Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dorothee Schmitz-Köster
Źródło: https://www.google.pl/
2
7,1/10
Pisze książki: powieść historyczna, reportaż
Urodzona: 09.10.1950
Niezależna publicystka i pisarka. Pracująca w Berlinie i Bremie, od lat specjalizuje się w tematyce związanej z Lebensbornem. Absolwentka uniwersytetu w Bonn, wykładała w Wyższej Szkole Dziennikarskiej i na uniwersytecie w Bremie.http://http://www.schmitz-koester.de/
7,1/10średnia ocena książek autora
112 przeczytało książki autora
250 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn
Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann
7,1 z 83 ocen
323 czytelników 18 opinii
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn Dorothee Schmitz-Köster
7,1
Książka przedstawia historię dwudziestu osób, dziewiętnaście głosów i twarzy brakuje jednej osoby, która została wyeliminowana z społeczeństwa. Tworzenie wyższej rasy ludzkiej, którzy mieli rządzić światem tym zajmowała się organizacja Lebensborn selekcja ludzka. Po latach ludzie którzy urodzili się w Lebensbornie opowiadają swoje historii chcą poznać prawdę o swoim dzieciństwie o rodzicach i bliskich. Po latach są to zwykli ludzie, cel organizacji nie doszedł do skutku.
Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn Dorothee Schmitz-Köster
7,1
Dorothee Schmitz-Köster: Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn
Życiorysów jest dwadzieścia, ludzi którym bardzo różnie ułożyło się życie i różne też mają wspomnienia z dzieciństwa. Oprócz dziewczynki, u której zdiagnozowano "zespół mongoidalny" i w związku z tym w specjalnym ośrodku "zmarła na zapalenie płuc" w wieku kilkunastu miesięcy, z innymi, starszymi dziś osobami, autorka przeprowadziła wiele rozmów. W znakomitej większości są to dzieci, których biologicznymi rodzicami byli Niemcy. Dzieci, które trafiły do programu Lebensborn z okupowanych państw w celu germanizacji jest czworo, Polka, dwoje Norwegów i Słowenka, która zresztą również sama opisała swój los w Zapomnianych dzieciach Hitlera.
Program, wymyślony przez Heinricha Himmlera, miał być jednym ze środków zaradczych na niski przyrost naturalny. Miał skłonić kobiety niemieckie, których dzieci poczęte zostały w nieformalnych związkach do ich urodzenia w dobrych i zapewniających pełną dyskrecję warunkach. Oczywiście państwo dawało taką możliwość tylko wybranym rodzicom, którzy potrafili udokumentować czyste aryjskie pochodzenie. Po wybuchu wojny, przewidując straty na frontach, co jeszcze może pogorszyć wskaźniki demograficzne, Himmler zdecydował, że program powinien także objąć dzieci z odpowiednimi nordyckimi cechami z krajów podbitych, szczególnie, choć nie tylko te, których biologicznymi ojcami byli niemieccy okupanci. Po pobycie na ogół w więcej niż jednym ośrodku Lebensborn dzieci trafiały do rodzin zastępczych. Tylko nieliczni spośród rozmówców autorki wspominają swoich przybranych rodziców z prawdziwym sentymentem.
Główną troską autorki jest nie tyle opisanie szczegółów mechanizmu Lebensborn (te często relacjonowane są w przypisach i odsyłane do bibliografii),ile ujawnienie wpływu tego nieludzkiego systemu na psychikę i tożsamość człowieka. W rozdziale "Brzemię Lebensbornu" wylicza jego syndromy: brzemię bycia niechcianym, brzemię milczenia, niewiedzy o własnym pochodzeniu, brzemię plotki, posiadania rodziców-nazistów, bycia zależnym od organizacji SS. - Czy jestem dzieckiem miłości? Wypadkiem przy pracy? Czy może zostałem spłodzony dla Führera? - zastanawia się jeden z bohaterów.
Warto jednak zaznaczyć, że autorka stanowczo odrzuca opinię, jakoby domy Lebensbornu były ośrodkami hodowli ludzi, burdelami służącymi poczęciu prawdziwie aryjskiej rasy panów. Natomiast jej uwagi zamieszczone w ostatnim rozdziale "Piętno Lebensbornu" są dla mnie, delikatnie rzecz ujmując, nie całkiem uprawnione. Nawiązując raz jeszcze do najcięższego jej zdaniem brzemienia tajemnicy i milczenia, które ciąży nad życiem dzieci Lebensbornu, apeluje, aby przy obecnie stosowanych metodach reprodukcji dzieci nie wpadały w podobną "pułapkę milczenia". Wymienia przy tym sztuczne zapłodnienie, zapłodnienie in vitro, surogatki, okno życia i anonimowy poród. Nawet jeśli jest truizmem, który autorka przypomina, że każdy ma prawo do poznania własnych korzeni, to czynienie podobnych porównań mocno mi zazgrzytało.