Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edmund Hillary
Źródło: google.pl
2
7,3/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Urodzony: 20.07.1919Zmarły: 11.01.2008
Nowozelandzki himalaista i polarnik, z zawodu pszczelarz.W latach 1951–1952 uczestnik trzech wypraw himalajskich. 29 maja 1953 zdobył, jako pierwszy człowiek w historii, wraz z Szerpą Tenzingiem Norgayem, szczyt Mount Everest (8850 m). Za swój wyczyn został uhonorowany przez królową angielską Elżbietę II tytułem szlacheckim. Natomiast Nowa Zelandia umieściła podobiznę Hillary'ego na pięciodolarowym banknocie. Był pierwszą osobą umieszczoną na banknocie za życia. W latach 1954–1967 kierował wyprawami nowozelandzkimi w Himalaje i na Antarktydę. W trakcie ekspedycji zorganizowanej w ramach Międzynarodowego Roku Geofizyki (1955–1958) dotarł 4 stycznia 1958 do bieguna południowego i przeszedł w poprzek Antarktydę. Następnie przeszedł do nowozelandzkiej służby dyplomatycznej, którą pełnił do 1989.
Zmarł wskutek niewydolności serca, w piątek 11 stycznia 2008, ok. godz. 9:00 czasu nowozelandzkiego, w szpitalu w Auckland. Informacja o jego śmierci została podana publicznie przez premiera Nowej Zelandii ok. godz. 11:20.http://
Zmarł wskutek niewydolności serca, w piątek 11 stycznia 2008, ok. godz. 9:00 czasu nowozelandzkiego, w szpitalu w Auckland. Informacja o jego śmierci została podana publicznie przez premiera Nowej Zelandii ok. godz. 11:20.http://
7,3/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Na przełaj przez Antarktydę Vivian Fuchs
7,3
Po "sześciu ludziach wśród pingwinów" zaczynam wierzyć, że literatura o Antarktydzie dzieli się na trzy rodzaje: o heroicznej epoce odkryć, o tym, jak w ciągu ostatniej dekady doszedł tu czy tam, oraz o tym, jak to jest prowadzić ekspedycję naukową.
No i mam teraz zagwozdkę. Lubię książki o Szóstym Kontynencie pasując do mojego wyobrażenia tego miejsca, to znaczy opiewające piękno i majestat, w których autorzy nie szczędzą drastycznych opisów nie mniej drastycznych i mrożących krew w żyłach detali. Szczególną rozkoszą napawają mnie te lecące w dół stopnie Celsjusza, kiedy za oknem straszy nieludzkie trzydzieści na plusie. I co ja mam w takim razie zrobić z książką, w której heroizmu nie ma ani grama, a wyliczenia tych wszystkich lotów samolotowych z zaopatrzeniem, tych ton jedzenia, ton paliwa (ekologiczna zgroza) przewożonych po trasie marszu Scotta zostawiają uczucie pewnego, no... dyskomfortu? I żeby nie było wątpliwości: nawet te tony jedzenia i paliwa nie sprawiały, że uczestnicy ekspedycji byli całkowicie bezpieczni i pewni swoich losów.
Ta książka nie jest zła. Powiedziałabym, w porównaniu do "Sześciu ludzi..." jest zgrabnie napisana, nie przeciążają jej nużące szczegóły, a jeśli nawet opisy, jak to panowie przedzierali się z mozołem przez pola szczelin na lodowcach zaczynają po jakimś czasie męczyć, to pomaga świadomość, że - no cóż - tak między innymi wygląda dzisiejszy heroizm wypraw naukowych. No, a że mnie by bardziej ucieszył przekład dzienników dra Wilsona, najchętniej z ilustracjami autora...
Dodatkowa gwiazdka za dyskretny humor i dyskretne wzruszenie, jakie przebija przez słowa autorów, kiedy wspominają swoich poprzedników na trasie wielkiego marszu. (Na marginesie - ogrom przygotowań i rozmach całej ekspedycji pokazuje, na co tak naprawdę porywał się Shackleton i daje dobry punkt odniesienia dla jego możliwości na blisko pół wieku wcześniej).