Attila József urodził się 11 kwietnia 1905 roku w Budapeszcie. Przez całe dzieciństwo i młodość borykał się z biedą, przez całe życie – z postępującą neurastenią.
Pierwszy zbiór wierszy, pt. Żebrak piękna wydał w 1922 roku. Dwa lata później rozpoczął studia na uniwersytecie w Szegedzie, ale rychło został z tej uczelni wydalony za „niemoralne” przesłanie wiersza Z czystym sercem. W 1925 roku ukazał się tom wierszy pt. Nie ja krzyczę. Od jesieni 1926 do lata 1927 studiował na Sorbonie w Paryżu. Po powrocie na Węgry opublikował: Nie mam ojca ni matki, 1929; Rób swoje, nie narzekaj, 1931; Noc na przedmieściu, 1932; Bardzo boli, 1936.
Za życia nie zdobył należnego uznania jako poeta. Nie powiodły mu się również próby uporządkowania spraw osobistych. Po kolejnym ataku choroby, 3 grudnia 1937 roku popełnił samobójstwo w Balatonszárszó, rzucając się pod koła pociągu.
Dopiero wówczas odkryto w Attili Józsefie jednego z największych poetów węgierskich. Uhonorowano jego twórczość Nagrodą Baumgartena (1938) i Nagrodą Kossutha (1948),a dzień jego urodzin – 11 kwietnia – ustanowiono dorocznym świętem poezji.
Tom czytany kilka lat temu, zdumiewający, bo okazuje się, że poezja uważana przez Węgrów za szczytowe osiągnięcie, za filar ich literatury, jest tak ponura, szara i przygnębiająca. Wybitna, ale odpychająca.
Oto dwa fragmenty, wybrane właściwie na chybił trafił.
"W oddali góry posiwiałe,
jak ociężałe ręce
zatrzymują w udręce
ognie zmierzchu..."
"Nie szukaj przebaczenia,
żal jest już bez znaczenia.
Bądź, kim masz być: mężczyzną.
Wkrótce cię wchłonie ziemia."