Lech Piwowar należał do ciekawszych postaci życia literacko-artystycznego Krakowa i Warszawy lat trzydziestych. Spora część jego życia wiązała się jednak z Dąbrową Górniczą, gdzie miał dom rodzinny.
Piwowar, urodzony 7 II 1909 w Krakowie, był synem Adama Piwowara oraz Heleny z Czechowskich, pochodzącej z Warszawy. Rodzice poety wzięli ślub w Archangielsku, na zesłaniu, gdzie znaleźli się za tajną działalność niepodległościową, prowadzoną w organizacjach socjalistycznych.
Ojciec Piwowara, związany i później z PPS, był znanym działaczem społeczno-politycznym w Zagłębiu. Początkowe nauki pobierał Piwowar w domu, później uczęszczał do szkoły średniej w Olkuszu. Siostra Barbara pisała o nim we wspomnieniu: „Już w gimnazjum olkuskim zdradzał zdolności literackie. Prowadził z profesorami zacięte dyskusje. Niełatwo go było zbić z tropu. Lubiany przez kolegów, często nimi kierował. Ciekawym rysem Lecha w tym okresie było poważne zainteresowanie problemami filozoficznymi i literackimi. z pasją redagował gazetkę szkolną” (ŻLP).
Cechowała go już wtedy wielka dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, co stanowiło dziedzictwo po matce-nauczycielce. Trzeba również wspomnieć o bogatych tradycjach patriotycznych w rodzinach obojga Piwowarów. To m. in. sprawiło, iż po maturze Piwowar zgłosił się ochotniczo do podchorążówki w Krakowie, a po jej ukończeniu odbył służbę wojskową, uzyskując stopień podporucznika rezerwy. Z mundurem nie rozstał się jednak całkowicie, uczestnicząc później kilkakrotnie w dłuższych ćwiczeniach wojskowych.
W końcu sierpnia 1939 r. został jako oficer zmobilizowany do wojska. „Idę na front, zaraz wyjeżdżam” - zatelefonował Piwowar późnym wieczorem 30 sierpnia do matki przebywającej w Warszawie.
Brał udział w walkach i odwrotach stacjonującego na Śląsku 74.pułku piechoty. Znalazłszy się na wschodnich terenach Polski, zajętych przez Armię Czerwoną, dostał się do niewoli. 12 października 1939 r. widziano go w Równem w transporcie oficerów jako bolszewickiego jeńca. Do rąk matki poety dotarła po pewnym czasie rzucona zapewne z okna wagonu kartka, w której pisał: „Jedziemy waszą dawną drogą”. Była to aluzja do drogi jego rodziców na zesłanie w 1903 r.
„Wandeczko moja najdroższa! Okropnie tęsknię do Ciebie, nie mam ani jednej godziny, żebyś mi nie stała przed oczyma, moje najdroższe kochanie. Jestem zdrów i cały. Teraz najmocniejszym moim pragnieniem jest list od Ciebie. Jak się czujesz? Jak się czuje Mama? Dusia? Wszystkie całuję najserdeczniej”.
Listy do poety od najbliższych chyba jednak nie docierały, skoro na adres PCK nadeszła kartka z 8 i 1940 z prośbą o odszukanie matki i siostry. W końcu marca Wanda Piwowarowa otrzymała od męża depeszę, zaś do matki dotarł telegram z 5 IV 1940 o następującej treści: „Gesund telegram briefe erhalten schreibt kuse euch Wanda Piwowar”. Wszystkie wysyłane później do Lecha Piwowara przez matkę i żonę listy wracały z adnotacją: „retour”.
Nazwisko poety znalazło się na „Liście katyńskiej” A. Moszyńskiego, obejmującej jeńców z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska: Piwowar podzielił los wszystkich jeńców z tego ostatniego obozu. Siostra jego położyła na grobie rodziców na starym cmentarzu w Dąbrowie Górniczej tablicę z napisem: „Lech Piwowar, poeta, żołnierz W. P. ppor., jeniec obozu w Starobielsku, ur. 7 II 1909 roku, zm. w 1940 roku”.
Tadeusz Kłak ,,Z Zagłębia do Starobielska. Droga Lecha Piwowara"https://kulturaparyska.com/kopiariusz/piwowar/portal/sources/historia.html
- Mój chłopaczku, jesteś ślicznym domem,
gdzie mieszkają same moje autoportrety.
I twoje usteczka, którym się oddaję w obronę.
Kochasz i mów...
- Mój chłopaczku, jesteś ślicznym domem,
gdzie mieszkają same moje autoportrety.
I twoje usteczka, którym się oddaję w obronę.
Kochasz i mówisz, mówisz i całujesz, a ja ci dam wszystko na zawsze.
Mój chłopaczku, jesteś pudełeczkiem na moje serce.
Pudełeczko najdroższe, od ciebie nabieram zapachu.
Dzisiaj już wszystko mieszka w Tobie, i ja, i wiersze.
Kochasz i to jest mój dom, w którym rozkładam swoje książki na zawsze."
Dla Wandy