Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paweł Prusko
2
7,1/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
24 przeczytało książki autora
65 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Porcelanowa pozytywka. Paweł Prusko
7,6
Każdy z nas wie, jak wielką wartość ma posiadanie rodziny – takiej, która wspiera, pomaga, wychowuje. Bohater powieści „Porcelanowa pozytywka” otrzymał tę lekcję z pełną mocą. Jednak czy faktycznie miał tak „kryształową rodzinę”?
Paweł Prusko zadebiutował na rynku polskim książką „Anioł stróż”. Nadal jednak widać, iż jest nowym autorem i ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje o nim. Dowiedziałam się jedynie, iż studiował między innymi Uniwersytecie w Gdańsku oraz Białymstoku. W pierwszym z miast aktualnie mieszka. Nikła znajomość autora nie przeszkadza mi jednak w wyrażeniu całkowitym zachwycie nad „Porcelanową pozytywką”.
Główny bohater, Jeremy Bingley, wciąż nie potrafi zapomnieć o strasznym wypadku swojej siostry bliźniaczki – Maggie. Ma wrażenie, iż nikt nie rozumie ile stracił. Wszystko zmienia się jednak wraz z wyprawą z grupą znajomych na narty. To tam dochodzi do okropnego incydentu, wypadku. Jeremy wraz z inicjatorem pomysłu jazdy podczas niebezpiecznej pogody zostają uratowani. Zostają zmuszeni do pozostania w posiadłości swoich wybawicieli. Dlaczego? Czemu nie mogą się uwolnić?
Rzadko czytam obyczajowe powieści – wydają mi się zazwyczaj po prostu nudne. Tym razem jednak skusiłam się na „Porcelanową pozytywkę”. Opis skłonił mnie do refleksji, przyciągnął do siebie podobnie jak naprawdę śliczna, pasująca do głównego motywu, okładka.
O „Porcelanowej pozytywce” na pewno nie mogę powiedzieć, by była nudna. Ja tę historię pochłonęłam, dosłownie. Czytałam ją niezwykłym tempem – byłam wręcz zdziwiona, gdy po kilku godzinach lektura była za mną!
Prawdopodobnie największą zaletą powieści był dobrze przedstawiony temat. Autor wydaje mi się, iż ujął bardzo naturalnie ból po stracie siostry, zagubienie głównego bohatera oraz drogę do dorosłości. Pomogły w tym na pewno bardzo dopracowane, a jednak nie przesadzone opisy. Prusko pisze prostym, przyjemnym językiem – nakreślał dokładnie sytuację, a ponadto nie zapominał o uczuciach bohaterów. Była to ciekawa równowaga, które szczególnie przypadła mi do gustu.
Autor przedstawia nam plejadę ciekawych bohaterów. Z początku wydawało mi się, iż niejako zaniedbuje postacie drugoplanowe – nic bardziej mylnego. Powoli wprowadzał nas w świat oryginalnych osobowości. Każda z nich miała przeszłość – mniej lub bardziej kolorową – która ukształtowała charakter.
Nie ukrywam, że najbardziej ciekawiła mnie postać Ruggera, właściciela posiadłości Andrea Sorela. Mimo pobudek dla mnie zrozumiałych, nadal uważam go za psychopatę – nic na to nie poradzę. Ruggero chciał chronić swoją siostrę, uargumentował to, dlaczego każdy znaleziony przez niego człowiek, musi pozostać w dolinie. Był człowiekiem, który chciał mieć wszystko pod kontrolą – również taką, która chciała chronić rodzinę.
Rodzina właśnie stanowi niejaki temat tej powieści. Można niejako stwierdzić, iż wszystkie te okropne wydarzenia zjednoczyły dom Bingleyów. Motyw pozytywki – pamiątki po siostrze, a jednocześnie tajemniczej melodii – miał swoje drugie dno.
Okazuje się, iż powieści obyczajowe są pouczające i interesujące. Powieść Pawła Prusko zdecydowanie temu dowodzi. Czytałam tę powieść z niekłamaną przyjemnością – naprawdę zachwycona treścią i różnorodnością. Autor poruszył wiele wątków – straty, podnoszenia się po upadku, miłości, samotności… to wszystko w stosunkowo krótkiej powieści. Jedna z lepszych powieści obyczajowych, które miałam przyjemność czytać.
Przyjemny styl autora, dobry temat i wykonanie – to wszystko złożyło się na naprawdę obiecującą historię, która spełniła moje oczekiwania. Jak widać w Polsce też znajdują się perełki.
Pozdrawiam
Porcelanowa pozytywka. Paweł Prusko
7,6
Jeremy Bingley nie może podnieść się po stracie swojej ukochanej siostry bliźniaczki. Pozostały mu po niej jedynie wspomnienia i piękna porcelanowa pozytywka, której melodia wydaje się nastolatkowi znana. Na pewno oboje gdzieś ją słyszeli – pytanie tylko gdzie?
Postanawia zapomnieć na chwilę o rzeczywistości, odpocząć od rodziców oraz starszego brata, i wyrusza z przyjaciółmi w góry na narty. Nikt z piątki znajomych nie przeczuwa, że z pozoru radosny wyjazd zamieni się w kolejną katastrofę w życiu Jeremy’ego. Po raz drugi utraciwszy bliskich i kontakt z nimi, budzi się w tajemniczej posiadłości, z której nie ma ucieczki. I tak Jeremy Bingley, czy tego chce, czy nie, staje się prawdziwym mężczyzną.
