiasko operacji pod bankiem traktował jako osobistą klęskę. Przyszło mu do głowy, że zaczyna coraz lepiej rozumieć swojego szefa. Życie policjanta wysokiego szczebla bywa nader skomplikowane.
Życie pisze naprawdę dziwne scenariusze. Gdyby na ich podstawie napisać książkę albo nakręcić film, nikt przy zdrowych zmysłach by w taką historię nie uwierzył.
Chcesz mi wmówić, że kilkuset ludzi, kilka tysięcy ton żelaza, wszystko hurtem, fiuuuuut, przenosi się w czasie i odpicowane jak na defiladę ląduje akurat pierwszego września trzydziestego dziewiątego roku? Co to ma być, jakiś Harry Potter dla dorosłych?...
Nim zniknął, dostrzegłem, że nawet jego plecy były obrażone.
Coraz częściej dochodził do wniosku, że w kosmos powinni latać wyłącznie ideali- stycznie nastawieni naukowcy, a nie peł- niący rolę astronautów, żołnierze sił spe- cjalnych o osobowościach samców alfa.
Zdawał się być jak bohater jednego z opowiadań Poego, które czytał w młodości. Ściany przesuwały się z każdym dniem, wciąż bliżej i bliżej. W końcu zewrą się i zmiażdżą go albo on sam skoczy w przepaść, wybierając śmierć z własnej ręki.
Na początku zastanawiałam się, dlaczego tak jest, dlaczego przeciętny człowiek jest skłonny uwierzyć w dowolną bzdurę i dać się wykorzystywać. Wiesz czemu? Moim zdaniem, stał się uodporniony na prawdę. Fejki go uodporniły. Początkowo chciał wiedzieć, co jest fikcją, co nie, ale ilość fejków stała się tak duża, że naraz prawda przestała go obchodzić. Zobojętniał na bodźce. Chłonie niusy; człowiek już taki jest, zwłaszcza jak jego życie jest monotonne i nudne, że pragnie atrakcji, dreszczu emocji albo choćby zainteresowania. I twoja teoria, wracając do początku, ma mu to zapewnić, im bzdurniejsza tym lepiej.
Wybierani politycy nie robią tego, co powinno zostać zrobione, tylko schlebiają gustom wyborców, często najniższym.
Mrok i zła pogoda to najbardziej pożądani sojusznicy złych intencji.
Jakub składał się z oblepionego śniegiem kombinezonu i wielkiego, choć niewidocznego z powodu ciemności zmartwienia.
W nocy, przy pędzących nisko chmurach i huraganowym wietrze Kasprowy to prawdziwa Czarcia Góra, dno mroźnego piekła.