Szkoda czasu i energii. Odnoszę wrażenie, jakby był to zaledwie szkic, pospiesznie poczynione notatki a nie gotowa do upublicznienia książka. Kompletnie brak jakiegokolwiek pogłębionego wejrzenia w opisywane przypadki, o jakiejś analizie z psychologicznego czy prawnego punktu widzenia już nawet nie wspomnę. Na miejscu redaktorów, których nazwiska widnieją na okładce, tudzież wydawcy spaliłabym się ze wstydu wypuszczając na rynek taki bubel.
Zastanawialiście się kiedyś jak to byłoby zostać oskarżonym o coś, czego tak naprawdę nie zrobiliście? Gdyby nikt nie dał wiary Waszym słowom i nie chciał uwierzyć w Waszą niewinność? Bo przecież dowody jednoznacznie wskakują na Waszą winę. Jesteście w stanie wyobrazić sobie to przytłaczające uczucie bezsilności wobec oskarżeń policji, sędziego, prokuratora? Niestety w sytuacji, gdy ma się przeciwko Wam niezbite dowody alibi musi być całkowicie niepodważalne.
Jest jeszcze sprawa skorumpowanych organów ścigania. Wystarczy, że narazicie się nieodpowiedniej osobie, a ona w jednej chwili może zniszczyć całe Wasze dotychczasowe życie. Wyobrażacie sobie, że ktoś w zamian za łapówkę może świadomie ukrywać dowody, ignorować kłujące w oczy fakty?
Gdy człowiek traci nadzieje i jest nękany dla świętego spokoju może się przyznać do winy. Wstrząsające, prawda? Wziąć odpowiedzialność za coś, czego się nie zrobiło tylko dlatego, że ktoś na siłę próbuje nam to wpierać.
To jeszcze nic w porównaniu do wyroku śmierci. Jak wielu niewinnych ludzi zostało skazanych na śmierć? Ile się słyszało, że jakiś czas po egzekucji okazywało się, iż uśmiercona osoba wcale nie była winna przypisanych jej zbrodni?
Nawet nie myślimy o tym, a tak łatwo zostać niesłusznie skazanym. Warto zwrócić uwagę na tę otwierającą oczy i uświadamiającą książkę. Tym bardziej, że pochłania się ją naprawdę błyskawicznie. Historie ludzi, które są tutaj opisane, naprawdę poruszają i wciągają. „Anatomia niewinności” jest takim demaskatorem luk w systemie sprawiedliwości.