Pierwsze, co pomyślałam, widząc Porcelanową pozytywkę: muszę przeczytać tę książkę! Później pojawiły się wątpliwości – polski autor? Zagraniczne imiona? A jeśli będzie to totalna porażka? Jeśli tylko stracę czas na tę powieść? A jeśli bardzo się zawiodę? Co wtedy? Pytań wiele, ale odpowiedzi zero. Dobre opinie w Internecie i zachwalające zdania moich znajomych sprawiły, że zaryzykowałam i pozwoliłam na to, aby historia Jeremy’ego pochłonęła mnie w całości.
Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że akcja toczy się pod koniec XIX wieku w Stanach, a później we Włoszech! Porcelanowa pozytywka od razu zdobyła u mnie pierwsze punkty. Nie wiem, czy już wiecie, ale mam ogromną słabość do XIX wieku w literaturze, i powieści, których akcja osadzona jest w tych latach, mogłabym czytać non stop, dniem i nocą. Minus Porcelanowej pozytywki jest taki, że nie poczułam od razu klimatu tego okresu. Musiało upłynąć kilkadziesiąt stron nim faktycznie odniosłam wrażenie, że historia Jeremy’ego rozgrywa się w XIX wieku. Na szczęście piękne opisy rekompensują czekanie – drugi plus Porcelanowej pozytywki. Ale o tym w kolejnym akapicie.
Literacki język i nietypowy styl pana Prusko z początku wydawały mi się trochę toporne jak na taką lekturę. Nie mogłam przyzwyczaić się to jego warsztatu pisarskiego, który różnił się od innych autorów. Mogę nawet ośmielić się o stwierdzenie, że odpychał mnie od książki, ale (ważne „ale”!) po kilku kolejnych rozdziałach sprawił, że magia XIX-wiecznych Włoszech, oblodzonych uliczek i srogiej zimy powoli wdarła się na strony Porcelanowej pozytywki. Mało tego – wcześniej wspomniane piękne opisy nadały barw powieści. Wszystkie czynniki – literacki język, nietypowy styl, XIX wiek i opisy – połączyły się w jedno dając niesamowite dzieło, jakim jest historia pewnego zagubionego chłopca. Cholerka, w Porcelanowej pozytywce nawet sceny seksu były pięknie opisane!
Minusem Porcelanowej pozytywki jest to, że na samym początku wydarzenia z życia głównego bohatera nie są ułożone chronologicznie. Wstęp, oczywiście, ukazuje piękne chwile Jeremy’ego u boku ukochanej siostry bliźniaczki, jej tragiczną śmierć, zachowanie rodziny aż w końcu przechodzi do wycieczki na narty. Jednak później, kiedy zastajemy głównego bohatera w rezydencji Adrei Sorela, sprawy mają się trochę inaczej. Jeremy opowiada nam o tym, co robi teraz, następnie przechodzi do wspomnień z dnia wypadku, dokładnie opisując swoje emocje i reakcję na zaistniałą sytuację, później przechodzi do teraźniejszości i opowiada o swoich związku z Josephine oraz atmosferze w domu Adrei Sorela, nagle ni z tego, ni z owego ponownie zagłębia się w przeszłość, aż w końcu… czytelnik trochę się gubi. Spokojnie – do nagłych przeskoków w czasie można się przyzwyczaić, chociaż „przeskok” to chyba złe określenie. W elegancki sposób pan Prusko przechodzi z jego wspomnienia do drugiego. Co prawda robi to bardzo ładnie, ale nie zmienia to faktu, że zdecydowanie lepiej byłoby skupić się na teraźniejszości lub przy wspomnieniach zaznaczać, że jest to cofanie się w czasie.
Bohaterzy zostali nieźle wykreowani. Nie mogę powiedzieć, że „świetnie”, bo to trochę za mocne słowo. „Nieźle” najlepiej pasuje. Najważniejsze: główny bohater ma swój charakterek, wady, zalety, mocne strony, słabe i to jest najistotniejsze w Porcelanowej pozytywce. Równie ważne: niektóre drugoplanowe postaci także zostały dobrze stworzone, aczkolwiek nie tak jak główny bohater – czegoś im brakowało. Zwykle było to drobne niedopracowanie charakteru lub – co zdarzało się troszkę częściej – sięganie po pomysłu z szablonu. Zabrakło mi tylko lepszego ukazania Iris, która grała dużą rolę w życiu Jeremy’ego.
Podsumowując:
Porcelanowa pozytywka pozytywnie mnie zaskoczyła. Pomysł, styl, język autora, bohaterowie, czas i miejsce akcji zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Przyznam szczerze, że spodziewałam się czegoś o wiele słabszego, co na pewno nie wtargnie do mojej czytelniczej duszy. Tymczasem stało się odwrotnie – ta mądra, bogata w morały i ważne życiowe lekcje książka pozostawiła we mnie głęboki ślad: trwały i niezniszczalny. Powieść pana Prusko jest bogata w mnóstwo pięknym przemyśleń, a przede wszystkim uczy – i to jest najpiękniejsza cecha Porcelanowej pozytywki. Jestem zachwycona historią Jeremy’ego. Gorąco polecam szczególnie tym, którzy chcą zobaczyć, jak z kogoś nieśmiałego i strachliwego można stać się odważnym i gotowym do poświęceń.