Swego czasu miałam przyjemność czytać "Grzechy Paryża Północy" Pawła Rzewuskiego, garść opowieści o mrocznej stronie międzywojennej Warszawy. Tym razem autor pokusił się o napisanie powieści, której akcja toczy się na Polesiu.
Jest rok 1937. Marszałek Piłsudski już nie żyje, a polski rząd boryka się z narastającymi problemami. W kraju kłócą się ze sobą rozmaite partie i stronnictwa, na zachodzie rośnie w siłę coraz bardziej agresywna Rzesza, a od wschodu zagrażają sowieccy komuniści.
Maurycy Jakubowski, były oficer Legionów, zostaje wysłany na Polesie z poleceniem, by odnalazł swego dawnego przyjaciela Adama Staffa, pracownika słynnej "dwójki", który zaginął. Przy okazji ma się spotkać z nieuchwytnym wojewodą Wacławem Kostkiem-Biernackim oraz wyjaśnić inne tajemnicze zniknięcia. Czy Jakubowski zdoła uratować przyjaciela? Co naprawdę kryje się pod misją, na którą wysłali go przełożeni? Kim jest tajemniczy "Syn Bagien"?
(cd recenzji na fb)
https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka/photos/a.418885991470850/8075161389176567/
Kto mnie zna ten wie, jak bliskie mi i ukochane są tematy związane z Kresami oraz samym Polesiem, zwłaszcza z nim, do tego dziejące się w jednym z moich ulubionych okresów w historii, czyli XX-leciem. Więc grzechem byłoby nie sięgnąć po „Syna bagien” Pawła Rzewuskiego.
Mamy tu świetne połączenie retro kryminału z powieścią przygodową. Do tego całość zanurzona w szpiegowsko ezoterycznym sosie z posypką w postaci mitologii słowiańskiej. Palce lizać po prostu.
Ale wracając do Polesia, to jawi się ono (nie tylko mnie jak się okazuje) jako Dziki Zachód (a raczej Bardzo, Dziki Wschód) – takie surowe zazadzie, przykurzone, tajemnicze i bardzo niebezpieczne. Podczas lektury książki odczuwa się cały czas ową mroczną i tężejąca, ze strony na stronę, atmosferę. To bez wątpienia taki kresowy „Noir”, no i jakby nie było czuć pióro historyka (i to bardzo wiarygodne pióro). Przedstawiona czytelnikom kryminalna intryga jest bowiem niesamowicie wciągająca, przemieszana z mroczną legendą o Czarnym Diable z bagien. W ogóle dawne słowiańskie wierzenia nadają całości swoisty smaczek grozy w stylu najlepszych mistrzów t.j. Stefan Grabiński, Wojciech Żukrowski i inni. Koniecznie.
P.S. A samego autora zapraszam kiedyś na Podlasie do wsi Rzewuszki, po kolejne inspiracje, no w końcu nazwisko zobowiązuje 🙂