Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Może jestem moralistą starej daty, ale to "dzieło" i jego Autorzy budzą moje obrzydzenie. Mogli być sumieniem narodu, zabierać głos w obronie prześladowanych. Ale oni nie mieli zamiaru nadstawiać karku ani tyłka. Rozumiem, bać się - ludzka rzecz. Wobec tego mogli przynajmniej milczeć. Ale gdzie tam! Smarowali (jedni z podłości, inni z głupoty) żenujące pamflety na cześć jednego z największych zbrodniarzy w dziejach. Tak oceniam Lenina. To nie Stalin powołał CzeKa, to nie on ustanowił łagry, to nie on pierwszy usankcjonował masowe represje, tortury i mordy na "wrogach klasowych", on tylko "udoskonalił" to, co wcześniej wprowadzali w życie Lenin, Trocki i inni mordercy zza biurka. Jak więc ocenić niniejszą, plugawą "twórczość"? Ano, jak kto chce. Czy nie mamy wolności słowa? Kto chce, niech czyta. Może się nauczy płynnie czytać. Co do mnie, w warunkach komunistycznych niedoborów wszystkiego, także papieru toaletowego, pewnie przeznaczyłbym to na takowy. Ponieważ jednak tegoż nie brak w "zgniłej burżuazyjnej demokracji", w której żyjemy, więc pozostaje makulatura lub rozpałka.