Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bogdan Rutkowski
5
7,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
60 przeczytało książki autora
44 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wyspy wiecznego szczęścia. Zarys religii wczesnogreckiej
Bogdan Rutkowski
7,0 z 3 ocen
13 czytelników 1 opinia
1975
Od Fanagorii do Apollonii. Z dziejów antycznych miast nad Morzem Czarnym
6,8 z 5 ocen
17 czytelników 1 opinia
1962
Najnowsze opinie o książkach autora
Sztuka egejska Bogdan Rutkowski
6,6
Bardzo fajna książka o najstarszych źródłach cywilizacji europejskiej (Kreta i Mykeny sięgają 6 tysięcy lat p.n.e., czerpiąc źródła swej kultury z innych obszarów basenu Morza Śródziemnego, np. Egipt, Hetyci, itd., przy czym Kreta zwykle była ośrodkiem, na którym wzorowali się Mykeńczycy).
Autor jest (tak sądzę) archeologiem, który w pewnej mierze sam widział prace badawcze na Krecie i w Mykenach i z dużą pasją opowiada o odkryciach, wątpliwościach badawczych, przełomach, jakie "znienacka" pojawiały się w rozumieniu kolejnych tematów. Bardzo mi się podobało np. omówienie problemu rekonstrukcji fresków, które zawsze odnajduje się "odpadnięte od ściany" i badacze muszą składać puzzle, a w dodatku zatrudniać artystów do wypełniania zniszczonych, brakujących fragmentów "bo inaczej turysta w muzeum by nie był zainteresowany".
W książce poruszana jest architektura (nie tylko Knossos i Mykeny, również pozostałe formy--Fajstos, Malia na Krecie, w Helladzie Pylos, Tyryns),malarstwo (freski--ze wspominaną wyżej problematyką + genialnym odkryciem nienaruszonych fresków w pyle wulkanicznym w Santorynie),rzeźba (ceramika, figurki nagrobne, figurki monumentalne, złotnictwo, kość słoniowa, pieczęci).
Całość przeczytałem po raz drugi celem uporządkowania materiału, a to też pewna rekomendacja. Udało mi się zanotować różnice w pałacach Krety i Myken (np. grube mury miejskie w Mykenach i brak takowych na Krecie, pojawienie się megaronu w Mykenach, a w Krecie pałace organizowane wokół centralnego podwórza bez pomieszczeń typowo megaronowych; w obydwu zwykle brak fundamentów),we freskach (na Krecie brak tematyki wojennej, w Mykenach jest obecna; na Krecie kobiety z "odsłaniającymi" strefy intymne żakietami, w Mykenach nie zawsze),w rzeźbie rozwój podobny, w ceramice ornamentyka secesyjna na Krecie promieniowałą do Myken, a w nowszych czasach Kreta przeszła na "styl morski" itp, a Helladzie ludzie i sceny rydwanowe, następnie w obu ośrodkach tendencja do geometryzacji ornamentów i odejście od form naturalnych.. Ponadto rozwój pieczęci--na Krecie popularna kość słoniowa; w Mykenach gliniane; na Krecie popularny motyw statku, w Mykenach nigdy statków nie umieszczano na pieczęciach. Do tego pojawienie się "pierwszych obrazów" w pieczęciach, w tym nawet portretu w Mykenach. W końcu złotnictwo, techniki granulacji, inkrustacji, emalii, emalii komórkowej, złote maski pośmiertne w Mykenach jako kolejny przykład portretów.
Jedyne co mnie napełnia pewną obawą, to data druku książki... Ile przełomowych odkryć archeologicznych w zakresie sztuki egejskiej obiegło świat od 1987?...
Wyspy wiecznego szczęścia. Zarys religii wczesnogreckiej Bogdan Rutkowski
7,0
Epoka mykeńska, a już zwłaszcza minojska, to okres niezwykle enigmatyczny. Źródeł jest niewiele, a fantazja badaczy nieograniczona. Zagadnienia religii wczesnogreckiej również należy do wyjątkowo trudnych dla badaczy. Autor niniejszego studium, B. Rutkowski, był archeologiem i jego praca oparta jest niemal całkowicie o źródła archeologiczne. Trudno się dziwić, źródła pisane występują bowiem w minimalnym stopniu (zapiski pisma linearnego B). Trzeba też zaznaczyć, że podtytuł pracy mówi o niej znacznie więcej niż tytuł główny, bowiem informacji na temat wyobrażeń Minojczyków i Mykeńczyków o życiu pozagrobowym jest stosunkowo niewiele.
Pierwsza część poświęcona jest Krecie. Autor przedstawia typy sanktuariów w grotach i na wyżynach, pierwotne świątynie. Omawia również dwa bardzo ważne dla kultury minojskiej motywy, jakimi są tzw. rogi sakralne oraz podwójne siekiery (labrys). Zarysowany został też problem kultu Kreteńczyków oraz minojski panteon. Ostatni natomiast rozdział tej część dotyczy wyobrażeń o życiu pozagrobowym, owych tytułowych Wyspach Wiecznego Szczęścia. Druga, krótsza część dotyczy lądu greckiego. Przedstawione zostały różne typy miejsc kultu, panteon mykeński oraz zwyczaje grzebalne.
"Wyspy wiecznego szczęścia" to książka raczej archeologiczna niż religioznawcza. Więcej miejsca poświęcono obiektom kultu niż samym wierzeniom, ale baza źródłowa rzeczywiście pozwala tylko na takie zarysowanie problematyki religii wczesnogreckiej. W gruncie rzeczy uważam, że Autor postąpił słusznie nie wchodząc na niepewny obszar przypuszczeń i hipotez na temat minojskiej teologii. Wobec takiej, a nie innej bazy źródłowej wiele ustaleń i tak ma jedynie charakter propozycji, ale nazwisko badacza pozwala w tym wypadku na pozytywne się do nich ustosunkowanie. Mnie osobiście zainteresowało w tej książce wymienienie jako pierwszych obiektów kultu stalaktytów w jaskiniach. Ewolucja tego kultu poprzez czczone w epokach późniejszych słupy, xoana, a wreszcie posągi antropomorficzne to bardzo interesujące zagadnienie. Szkoda, że opisując kult słupów Autor nie pociągnął tej problematyki dalej, choćby do czasów Grecji archaicznej.
Biorąc pod uwagę fakt, że prac o epoce minojskiej i mykeńskiej nie ma w j. polskim zbyt wiele, książka ta może wzbudzić zainteresowanie fanów wczesnych dziejów Grecji. Szczególnie spodoba się pewnie archeologom. Ci, którzy nie są dobrze zapoznani z tą piękną skądinąd dyscypliną, mogą się czuć nieco zagubieni w narracji nasyconej terminologią i niewiele laikowi mówiącymi nazwami zabytków. Niemniej książkę czyta się dobrze i na pewno czytelnik coś na lekturze skorzysta.
Tomasz Babnis