Włoski eseista, krytyk literacki, poeta, polityk, tłumacz. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1975. Jako młody człowiek przygotowywał się do zawodu śpiewaka operowego. Służył w armii w czasie I wojny światowej. W 1927 przeniósł się z Genui do Florencji, gdzie przyłączył się do literackiego ruchu hermetyków, poezji, w której częsta była świadoma niejasność sensu, a w języku dominowały wypowiedzi nominalne i wieloznaczność. W 1938 zwolniono go ze stanowiska dyrektora biblioteki Gabinetto Vieusseux Library we Florencji za poglądy antyfaszystowskie. W 1948 został krytykiem literackim gazety Corriera della Sera. Od 1967 zasiadał w senacie włoskim.
Eseje Montale wywarły znaczny wpływ na środowisko włoskich intelektualistów. Przekładał m.in. utwory Williama Szekspira, Pierre’a Corneille’a i T.S. Eliota. Jako krytyk odkrył twórczość I. Sveva.
Bardzo nierówny to numer. Z jednej strony Krzysztof Tyszka-Drozdowski, który prezentuje swoje koronawirusowe refleksje o sytuacji na świecie oraz przeprowadza wywiad z francuskim intelektualistą o roli populizmu. Z drugiej bardzo słabe utwory literackie (pokazują, dlaczego prawica przegrywa walkę o kulturę) czy oszołomski tekst Antoniego Libery o Rosji. Przeciętne są z kolei artykuły o czeskiej diasporze na Wołyniu czy o włoskim poecie Eugenio Montale. Szczerze mówiąc spodziewałem się dużo ciekawszego numeru...
Wiersze napisane w ostatnich latach życia włoskiego noblisty to utwory pełne intelektualnego, filozoficznego spojrzenia na świat. Metafizyka i egzystencjalizm nie są jednak niepodzielnymi władcami poezji Montalego. Przez strony jego rozmyślań o rzeczach największych od czasu do czasu na miękkich łapkach przejdzie się kot, przemknie pies czy szczur, różnego rodzaju ptaki zapełnią otwartą przestrzeń stron i wszystkie one doczekają się czułego, pełnego troski spojrzenia tego z pozoru zajętego opisywaniem absolutu człowieka. Zarówno wielbiciele jego talentu, jak i te małe istoty mogą mieć pewność, że nie zabraknie im strawy.